czwartek, 26 października 2017

Litewskie oferty turystyczne

Turystyczne oferty Litwy zaprezentowano podczas spotkania dwustronnego, które odbyło się 26 października 2017 w Hotelu Mercure w Gdańsku.
Na powyższym zdjęciu od lewej: Tomasz Jackiewicz z Litewskiego Departamentu Turystyki, Rosa Kmitiana z Pałangi, Vladimir Livberansij z IDW Esperanza i ofertą cenową od 150 do 600 euro doba oraz Grażyna Adruszkiewicz, reprezentująca trzy Green Hotele.
Uczestnicy spotkania mieli okazję do zapoznania się z naturalnym i kulturowym dziedzictwem Litwy, atrakcyjnymi szlakami turystycznymi oraz możliwościami promowania odpowiedzialnej turystyki na Litwie. Na powyższym zdjęciu Jerzy Komorowski, dyrektor NT biuro Glob zaciekawiony ofertami turystycznymi.
Podczas krótkiego workshopu przedstawiciele branży turystycznej z obu krajów mieli też możliwość nawiązania bezpośrednich kontaktów biznesowych. Na powyższym zdjęciu Michał Rzepiak, członek Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" i koordynator projektu Dom Kresy w Gdańsku Wrzeszczu. podczas rozmowy z Grażyną Andruszkiewicz, oferującą miejsca w trzech Green hotelach w Wilnie, Kłajpedzie i z wodą leczniczą w Birsztanach.
Specjalista od zagadnień turystycznych red. Jerzy Niemociński ze Słupska podczas rozmowy z Margaritą Miciewiciene zainteresowany był istniejącymi od 1794 roku Druskiennikami, posiadającymi 9 sanatoriów, 21 hoteli I 26 pensjonatów. Łącznie może tam jednorazowo przebywać na leczeniu 8 tys. osób.
Druskienniki słyną też z całorocznego stoku narciarskiego o długości 500 metrów oraz największego w Europie aquaparku o powierzchni 30 tys. m kw.
Redaktor Anna Kłos dowiadywała się u Rosy Kmitionowej o możliwościach uzdrowiskowych w Pałandze, mającej 25 km morskiego wybrzeża. Dużą atrakcją turystyczną jest Muzeum Bursztynu z eksponatem o wadze aż 3,5 kg. Jest tam najdłuższa jednokilometrowa ulica Basanowicza oraz fontanna z 250 dyszami, tryskająca wodą w 48 kolorach. Ścieżką rowerową o długości 25 km można dojechać do Klajpedy.
Tomasz Jackiewicz z Litewskiego Departamentu Turystyki (na zdjęciu z lewej) powiedział, że w pierwszym półroczu 2017 roku odwiedziło Litwę 70 tys. polskich turystów, co oznacza wzrost o 10 proc. w porównaniu do analogicznego okresu. W Wilnie znajduje się najstarszy w Europie Uniwersytet im. Stefana Batorego powstały w 1596 roku. 
Z kolei Marek Słowatyniec z firmy Jereps stwierdził, że w najbliższym czasie planowane jest uruchomienie połączenia lotniczego Gdańska z Wilnem, co znacznie przyczyni się do zwiększenia ruchu turystycznego pomiędzy dwoma krajami posiadającymi 500 letnią wspólną historię.

środa, 25 października 2017

Tyczkarska baletnica

Nieco inaczej, bo niemal tanecznie, biegała podczas treningów na zgrupowaniu w hiszpańskim Lloret de Mar, trzecia zawodniczka, jaką była Julia Sudoł. Jej życiówka w skoku o tyczce, to 342 cm uzyskane na majowych zawodach 2017 roku w Słupsku.
Julia Sudoł dzięki namowom swej szkolnej koleżanki Olgi Czarneckiej, jak zaczęła dwa lata temu uprawiać tą dyscyplinę sportu, to na swoich pierwszych zawodach skoczyła 240 cm. Wcześniej, podobnie jak Agata Boraczyńska też była dziewczyną czynną fizycznie, gdyż od 7 roku życia uczyła się tańca nowoczesnego w jednym z osiedlowych klubów. No i tak to jej pozostało w ruchach, że nadal biega jak baletnica, jakby zwiewnie unosiła się w powietrzu.
Podczas rozbiegu do dołka, miejsca założenia tyczki znajdującym się przy zeskoku, trzeba jednak z trzymaną w dłoniach tyczką biec zdecydowanie bardziej dynamicznie. 
Julia miała ostatnio sporego pecha, bo w maju nieszczęśliwie z powodu poślizgu upadła na ulicy Liliowej w Łostowicach i tak uderzyła barkiem o bruk, że doznała zwichnięcia obojczyka ze złamaniem. Leczenie trwało kilka miesięcy. Dostała odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej w wysokości... 400 zł. Wznowiła treningi dopiero w sierpniu na zgrupowaniu w ośrodku sportowym w Spale, gdzie pracowano nad techniką skoków.
Podczas jednego z treningów na stadionie w hiszpańskim Lloret de Mar, te trzy polskie młode tyczkarki wraz z trenerem Edwardem Szymczakiem na poważnie rozważały swój udział w XXXIII Letnich Igrzyskach Olimpijskich – multidyscyplinarnych zawodach sportowych, które odbędą się w stolicy Francji – Paryżu w 2024 roku. Gospodarz tych igrzysk został ogłoszony 13 września 2017 roku podczas 131. Sesji MKOl w Limie.
Przed tą trójką polskich tyczkarek, na powyższym zdjęciu od lewej Agatą Boraczyską. Olgą Czarnecką i Julią Sudoł jest siedem lat treningów i perspektywa uzyskania olimpijskich minimów. Chyba że, któraś z nich nie będzie chciała tak długo czekać, i już w najbliższych trzech latach wzorem słynnych tyczkarek Moniki Pyrek i Anny Rogowskiej, zrobi duży progres wynikowy i zakwalifikuje się na najbliższe letnie igrzyska olimpijskie, które odbędą się w dniach 24 lipca – 9 sierpnia 2020 roku w japońskim Tokio. Czego im osobiście życzę!

Tyczkarka z... gimnastyczki

Najwyższą z trójki 16-letnich tyczkarek uczestniczących na zgrupowaniu w Lloret de Mar była Agata Boraczyńska. Do niedawna na stałe mieszkała w Olsztynie wraz z rodzicami. To tam przez osiem lat uprawiała gimnastykę sportową, tj. przyrządową, a najlepiej wychodził jej skok przez konia. Uzyskała nawet pierwszą klasę, a w 2015 roku wicemistrzostwo Polski. Jednak ta dyscyplina sportu nie ma w naszym kraju szans bytu i przyszłości, bo mało kto się nią interesuje.
Jej mama Sylwia doszła do wniosku, że musi jednak coś począć z pełną energii córką. Skoro w gimnastyce doskonale skakała przez konia, to może w królowej sportu jaką jest lekkoatletyka poradzi sobie też w skoku, ale... o tyczce. W jej mieście Olsztynie nie ma jednak kobiecej tyczki. Porozumiała się więc telefonicznie z trenerem Edwardem Szymczakiem, zamieszkałym w Gdyni. Przyjechała do niego latem 2016 roku na stadion lekkoatletyczny AWFiS Gdańsk wraz z córką.
Była gimnastyczka Agata Boraczyńska wyraziła chęć podjęcia się trudów nieco innych treningów. To jednak wiązało się z przeniesieniem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego na gdańskiej Żabiance i zamieszkanie w szkolnej bursie. Podczas pierwszych zawodów, trzymając tyczkę w dłoniach, podobnie jak gimnastyczny drążek, udało jej się pokonać wysokość 260 cm. To ją podbudowało i zaczęła przykładać więcej uwagi na opanowanie nieco innej techniki skoku. Przyniosło to doskonały progres, bo po roku specjalistycznych treningów na zawodach w Warszawie skoczyła na wysokość 370 cm. Pobiła się więc bagatela, aż o 110 cm.
Przyglądałem się jej treningom podczas pobytu na zgrupowaniu w słonecznej Hiszpanii. Zgodziliśmy się wraz z trenerem Edwardem Szymczakiem, że Agata ma ogromny potencjał w tej skomplikowanej lekkoatletycznej konkurencji. Te osiem lat uprawiania gimnastyki sportowej ma u niej zalety, ale i pewne wady. Dla przykładu na rozbiegu jest zbyt usztywniona. Ale jeśli te wady uda się wyeliminować, to Agata Boraczyńska będzie wysoko szybować w skoku o tyczce.

Następczynie Moniki Pyrek i Anny Rogowskiej /?/


Planowo przygotowują się na Paryż 2024 roku, ale niewykluczone, że uda im się wcześniej pojechać na XXXII Letnie Igrzyska Olimpijskie 2020 roku w japońskim Tokio. To wyzwanie startu w najbardziej prestiżowych zawodach sportowych podjęły trzy kolejne nadzieje polskiej tyczki kobiet, od lewej - Julia Sudoł, Olga Czarnecka i Agata Boraczyńska.
Przyglądałem się ich treningom podczas zgrupowania, które odbyło się w dniach 11-22 października 2017 roku w Lloret de Mar.
Lloret de Mar - hiszpańskim mieście typowo wypoczynkowym, w prowincji Girona, na Costa Brava w domagającej się obecnie usamodzielnienia Katalonii. Pierwsza osada w tym znanym kurorcie oraz uzdrowisku. powstała około 2000 lat temu.
To tu od kilku lat po energetyczne słońce jesienią i wiosną wraz z zawodniczkami i osobami towarzyszącymi przyjeżdża trener tyczki Edward Szymczak z Pomorskiej Akademii Tyczki przy AWFiS Gdańsk.
Olga Czarnecka już po raz trzeci uczestniczyła w tym sportowym zgrupowaniu w Lloret de Mar. Powiedziała mi, że dzięki panującym tu doskonałym warunkom są o wiele lepsze efekty treningu. Bo są górki, dużo zieleni, czyste powietrze, a przede wszystkim sporo słońca i jest bardzo ciepło. Chce się trenować przy tak sprzyjającej pogodzie. To hiszpańskie zgrupowanie, to przygotowanie do sezonu halowego, a głównie do Halowych Lekkoatletycznych Mistrzostw Polski, które prawdopodobnie odbędą się w lutym 2018 roku w Toruniu.
- Trener Edward Szymczak nakazuje nam wygrzewać się w słońcu, bo ono daje nam energię, tak potrzebną podczas treningów i zawodów – mówi Olga. To się później doskonale odczuwa. Poza tym tutaj możemy się kapać w Morzu Śródziemnym, bardziej słonym niż o wiele chłodniejszy nasz Bałtyk. 
Taka kąpiel po treningu w morzu lub w odkrytym basenie, to znakomita odnowa dla naszych mięśni i całego organizmu po ciężkich treningach.
Dwa lata temu Olga Czarnecka, jak ją opisywałem z poprzedniego wspólnego pobytu w Lloret de Mar, miała rekord życiowy 320 cm, a obecnie wynosi on 360 cm, czyli poprawiła się o 40 cm.
Podczas ostatnich zawodów jakimi były Mistrzostwa Polski Klubów AZS, a rozgrywanych na stadionie AWFiS Gdańsk, trzy razy Olga próbowała przeskoczyć wysokość 370 cm i niewiele jej brakowało, a by ją pokonała. Podczas tych zawodów zdobyła zloty medal i pobiła swoją dotychczasową życiówkę o 8 cm.
Obecnie Olga Czarnecka ma 16 lat, a zaczęła trenować skok o tyczce za namową rodziców jako gimnazjalistka w wieku 13 lat. Teraz jest w liceum Szkoły Mistrzostwa Sportowego na gdańskiej Żabiance. Dyrekcja tej szkoły jest wyrozumiała i zgadza się na takie jej treningowe i zawodnicze wyjazdy.
Olga Czarnecka tak jak i jej dwie pozostałe koleżanki chętnie pozowały do zdjęć. Olga podczas powrotnego 3-godzinnego lotu do Gdańska, do północy nie spała, a wykonywała zadania z matematyki. Zależy jej na dobrych ocenach w szkole. Nie miała czym pisać, bo długopis zapomniała wyjąć z dużego bagażu, który znajdował się już w luku samolotu. Dlatego dałem jej na własność mój najlepszy długopis.
Olga Czarnecka jest zadowolona z tego, że jej trenerem jest Edward Szymczak, który organizuje takie zagraniczne zgrupowania sportowe. W jej ocenie najtrudniejsza do opanowania w tyczce jest technika skoku. Urodziła się 4 lutego, co oznacza, że tak samo jak ja, jest spod znaku Zodiaku Wodnika. Zgadaliśmy się, że oboje bardzo doceniamy istotę wolności. W liceum jako przedmiot rozszerzony zdecyduje się na geografię, bo ciekawi ją świat, który chciała by bliżej poznać, a ten przedmiot jej to bardziej umożliwi.

wtorek, 24 października 2017

51 drużyn i 500 zawodników zagrało w jesiennej edycji „Do przerwy 0:1”


Po raz pierwszy uczestnicy turnieju dzikich drużyn „Do przerwy 0:1” mieli okazję zagrać „pod dachem” na boisku przy ul. Meissnera na gdańskiej Zaspie. Młodzi piłkarze zagrali także na sąsiednich zmodernizowanych boiskach szkolnych na ulicy Opolskiej i Meissnera. W jesiennym turnieju zagrało łącznie 50 drużyn, tj. ponad 500 zawodników.
Stojąc już na kultowej drabinie, Andrzej Kowalczys, pomysłodawca i współorganizator „Do przerwy 0:1”, przywitał uczestników turnieju, którzy pomimo deszczowej aury licznie zjawili się na Meissnera, i... podniósł w górę okazały puchar. Trofeum to trafiło w ręce Jacka Drążka, trenera piłkarzy i piłkarek GKS Żukowo, który od początku wspiera organizatorów i promuje turniej dzikich drużyn, ale co ważne, na każde zawody przyjeżdża razem z licznym gronem swoich podopiecznych.
Obecny na turnieju Ryszard Świlski, wicemarszałek województwa pomorskiego, zwrócił uwagę na to, że „balon”, który okrywa pełnowymiarowe boisko przy ulicy Meissnera, to dobry prognostyk dla młodych piłkarzy. Jako przykład podał reprezentację Islandii, która przez większą część roku trenuje pod takimi konstrukcjami i odnosi coraz większe sukcesy.
Padający przez cały dzień deszcz, trochę utrudniał grę na sztucznej nawierzchni młodym piłkarzom grającym na szkolnych boiskach przy ul. Meissnera i Opolskiej. Opadów nie odczuli jedynie zawodnicy grający swoje mecz „w balonie”.
W meczu pokazowym „pod dachem” rodzina Flügger Family zagrała z rodziną organizatorów „Do przerwy 0:1”. Po zaciętej rywalizacji wygrali organizatorzy. Jednak, puchar już przed meczem trafił do rodziny Flügger Family, a złote trofeum wręczył Andrzej Kowalczys.
W kategorii Zespoły Dziewczęce wygrała drużyna GKS Żukowo. Kolejne miejsca na podium zajęły: Akademia Piłkarska LG i Tolerado. Tuż za podium znalazła się ekipa SP16.
Kategoria Rocznik 2005 i Młodsi zwyciężyła ekipa Rozstaje Gdańsk. Drugie miejsce zajęła drużyna Smerfety GKS Żukowo. Trzecie miejsce dla zespołu GKS Żukowo 2009.
Wśród zespołów z Rocznika 2002/2004 najlepszy okazał się zespół Kopacze FC. Miejsce drugie zajęła drużyna Śmigło Orunia, a miejsce trzecie zespół KTST Luzino.
Zwycięzcą z Rocznika 1999/2001 został zespół Piłkarze 8. Cudu Świata, który wyprzedził kolejno zespoły: Młode Wilki, Legwan Oliwa oraz Motława Power.
W tzw. kategorii „Open”, czyli Rocznik 1998 i Starsi zwyciężyła ekipa Kiełpino. Na drugim miejscu podium znalazła się drużyna X-Team, a na trzecim ekipa Foka Bez Oka.
Nagrodę Fair Play, którą ufundował Bogdan Oleszek, przewodniczący Rady Miasta Gdańska, otrzymali zawodnicy drużyn: GKS Żukowa 2009, Tiger Team, AF Morze 1, SP16 oraz Laura Krupienko z drużyny Tolerado. Nagroda ta przyznawana jest za wzorową postawę na boisku, a także poza nim. Cechuje ona prawdziwych sportowców.
Składy zwycięskich drużyn:
GKS Żukowo: Karolina Damps, Patrycja Damps, Julia Deik, Natalia Grunwald, Małgorzata Kęprowska, Sandra Kobiela, Paulina Magulska, Klaudia Socha.
Rozstaje: Adam Czajkowski, Tyberiusz Konieczka, Szymon Koszczyński. Piotrek Szymański, Wiktor, Bartek, Filip Wojciechowicz.
Piłkarze 8. Cudu Świata: Kamil Czarnecki, Bartosz Gorczyński, Szymon Gorczyński, Michał Grabiński, Bartek Loda, Sebastian Miara, Kacper Troszczyński, Paweł Zairno..
FC Kopacze: Jan Chrzanowski, Mikołaj Kozłowski, Wojtek Pawluk, Kacper Richert, Mateusz Sadło, Krzyś Steinbord, Mateusz Wiewiórski,
Kiełpino: Damian Janowski, Jakub Jerenek, Michał Kaczmarek, Jan Kasicki, Damian Klawa, Piotr Skurka, Jakub Stelmaszewski, Michał Szulta, Dominik Weiner
Flügger Family: Kuba Wiśniewski, Sławomir Wiśniewski, Dawid Zaborowski, Jakub Zaborowski, Łukasz Zaborowski.
PS. Cieszę się z faktu, że po mnie jako pierwszym propagującym od początku cykl tych czterech dorocznych turniejów rozgrywanych od 2004 roku głównie na moim gdańskim osiedlu Zaspa Rozstaje, inicjatywę reporterską przejmuje Sławek Lewandowski, były rzecznik prasowy Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego.

poniedziałek, 23 października 2017

Świętowały Wesołe Skrzaty z Gdańska Brzeźna


Dzieci są nadzieją, która rozkwita wciąż na nowo, cudem, który nieustannie się urzeczywistnia, przyszłością, która pozostaje otwarta”. Tymi słowami zaczerpniętymi z „Myśli” Jana Pawła II, powitała gości jubileuszowych uroczystości 40-lecia Przedszkola nr 67 Wesołe Skrzaty przy ul. Dworskiej 31 w Gdańsku Brzeźnie jego dyrektor Elżbieta Dąbrowska. Dzieci odśpiewały wspólnie przedszkolny hymn pn. Wesołe Skrzaty.
Wiceprezydent Gdańska ds. polityki społecznej Piotr Kowalczuk wręczył nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska, w tym i pieniężną w wysokości 5362 zł. Nagrodę otrzymała wieloletni pracownik tej placówki dydaktycznej Katarzyna Łaszuk.
Druga osoba, która otrzymała list gratulacyjny, to obecna dyrektor tego przedszkola Elżbieta Dąbrowska. Podziękowania za trud dydaktyczny złożył całej załodze wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk, przypominając też pamięć poprzedniej dyrektorki Grażyny Kuźnickiej.
Największymi bohaterami tej jubileuszowej uroczystości były oczywiście przedszkolaki z czterech oddziałów, dzieci w wieku od 3 do 6 lat. Przedszkolaki z tej placówki dydaktycznej odnoszą też sukcesy na niwie sportowej, zdobyły drugie miejsce w I Gdańskiej Spartakiadzie Przedszkolaków oraz pierwsze miejsce w spartakiadzie o Puchar Rady Dzielnicy Brzeźno 2017 roku.
Przed licznymi zaproszonymi gośćmi jubileuszowych uroczystości zaprezentowały się dzieci z najstarszej grupy Koszałki Opałki ze spektaklem pt. Jagodowa Kraina, który został przygotowany pod opieką dwóch wychowawczyń Anny Wyrwińskiej i Tatiany Zaniewskiej.
W części artystycznej wystąpiły absolwentki tegoż przedszkola siostry Paulina i Natalia Ligęza, które zagrały na harfie i flecie.
Wystąpił również absolwent Damian Tatara, na pianinie wykonał utwory Roberta Schumanna i Ignacego Jana Paderewskiego. Oba występy telefonami komórkowymi rejestrowali rodzice swoich muzykalnych pociech.
Dyrektor Przedszkola 67 w Gdańsku Brzeźnie Elżbiecie Dąbrowskiej, jubileuszowe gratulacje i różne upominki wręczyły dyrektorki zaprzyjaźnionych placówek dydaktycznych. Zabierając głoś podziękowała ona wszystkim pracownikom za trud i serce włożone w wychowanie i przygotowanie do dorosłości wielu pokoleń przedszkolaków. 
