poniedziałek, 4 czerwca 2018

Orunia świętowała swoje 680. urodziny!

680. urodziny Gdańska Oruni obchodzono w niedzielę 3 czerwca 2018. W ramach świętowania większość imprez odbyło się w niedawno odrestaurowanym Parku Oruńskim im. Emilii Hoene.
Podczas wydarzenia „Przystanek – Orunia Park” próbowano odtworzyć uroczystość jaką, być może przygotowali 100 lat temu z tej okazji gdańszczanie.
"Przystanek Orunia Park" - to nie tylko nawiązanie do kursujących sto lat temu na Orunię tramwajów, ale zachęta do zatrzymania się, do odpoczynku w pięknym otoczeniu i chwili refleksji nad złożoną historią Miasta.
Rok 1918 to bardzo trudny czas. Kończy się wojna, po Gdańsku tułają się żołnierze szukający drogi do domu. Testament Emilii Hoene przekazujący mieszkańcom w użytkowanie piękny, zabytkowy park oruński dał zmęczonym ludziom miejsce na zatrzymanie się, na przystanek, jak i oddech od codziennych trudów.
Na Orunię można było dojechać tramwajem, ale też wybrać się tam na piechotę, lub konno, bo daleko od centrum to nie jest. I dlatego na 680. jubileuszu Oruni pojawił się konny tramwaj i tramwajarze.
Park oruński jest pełen pięknej zieleni. Posiada akweny wodne oraz sięgającą dawnych lat historię i legendy. Podczas jubileuszowych obchodów można było popływać na łódkach.
W dniu jubileuszu 680 urodzin Park Oruński został podzielony na strefy, w której każda miała swój symbol co pozwoliło nam przenieść się w dawne historyczne czasy.
Po uroczystości powitania, wszystkich gości zaproszono na atrakcje w całej przestrzeni Parku. Wszystkie atrakcje w parku były przygotowane w stylistyce epoki i były zaplanowane na kilka godzin.
W parku oruńskim były też ustawione trzy stanowiska dla malarzy.
Do obrazów pozowała para ucharakteryzowana na legendarną Oranę i Rycerza.
Znakomicie prezentował się w jednej osobie monocyklista i żongler.
Duże zainteresowanie wzbudzali o dziwacznych fryzurach szczudlarze.
Odbył się koncert przedwojennych piosenek.
Ogromnym zainteresowaniem licznych uczestników jubileuszu Parku Oruńskiego cieszył się salon mód. Można było w nim wypożyczyć kapelusze i uzyskać pomoc przy stylizacji do pamiątkowego zdjęcia.
Niemal wszystkie dzieci uczestniczyły czynnie w pokazie baniek mydlanych.
Co bardziej odważne i sprawniejsze dzieci, narażając spadnięciem i doznania kontuzji, na oczach opiekunów zdobywały stojący od 25 listopada 2010 roku pomnik Tatara RP, którego inicjatorem budowy jest Narodowe Centrum Kultury Tatarów RP.
Wiele dzieci nakłoniło swoich rodziców do kupna cukrowej waty.
Można było nabyć podwójne porcje cukrowej waty, której konsumpcja przysparzała nieco problemów.
Podczas takiego jubileuszu nie mogło zabraknąć marynarza.
Na sam koniec tak pięknego dnia, o godz. 19.00, zaproszono wszystkich chętnych na koncert do Amfiteatru Orana, w wykonaniu Gdańskiej Orkiestry Promenadowej. W repertuarze najpiękniejsze utwory Johanna Straussa.
Wiele osób robiło zdjęcie plakatom, na których widniał program tegorocznych koncertów w Amfiteatrze Orana.

