niedziela, 23 grudnia 2018

Przedświąteczne zakupy w Atenach

Niemal w centrum Aten, co sobotę odbywają się wielkie zakupy regionalnych produktów. Tak też było w przedświąteczną sobotę.
Jedna z poprzecznych ulic w pobliżu naszych apartamentów w Atenach, po drodze do stacji metra Attiki ulicą Agiou Meletiou, zamieniana jest co sobotę w wielkie targowisko.
Już w przeddzień targowiska, czyli w piątek, na tej bocznej ulicy nie parkują samochody. A od rana w sobotę rozstawiane są przenośne stoiska.
Jak to w południowej Grecji, najwięcej oferowanych jest mandarynek i cytryn, w cenie po około jednego euro.
Niewiele jest stoisk oferujących wiejski nabiał.
Niektórzy wiejscy producenci specjalizują się wyłącznie w pomidorach.
Owszem na ulicznym bazarze są też oferowane banany, ale importowane statkami z Ekwadoru. Oglądałem ich plantacje w 2016 roku, obszarowo są przeogromne.
Rodzime z pewnością są greckie winogrona i to w różnych gatunkach.
Jak na miasto portowe  jakim jest sąsiedni Pireus, mający rozwinięte rybołówstwo, to na takim też ulicznym ateńskim targowisku nie może brakować różnych gatunków ryb.
Różne gatunki ryb są w cenie niespełna trzech euro za kilogram.
Do ryb stosuje się warzywa i ich jest bardzo dużo na ateńskim targowisku.
W Grecji warzywa stosuje się też do zup, a do nich również rośliny strączkowe.
Sporadycznie słońce przebijało się na skrzyżowaniach dróg przy bardzo gęstej zabudowie w Atenach.
Tylko na nielicznych stoiskach były oferowane granaty. Pamiętam jak swego czasu takimi potruła się polska ekipa kadry tyczkarek na zgrupowaniu w Egipcie.
Na jednym ze skrzyżowań dróg, na grillu młoda kobieta przyrządzała niewielkie szaszłyki dla głodnych kupców, jak i handlujących przez cały dzień sprzedawców.
Na takim greckim targowisku od razu można było rozpoznać turystę, bo miał zdziwioną minę, że niektóre ryby, owoce lub warzywa widzi po raz pierwszy na swoje oczy.
Co innego miejscowi Grecy, wiedzą co jest czym i co konkretnie chcą kupić.
Greczynki wyznania greko-katolickiego nawet po targowisku chodziły w czarnych chustach na głowie.
Nas mieszkańców również portowego miasta jakim jest Gdańsk, z oferowanych towarów najbardziej interesowały ryby. Leżały sobie na rozsypanym lodzie i oczekiwały na kupców.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz