niedziela, 31 lipca 2016

Ugotuj zupę z Ewą Wachowicz i pomagaj ze smakiem /!/

Wspólne gotowanie z Ewą Wachowicz, (dziennikarką telewizyjną, Miss Polonia 1992, rzeczniczką prasową rządu w latach 1993–1995) oraz z Piotrem Grzelakiem, wiceprezydentem Gdańska ds. polityki komunalnej, odbyło się w niedzielę 31 lipca, w restauracji Swojski Smak przy ulicy Heweliusza 25/27 w Gdańsku.
Podczas spotkania przedstawiona została kolejna odsłona projektu ,,Talerz Miłosierdzia … z Gwiazdami’’, który jest częścią kampanii społecznej pt. „Pomagamy ze smakiem”, organizowanej z okazji jubileuszu 35-lecia działalności Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, mającego 68 swoich kół w Polsce.

Podczas wspólnego gotowania zaprezentowano przepis na zupę kalafiorową z curry Ewy Wachowicz. Specjalnie dla wszystkich gości przygotował ją Wojciech Szempliński, właściciel restauracji Swojski Smak. Zastosował również inne uwidocznione na powyższym zdjęciu dodatki.

Gdańskie gotowanie ze smakiem

Gdańskie gotowanie ze smakiem było ósmym wydarzeniem z dwunastu zaplanowanych w tym roku. Piękno gotowania poprzez pomaganie – to motto gdańskiego spotkania z Ewą Wachowicz. Jest to część kampanii społecznej pt. „Pomagamy ze smakiem”, organizowanej z okazji jubileuszu 35-lecia działalności Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Towarzystwo w Gdańsku pomaga około 800 osobom bezdomnym i ubogim od 27 lat.

- Od lat współpracujemy z Towarzystwem Pomocy im. Św. Brata Alberta na rzecz osób w trudnej sytuacji życiowej. Miasto Gdańsk wspiera osoby bezdomne oraz co ważne prowadzi działania przeciwdziałające bezdomności. Tylko w 2015 roku na ten cel przeznaczyliśmy blisko 7 mln. zł. Pomoc realizujemy za pośrednictwem organizacji pozarządowych, którym przekazujemy środki finansowe na ten cel. Ponadto Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie pomaga za pośrednictwem świadczeń finansowych i poza finansowych. – powiedział wiceprezydent Piotr Grzelak.
Działania prowadzone są w dużej mierze w środowisku osób doświadczających bezdomności, których jest około 900 w Gdańsku. Do ich dyspozycji są noclegownie, schroniska oraz uruchamiana w okresie zimowym ogrzewalnia. Z osobami dotkniętymi bezdomnością pracują również streetworkerzy, którzy podczas swojej codziennej pracy wskazują im możliwości skorzystania z wielu form pomocy.
- Ewenementem na skalę krajową jest program mieszkalnictwa wspomaganego realizowany we współpracy z organizacjami pozarządowymi – dodał Piotr Grzelak (na powyższym zdjęciu drugi z lewej). W puli mieszkań wspomaganych jest ponad 80 mieszkań i pokoi dla osób zagrożonych i doświadczających bezdomności, w których jest ponad 200 miejsc. Ich mieszkańcy poza dachem nad głową otrzymują wsparcie specjalistów, m.in. pracowników socjalnych, psychologów i lekarzy.

Akcja Pomagamy ze smakiem

Przepis na zupę Ewy Wachowicz jest elementem urodzinowej kampanii społecznej pt. ,,Pomagamy ze smakiem’’, która wystartowała w dniu 14 stycznia we Wrocławiu. Jest on także częścią niezwykłego projektu jubileuszowego – kalendarza 2016 z przepisami Gwiazd na ich ulubioną zupę. Dwanaście miesięcy 2016 roku, to dwanaście dedykowanych przepisów na ulubioną zupę Ewy Wachowicz, Natalii Kukulskiej, Natalii Lubrano, Renaty Mauer Rózańskiej, Kingi Preis, Siostry Moniki (Albertynki), bpa Edwarda Janiaka, Krzysztofa Kiljańskiego, Piotra Kucharskiego, Roberta Makłowicza, oraz Andrzeja Wrońskiego. Kalendarz powstał z okazji 35-lecia powstania Towarzystwa oraz w setną rocznicę śmierci naszego Patrona – św. Brata Alberta.
Jubileuszowy Projekt jest kolejnym etapem realizacji ,,Talerza Miłosierdzia’’ zapoczątkowanej w roku 30-lecia działalności Towarzystwa. Pierwszej akcji patronowali prezenterka telewizyjna Grażyna Torbicka oraz reżyser filmowy Krzysztof Zanussi.
- Bez Was, dziennikarzy i ludzi mediów, nie uda nam się tak skutecznie, zachęcić Polaków do dzielenia się symbolicznym talerzem zupy z potrzebującymi, i przestrzec, że pędzący świat może każdego z nas zmienić z bogatego w biednego, a przedsiębiorczego w bezradnego – powiedział Wojciech Bystry Prezes Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.
Zupy przygotowano dość sporo, bo aż w dwóch sporych garnkach. Wystarczyło jej dla wszystkich chętnych, w tym i wielu przypadkowych przechodniów.

Była Miss Polonia 1992 Ewa Wachowicz nadal błyszczy swoją urodą i bardzo urzekającym uśmiechem. Od organizatorów wspólnego gotowania otrzymała bukiet czerwonych kwiatów. Na powyższym zdjęciu wraz Małgorzatą Sieńczyk, koordynatorką projektu.

Podczas plenerowej imprezy można był nabyć wraz z autografem jedną z pięciu oferowanych książek autorstwa Ewy Wachowicz, oczywiście tematycznie związanymi z gotowaniem i prawidłowym odżywianiem.
Kolejne miejsca tej kampanii społecznej, to Koszalin (sierpień), Jelenia Góra (wrzesień), Łańcut i Rzeszów (październik), Poznań (listopad) i podsumowanie we Wrocławiu (grudzień). 

Fot. Włodzimierz Amerski


Są wolne miejsca noclegowe w Jastrzębiej Górze /!/

Mamy wiele wolnych miejsc noclegowych w nadmorskich miejscowościach! Zapewnia o tym w połowie tegorocznego lata Bożena Zaglaniczna, szefowa koła Gospodyń Wiejskich  „Jastrzębianki” w Jastrzębiej Górze.


O zarezerwowanych wszystkich miejscach noclegowych w miejscowościach nadmorskich, media donosiły już pod koniec wiosny 2016 roku. Właściciele obiektów wczasowych przechwalali się, że tegoroczne lato - jeśli chodzi o frekwencję gości - będzie lepsze od poprzedniego. Ba, twierdzili nawet, że brakuje już wolnych miejsc noclegowych.


Ludzie w letnim sezonie chcą bezpiecznie wypocząć, a dotychczas preferowane „wakacyjne” państwa tego nie zapewniają. Rozszerza się zagrożenie terroryzmem nawet w zagranicznych kurortach. Do nich ostatnio dołączyła też i Turcja. 
Obecna sytuacja geopolityczna na pewno nam sprzyja. Polski Bałtyk będzie przeżywał oblężenie i oby tylko dopisała pogoda, mówiono w polskich mediach.
Takie przepowiednie o oblężeniu zniechęciło wielu chętnych do przyjazdu na wypoczynek nad nadmorskie polskie plaże. W lipcu frekwencję wczasowiczów ocenia się na około tylko 60 procent. Lipcowa ulewa i podtopienia na Pomorzu wypłoszyły wielu gości. Ale jak zapewniają synoptycy, pogoda ma się ustabilizować w sierpniu i ma być względnie ciepło.
 
Letni sezon nad morzem (od 1 lipca do 31 sierpnia) jest w połowie. Jastrzębia Góra i okolica liczą około 500 obiektów. Jest więc w czym wybierać.

Turyści zwracają uwagę na lokalizację obiektu, atrakcyjność kurortu, a ci bardziej oszczędni oczywiście na ceny. Turyści szukają albo tanich noclegów, albo... nie zwracają uwagi na koszty. Wszystko zależy od zasobów portfela. - Są turyści, którzy poszukują pokoi w sezonie za około 50 złotych za dobę od osoby bez wyżywienia oraz tacy, którzy są w stanie wydać od 250 złotych wzwyż za nocleg w hotelu łącznie z wyżywieniem - mówi Artur Nowiński z Ustki, który prowadzi serwis www.tanienoclegi.pro i od wielu lat związany jest z branżą hotelarską. Cena za wypoczynek w hotelu lub innym obiekcie noclegowym zależy głównie od pory roku, standardu zakwaterowania i od tego, ile osób jest w danym pokoju. Ważna jest także lokalizacja oraz miejscowość, do której pragniemy się wybrać.
 
Na przykład cena za apartament w Sopocie w czasie szczytu sezonowego, wynosi... około 600 złotych za dobę. Dla porównania - apartament w Jastrzębiej Górze w sezonie kosztować nas będzie maksymalnie 300 złotych za dobę. Ale są i oferty noclegowe o znacznie niższych cenach. Jastrzębia Góra ma obecnie czyste morskie plaże. W przeciwieństwie do Trójmiasta, gdzie wody Zatoki Gdańskiej po niedawnych ulewach są bardzo zanieczyszczone. Nawet obowiązuje kategoryczny zakaż kąpieli.
 
Oprócz plażowania w Jastrzębiej Górze jest możliwość pospacerowania po Promenadzie Światowida. Jest to miejsce pełne restauracji, klubów i sklepów z pamiątkami. Można tutaj posłuchać muzyki i zatańczyć, a na końcu promenady znajduje się punkt widokowy. Lokalne Kaszubskie Koło Gospodyń Wiejskich "Jastrzębianki" zapraszają na Piknik Kultury Kaszubskiej. W programie - kiermasz regionalnych pamiątek, tabaka, tabakiery, wyroby z wikliny, hafty kaszubskie, koronki, rzeźba, malarstwo i inne. Smakołyki z kaszubskiej kuchni, tradycyjne potrawy regionalne, domowe wypieki, pajda chleba ze smalcem kaszubskim oraz wyjątkowe potrawy z ryb.
 
Atrakcją dla wielu turystów w Jastrzębiej Górze jest Międzynarodowy Letni Festiwal Muzyczny „Słowo i muzyka i Jezuitów” - festiwal towarzyszący Międzynarodowemu Festiwalowi Muzyki Organowej w Oliwie. Festiwal rozpoczął się 6 lipca i potrwa do 21 sierpnia. Koncerty odbywają się w środy i soboty w kościele św. Ignacego Loyoli w Jastrzębiej Górze o godzinie 20. Podczas 14 koncertów jastrzębiogórskiej publiczności swe umiejętności zaprezentują zaproszeni organiści, instrumentaliści i wokaliści – artyści z najwyższej światowej półki oraz wybitnie utalentowani artyści młodego pokolenia. Ten kontrast artystyczny, łączący doświadczenie z młodością oraz prezentacja zróżnicowanych form muzycznych stanowi interesującą formułę koncertów.
Pierwszy koncert organowy odbył się 28 sierpnia 1992 r. Patronat nad koncertem objął prof. Krzysztof Penderecki - od lat wielbiciel jastrzębiej.
Niedawno powstałe, dedykowane Maestro Krzysztofowi Pendereckiemu, duże 21-głosowe organy koncertowe kościoła p.w. św. Ignacego Loyoli w Jastrzębiej Górze są magnesem przyciągającym artystów oraz niezliczone rzesze polskich i zagranicznych turystów odwiedzających latem ten malowniczy zakątek Polski.
 
Nowoczesny kościół pod wezwaniem Św Ignacego Loyoli: dolny na 700 miejsc i przeznaczony głównie dla miejscowych parafian w okresie zimowym, a górny na 2000 miejsc siedzących dla przebywających w Jastrzębiej Górze wczasowiczów. W kościele znajduje się obraz z 1850 r. z podobizną św. Ignacego Loyoli, założyciela Zakonu Jezuitów, ze zburzonego przez hitlerowców w1939 r. kościoła jezuickiego w Bydgoszczy.
 
Lokalne atrakcje, wąwóz Lisi Jar, którego zbocza porastają ponad stuletnie buki. Niegdyś hrabia de Rosset wybudował tutaj pierwsze w Polsce nadmorskie schronisko turystyczne. Duże zainteresowanie gości wzbudza Gwiazda Północy - obelisk postawiony w najbardziej na północ wysuniętym punkcie Polski.
 
No i w pobliżu jest jeszcze latarnia morska Rozewie - najstarsza latarnia na Polskim wybrzeżu. Działa przy niej niewielkie Muzeum Latarnictwa Morskiego. Zarówno latarnia jak i muzeum są udostępnione do zwiedzania.

Zdjęcia: www.jastrzebiagora.pl


piątek, 29 lipca 2016

„Genesis” Sebastião Salgado


Wystawa, którą można oglądać od 27 maja 2016 roku w Centrum Spotkania Kultur w Lublinie nazywana jest listem miłosnym skierowanym do naszej planety. Aby lepiej zrozumieć jej sens należy cofnąć się do poprzednich fotograficznych realizacji Sebastião Salgado.


Fotograf Sebastião Salgado (na powyższym zdjęciu) znany jest z długoletnich projektów, które poruszają globalne problemy. We wcześniejszych latach Salgado skupił się na fotografowaniu ludzi pracujących („Robotnicy”) oraz migrujących („Migracje”). Przez wizjer swojego aparatu fotograficznego widział wojnę, ból, cierpienie, choroby, przemoc, śmierć... Jego działania sprowadziły na niego falę krytyki i przydomek „fotografa rynsztoków”. Ale tak ogromna ilość zła nie pozostała obojętna i odbiła się również na samym fotografie – zaczął chorować fizycznie i duchowo. Jego przyjaciel-lekarz powiedział mu nawet, że musi przestać, bo inaczej umrze.

Fotograf uratował Naturę i Natura uratowała fotografa

Brazylijczyk odłożył więc aparat fotograficzny i postanowił wrócić do swojej ojczyzny, do rodzinnej farmy. Gdy Salgado był dzieckiem, ponad 90 proc. tych terenów pokrywały lasy tropikalne, gdy powrócił już jako dorosły mężczyzna, było to mniej niż 1 proc.. – Ta ziemia była tak samo martwa jak ja – wspominał fotograf. Razem z żoną, Lélią Wanick Salgado, posadzili drzewo. Potem kolejne i następne. I tak martwa ziemia zaczęła na nowo oddychać, powróciły zwierzęta, które Sebastião pamiętał z dzieciństwa. Powróciły też jego własne siły witalne. Salgado znowu wziął do ręki aparat fotograficzny.


Tym razem nie chciał fotografować tylko jednego gatunku: człowieka, ale także inne gatunki zwierząt i roślin. Jak sam przyznaje – mniej mówił, więcej słuchał. To wyciszenie i obserwacja pozwoliła mu dostrzec piękno naszej planety i drugą, dobrą twarz człowieka. Bliskość z przyrodą oczyściła go z negatywnych obrazów, które zgromadził przez lata, a przede wszystkim pozwoliła znowu poczuć się częścią świata, pięknego świata.
Od początku świata do dziś

Przez kolejne 8 lat, od roku 2004 do końca 2011, Salgado odwiedził 30 krajów, by dotrzeć do źródeł, by odnaleźć to, co od zarania dziejów jest niezmienione, coś, co może za kilka lat zniknąć bezpowrotnie...

Wystawa składa się z 244 czarno-białych fotografii, które stanowić mogą ilustrację biblijnej Księgi Rodzaju.

Zdjęcia pokazują piękno nietkniętego cywilizacją świata, pokazują ludzi, którzy szanują i celebrują tradycyjne zwyczaje swoich przodków, pokazują majestat przyrody, ale jednocześnie jej delikatność. Pokazują przeszłość, ale zwracają uwagę na współczesność, skłaniają do refleksji nad tym jaką rolę każdy z nas pełni we współczesnym świecie. Ekspozycję podzielono na pięć sekcji tematycznych: Planeta Południe, Sanktuaria, Afryka, Północne Przestrzenie, Amazonia i Równina Pantanal. Wyboru zdjęć i aranżacji całej wystawy dokonała, żona fotografa, Lélia Wanick Salgado.


„Genesis” można było oglądać między innymi w Berlinie, Rzymie, Paryżu, Sztokholmie, Lozannie, Singapurze czy Nowym Jorku.

Do 7 sierpnia będzie możliwość oglądania jej w Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. Szkoda, że następnym przystankiem nie będzie na przykład Gdańsk /!/. Byłoby to ciekawe nawiązanie do poprzedniego projektu Salgado.

W ramach pracy nad „Robotnikami” fotograf odwiedził wszystkie kontynenty, aby dokonać fotograficznego zapisu ludzkiej pracy.

W 1990 roku Salgado fotografował między innymi w Stoczni Gdańskiej wodowanie statku.

Spotkajmy się w Lublinie

Miejsce, w którym zorganizowano polską wystawę pięknie współgra z ideami Sebastião Salgado. Sam Lublin – miasto transgraniczne, gdzie rozwijały się jednocześnie kultura polska, ukraińska i żydowska. Ta różnorodność stanowi bazę dla tolerancji, otwartości i dialogu międzykulturowego.

Przy Placu Teatralnym 1 w Lublinie znajduje się rzeczywiste centrum spotkania. Można spotkać się nie tylko z kulturami i gatunkami, które są dla nas nieznane lub mało znane, dzięki fotografiom wykonanym przez Salgado, ale wizyta na wystawie staję się również okazją do spotkania z drugim człowiekiem.


Osoby pracujące w Centrum Spotkania Kultur stanowią przemiły, przyjacielski i otwarty zespół. To u nich można kupić za około 250 zł jeden z trzech różnych tematycznie grubych albumów fotograficznych brazylijskiego fotografa.

Wystawie „Genesis” towarzyszą projekcje filmowe. W sali kinowej można było obejrzeć między innymi film dokumentalny poświęcony fotografowi z Brazylii „Sól ziemi”, którego reżyserami są Wim Wenders oraz syn Sebastião – Juliano Ribeiro Salgado.
Wszyscy chętni będą mieli okazję zobaczyć 30 lipca 2016 (sobota) film „Człowiek” (reż. Yann Arthus-Bertrand) oraz 31 lipca (niedziela) „Perłowy guzik” (reż. dir Patricio Guzmán).

Szczegóły dostępne pod adresem: http://salgado.spotkaniakultur.com/
Wystawa potrwa do 7 sierpnia 2016
Serdecznie polecamy!

Tekst: Maja Bieńkowska
Zdjęcia: Włodzimierz Amerski

Kuchenne graffiti

Na kuchenne graffiti trafiłem w hostelu LoLek, usytuowanym nieopodal Starego Miasta w Lublinie. Ten kolorowy wewnątrz obiekt urządzony został w nowoczesnym stylu i zapewnia bezpłatne WiFi. Do dyspozycji gości są wspólne łazienki. Został on oceniony jako znakomity na 9,3 pkt., a lokalizacja na 9,6.
Obiekt mieści się 20 minut drogi od takich miejsc, jak Zamek Lubelski czy Krakowskie Przedmieście.
W zasięgu 5 minut dostępne są takie atrakcje Lublina jak: Stare Miasto, Zamek, Deptak, a z okien hostelu można podziwiać Lubelską Katedrę.
Na tej samej ulicy na której zlokalizowany jest LoLek hostel mieści się dawna fabryka Browaru Perła. Obecnie możną ją zwiedzać, a latem relaksować się w darmowym „Kinie pod Chmurką”.
Dzięki dogodnemu położeniu, LoLek hostel jest wybierany do zamieszkania przez wielu turystów, w tym i z odległego Meksyku, o czym dowiadujemy się z... kuchennego graffiti.
We wspólnej dużej kuchni są umieszczone mazaki, którymi możemy dokonać indywidualnego wpisu w dowolnym miejscu na ścianie.
Wśród wielu wpisów dostrzegłem też chińskie „krzaczki”, co może świadczyć, że i Chińczycy gościli w tym obiekcie.
Mnie najbardziej ucieszyły wyrysowane na kuchennych ścianach herby Gdańska, jako że od dzieciństwa jestem gdańszczaninem, z czego jestem bardzo dumny.
Na stronie bukingu lubelskiego hostelu LoLek znalazłem kilka wpisów nawiązujących do kuchennego graffiti.
Obiekt położony blisko centrum (parę kroków), ale w miejscu spokojnym i cichym. Czystość idealna! Kuchnia dostępna i bardzo dobrze wyposażona, a w dodatku kawa i herbata do woli. Rysunki i podpisy na ścianach kuchni dodają uroku. Sympatyczna obsługa i ogólny "klimacik".
Są koty na ścianach czyli jest dobrze - bardzo fajne miejsce do robienia kawy, bo jest i kawa :) - co ważne - parking na podwórku bez problemu - blisko starego miasta - generalnie w porządku
Wspaniała lokalizacja, 5-10 minut spacerem od Bramy Krakowskiej, blisko sklepy spożywcze. Łóżka super wygodne :) Czysto, miła atmosfera, pomocna obsługa. Świetne jest to, że na ścianie w kuchni można zostawić po sobie ślad, coś napisać albo narysować :D
Najlepszy hostel w jakim byłam! :) Świetna lokalizacja i sympatyczny personel. Spaliśmy w pokoju dwuosobowym - jest identyczny jak na zdjęciu, czysty i przytulny. Wspólna kuchnia wyposażona we wszystkie przydatne sprzęty i naczynia, darmowa kawa/herbata. Szczerze polecam! Z przyjemnością dopisaliśmy swoje pozdrowienia na kuchennej ścianie ;)
Dobra lokalizacja, wygodne materace, fajne półeczki i kontakt przy piętrowych łóżkach, zamykane szafki na bagaże w pokoju, przestronna kuchnia, ciekawy pomysł ze ścianą przeznaczoną na wpisy gości :)
Blisko dworca PKP i Starego Miasta, kominek we wspólnym pokoju, duża liczba kabin prysznicowych we wspólnej łazience, deska do prasowania i żelazko, dobrze wyposażona kuchnia, podpisy gości na ścianie. Hałas w pokoju od strony ulicy, co prawda są jednorazowe zatyczki do uszu, ale nie każdy umie spać z ciałem obcym w uchu.
Ja, po kilkudniowym pobycie w tym hostelu, również dokonałem wpisu - adresu swego bloga. Polecam ten hostel i z chęcią zatrzymam się w nim, jeśli ponownie odwiedzę Lublin. A to planuję zrobić równo za rok, aby uczestniczyć w kilkudniowym Carnavalu Sztukmistrzów.
Prowadzący hostel Monika i Karol powiedzieli mi: - Założyliśmy hostel w maju 2014 roku, i obecnie oferujemy bardzo ładnie, kolorowo i funkcjonalnie urządzone pokoje 1, 2, 3, 4 i 8 osobowe. Łącznie oferujemy 34 miejsca noclegowe. Zapraszamy wszystkich serdecznie chcących mieć dobry nocleg w przystępnej cenie. Zachęcamy do dokonywania rezerwacji online.
Kamienica, w której zlokalizowany jest hostel LoLek, ma przeszło 140 lat historii za sobą. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z roku 1876, w którym to roku Karol Rejer kupił ją od lubelskiej ”Kasy Ekonomicznej” za 4187 rubli srebrnych. Przez kolejne lata kamienica zmieniała właścicieli przechodząc z rąk do rąk. Zamieszkiwał ją min. znany lubelski architekt Władysław Sienicki.
W hostelu umieszczone są wywieszki informujące, że tu mieszka kot z rodziną. I dlatego wiele wpisów w kuchennym graffiti nawiązuje do kota, a i myszki. Pokoje hostelowe znajdują się na pierwszym piętrze kamienicy, na dole zaś mieści się recepcja i duża w pełni wyposażona kuchnia: lodówka, mikrofala, kuchenka gazowa, toster, kubki, talerze, sztućce.
Dla mnie było też to istotne, że parking prywatny jest dostępny na miejscu, ale konieczna jest jego wcześniejsza rezerwacja, w cenie tylko 10 PLN za dobę.

Tekst i zdjęcia: Włodzimierz Amerski

czwartek, 28 lipca 2016

Carnaval Sztukmistrzów w Lublinie 2016


W ostatni weekend lipca (28-31), po raz siódmy odbywa się Carnaval Sztukmistrzów w Lublinie. Festiwal, który dzięki swojej niepowtarzalnej formule, stał się wizytówką tego Miasta Inspiracji, zarówno w Polsce jak i za granicą. Przyciąga każdego roku coraz więcej widzów, jest też ulubionym wydarzeniem Lublinian i wielu turystów, w tym również z Gdańska, czego jestem dobitnym przykładem.

Artyści Carnavalu sprawiają, że nasze wyobrażenia o cyrku i o teatrze ulegają przeobrażeniu, a Lublin przeistacza się w tętniącą sztuką i zabawą stolicę Karnawału. Impreza eksponuje kolejne piękne, sekretne miejsca Lublina w przeddzień jego 700-lecia.

Nowe lokalizacje wydarzeń, to Plac Rybny, ulica Olejna, dziedziniec zamkowy, wirydarz Klasztoru O.O. Dominikanów, plac przed Teatrem im. H.CH. Andersena.

Miasto odmieniło swoje oblicze dzięki iluminacjom świetlnym, które pojawiły się na Rynku Starego Miasta, ale nie tylko tam. Niespodzianką są również inne ingerencje w wystrój Lublina, który uległ artystycznej metamorfozie.
Miłośników mocnych wrażeń cieszy fakt, że wykonano montaż nowej taśmy dla slacklinerów, po raz pierwszy rozpiętej pomiędzy Ratuszem a Bramą Krakowską, na wysokości 30 metrów, o rozpiętości 60 metrów.

Wzrost poziomu adrenaliny gwarantuje Urban Ninja nowa forma pokazów akrobacji na taśmach, czyli konkurs trickline na wysokości. Najlepsi zawodnicy przeczą grawitacji wykonując ewolucje na taśmach zawieszonych wokół Trybunału, na Rynku Starego Miasta.
Każdy chętny może włączyć się w tworzenie artystycznych produkcji festiwalu. Oferta bezpłatnych warsztatów poszerzyła się o kategorię sztuk cyrkowych. Śmiałkowie, zarówno amatorzy, jak i artyści, mogą pod okiem członków kolektywu Martine à la Plage, ćwiczyć niezwykłe umiejętności w ośmiu kategoriach, jak rzucanie nożem, czy manipulowanie monetą.

Uczestnicy warsztatów wspólnie stworzą żywe muzeum cyrkowe, które jest elementem przedstawienia „Ceci n'est pas un Urinoir”, wystawianego 30 i 31 lipca (sobota-niedziela) w przestrzeni miejskiej.

Zdjęcia: Włodzimierz Amerski