niedziela, 3 czerwca 2018

"Tyczka na Molo" sięga 1984 roku


31 edycja "Tyczki na Molo" została rozegrana 2 czerwca 2018 w zupełnie nowej, zaskakującej formule. Na Skwerze Kuracyjnym po raz pierwszy odbyła się rywalizacja w parach. Rozegrany został turniej pięciu zgłoszonych mikstów. Pula nagród wynosiła 15 tysięcy złotych.
Każdy uczestnik zawodów swoje skoki wykonywał w tradycyjny sposób. Natomiast do końcowego rezultatu duetu zaliczana była suma najlepszych skoków obojga zawodników danej pary.
Licznie zgromadzonej sopockiej publiczności zaprezentowało się pięć par. Wśród nich zobaczyliśmy mistrza świata z Daegu w 2011 roku Pawła Wojciechowskiego.
Wojciechowski skakał w parze z Justyną Śmietanką, mistrzynią Polski 2015, 2016 i 2017 roku.
Justyna Śmietanka od roku jest podopieczną naszej wielokrotnej mistrzyni Anny Rogowskiej. byłej zawodniczki SKLA Sopot i mistrzyni świata, która czterokrotnie wygrywała zawody przy molo. Do Ani należy rekord żeński 4,77 m, uzyskany w 2005 roku.
Do Justyny Śmietanki należy jej życiowy rekord 4,45 uzyskany w 2017 roku. Zajęła piąte miejsce na Uniwersjadzie 2017 w Tajwanie.
- Myślę, że to fajna formuła zawodów. Gwarantuje możliwość wzajemnego motywowania i napędzania się podczas oddawania kolejnych skoków. 
- Cieszę się tym bardziej, że startuję w parze z Pawłem Wojciechowskim – mówiła podczas przedstartowej konferencji prasowej Justyna Śmietanka, która bardzo efektownie wyglądała skacząc o tyczce na tle sopockiej fontanny.
W Sopocie startował też aktualny mistrz Europy z Amsterdamu sprzed dwóch lat Roberta Sobera, który uzyskał wysokość 5,41 m.
Robert Sobera skakał w parze z halową mistrzynią Polski z 2018 roku, reprezentantką KL Gdynia Agnieszką Kaszubą. Niestety jej start w tych zawodach był nie udany, gdyż nie zaliczyła żadnej wysokości.
Para Śmietanka-Wojciechowski była faworytem. Oboje znają bowiem specyfikę sopockiego skakania. Wojciechowski był tutaj najlepszy w 2015 i 2017 roku. Śmietanka triumfowała z kolei w 2016 roku wynikiem 4,30. Gdyby zsumować ich wyniki z tamtych startów w najlepszy rezultat duetu, to wyszłoby prawie 10 metrów (4.30 Justyny i 5.41 Pawła). Suma 9,71 m.
Zwycięska para uzyskała na pierwszych takich zawodach mikstów znakomite wyniki: Justyna Śmietanka – 4,41 i Paweł Wojciechowski – 5,81. Łączny rekordowy wynik miksta, to 10,22 m. 
Gromkimi oklaskami nagrodziła liczna publiczność Pawła Wojciechowskiego, który wynikiem 5,81 m, o jeden centymetr pobił dotychczasowy już 30-letni rekord należący do Mirosława Chmary, i zainkasował dodatkową nagrodę w wysokości jednego tysiąca euro, ufundowaną ad hoc przez władze Sopotu.
Puchar i nagrody wręczał prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Ten turniej po raz pierwszy został rozegrany na sopockim molo 10.08.1984, a zwycięzcą został Władysław Kozakiewicz z wynikiem 5,61 m. Tak dla przypomnienia, wówczas drugie miejsce zajął Marian Kolasa, a trzecie Ryszard Kolasa, obaj po 5,40 m.
Paweł Wojciechowski przyjechał do Sopotu prosto z mityngu Diamentowej Ligi. W Rzymie skoczył 5.78, zajmując 2. miejsce za Amerykaninem Samem Kendricksem (5.84). To dla naszego mistrza świata z 2011 oraz wicemistrza Europy z 2014 doskonały prognostyk na dalszą część sezonu. Przypomnijmy, że przed rokiem podniósł on swój rekord życiowy na  otwartym stadionie na 5.93 m.
Jednak i druga polska para w Sopocie też nie była bez szans. Robert Sobera w konkursach na molo już trzykrotnie stawał na podium, zajmując 2 i 3 miejsca, a w dwóch najlepszych skokach uzyskiwał po 5.55 m. 
Robert Sobera to też mistrz Europy z 2016 roku, którego rekord życiowy wynosi 5.81 m  uzyskany w 2015 roku.
Drugie miejsce w konkursie zajęła para (na zdjęciu powyżej) Irina Żuk (Białoruś) - 4,51; Mareks Arents (Łotwa) – 5,51, łączny wynik 10,02 m.  
Zgromadzona wokół podwyższonego rozbiegu liczna publiczność, jak ta VIP-owska w ławkach, miała co podziwiać podczas "31. Tyczki na Molo"
Irina Żuk (Białoruś) skoczyła najwyżej z kobiet, na wysokość 4,51, tj. o 10 cm więcej niż polska tyczkarka Justyna Śmietanka
Łotysz Mareks Arents był bardzo dynamiczny na rozbiegu podczas sopockich zawodów na molo. Jego rekord życiowy to 5,70 uzyskany w 2015 roku.
Trzecie miejsce uzyskała para Karolina Wejman - 3,81; i uwieczniony na zdjęciu Eirik Dolve (Norwegia) – 5,41, łączny wynik 9,22 m.
Indywidualny konkurs kobiet: 1. Olga Frąckowiak (różowa czapeczka) – 4,00, 2. Anna Łyko - 3,90 (po pierwszej próbie), 3. Emila Kusy - 3,90 (po drugiej próbie), 4. Agata Boraczyńska – 3,80, 5. Naama Bernstein (Izrael) – 3,80, 6. Ildze Bortascenoka (Łotwa) – 3,60 m.

Zwody "31. Tyczka na Molo" komentowało aż trzech dziennikarzy Radia Gdańsk, a spikerem był red. Włodzimierz Machnikowski
Na koniec zawodów, siłą rzeczy musiała pozować do pamiątkowych zdjęć zwycięska para, która uzyskała na pierwszych takich zawodach mikstów znakomite wyniki: Justyna Śmietanka – 4,41 i Paweł Wojciechowski – 5,81. Łączny rekordowy wynik miksta, to 10,22 m. Do pobicia za rok...

sobota, 2 czerwca 2018

581 cm nowy rekord skoku o tyczce na molo w Sopocie


W 31. edycji sopockiej "Tyczki na Molo" przy pięknej słonecznej pogodzie udało się pobić znakomity dotychczasowy rezultat Mirosława Chmary. W 1988 roku skoczył on na Skwerze Kuracyjnym w Sopocie na wysokość 5,80 metra.
W sobotę 2 czerwca 2018 o jeden centymetr, ten aż 30-letni wynik poprawił Paweł Wojciechowski, tyczkarz z klubu Zawisza Bydgoszcz. Za ustanowienie nowego rekordu, władze miasta i organizatorzy zawodów ad hoc przyznali nowemu rekordziście dodatkową nagrodę w wysokości... jednego tysiąca euro.
Po ustanowieniu nowego rekordu na molo w Sopocie, Paweł Wojciechowski jeszcze trzy razy atakował poprzeczkę na wysokości 5,96 ! Był niewiele od jej pokonania. To mistrz Świata Daegu 2011, 3 m. MŚ Pekin 2015, 5 m. MŚ Londyn 2017, wicemistrz Europy 2014 Zurych. Rekordzista Polski na otwartym stadionie w Białymstoku 5,93 m w 2017 roku.
Licznie zgromadzona na sopockim deptaku publiczność, gromkimi oklaskami nagrodziła  Pawła Wojciechowskiego z klubu Zawisza Bydgoszcz, za ustanowienie nowego rekordu skoku na wysokość 581 cm w XXXI Konkursie "Tyczka na Molo".
Osobiste gratulacje nowemu rekordziście skoku o tyczce na sopockim molo Pawłowi Wojciechowskiemu złożył Adam Warżawa, fotoreporter PAP, laureat wielu konkursów fotograficznych głównie o tematyce sportowej.  
Wywiad na "żywo" z nowym rekordzistą skoku o tyczce na sopockim molo Pawłem Wojciechowskim (581 cm) przeprowadził red. Włodzimierz Machnikowski z Radia Gdańsk, który doskonale poprowadził tą bardzo widowiskową imprezę sportową.  

