sobota, 27 sierpnia 2016

73-letnia Dudziak dopiero się rozkręca


Wiele pozytywnej energii przekazała 73-letnia Urszula Dudziak podczas plenerowego koncertu, jaki w ramach XI Mozartiany odbył się 26 sierpnia 2016 roku w Parku Oliwskim.
Na dziedzińcu Pałacu Opatów zebrały się tysiące melomanów mozartowskiego jazzu. 
Koncert trwał od godziny 22,00 do 23,30.

73-letnia Urszula Dudziak, publicznie przyznając się do swojego wieku, powiedziała, że dopiero teraz tak naprawdę się rozkręca. Bo to nie wiek decyduje o samopoczuciu, ale głowa i dobre w niej myśli oraz pozytywne nastawienie do życia. 
Stwierdziła, że w tym zakresie funkcjonuje u nas w społeczeństwie stereotyp, Człowieka mającego ponad 50 lat uznaje się już za starego. -To trzeba zmienić! I ja tego dokonam!
Życie - jak mówiła artystka ze sceny do licznie zgromadzonej publiczności - to takie duże U, w dzieciństwie i młodości się rozwijamy, nastepnie wpadamy w problemy dorosłości, ale musimy się z nich wydobyć, odradzając się na nowo.

Życie muzyczne Urszuli Dudziak obecnie przeplata się co rusz z jej inną ogromną pasją życiową, jaką jest tenis ziemny. Pierwszą część koncertu jazzowej muzyki mozartowskiej określiła jako pierwszy set. W nim przybliżyła słuchaczom muzykę Mistrza z Salzburga.
Wspomniała o swoim udziale w tenisowym turnieju na kortach obok Sopotu, na gdyńskiej Arce. Po zaciętej walce przegrała z Henrykiem Sawką, grafikiem i nie przesunęła się do góry w turniejowej drabince. Ale zwycięzca tego pojedynku dla pocieszenia dał jej własnoręczną grafikę - dwóch tenisistów i pomiędzy nimi z rudą tenisistką, czyli nią, w tle. Na dole podpis, jak jeden mówi do drugiego: - Czy ty wiesz, że ta Dudziak oprócz gry w tenisa jeszcze śpiewa.

Autor aranżacji Jaś Smoczyński, grający na fortepianie i akordeonie, specjalnie dla solistki - jak powiedziała Dudziak - skomponował utwór, tak trudny, aby żadna inna piosenkarka go nie wykonała.
Opowiedziała też, jak to w samolocie podczas podróży ze Szwecji do Polski, jeden z pasażerów rozpoznał ją jako... Krystynę Prońko. Próbowała wyprowadzić go z błędu, twierdząc, że jest Ulą Dudziak. A on na to, że nie, na pewno jest Prońko, bo Dudziak nie umie śpiewać. Zrobiła sobie z nim wspólne selfie, które poszło w świat, do znajomych. Współpasażer, jak do tej pory, się nie odezwał.
Powiedziała też, że już kilka razy inni przyrównali ją kiedyś również do Edyty Gepert, która rzeczywiście ma wspaniały głos.

Jeden z ciekawszych utworów jaki został wykonany podczas koncertu, to Turkish mazurka. Został skomponowany przez Jasia Smoczyńskiego po zakończonym festiwalu muzycznym w Turcji i pobycie w tamtejszej restauracji. 

Z pięciu instrumentów, prawie niesłyszalna - jak na moje ucho, a siedziałem tuż pod głośnikami - była gitara klasyczna.

W programie mozartowskiego koncertu znalazł sie też słynny utwór Papaja, który publiczność nagrodziła gromkimi oklaskami.

Publiczność w różnych pozach słuchała długiego koncertu. Obok mnie położył się rosły mężczyzna, z pewnością rowerzysta, bo kask miał pod głową, w zastępstwie poduszki. Leżąc wybrał miejsce niefortunne, tarasując przejście tuż przy scenie. 

Z lewej obok mnie, podobnie jak wielu innych, siedziała na trawie rówieśniczka Dudziak i niemal caly koncert nagrywała telefonem komórkowym. I to mimo zakazu jaki już na początku ogłoszono ze sceny przez zapowiadającego jazzowy wieczór Konrada Mielnika. 


Solistka kilka razy wspomniała o swoim byłym mężu, a obecnie - jak stwierdziła - przyjacielu i bardzo zdolnym muzyku Michale Urbaniaku.


Kompozycję Michała Urbaniaka "Krakowiaka" Dudziak wykonała na koniec 1,5 godzinnego koncertu.


Skandującej publiczności przyznała się do tego, że ma... Bogusia, narzeczonego z Gdyni, kapitana żeglugi wielkiej. Teraz, to ona jest dla niego portem macierzystym, zapewniła.


Żegnając się z publicznością, zapowiedziała że jeszcze tutaj wróci wraz zespołem.

Tekst i zdjęcia: Włodzimierz Amerski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz