środa, 31 sierpnia 2016

Pszczółki pomorską stolicą miodu

Aby kupić sobie kilka słoików miodu, już obecnie robiąc zapasy na zimę, pojechałem na święto Miodu Pszczółkowskiego. To świętowanie, dostrzegalne z daleka dzięki dwóm wyjątkowo wyrośniętym pszczołom, połączone było z wojewódzkim dniem pszczelarza i dożynkami gminnymi.

Zorganizowano także drugą edycję projektu pn. „Nasi bracia zapylacze, nasze siostry pszczoły”, w ramach którego organizatorzy zachęcali np. do stworzenia świecy z węzy pszczelej czy hotelu dla dzikich pszczół.
Do miasteczka pszczelego przyjeżdżały na rowerach, a niekoniecznie samochodami, całe rodziny, co bardzo mi się podobało.

Ta plenerowa impreza, oferująca gównie do zakupu różne gatunki miodów, odbyła się w parku lipowym w Pszczółkach, w niedzielę 28 sierpnia 2016 roku, przy wyjątkowo słonecznej pogodzie.
Można było dokonać zakupu Miodów Pszczółkowskich w jednej z kilku rodzimych pasiek, jak "Pszczółka" Lucyny i Eugeniusza Juchniewiczów, pasieki Henryka Kamińskiego oraz
Jana Fredy. Wystawiali się pszczelarze również z innych pobliskich miejscowości.

Stoiska oferujące do sprzedaży Miód Pszczółkowski były bardzo ładnie przystrojone kwiatami i warzywami.

Już tradycyjnie podczas imprezy można było się zapoznać z najlepszymi produktami pszczelimi, przygotowanymi przez pszczelarzy z wieloletnim doświadczeniem. Uwagę zwracały ciekawie pomalowane nakrętki od słoików z miodem.
Tylko w jednym stoisku można było nabyć sadzonki ogrodowych kwiatów, z których to słyną Pszczółki.
Część oficjalną poprzedził występ na dużej scenie członkiń Koła Gospodyń Wiejskich ze Skowarcza., które ubrane w jednolite stroje, odśpiewały walczyk o pszczółkach.
Gości powitała Hanna Brejwo, wójt gminy Pszczółki, mówiąc iż podległa jej gmina zajmuje powierzchnię blisko 50 km kw oraz liczy prawie 9 tys mieszkańców. Obejmuje 9 miejscowości: Kleszczewko, Kolnik, Ostrowite, Pszczółki, Rębielcz, Różyny, Skowarcz, Ulkowy, Żelisławki.
Goście za obecność w uroczystej mszy świętej, która odbyła się o godz. 13 w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Pszczółkach, otrzymali siatki wypełnione naturalnymi darami tej gminy. Dowiedzieli się również, że tutejsze tradycje pszczelarskie przetrwały próbę czasu i są nadal kontynuowane. Z tego też powodu w 2001 roku gminie został nadany herb prezentujący trzy pszczoły na zielonym tle. Ponadto od 1957 roku funkcjonuje tu koło pszczelarzy, a od 2006 roku działa Muzeum Miodu.

Najistotniejszym darem tej gminy jest Miód Pszczółkowski, będący niepodważalnym symbolem gminy Pszczółki. W sierpniu 2007 roku miód ten został wpisany na listę produktów tradycyjnych przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dzięki temu stał się pierwszym rozpoznawalnym produktem lokalnym w powiecie gdańskim. 
 Od kilkudziesięciu lat funkcjonuje tu Koło Pszczelarzy. Na terenie gminy znajduje się 31 pasiek, czyli około 580 rodzin pszczelich, co daje ok. 30 milionów pszczół. Wytwarzane są trzy rodzaje Miodu Pszczółkowskiego, w zależności od terminu zbioru i pożytku, czyli nektaru lub spadzi, z którego pochodzi, tj. majowy, czerwcowy i lipowy.

Pszczółki są niewielką, pełną uroku gminą, leżącą w województwie pomorskim, w południowej części powiatu gdańskiego. Zlokalizowana jest ok. 23 km od Gdańska oraz ok. 10 km od Tczewa. Przebiega przez nią droga krajowa nr 91, linia kolejowa na trasie Gdynia – Warszawa, a także autostrada A1.