Fontannowa gonitwa w Gdańsku


Fontanny gdańskie jakże są przydatne podczas tegorocznych majowo czerwcowych upałów. Fontanna Heweliusza zlokalizowana od lata 2014 roku na placu im. Jana Heweliusza, między ul. Korzenną, Rajską i Wielkie Młyny, pozwala nawet całemu dziecku schronić się w chłodnej wodzie wydobywającej się z 60 spieniających dysz.
Podczas kolejnego upalnego dnia byłem świadkiem, jak kilkuletnie dziecko uciekało swojej mamie, która chciała go zabrać z tej wodnej kipieli.
Maluch był na tyle szybki, że mama nie nadążała go złapać.
Nawet podziwiałem tego chłopca, że jest bardzo zwinny i szybki.
Jak już nieco się zmęczył tą gonitwą za nim, to przysiadał w drugiej części fontanny przy wodospadach i nadal był nie uchwytny.

piątek, 1 czerwca 2018

“Ślad. Opowieści gdańszczan”

Na spotkanie promocyjne swojej książki pt. „Ślad. Opowieści gdańszczan”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Bernardinum, autorka Katarzyna Korczak zaprosiła wiele osób do Ratusza Staromiejskiego w Gdańsku.
Bohaterami książki, sprzedawanej na promocji po 35 zł, są Polacy przybyli w latach czterdziestych do Gdańska z Litwy, Wileńszczyzny, Ukrainy, Mandżurii, Warszawy, Lubelszczyzny oraz innych regionów Polski. A także rdzenni polscy i niemieccy gdańszczanie oraz – osiadły tu w latach 90-siątych – Niemiec urodzony w czasie wojny w Małym Kacku (Gotenhafen Klein-Katz). Zagmatwane i pełne sprzeczności losy rozgrywają się w Gdańsku, Gdyni, Królewcu, Malborku, Pelplinie, Skarszewach, Starogardzie Gdańskim i Tczewie.
Promocja książki odbyła się 29 maja 2018 wiele w Sali Mieszczańskiej Ratusza Staromiejskiego w Gdańsku. Swoją obecnością zaszczycili spotkanie bohaterowie książki. Ale niestety, spośród dwadzieściorga dwojga – siedmioro już nie żyje, a ich reprezentanci to dzieci i wnuczęta.
Spotkanie poprowadzili prezes wydawnictwa Bernardinum ksiądz Wojciech Węckowski i autorka Katarzyna Korczak. Dowiedzieliśmy się, że jej książka, to zbiór dwudziestu reportaży, bogato ilustrowanych zdjęciami archiwalnymi, dokumentami i fotografiami współczesnymi. Książka ta jest efektem dziesięcioletniej pracy autorki nad projektem ciągłym pod nazwą „Ślad”.
Bohaterowie książki to: Gerard Bebenek, Stanisława Bogacka, Adam Ciechanowicz, Katarzyna Dyrda, Jürgen Gromek, Gunnar Heinsohn, Edward Kajdański, Charlotte Martha Kłak, Lech Kobyliński, Zofia Kuzniak, Paweł Lach, Katarzyna Lauer, Halina Massalska, Alicja Matusiewicz, Elwira Ostaniewicz & Leon Sylwester Staniewicz, Wacław Rasnowski, Elżbieta Szczodrowska & Robert Pepliński, Jan Wentowski, Henryk Zalesiński, Karol Żabiński,
W książce ukazane zostały ludzkie dramaty i radości. Życie rodzinne zawodowe, społeczne, kulturalne, obyczaje. Nie ma wśród opisanych bohaterów zwycięzców ani zwyciężonych, nienawiści ani chęci odwetu. Gdańscy bohaterowie funkcjonowali w społecznościach wielonarodowych. Idee otwartości wobec innych kultywują do dziś. Cechuje ich tolerancja, dobroć i miłość do ludzi.
Bohaterowie książki odpowiadają na pytania; - Gdzie jest ich miejsce na ziemi? - Jak rozumieją patriotyzm? - Jaka jest ich filozofia życia? Historie są opisane z perspektywy zwykłych ludzi. Książka ma głęboką wymowę pacyfistyczną. Autorka książki Katarzyna Korczak podczas promocyjnego wieczoru z ochotą rozdawała liczne autografy.
Katarzyna Korczak – znana dziennikarka Wybrzeża. Urodziła się w Sopocie, mieszka w Gdańsku-Wrzeszczu. Jej rodzinne tropy wiodą na Kresy Wschodnie. Jest absolwentką LO III czyli „Topolówki” i Uniwersytetu Gdańskiego. Otrzymała Honorową Nagrodę GTPS za Twórczość Artystyczną w 2002 roku, Nagrodę Literacką i Wydawniczą „Kociewskie Pióro 2007”, Medal Prezydenta Miasta Gdańska w 2016 roku. Napisała część współczesną, a autorem historycznej jest Andrzej Januszajtis do książki albumowej „Z dziejów gdańskiego piekarnictwa i cukiernictwa. Wydawnictwo jubileuszowe” (Bernardinum, 2015 rok). Kilkakrotna stypendystka Prezydenta Miasta Gdańska i Marszałka Województwa Pomorskiego. Od 2008 roku realizuje projekt ciągły „Ślad”, dokumentując losy powojennych gdańszczan. Pisze reportaże i organizuje spotkania w formie autorskiego Teatru Domowego.

