sobota, 15 września 2018

Rodzice przeżywali Runmageddon swoich dzieci


Bardziej rodzice przeżywali udział swoich dzieci w zmaganiach z przeszkodami gdańskiego Runmageddonu na 1 km trasie w sobotę 15 września 2018.
Po wymalowaniu czarnym mazakiem numeru startowego na obu policzkach, można było udać się na plac rozgrzewki.
 Ścisk na bramce do biegów dzieci był bardzo duży. Ale to bardziej napierali rodzice, niż ich pociechy.
Numer startowy wypisywany na obu policzkach musiał się zgadzać z numerem na opasce. 
To był start w sobotę o godzinie 9,30, kiedy świeciło ocieplające po zimnej nocy słonce.
 Bieg dzieci był koedukacyjny, tak więc każdy z chłopców miał podwójną motywacje do wykazania się przed rodzicami i koleżankami ze szkoły, klasy czy podwórka.
Poczynaniom swoich pociech przyglądali się rodzice i dziadkowie. Wiekszość robiła filmiki i zdjęcia swoimi smartfonami.
 Niektóre mamusie przez telefon na bieżąco relacjonowały co aktualnie robi ich pociecha. 
 Po zgromadzeniu wszystkich członków dziecięcej grupy startującej o godzinie 9,30, przeprowadzono rozgrzewkę.
Niektóre mamy miały pod opieką maluszki jak o nieco starsze dzieci startujące w gdańskim Runmageddonie.
Kiedy grupa dzieci szykowała się do startu wyznaczonego na godzinę 9,30, bieg kończyły młodsze dzieci.
 Pokonanie tylu opon przez maluszków stanowiło duży problem.
Tam na starcie grupa dzieci niecierpliwi się, że przedłuża sie rozgrzewka, a tu maluszek ma problem jak pokonać opony stanowiące ostatnią przeszkodę przed metą.
No i wreszcie nastąpił start i aby go uatrakcyjnić puszczono kolorowy dym.
 Za tymi dziećmi po obu bokach wyznaczonej trasy w susach pobiegli rodzice.
 Tylko niektórzy dezerterowali, ale jak się okazało to z powodu zgubienia sportowego obuwia. Musiał rodzic interweniować, aby odnaleźć but i go nałozyć swojemu dziecku.
 Stawkę zawodników zamykały dzieci najniższe wzrostem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz