wtorek, 20 listopada 2018

Poznaj stolicę Austrii podczas Śniadania Wiedeńskiego

Śniadanie Wiedeńskie odbyło się we wtorek 20 listopada 2018 w Restauracji Filharmonia na gdańskiej wyspie Ołowianka. Miało ono na celu głównie przybliżyć trójmiejskim dziennikarzom walory turystyczne stolicy Austrii – Wiednia. Udział w tym kulinarnym i edukacyjnym wydarzeniu był bezpłatny.
Ukazując walory turystyczne Wiednia, wielokrotnie odwoływano się do zagadnień kulinarnych, poczynając od wiedeńskiego śniadania poprzez obiad po kolację. Gościom zaserwowano Szampan Cobenzi oraz różowe wino musujące Cobenzi Rose Frizzante.
Na śniadanie wiedeńskie zaserwowano bufet zimny i dania na ciepło. Mój wzrok jak zwykle przyciągnął kolor czerwony, czyli pokrojone na plastry pomidory malinowe przystrojone zieloną rukolą.
Ładnie prezentowały się zwinięte plastry żółtego sera i serów białych podpuszczkowych, okraszone orzechami włoskimi.
Były też podane naleśniczki i domowe pasztety własnej produkcji z marynatami, jajka faszerowane musem z szynki i szczypiorkiem oraz ogórki zielone pokrojone na plasterki i chrupiąca sałata.
Nie wiem dlaczego, ale z wielu śniadaniowych gości – jak zauważyłem – tylko ja skusiłem się na pastę twarogową z wędzoną makrelą i szczypiorkiem. Była tak smaczna, że nałożyłem sobie pokaźną dokładkę. Oczywiście od razu musiałem zapytać restauracyjny personel, kto jest tutaj szefem kuchni? W odpowiedzi usłyszałem, że jest nim Marcin Szlagowski z Wejherowa, z dziada pradziada Kaszub.
Pasta twarogowa z makrelą wędzoną doskonale pasowała do ciemnego chleba Joseph Brot przesmarowanego masłem.
Na wiedeńskim śniadaniu jako danie zimne nie mogło zabraknąć tostów z żółtym serem.
Z dań na ciepło - w mojej ocenie - najsmaczniejsze były kiełbaski białe z cebulką duszoną w miodzie i musztardzie francuskiej.
Jak mogło być inaczej, gdyby na śniadaniu wiedeńskim nie były podane parówki po wiedeńsku. Jakoś jednak nie miały one wzięcia, bo chyba zbytnio przypominały nasze cienkie parówki.
Wzięcie i to jakie miały za to jaja sadzone na plastrach boczku. Wystarczyło, że żona naszego czołowego piłkarza Roberta Lewandowskiego powiedziała mediom, że na śniadanie podaje swemu mężowi właśnie jaja na plastrach boczku, to teraz serwują je na śniadania niemal w każdym hotelu.
Na każdym śniadaniowym stole stały małe słoiczki austriackiego miodu zielanka i rozsypane ziarenka kawy Bieder&Maier. Należało je rozgryźć zębami i wziąć kęs bułeczki z miodem. A to w celu przełamania smaku na inne potrawy.
Bułeczki maślane były słodkawe i pasowały do austriackiej marmolady Staud's.
Ciekawie był opisany ten półmisek, jako świeże owoce filetowane. I to by było na tyle relacji ze śniadania wiedeńskiego w gdańskiej Restauracji Filharmonia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz