poniedziałek, 26 lutego 2018

Wiślaną Trasą Rowerową z Drewnicy do Mikoszewa

Prace projektowe z gotową dokumentacją budowlaną nad trasą rowerową między Drewnicą a Mikoszewem na wałach wiślanych, Gminę Stegna dofinansuje kwotą do 50 tys. zł Sejmik Województwa Pomorskiego. Całościowy koszt szacuje się na około 100 tys. zł. Połowę zapłaci gmina Stegna, a połowę samorząd województwa pomorskiego. Dzięki temu gmina ta będzie mogła starać się o środki na budowę szlaku w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Rosja 2014-2020.
Nowa droga będzie elementem szlaku rowerowego EuroVelo 9. Do jej realizacji niezbędny jest projekt budowlany, za który odpowiedzialna jest gmina Stegna. Bez pomocy samorządu województwa nie byłaby ona w stanie sama znaleźć środków na wykonanie dokumentacji technicznej, a tym samym wystartować w konkursie o dofinansowanie. A jest o co powalczyć między kwietniem a czerwcem 2018, ponieważ założenia Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Rosja przewidują dotację w wysokości nawet 90 proc. wartości projektu.
Nowa trasa rowerowa między Drewnicą a Mikoszewem będzie miała ok. 5,4 km długości. To kluczowy odcinek szlaku o znaczeniu międzynarodowym – drogi rowerowej EuroVelo 9, która zaczyna się w Puli w Chorwacji, biegnie m.in. przez Lubljanę, Wiedeń, Wrocław, a kończy się w Gdańsku.
Odcinek na trasie Drewnica-Mikoszewo, biegnący po wale wiślanym, jest brakującym ogniwem łączącym dwie trasy międzynarodowe, czyli nadbałtycką trasę rowerową (EuroVelo 10) oraz Wiślaną Trasę Rowerową (EuroVelo 9) – mówi Marta Chełkowska, dyrektor Departamentu Turystyki. – Planowany odcinek biegnie na prawym wale Wisły i jest to najpiękniejszy fragment całej trasy wiślanej. Jej budowa w gminie Stegna poprawi spójność i jakość szlaku, dopasowując go do europejskich standardów, m.in. o odpowiednią nawierzchnię, oznakowanie, miejsca wypoczynku i drobnych napraw rowerów – wyjaśnia Chełkowska.
Na szczęście planowana jest trasa asfaltowa o szerokości 3 m. Dlatego zaznaczam, że na szczęście, bo żwirowa trasa Green Velo, którą latem etapami pokonuję za znajomymi, w niektórych miejscach nie jest przejezdna. W województwie pomorskim międzynarodowa trasa rowerowa EuroVelo 9 pokrywa się z przebiegiem krajowej trasy rowerowej Wiślana Trasa Rowerowa i biegnie wzdłuż rzeki Wisły, od jej początku do jej ujścia. Dzięki wyrozumiałości samorządowych władz wyłania się przed nami rowerzystami kolejne wyzwanie, jazda jednośladami wzdłuż królowej naszych rzek. Oby tylko od projektów do ich realizacji upłynęło jak najmniej czasu...

Jubileuszowy koncert Polskiego Chóru Kameralnego

Koncert muzyki współczesnej odbył się 25 lutego 2018 w gdańskim Ratuszu Staromiejskim w ramach obchodów 40-lecia Polskiego Chóru Kameralnego i 80 rocznicy urodzin Ireneusza Łukaszewskiego. Absolwenta Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Gdańsku i Poznaniu. Byłego pedagoga Akademii Muzycznej w Gdańsku (1969-83), kierownika artystycznego Chóru Akademii Medycznej w Gdańsku (1966-83).

Ten wybitny kompozytor, pochodzący z Gdańska, jest także założycielem i pierwszym dyrygentem (w latach 1978–1983) Polskiego Chóru Kameralnego Schola Cantorum Gedanensis. Ireneusz Łukaszewski obecnie, już od ponad 30 lat, mieszka i pracuje w USA.

Utwory zaprezentowane sporej publiczności pod batutą brata jubilata Jana Łukaszewskiego, pochodzą z różnych etapów artystycznej drogi kompozytora. Większość z nich przeznaczona została na chór a cappella (opracowania pieśni Ignacego Jana Paderewskiego, Fryderyka Chopina i kompozycje własne), niektóre powstały na chór z towarzyszeniem fortepianu. Wśród tych drugich jest m.in. Jubilate Deo, pochodzący z początku lat osiemdziesiątych. Chór liczy 40 lat historii, ponad 80 nagranych płyt i niemal 650 prawykonań na koncie.

Podczas koncertu zbyt głośno z uwagi na ciężki sprzęt zaczął kręcić zdjęcia Zbigniew Szymaniak, wieloletni operator kamery z TVP Gdańsk, z którym się znam od wspólnej nauki w tej samej klasie Szkoły Podstawowej nr 17 im. Stefana Czarnieckiego we Wrzeszczu.
Zbyt głośny dźwięk kamery zaniepokoił dyrygenta Jana Łukaszewskiego, który z zaniepokojeniem i dezaprobatą spojrzał w kierunku stojącego za kamerą operatora Zbigniewa Szymaniaka. Obaj panowie spojrzeli sobie wyrozumiale w oczy, no i się lekko uśmiechnęli.
Prof. Andrzej Januszajtis – niezrównany znawca, miłośnik, działacz i popularyzator wiedzy o Gdańsku, prezes Stowarzyszenia „Nasz Gdańsk”, wspomniał o swoim pobycie wraz z gdańskim chórem kierowanym przez Ireneusza Łukaszewskiego w Leningradzie, Wilnie i Kownie. Wszędzie chór spotykał się z gorącymi przyjęciami, a w Kownie, drugim pod względem liczby mieszkańców mieście Litwy i największym ośrodku przemysłowym kraju. publiczność głośno zażyczyła sobie prowadzenie konferansjerki przez Andrzeja Januszajtisa w języku polskim, a nie rosyjskim lub litewskim. Po koncercie na scenie znalazły się biało czerwone kwiaty, co też było bardzo wzruszającym momentem.

piątek, 23 lutego 2018

Nie ma CO w Japonii...

Nie ma w Japonii zamontowanego w mieszkaniach centralnego ogrzewania! Nie mogłem uwierzyć w to, co powiedziała Linda Czernichowska-Kramarz (na powyższym zdjęciu z lewej). Polska hostessa zatrudniona przy narodowym stoisku Japonii podczas XV Międzynarodowego Zimowego Kongresu Drogowego, który odbywał się w dniach 22-23 lutego 2018 w AberExpo w Gdańsku.
Obecnie mieszkanka Gdańska-Wrzeszcza, lektorka języka japońskiego w Wyższej Szkole Bankowej, przez pierwsze osiem lat życia, u boku swoich rodziców, wychowywała się w kraju kwitnącej wiśni. Jak było tam zbyt zimno, to mieszkanie dogrzewało się urządzeniem wentylacyjnym, zimą docieplającym, a latem chłodzącym powietrze. Linda podczas kongresu miała prelekcje o skutkach zimy w Japonii. Mówiła też o tym, że starsi ludzie z obawy na swoje bezpieczeństwo raczej nie wychodzą ze swoich mieszkań. To z myślą o nich działają ruchome czytelnie, dostarczające książki do ich mieszkań. Zimy w Japonii są coraz bardziej ostre i śnieżne. Zwały białego puchu z dróg usuwają duże śnieżne pługi. I nikt ich nie wymija lub wyprzedza, bo każdy kierowca dba o swoje bezpieczeństwo, jak i o swoich pasażerów. Do rozmowy z Lindą włączyła się  Kinga Obyrtacz, mieszkająca koło Zakopanego, która nawet za skarby by nie przeprowadziła się do Japonii, bo tak dobrze mieszka się jej na południu Polski. Śnieżna zima w naszych górach – jak stwierdziła - jest przepiękna.

