wtorek, 31 lipca 2018

Wąskotorówką na koncert „Lato #naMAXXXa” w Stegnie


Koleją wąskotorową można dojechać z Nowego Dworu Gdańskiego do Stegny, aby następnie już „meleksem” dotrzeć nad bałtycką plażę, popływać i w słońcu się poopalać. Na stacji podróżni mogą poczekać na ławeczkach do czasu odjazdu pociągu.
Żuławska Kolej Dojazdowa – kolej wąskotorowa na terenie powiatu nowodworskiego, powstała na skutek wyodrębnienia ze struktur PKP części Gdańskich Kolei Dojazdowych.
Żuławska Kolej Dojazdowa została zachowana i ponownie uruchomiona dzięki członkom Pomorskiego Towarzystwa Miłośników Kolei Żelaznych, mającego siedzibę przy ulicy Dworcowej 29 w Nowym Dworze Gdańskim. Ma ono też drugą siedzibę przy ul. Gniewskiej 21/B-43A w Gdyni.
Dworzec Żuławskiej Kolei Dojazdowej w Nowym Dworze Gdańskim jest ładnie ozdobiony kwiatami surfiniami.
Do Nowego Dworu Gdańskiego dotarliśmy z Gdańska autobusem PKS, zaś inni turyści przyjechali własnymi samochodami.
Upewniliśmy się, czy wsiadamy do właściwego pociągu Jantar Espress, który nas dowiezie do Stegny.
Z pewnością staraniem członków Pomorskiego Towarzystwo Miłośników Kolei Żelaznych w dworcowym budynku widnieje schemat połączeń wąskotorowej kolei w powiecie nowodworskim.
Sporą ciekawostką jest stara przedwojenna mapa połączeń kolejowych w pomorskim województwie, jeszcze z dawnymi nazwami węzłowych miast.
Zajęliśmy miejsca w pierwszym wagonie, aby móc obserwować trasę przejazdu i prace obsługi wąskotorowej kolejki. Odjechaliśmy zgodnie z planem o godzinie 10,30.
Od obsługi pociągu dowiedzieliśmy się, że poranne o godz. 8,30 połączenie z Nowego Dworu Gdańskiego do Stegny objęte jest taryfą promocyjną. A w dniu 4 sierpnia 2018 roku (sobota) w związku z odbywającym się koncertem „Lato #naMAXXXa”, organizowanym przez stację radiową RMF MAXXX, Pomorskie Towarzystwo Miłośników Kolei Żelaznych uruchamia dodatkowe pociągi na trasie Nowy Dwór Gdański – Stegna. Odjazdy są w godzinach 8,30; 10,30; 15 i 18. Natomiast powroty ze Stegny do Nowego Dworu Gdańskiego w godzinach: 12,25; 16,55; 19,25 oraz 23,30.
Pomocnik kierownika pociągu przy pokonywaniu samochodowej drogi musiał wysiąść i lizakiem wstrzymać ruch kołowy.
Jadąc wąskotorowym pociągiem wzdłuż samochodowej drogi, po znaku drogowym zorientowaliśmy się, że wyjechaliśmy z Nowego Dworu Gdańskiego.
Nasz pociąg zatrzymał się na pierwszej stacji o nazwie Cyganek. To niewielka osada położona w województwie pomorskim, w powiecie nowodworskim, w gminie Nowy Dwór Gdański na obszarze Żuław Wiślanych przy drodze wojewódzkiej nr 502. Wieś wchodzi w skład sołectwa Żelichowo. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa elbląskiego. Posiada zabytkową cerkiew oraz najstarszą część z XIV wieku dawnego kościoła św. Mikołaja.
Mieliśmy ogromną satysfakcję, gdyż wąskotorówką jechaliśmy znacznie szybciej niż obok nas jadące drogą samochody. kierujące się głównie na Mierzeję Wiślaną.
Kolejna stacja ma nazwę Tujsk. Miejscowość ta będzie obchodziła 670-lecie w 2019 roku.
Jadąc bardzo powoli pokonaliśmy kolejny most, tym razem na rzece Tuga.
Rzeką Tuga można dopłynąć do rzeki Szkarpawy i nią dalej do Gdańska.
Kolejna stacja nosi nazwę Popowo, ta wieś od 2016 roku jest samodzielnym sołectwem.
Po 50 minutach jazdy dojechaliśmy do Stegny. Wjazd na stację jest skomplikowany, bo trzeba przeciąć dwie samochodowe jezdnie. Pomocnik kierownika pociągu opuścił kolejowe szlabany
Wjazd naszej wąskotorówki na stację w Stegnie.
Przed opuszczeniem pociągu udało mi się zrobić zdjęcie ostrzegawcze, jakie widniało na jednych z wahadłowych drzwi.
Spora część podróżnych dopytywała się w jaki sposób dotrzeć na plażę w Stegnie.
Regularne pociągi kursują też na linii Prawy Brzeg Wisły – Jantar – Stegna – Sztutowo. Pociągi zatrzymują się na wszystkich stacjach i przystankach osobowych. Można wysiadać i wsiadać na dowolnej stacji.
Rozkład jazdy jest tak ułożony, aby w Stegnie na przykład z naszego pociągu, jadącego dalej do Jantaru, można było się przesiąść na drugi pociąg i pojechać w przeciwną stronę do Sztutowa.
Na stacji w Stegnie jest umieszczony duży rozkład jazdy wszystkich pociągów wąskotorowych w województwie pomorskim. Pociągi rozkładowe ŻKD kursują codziennie w okresie letnich wakacji szkolnych oraz w wybrane dni w ciągu roku.
Członkinie Stowarzyszenia Dobrych Wiadomości dojechały Żuławską Koleją Dojazdową do Stegny, aby następnie dwoma zamówionymi „meleksami” dotrzeć nad bałtycką plażę. Na stacji dowiedziały się, że została wydana książka „Żuławska Kolej Dojazdowa” autorstwa Filipa Bebenowa oraz Przemysława Strzyżewskiego, opowiadająca o trudnych losach żuławskiej wąskotorówki od chwili jej powstania, poprzez czasy PKP i likwidację w 1996 roku. W publikacji nie mogło zabraknąć dokładnego opisu zabytkowej „perły” Żuław – mostu obrotowego w Rybinie z 1906 roku. Całość na 250 stronach obrazuje prawie 400 kolorowych zdjęć z lat 1989 – 2017, a także archiwalne dokumenty przewozowe, bilety, telegramy, pisma itp.



niedziela, 29 lipca 2018

Parawanowe miasto na plaży w Stegnie


Tłumy walą codziennie, zwłaszcza teraz podczas wyjątkowo gorącego lata, przez to przejście prowadzące na plażę w Stegnie, powiat nowodworski, województwo pomorskie.
Najczęściej do plaży wyjątkowo liczni turyści dojeżdżają tzw. „meleksami” płacąc po 3 zł od osoby. A „meleksy” w zależności od wielkości zabierają od 4 do 12 osób. Czyli za taki jeden kurs na odległość około 3-4 km z centrum do plaży, opłata przy komplecie 12 osób wynosi 36 zł.
Są i tacy, którzy rezerwują takiego „meleksa” i po drodze w mijanym sklepie dokonują zakupów (głównie butelkowane napoje). Takie spalinowe "meleksy" w sezonie w ciągu dnia - jak się dowiedziałem - pokonują do 100 km, spalając 10 litrów paliwa. 
Ale są i tacy, którzy mając np. 4-osobową rodzinkę potrafią liczyć i zamiast wydać 12 zł za jazdę w jedną stronę, wolą z całym plażowym ekwipunkiem iść na piechotę ze swojej kwatery w kierunku Bałtyku.
Po dotarciu na Bulwar Radiowej Jedynki, z góry doskonale widać co się dzieje poniżej na plaży. Byłem w sobotę 28 lipca i było bardzo tłoczno. Nawet plażowa zjeżdżalnia była oblegana głównie przez dzieci.
Głównym bramowym wejściem Stegna Kąpielisko Morskie nie wszedłem, bo na plaży poniżej było zbyt tłoczno. Poszedłem bulwarem w prawo w kierunku wschodnim. Poczułem się bezpieczniej, jak na plaży zobaczyłem wieżyczkę ratowniczą.
Przy kolejnym stromym zejściu na plażę zobaczyłem tablicę informacyjną ukazującą z ilu ośrodków wypoczynkowych dowożeni są turyści. W wyszukiwarce internetowej wyczytałem, że w gminie Stegna są 73 obiekty turystyczne posiadające ponad 10 miejsc noclegowych. Gmina miejska Stegna, powiat nowodworski, liczy około 10 tys. mieszkańców i ma – co jest zastanawiające - ujemny przyrost naturalny, szacowany aż na minus 8.
Mimo ostrzeżenia „Uwaga strome schody”, postanowiłem zaryzykować i zejść na plażę. Dobrze, że są drewniane poręcze i jakoś mi się udało, chociaż schody powinny być bardziej równe. Ale wiem, że przy jesiennych sztormach, to fale potrafią i takie płytowe schody sponiewierać.
Na kąpielisku morskim w Stegnie już samo dotarcie na plażowy brzeg do bałtyckiej wody nastręcza sporo trudności. Parawany rozstawione są tak gęsto, że znaleźć wśród nich wolne przejście to spore wyzwanie.
Oprócz parawanów sporą przeszkodę stanowią także rozłożone i chroniące przed słońcem ogromne parasole.
Już myślałem, że znalazłem na plaży w Stegnie przejściową lukę, a tu raptem w szeregu, jeden za drugim rozłożyli się jacyś parawanowi Grecy?
Za parawanami Greków rozłożyło się jakieś mieszane towarzystwo, wolałem je ominąć, aby nie doszło do jakieś scysji.
Paradoksalnie nieco luźniej zrobiło się przy plażowym siatkowym płocie odgradzającym turystów z Ośrodka Wypoczynkowego Krakus.
Na tej wysokości kąpieliska morskiego w Stegnie wyjątkowo wiele osób znajdowało się w morskiej wodzie. Tak jakby na komendę Krakusy zażywały morskiej kąpieli.
Krakusów musiało być w ich wydzielonym sektorze bardzo wielu, bo ich materac, z uwagi na brak wolnego miejsca, znajdował się już poza płotowym ogrodzeniem.
Idąc dalej w kierunku wschodnim zobaczyłem na polskiej plaży w Stegnie  jakiegoś chyba afrykańskiego ptaka.
Dochodząc brzegiem plaży jeszcze bardziej na wschód, gdzie zrobiło się nieco luźniej, zobaczyłem bardzo zaradnych turystów, którzy mieli kołowy wózek do przewożenia całego plażowego ekwipunku.
Już chciałem sobie trochę popływać, kiedy raptem zobaczyłem szybko zbliżające się od zachodu chmury. Brzegiem plaży udałem się w drogę powrotną. Krakusom chmury nie przeszkadzały i nadal korzystali z morskiej kąpieli, chociaż w wodzie unosiły się jakieś wodorosty.
Na Bulwarze Radiowej Jedynki zobaczyłem uciekającego z plaży dużego czerwonego raka.
Tylko nieliczni plażowicze uciekając przed zbliżającym się deszczem, siadali z pociechami na swoje prywatne rowery.
Wystarczyło, że chmury zasłoniły słońce i zaistniała możliwość opadów deszczu, bo z daleka było nawet słychać grzmoty, to od razu pojawiły się tłumy przy głównym wyjściu z Kąpieliska Morskiego w Stegnie. Każdego trzeba podwieźć pod kwaterę. Średnia cena za nocleg od 35 do 50 zł, ale i 300 zł w apartamencie 5-osobowym w Stegnie.
I teraz następuje najbardziej spektakularna akcja, komu uda się pierwszemu wsiąść do nadjeżdżającego „meleksa”. Te koloru czerwonego – jak się dowiedziałem – są o napędzie elektrycznym, a te pozostałe spalinowe. W mojej ocenie wójt gminy Ewa Dąbska oraz dyrektor GOK Łukasz Niedźwiedzki powinni wprowadzić nakaz używania wyłącznie tych o napędzie elektrycznym. No i jeszcze brakuje ścieżek oraz stojaków rowerowych.


sobota, 28 lipca 2018

Oszczep ozdobą XXI Grand Prix Sopotu im. Janusza Sidły

Ozdobą XXI Grand Prix Sopotu im. Janusza Sidły była konkurencja rzutu oszczepem, w której to specjalizował się Janusz Sidło. Tym razem startowano w parach męsko żeńskich. Nie zawiódł mistrz olimpijski z Londynu Keshorn Walcott. Reprezentant Trynidadu i Tobago wynikiem 80.95 już w pierwszej próbie przekroczył 80 m, co zapewniło mu zwycięstwo. Za nim uplasowali się oszczepnicy z gdańskiego AZS AWFiS. Bartosz Osewski w drugiej próbie posłał oszczep na odległość 78.21, a Hubert Chmielak w trzeciej osiągnął 76.24. Wśród oszczepniczek: 1. Yulesy Anai Angulo (Ekwador) – 53,98, 2. Klaudia Maruszewska (Jantar Ustka) – 52,80, 3. Aleksandra Ostrowska (AZS AWFiS Gdańsk) – 52,68.
Po odbiór nagród za zdobycie w parze trzeciego miejsca, do podium krokiem poloneza podeszli Hubert Chmielak i Aleksandra Ostrowska, oboje z AZS AWFiS Gdańsk i uczelnianego klubu tanecznego Jantar.
W skoku o tyczce miało dojść do pojedynku byłego mistrza świata Pawła Wojciechowskiego z aktualnym mistrzem Europy Robertem Soberą. Wojciechowski wycofał się z uwagi na leczoną kontuzję.
1. Robert Sobera (AZS AWF Wrocław) – 5,30, 2. Hussein Assem Al Hizam (Arabia Saudyjska) – 5,30, 3. Karsten Dilla (Niemcy) – 5,30.
Robert Sobera (na powyższym zdjęciu) zaczął skakać na wypożyczonych tyczkach od wysokości 5.30, którą zaliczył za drugą próbą. Z tego samego pułapu też zaczął Niemiec Karsten Dilla, ale uporał się z tą wysokością dopiero za trzecią próbą. Na tych 5,30 obaj skoczkowie skończyli, bo nie poradzili sobie ani razu z wysokością 5.50. Wygrał Sobera, ale drugą lokatę nie zajął niemiecki skoczek Dilla, lecz Hussein Assem Al Hizam. Zawodnik z Arabii Saudyjskiej najpierw za trzecim podejściem pokonał wysokość 5.20, a za drugim poradził sobie z poprzeczką zawieszoną na 5.30. I tym sposobem zajął drugie miejsce w Sopocie z czego bardzo się cieszył.
Rozegrano też bieg na 600 m zawodników do lat 16, wszyscy z SKLA Sopot.: 1. Piotr Dobrzański – 1.28,20, 2. Filip Drawc – 1.28,89, 3. Kacper Bieszke – 1.29,21.
W biegu na 600 metrów zawodników do lat 16: 4. Jakub Baka – 1.29,47, 5. Piotr Grzybowski – 1.29,70. 6. Filip Lewandowski – 1.30,96, 7. Konrad Gussmann – 1.31, 67 i 8. Rafał Gdowik – 1.40,48. Pierwszych sześciu zawodników uzyskało swoje rekordy życiowe.
Paweł Wojciechowski ze względów zdrowotnych ostatecznie nie chciał ryzykować przed ME za dwa tygodnie w Berlinie, ale pojawił się na Stadionie Leśnym w Sopocie i wraz z młociarzem mistrzem olimpijskim z Sydney Szymonem Ziółkowskim wcielili się w rolę komentatorów.