Na rowerach z Gdańska do Białegostoku


Trzech jednakowo ubranych w niebieskie koszulki rowerzystów spotkałem przy bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej. Po doczepionych do rowerowych bagażników dużych profesjonalnych sakwach uznałem, że z pewnością są uczestnikami jakieś większej wyprawy. Istotnie jadą z Gdańska poprzez Elbląg, aż do... Białegostoku. Dziennie planują pokonywać około stu kilometrowe odcinki.
Rowerzyści z Polkowic (woj. dolnośląskie) po zwiedzeniu Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku, zapragnęli mieć jeszcze wspólne pamiątkowe zdjęcie przed bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej, koniecznie z umieszczonym na bramie napisem Solidarność. Dowiedziałem się od nich, że VW Polkowice są producentem 700 tys. silników dieslowskich o pojemności 2 litry rocznie, które dostarczane są do 14 fabryk samochodów, w tym i w USA.
Chętnie zgodziłem się na zrobienie im wspólnego zdjęcia. Tym bardziej, bo ja również na rowerze wraz ze znajomymi zwiedzam Polskę i świat, i też nieraz proszę kogoś przygodnie spotkanego o zrobienie nam wspólnego zdjęcia. Okazało się, że ta trójka rowerzystów, która do Gdańska dotarła pociągiem, to od lewej: Mariusz Muszyński oraz Marcin i jego ojciec Piotr Przewoźnik. Jako pracownicy Spółki z o.o. Volkswagen Motor Polska w Polkowicach, z okazji 20-lecia istnienia firmy podjęli sportowo turystyczne wyzwanie - przejechania znacznej części trasy rowerowej Green Velo z Elbląga do Białegostoku. Mają na to czas do 10 czerwca.
Po zrobieniu zdjęć w firmowych koszulkach, przebrali się w koszulki sportowe i z końcem maja ruszyli na wyznaczoną trasę. Wielka szkoda, że Green Velo zaczyna się w Elblągu, a nie w Gdańsku. Na szczęście pomorskie władze marszałkowskie podjęły starania, aby tą przepiękną trasę Green Velo przedłużyć z Elbląga do Gdańska. Ja już mam zaliczoną w dwóch etapach (2016 i 2017 rok) trasę z Elbląga do Białegostoku. W tym roku również wraz z kolegą Wojtkiem Choiną z Warszawy, planujemy pokonać trzeci odcinek z Białegostoku do Lublina.