Polscy kierowcy pługowi poza finałem


Kierowcy niemal z całego świata 22 lutego 2018 r. wzięli udział w zawodach pługów śnieżnych zorganizowanych po raz pierwszy w Polsce w ramach odbywającego się w Gdańsku XV Międzynarodowego Zimowego Kongresu Drogowego. Trasa zawodów wyznaczona została przy Stadionie Energa Gdańsk, który znajduje się w najbliższym sąsiedztwie AMBEREXPO, miejsca kongresu drogowców.
Podczas zawodów liczyła się szybkość, sprawność, ale i precyzja. W rywalizacji wzięło udział 22 zawodników z 8 krajów, tj. po 4 z Austrii i Niemiec, po 3 z Francji, Polski i Węgier, 2 z Andory i po jednym z Kanady i Portugalii. Na powyższym zdjęciu uradowany swoją jazdą David Galt z Calgary w Kanadzie.
Na powyższym zdjęciu reprezentant Francji Jacques Bastide podczas rozmowy z prowadzącym zawody Tomaszem Galińskim z Radia Gdańsk. Nasz kraj reprezentowali: Zbigniew Klóskowski, Andrzej Maliszewski oraz Zbigniew Parzyjagło. Niestety podczas porannych eliminacji nie zakwalifikowali się do finału, w którym walczyło dziesięciu najlepszych kierowców. I ten fakt zaniepokoił Konrada Droma z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Najszybszym i najsprawniejszym w jeździe ciężarówką z lemieszem był Gerghard Vock z Austrii. Na drugim miejscu uplasował się Niemiec Dunker Reiner (na powyższym zdjęciu) z czasem o 1 minutę gorszym. Trzecie miejsce zajął również reprezentant Austrii Unger Bertram.
Zawody polegały na jak najszybszym pokonaniu pługiem kilometrowej pętli przy jednoczesnym wykonywaniu specjalnych zadań. Na torze były do pokonania różne utrudnienia. Uczestników czekał slalom, przejazd tyłem między beczkami, a także przesuwanie przeszkód. Trzeba więc było wykazać się sprawnością, precyzją i szybkością.
Sztukę kierowania ciężkim zimowym sprzętem do odśnieżania dróg podziwiała na żywo spora jak na panujące zimno publiczność, dla której przygotowano specjalną widownię.



czwartek, 22 lutego 2018

AWFiS Gdańsk sprzedaje obiekty pod... mieszkaniówkę /!/

Liczni absolwenci i studenci AWFiS Gdańsk, musicie wiedzieć o tym, że nasza Alma Mater niebawem straci kolejne swoje tereny. Jej baza sportowa zostanie znacznie uszczuplona. Zniknie boisko służące lekkoatletom i rugbystom.
To boisko, na którym 9 września 2016 roku rozegrany został mecz piłki nożnej absolwentów WSWF rocznik 1969, zostanie przeznaczone najprawdopodobniej pod... zabudowę mieszkaniową. Otóż 22 lutego 2018 roku podczas XLVIII sesji, Rada Miasta Gdańska przegłosowała m.in. dwanaście uchwał przygotowanych przez Biuro Rozwoju Gdańska. Pięć dotyczyło uchwaleń planów miejscowych, cztery – przystąpień do sporządzenia planów, a jedna - zmiany granic obszaru objętego planem.

Uchwały zostały przedstawione podczas sesji przez Edytę Damszel-Turek, dyrektor Biura Rozwoju Gdańska. Wszystkie spotkały się z akceptacją radnych. Nowe plany miejscowe będą obejmować tereny położone na Jasieniu, Łostowicach, Matemblewie, Ujeścisku i naszej "studenckiej" Oliwie. Zapisy zawarte w tych uchwałach – jak zapewnia Rada Miasta Gdańska - pozwolą m.in. na wykonanie nowych połączeń pieszych i pieszo-rowerowych, urządzenie przestrzeni rekreacyjnej na obrzeżach lasów Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego czy budowę nowych mieszkań. Mieszkań na likwidowanym sportowym boisku /!/
Absolwenci WSWF rocznika 1969 (na powyższym zdjęciu red. Dariusz Szpakowski TVP Sport i Andrzej Lech, reprezentant Polski w piłce ręcznej oraz nasze urocze czirliderki) dowiedzcie się, że nasz mecz piłkarski, komentowany właśnie przez naszych kolegów z roku, możemy uznać za mecz historyczny! 
Planowany na 6-7 września 2019 roku zjazd absolwentów WSWF, AWF i AWFiS, ma się odbyć na obiektach uczelni w Gdańsku-Oliwie przy ul. Kazimierza Górskiego 1. Za półtora roku nie będzie już naszego boiska. Naszego – jak pamiętacie – ogólnodostępnego klepiska. Komitet organizacyjny zjazdu 50-lecia będzie miał spory dylemat, bo też planuje rozegranie takiego meczu piłkarskiego pomiędzy absolwentami WSWF, AWF i AWFiS Gdańsk.
Rada Miasta Gdańska podjętą uchwałę uzasadnia następująco: „Granice uchwalonego planu Oliwa Górna w rejonie AWFiS, w głównej mierze obejmują obszar należący do Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu. Wprowadzone zmiany mają na celu usprawnienie istniejącego układu komunikacyjnego i poprawienie dostępności drogowej do terenów inwestycyjnych w rejonie uczelni. Zamierzenie to zostanie osiągnięte dzięki wytyczeniu dwóch ulic łączących aleję Grunwaldzką i ulicę Czyżewskiego. Uzupełnienie układu komunikacyjnego poprawi dostępność pieszą do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego oraz do przystanku SKM Żabianka. W opracowaniu zachowano przebieg istniejącego ciągu pieszego oraz wyznaczono nowe ciągi umożliwiające mieszkańcom korzystanie z terenu parkowego położonego w granicach uczelni”.
No i teraz następuje najbardziej kuriozalne uzasadnienie: „Na części terenu dopuszczono zabudowę mieszkaniowo-usługową i usługową o większej niż obecnie intensywności i wysokości. Zmiany umożliwią sprzedaż przez AWFiS części nieruchomości, co zapewni lepsze warunki funkcjonowania uczelni. (?) - mój znak zapytania). Przeznaczenie terenów pod zabudowę mieszkaniowo-usługową pozwoli zarazem na uzupełnienie struktur miejskich oraz maksymalne wykorzystanie walorów ekonomicznych terenów znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie alei Grunwaldzkiej, co pozostaje w zgodzie z polityką przestrzenną Gdańska (tzw. rozwojem miasta do wewnątrz)”.
A pamiętacie, a Szpak z pewnością, bo prowadził uczelniany radiowęzeł, jak to już w 1969 roku podczas naszej inauguracji roku akademickiego, pierwszy rektor tej uczelni prof. Ludwik Denisiuk zapowiadał, że właśnie obok wzdłuż Alei Grunwaldzkiej zostanie wybudowana 50-metrowa pływalnia. O tym też z radością mówili nasi nauczyciele pływania Leon Baturo i Regina Ziółkowska. I co? Mija pół wieku od tamtych obietnic, a Gdańsk jak nie miał, tak nadal nie ma pływalni 50-metrowej. Ba, tereny naszej uczelni są przeznaczane pod... zabudowę mieszkaniową! Kto tą pseudo sportową uczelnią i Gdańskiem zarządza?
P.S. Jedynym z radnych, który nie głosował za tą uchwałą, był Andrzej Kowalczys z Zaspy Rozstaje, wiadomo - piłkarz nożny i tenisista ziemny, organizator od 10 lat dorocznego turnieju piłkarskiego "Do przerwy 0:1".


Tekst i zdjęcia: Włodzimierz Marek Amerski, rocznik 1969 (amerski49@wp.pl)


Chiński Nowy Rok Psa 2018 powitałem w Toruniu

Chiński Nowy Rok jest zwany również Świętem Wiosny. Jako święto ruchome nadeszło w 2018 roku w piątek 16 lutego, i jest ono najważniejszym oraz najbardziej uroczyście obchodzonym świętem w Chinach. Ja go obchodziłem w Ratuszu Staromiejskim w Toruniu
Obchody powitania Chińskiego Nowego Roku rozpoczęły się od wystąpienia i pokazu medialnego w Sali Mieszczańskiej podróżnika Marka Pindrala, który przez dwa lata pracował jako wykładowca w liczącej... 80 mln mieszkańców prowincji Syczuan i napisał o niej książkę.
W ocenie Marka Pindrala, urozmaicony krajobraz i różne rasy ludzi doskonale nadają się do fotografowania. W ocenie autora książki „Moje Chiny” dla tego regionu świata zbawieniem jest bambus, służący do różnych celów budowlanych.

Wyjątkowo smaczna kuchnia chińska jest przedłużeniem apteki. W liczącej 5 tys. lat chińskiej kulturze – co dla Europejczyka jest zdumiewające - nadal hoduje się psy dla celów konsumpcyjnych. Konsumuje sie także różne robactwa zawierające sporo białka.

Chiny liczące około 1,4 mld dumnych i honorowych mieszkańców, są jednym z najbardziej zabrudzonych państw kuli ziemskiej.
Marek Pindral autor książki „Moje Chiny”, po spotkaniu autorskim chętnie rozdawał autografy.
Bezpośrednio po wieczorze autorskim, na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego w Toruniu odbył się pokaz tańca sztuki z elementami pirotechnicznymi oraz ogniowymi, nawiązującymi do tradycji Chińskiego Nowego Roku.
Ciekawy optycznie pokaz został wykonany przez Grupę Cyrkową.
Na dziedzińcu rozdawano też małe kruche ciasteczka, w których środku były umieszczone maluśkie karteczki z wypisanymi życzeniami. Dla mnie brzmią one tak: „Posiadasz wsparcie najwyższych mocy. Podążaj odważnie do przodu. Czeka Cię triumf i długie lata szczęścia”.
Witając Rok Psa, pożegnano Rok Koguta. Według kalendarza księżycowego, najstarszego na świecie, to rok 4704. Chińczycy uważają Psa za wyjątkowo dobry znak. To zwierzę lojalne i uczciwe.
Wedle jednego z chińskich astrologów Rok Psa, jednocześnie rok pod znakiem ognia, jednego z pięciu elementów chińskiego feng shui, będzie pomyślny "dla sprawiedliwości i równości".
Ten sam astrolog zapowiedział "liberalizm w polityce, zwycięskie rewolucje i rozwiązanie trudnych problemów". Inni astrolodzy mówią, że będzie to dobry rok dla niektórych gałęzi gospodarki, m.in przemysłu naftowego, tekstylnego i dla wydawnictw. Ale... może być więcej katastrof naturalnych.
Najważniejsze przesłanie na chiński rok 2018: pamiętaj o tym, że współpracując z innymi, możesz osiągnąć o wiele więcej, niż działając w pojedynkę.
Porada na chiński rok 2018: jeśli w twoim życiu jest ktoś, komu możesz bezgranicznie ufać – dbaj o niego.
Przestroga na chiński rok 2018: jeśli kogoś skrzywdzisz, szybko poniesiesz konsekwencje tego czynu. 
Złota myśl na chiński rok 2018: Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.
Szczęśliwe liczby w chińskim 2018 roku: 6, 11, 20.
Szczęśliwe kolory w chińskim 2018 roku: brązowy, zielony.
Miłość w roku Psa. Ogólne tendencje miłosne są w roku Psa pozytywne. Wiele może się w tej kwestii zmienić na lepsze. Większość osób odnotuje znaczną poprawę. Co więcej, teraz będzie dobry czas na pogłębianie miłosnych więzi łączących ludzi. To dotyczy zarówno jednostek, jak i całych społeczeństw. Horoskop chiński 2018 roku daje nadzieję na to, że ludzie nareszcie zaczną darzyć się bardziej pozytywnymi uczuciami.
Na co mogą liczyć osoby samotne, na koniec życia w pojedynkę? Muszą tylko nareszcie wyjść z domu i z większą otwartością podchodzić do innych ludzi. A to dlatego, bo Rok Psa przynosi ze sobą dużą szansę na odnalezienie bratniej duszy.
Czego możemy oczekiwać od Chińskiego 2018 Roku? Przede wszystkim pamiętajmy, że Pies jest znakiem idealistycznym; kieruje się etyką i posiada bardzo wysoką świadomość społeczną. Nie jest ani trochę egoistyczny, dlatego wspiera działania mające pozytywny wpływ na wszystkich ludzi. Pies posiada silny instynkt opiekuna. Chętnie dba o każdego, szczególnie jeśli człowiek jest słaby, bądź niepełnosprawny. Pies bezinteresownie poświęca innym swój czas i uwagę, nie bojąc się ciężkiej pracy, jeśli taka zajdzie potrzeba.
Nic dziwnego, że horoskop chiński 2018 roku przewiduje dużo pozytywnych wydarzeń na całym świecie. To właśnie teraz mamy szansę na rozwijanie pokojowej współpracy oraz wspieranie siebie nawzajem. Kiedy, jak nie w roku Psa, politycy mieliby dochodzić do porozumienia? Pocieszającym jest to, że widmo wojny globalnej z pewnością się oddali.

