środa, 21 marca 2018

Indochiny 2018 (odcinek 14)

Ostatniego dnia pobytu w miejscowości Duong Dong na wietnamskiej wyspie Phu Quoc, w ramach omletu i bułki na śniadanie, dodatkowo zamówiliśmy oczywiście po koktajlu z mango w cenie po jednym dolarze.
Obok naszego pensjonatu Gecko House znajdowała się pralnia, w której upraliśmy nasze pobrudzone ubrania, płacąc zaledwie po dolarze od kilograma.
W pobliskim sklepie próbując kupić coś do picia, trafiliśmy na starszego wiekiem popijającego puszkowe piwko Rosjanina, mieszkańca Jekaterynburga, który zarzucał nam Polakom, że przy wsparciu USA wymierzyliśmy w ich kraj rakiety.
Po dotarciu na plażę spotkaliśmy Dorotę i Krzysztofa Szczepanek, jak się okazało małżeństwo z gdańskich Stogów. Pięć lat temu w ramach wycieczki poślubnej dali się namówić przez znajomych na wyjazd do Indii. I tak spędzają wakacje każdej naszej zimy wyjeżdżając gdzieś w ciepłe kraje. On dojeżdża do pracy do Straszyna, a ona robi masaże, bo ukończyła rehabilitację na AWFiS Gdańsk. Pracę dyplomową pisała z siatkówki u dr. Krzysztofa Wnorowskiego, którego jako pracownika naszej macierzystej uczelni serdecznie pozdrawiamy z Wietnamu. Uwaga drodzy absolwenci, zjazd uczelni z okazji 50-lecia istnienia planowany jest na 7-9 września 2019 roku.    
Wracając plażą trafiliśmy na super dom wczasowy do którego przechodziło się przez drewniany mostek. Był częściowo zajęty przez pozujące do zdjęć zgrabne Rosjanki, na których warto było zawiesić oko.   
Przy przejściu z plaży do ogromnego domu wypoczynkowego, mogliśmy pod prysznicem zmyć ze stóp piasek, a następnie popływać w hotelowym basenie.  
W znanym już nam biurze podróży wykupiliśmy wycieczkę do miasta Kampot w Kambodży. Transport kołowy i wodny z przejściem granicznym, kosztował nas po 7 dolarów. W tym biurze podróży Janusz Nowak i Wiesław Baska rozmienili też po jednym 50 dolarowym banknocie. Jak się później okazało, to spośród pięciu, dostali po jednym 10-dolarowym już wycofanym z obiegu banknocie.
Po pięciu dniach pobytu w super pensjonacie Gecko House, z żalem opuszczaliśmy wietnamską wyspę Phu Quoc, co ilustruje mapa wisząca w biurze podróży,  kierując się w kierunku Kambodży.
Przy naszym pensjonacie Janusz Nowak chciał kupić pomidory na kolację. Chwycił kilka z lady i chciał za nie zapłacić. Okazało się, że stanowią one dekorację do zanurzonych w kawałkach lodu oferowanych do konsumpcji ryb w przydrożnej restauracji. W innych sklepach jakoś nie widzieliśmy pomidorów.

W czwartek 15.03.2018 rano punktualnie o godzinie 8,20 pod nasz pensjonat Gecko House przyjechał autobusik i zawiózł nas do wyspowego portu. Czekaliśmy tam już w czwórkę na nasz statek odpływający za 40 minut. Dołączył się do nas wysoki wzrostem Tomi, pochodzący z Grecji,
Grek Tomi powiedział nam, że w 2012 roku był w naszym cudownym Gdańsku na mistrzostwach Europy w piłce nożnej. W naszej bursztynowej bombonierce oglądał mecz Grecja - Niemcy, który zakończył się wynikiem 0:1. On pracuje w niemieckiej firmie telekomunikacyjnej i europejskie zimy spędza w ciepłych krajach.
Przed wejściem na nasz statek, dwaj Kociewiacy Janusz Nowak i Wiesław Baska zażyczyli sobie, abym im zrobił wspólne zdjęcie.
Rejs ze wschodniej części wietnamskiej wyspy Phu Quoc do portu Ha Tiep w Kambodży trwał niespełna dwie godziny. Mieliśmy niezły ubaw, bo przed nami siedziała młoda dziewczyna, która co chwila zmieniała sobie fryzurę i smartfonem robiła sobie selfie. Przed zejściem na ląd, ta młodociana modelka zamaskowała się całkowicie, zakładając czapkę z daszkiem, ciemne okulary i maskę na twarz. Takimi maskami chroni się chyba przed szkodliwym powietrzem większość Wietnamczyków. Gdyby więcej dbali o czystość i ekologię, takie maski były by raczej niepotrzebne… (dcn.)


1 komentarz:

  1. Bardzo miło nam było Panów poznać i porozmawiać. Życzymy pełnej wrażeń dalszej podróży. Pozdrawiamy Dorota i Krzysztof

    OdpowiedzUsuń