Organizując doroczne Święto Miodu i Dnia Pszczelarza, nie zapomina się o najmłodszych. To dla nich dostępna była karuzela.
Maluszki, ku radości rodziców, mogły pojeździć wkoło na kolorowych kaczuszkach.
Dostępne też były duże nadmuchiwane powietrzem koła pływające w baseniku.
Przy niewielkim wietrze bujały się balony, o których zakup dopominały się dzieci u swoich rodziców.
Najwięcej zadowolenia miały dzieci z puszczania mydlanych baniek.
Na targach pszczelarskich nie mogło zabraknąć pluszowego misia znajdującego się tylko przy jednym stoisku oferującego m.in. pszczelarskie kapelusze.

Zdjęcia: Włodzimierz Amerski




wtorek, 30 sierpnia 2016

Redaktor Szpakowski pręży mięśnie

Zbliża się termin pierwszego, po wielu latach od zakończenia studiów, zjazdu rocznika 1969-1972 Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego imieniem Jędrzeja Śniadeckiego w Gdańsku Oliwie. Uczelni, która od 2001 roku funkcjonuje jako Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu, zaś status akademii nadano jej dwadzieścia lat wcześniej, bo w 1981 roku, po przekształceniu WSWF w AWF Gdańsk.
Zjazd tego pierwszego rocznika WSWF Gdańsk odbędzie się w dniach 9-10 września 2016 roku (piątek-sobota) w murach macierzystej uczelni.


Imprezę poprowadzi znany komentator telewizyjny redaktor Dariusz Szpakowski, absolwent tej uczelni z tegoż rocznika (na powyższym zdjęciu pierwszy z lewej).
Przygotowując zdjęcia na okolicznościową wystawę (we wtorek 30 sierpnia 2016 r. zatwierdzając je do druku w istniejącym od 1946 roku oliwskim zakładzie Pan Fotograf), wcześniej w domowym archiwum natrafiłem m.in. na zdjęcie wykonane w 1971 roku podczas obozu letniego w miejscowości Piękna Góra na Mazurach. No i oczywiście rozpoznałem trójkę studentów z grupy G, pozujących do pamiątkowego zdjęcia.
Dzielnie mięśnie prężą od lewej: Darek Szpakowski, Piotrek Zielątkiewicz i Marek Włodek Amerski.
Pierwszy rocznik gdańskiej WSWF był wyjątkowo liczebny, bo jeszcze ten z powojennego dużego przyrostu naturalnego. Był to rocznik rozpoczynający w 1969 roku funkcjonowanie wyższej uczelni - WSWF, po przekształceniu z dotychczasowego Studium Nauczycielskiego Wychowania Fizycznego.
Na tym roczniku studia rozpoczęło 240 osób w 8 grupach od A do H, zaś dyplomy ukończenia uczelni uzyskały tylko, albo aż 159 osób.
Na I zjazd rocznika 1969-72 zgłosiło się i opłaciło 150 zł za udział w balu ponad 60 osób. Są to osoby mieszkające obecnie m.in. w Chojnicach, Częstochowie, Gorzowie Wielkopolskim, Grudziądzu, Lubawie, Łodzi, Miłobądzu, Nowym Sączu, Olsztynie, Opolu, Ostaszewie, Płocku, Poznaniu, Suwałkach, Szczytnie, Świnoujściu, Toruniu, Trójmieście, Warszawie, Włocławku, a także w Australii, Austrii, Kanadzie i USA.
Oj, będzie się działo!

Zdjęcie z archiwum domowego Marka Włodka Amerskiego (amerski49@wp.pl)

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Największy kondukt żałobny w Gdańsku


Ogromny kondukt żałobny przeszedł ulicami Gdańska z Bazyliki Mariackiej na Cmentarz Garnizonowy. Przemarsz trwał około 40 minut.
Dokładnie w 70 rocznicę wykonania egzekucji śmierci przez komunistów na Żołnierzach Wyklętych śp. Danucie Siedzikównie ps. „Inka” i śp. Feliksie Selmanowiczu ps. „Zagończyk”, odbyły się 27 i 28 sierpnia 2016 roku uroczystości pogrzebowe.
Konduktowi w niedzielę 28 sierpnia 2016 r. towarzyszyły liczne poczty sztandarowe oraz grupy rekonstrukcyjne.
Z powodu przejścia żałobnego orszaku, został wstrzymany ruch na głównej arterii miasta. Kierowcy musieli uzbroić się w cierpliwość.
Ceremonia miała charakter pogrzebu państwowego.
W ostatniej drodze Żołnierzom Wyklętym, z gdańskiej Bazyliki Mariackiej na Cmentarz Garnizonowy, oprócz ich rodzin, towarzyszyli m.in. prezydent Andrzej Duda, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, premier Beata Szydło, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
W kondukcie żałobnym ulicami Gdańska przeszli też, przedstawiciele IPN, parlamentu i wojska.
Pogrzeb poprzedziła msza święta w bazylice, odprawiona przez metropolitę gdańskiego abp. Sławoja Leszka Głódzia, który kondukt żałobny uznał na największy w historii Gdańska.
To kondukt historycznej prawdy i patriotyzmu, Solidarności, które stąd z Gdańska rozszerzą się na cały kraj, mówił metropolita Głódź.
Młode pokolenie Polaków ma swoich bohaterów, patriotów, którzy stracili życie za ojczyznę. Ale każdy z nas Polaków ma w sobie ten patriotyzm, przekazywany z pokolenia na pokolenie.
Trzeba jednak ten patriotyzm wzmacniać, bo nie jest on monetą przetargową. Patriotyzm nosi się w sercu.
Patriotyzm niejedno ma imię. Inaczej brzmi w ustach polityka, dyplomaty, biznesmena, robotnika, hutnika, stoczniowca, oficera, żołnierza, szarego obywatela. Ale treść jest zawsze ta sama - mówił arcybiskup Głódź.
Kondukt przeszedł spod Bazyliki Mariackiej ulicami: Piwną, Węglarską, Szeroką, Targiem Drzewnym, Huciskiem, 3 Maja i ul. gen. Antoniego Giełguda na Cmentarz Garnizonowy.
Na czas około 40-minutowego przemarszu wstrzymano komunikację miejską w centrum Gdańska.
Przewożonym na wojskowych pojazdach dwóm trumnom towarzyszyły tłumy ludzi przybyłych z całego kraju i zagranicy.
Trumnom asystowali żołnierze Polskiej Marynarki Wojennej.
Co chwilę powiewały biało-czerwone flagi.
Co chwilę słychać też było okrzyki: "Cześć i chwała bohaterom!", a także "Bóg, honor i ojczyzna!"
Prezydent Andrzej Duda w swoim przemówieniu w Bazylice Mariackiej zwrócił uwagę na krzewiony patriotyzm u młodych ludzi, w tym także u kibiców sportowych.
Kibice piłkarskiego zespołu ekstraklasy Lechii Gdańsk wiwatowali na cześć przejścia czołowych przedstawicieli naszego państwa, świecącymi i dymiącymi racami, na zakręcie z Huciska w ulicę 3 Maja.
Panie w ludowych strojach niosły od czoła ogromnych rozmiarów transparent z napisem „Powiedzcie babci, że zachowałam się jak trzeba”. Takie słowa tuż przed śmiercią zdążyła napisać na kartce stracona w wiezieniu na ul. Kurkowej w Gdańsku strzałem w głowę 17-letnia Inka.
Kondukt wolnym krokiem podążał na Cmentarz Garnizonowy w Gdańsku, na którym odbyły się uroczystości pogrzebowe z asystą honorową Wojska Polskiego. Podczas uroczystości wystąpili reprezentanci państwa, premier Beata Szydło, przewodniczący Solidarności Piotr Duda i dr Krzysztof Szwagrzyk, a także reprezentanci rodzin chowanych bohaterów.
Tysiące Polaków i delegacji przybyło do Gdańska, aby wziąć udział w uroczystościach pogrzebowych zamordowanych równo 70 lat temu przez komunistów Danuty Siedzikówny ps. „Inka” i śp. Feliksa Selmanowicza ps. „Zagończyk”.
Na Cmentarz Garnizonowy z Bazyliki Mariackiej w Gdańsku z podniesioną głową do góry przeszły konduktem żałobnym przez centrum miasta wszystkie delegacje, których części zdjęcia są umieszczone poniżej:
Na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku mogiły ofiar antykomunistycznej konspiracji, zamordowanych w 1946 r. pokryły dziesiątki wieńców.
Zdjęcia: Włodzimierz Amerski