środa, 21 lutego 2018

Pawła Adamowicza na 6 kadencję prezydenta Gdańska popiera 26 prominentów


Paweł Adamowicz rządzi w Gdańsku od 1998 roku. W polityce oznacza to, że "od zawsze". Gdyby PO straciła władzę w Gdańsku, byłby to upadek partii. Jak twierdzi Sylwester Latkowski, były redaktor naczelny tygodnika „Wprost”, Gdańsk jako Matecznik Platformy stał się "małą Sycylią", którą od lat włada Paweł Adamowicz. Prezydent i jego kostniejący układ władzy wciąż ma poparcie większości mieszkańców, a zwłaszcza tych prominentnych.
Wraz z oświadczeniem o kandydowaniu Pawła Adamowicza już na 6 kadencję na funkcję prezydenta Miasta Gdańska, jego biuro prasowe skierowało do dziennikarzy również list poparcia kandydata podpisany przez 26 znanych mieszkańców grodu nad Motławą.
Oświadczenie: 
My niżej podpisani Gdańszczanie i osoby z Gdańskiem blisko związane uważamy, że Paweł Adamowicz powinien kandydować w tegorocznych wyborach na urząd prezydenta Gdańska.
Gdańsk jest miastem, które dynamicznie się rozwija, zapewniającym coraz lepszą jakość życia mieszkańców, przyciągającym inwestorów oraz coraz liczniejszych turystów z kraju i zagranicy. Tę pozycję naszego miasta potwierdza wiele rankingów, plasujących Gdańsk w ścisłej czołówce polskich miast.
Prezydent Paweł Adamowicz ma niekwestionowany znaczny udział w sukcesie Gdańska. Warto więc, aby kontynuował swą pracę. Paweł Adamowicz powinien pozostać nadal prezydentem Gdańska z jeszcze jednego bardzo ważnego powodu. Od ponad dwóch lat w naszej Ojczyźnie trwa proces koncentrowania coraz większej władzy w jednym ośrodku. Jest on dokonywany z naruszaniem konstytucji. Ten proces uderza w oczywisty sposób także w ustrojową pozycję i prawa samorządu terytorialnego, który okazał się jednym z największych sukcesów wolnej Polski. Jest więc bardzo ważne, aby włodarzami naszych miast byli ludzie, którzy odważnie będą bronić państwa prawa, Konstytucji i praw samorządu terytorialnego. Paweł Adamowicz udowodnił, że jest takim człowiekiem”.

Lista osób oficjalnie popierająca kandydaturę Pawła Adamowicza: 
Mieczysław Abramowicz, pisarz 
Leszek Blanik, sportowiec, Mistrz Olimpijski Pekin 2008, wielokrotny medalista Mistrzostw Świata i Europy w gimnastyce przyrządowej
dr Zbigniew Canowiecki, menadżer
prof. Stefan Chwin, historyk literatury, pisarz
prof. Henryk Ćwikliński, ekonomista
prof. Zbigniew Grzonka, chemik
prof. Aleksander Hall, działacz opozycji demokratycznej w PRL, historyk, kawaler Orderu Orła Białego
Paweł Huelle, pisarz
prof. Jacek Jassem, lekarz onkolog
Bogusław „Bobo” Kaczmarek, były piłkarz m.in. Lechii Gdańsk, trener piłki nożnej
Jacek Karnowski, prezydent Sopotu III—VII kadencji demokratycznego samorządu
Jerzy Kiszkis, aktor
Jan Kozłowski, marszałek  Pomorza II kadencji demokratycznego samorządu
prof. Janusz Limon, członek Polskiej Akademii Nauk, lekarz genetyk
prof. Wojciech Przybylski, trener, wykładowca akademicki
prof. Janusz Rachoń, chemik, wykładowca akademicki
Bożena Rybicka-Grzywaczewska, działaczka społeczna, w PRL działaczka opozycji demokratycznej
Jacek Starościak, prezydent Gdańska I kadencji demokratycznego samorządu
prof. Andrzej Szutowicz, lekarz
prof. Maciej Świeszewski, artysta malarz
mec. Jacek Taylor, obrońca w procesach politycznych w PRL
Tomasz Wołek, publicysta, były rzecznik Lechii Gdańsk, działacz opozycji demokratycznej w PRL
Halina Winiarska-Kiszkis, aktorka
prof. Edmund Wittbrodt, inżynier mechanik
prof. Jerzy Zajadło, prawnik i filozof
Jan Zarębski, marszałek Pomorza I kadencji demokratycznego samorządu



Po 7 latach chudych, 7 lat tłustych...

Przedstawiciele administracji rządowej i publicznej różnego szczebla, reprezentanci stowarzyszeń i agencji drogowych, europejscy i światowi eksperci, a także akademiccy naukowcy oraz producenci sprzętu, w gdańskim Amber Expo w dniach 20-23 lutego 2018, w ramach XV Międzynarodowego Zimowego Kongresu Drogowego PIARC, mają możliwość wypracowania wspólnych standardów opartych na różnorodnych doświadczeniach i wieloletnich praktykach oraz nawiązania bliskiej, dwu lub wielostronnej współpracy.
Podczas sesji ministerialnej, jako gospodarz głos zabrał Andrzej Adamczyk, polski minister infrastruktury. Na wstępie stwierdził, że najistotniejsze jest zapewnienie funduszy na stałe utrzymanie dróg celem zapewnienia bezpieczeństwa na 3,5 tys. km polskich dróg. Rocznie przeznacza się 1 mld zł na ten cel i ta kwota będzie z każdym rokiem rosła. A to dlatego, bo w budowie jest kolejnych 2,5 tys. kilometrów nowych dróg. Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad wypracowuje zasady dla całorocznej działalności, łącznie z uwzględnieniem warunków ekstremalnych. Takich jakie miały miejsce na Pomorzu w sierpniu 2017, kiedy przeszło tornado powalając tysiące drzew. Dzięki opracowanemu wcześniej programowi szybko się uporano z przejezdnością dróg dojazdowych do zniszczonych lasów.
Minister Andrzej Adamczyk stwierdził, że mamy zamontowanych w Polsce 500 punktów wskazujących o warunkach drogowych i 800 punktów pogodowych. W naszym kraju mamy rocznie ponad 150 raptownych przejść pogodowych z ciepła do mrozów i odwrotnie. Dlatego służby drogowe muszą być w stałej gotowości. Bezpieczeństwo jazdy ma u nas nadrzędne znaczenie. Dlatego też likwidowane są miejsca niebezpieczne, zwłaszcza gdy na wypadek drogowy narażony jest pieszy. Minister Adamczyk wspomniał, że zaniedbana jest polska kolej. Pod tym względem – jak przyrównał do wydarzenia biblijnego - mieliśmy 7 lat chudych, a teraz nadeszło 7 lat tłustych. Dopiero teraz jest modernizowana polska kolej kosztem 67 mld złotych, tj. 15 mld euro.

Masetumi Mori, wiceminister japońskiej infrastruktury, transportu i turystyki powiedział, że w całej Japonii są zintegrowane opłaty drogowe. Na bieżąco poprzez Internet podawane są informacje o stanie dróg i o warunkach pogodowych.
Rokas Masiulis, minister infrastruktury Litwy pochwalił siedzibę XV kongresu jaką jest miasto Gdańsk będące - jak powiedział - klejnotem architektury europejskiej. Był w tym mieście przed laty i docenia jego rozwój. Teraz miał możliwość zwiedzić Westerplatte, miejsce - jak przypomniał - w którym w 1939 roku rozpoczęła się druga wojna światowa po najeździe Niemców na Polskę. 
Przez Litwę - jak stwierdził minister - przebiega sześć dróg międzynarodowych wymagających odpowiedniego utrzymania. W tym celu powołano scentralizowaną spółkę do zarządzania litewskimi drogami. Na Litwie w ciągu roku do 50 razy zmienia się pogoda i temperatury z dodatnich na ujemne i odwrotnie. To wymaga stałej czujności dla zachowania przejezdności. 

Minister infrastruktury Litwy Rokas Masiulis odniósł się do planów budowy inteligentnego - jak go określił - połączenia drogowego Via Carpatia, łączącego Europę północną z południową. Ma ono przebiegać z Kłajpedy i Kowna na Litwie przez Białystok, Lublin, Rzeszów i słowackie Koszyce do Debreczyna na Węgrzech, a dalej do Rumunii, Bułgarii i Grecji. Ma docierać m.in. do rumuńskiego portu w Konstancy nad Morzem Czarnym oraz greckich Salonik nad Morzem Egejskim. Cały szlak Via Carpatia liczyć ma łącznie ok. 7700 km.
Osman Nurkovic z Czarnogóry zamieszkałej przez 640 tys. osób powiedział, że są realizowane odcinkowo plany budowy 170 km autostrady łączącej Włochy z Rumunią. Wykonawcą są Chińczycy i chiński bank udziela kredytów na tą inwestycję. Jest też realizowana budowa 110 km autostrada szybkiego ruchu.
Obradom kongresu towarzyszą targi, na których swoje produkty, sprzęt i usługi prezentuje kilkanaście firm z 15 państw. 
Wśród wystawców znajdują się stoiska narodowe: Czech, Finlandii, Francji, Japonii (na zdjęciu powyżej).
A także stoiska Korei Południowej, Niemiec, Norwegii, Polski, Rosji, Słowacji, Szwajcarii, Szwecji i Włoch. 
Stoisko Japonii - co warto odnotować - obsługiwały dwie Polki, mieszkanki Gdańska, od lewej Marianna Drygas, absolwentka japonistyki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Linda Czernichowska-Kramarz, która 10-letnie dzieciństwo spędziła z rodzicami w Japonii, a następnie studiowała na Uniwersytecie Gdańskim.

Równie ciekawe jak przy stoisku Japonii, prezentowało się stoisko Kanady
 
Sporą uwagę zwiedzających przyciągało stoisko Włoch. 
 
Na ekspozycję targową składa się także prezentacja bogatego parku najnowszych maszyn związanych z utrzymaniem dróg w trudnych warunkach zimowych.