Tak ode mnie prywatnie, a może pokusić się o zorganizowanie zjazdu absolwentów, może na 45 lecie?
Uczestnicy jubileuszowej uroczystości dowiedzieli się, że otwarcie przedszkola nastąpiło 6 września 1977 roku. Mimo, że było przygotowane na 120 przedszkolaków, to z uwagi na wyż demograficzny, przyjęto ponad normę, bo aż 170 dzieci. Po 20 latach funkcjonowania nadano przedszkolu nazwę Wesołe Skrzaty. Funkcjonują w nim cztery grupy o nazwach od najmłodszej: Krasnoludki, Chochliki, Elfy i Koszałki Opałki. Raz w miesiącu z pomocą rodziców redagowana jest i wydawana przedszkolna gazetka pod redakcją Anny Bieńkowskiej. Dzieci mają na terenie przedszkola działkę warzywną i wykonując różne prace uczą się bliskiego kontaktu z przyrodą. Jest w Przedszkolu 67 sala teatralna, sala gimnastyczna i zabaw, no i duży ogród.
Przedszkole współpracuje z sąsiednimi przedszkolami oraz Szkołami Podstawowymi nr 18 i 20 oraz Klubem Osiedlowym Projektornia w Brzeźnie.
Po oficjalnej i artystycznej części przyszedł czas na jubileuszowy tort. Przy dźwiękach muzyki, wystrzelono na niego i w stronę gości petardy. Dały się słyszeć okrzyki radości i gromkie oklaski.
Dostarczeniem i pocięciem tortu na w miarę równe porcje zajęła się Małgorzata Sadowska.
Na tle okolicznościowych ozdób wykonanych przez wychowawczynię Annę Bieńkowską oraz na tle jubileuszowego tortu, robiono sobie pamiątkowe zdjęcia, w tym też z dwiema poprzednimi dyrektorkami tegoż przedszkola, po lewej Danuta Juśko, a po prawej Brygida Długozima, zaś w środku obecna dyrektor Elżbieta Dąbrowska.
Na koniec jubileuszowych uroczystości zrobiono wspólne pamiątkowe zdjęcie uczestnikom obchodów 40-lecia Przedszkola nr 67 Wesołe Skrzaty przy ul. Dworskiej 31 w Gdańsku Brzeźnie.










wtorek, 10 października 2017

I Pomorski Turniej Strzelecki na strzelnicy w Korne

W niedzielę, 15 września 2017 roku, w godzinach 11.00-16.00 na terenie Centrum Szkoleń Taktyczno-Strzelecki SKORPION w Korne, odbędzie się I Pomorski Turniej Strzelecki. Wydarzenie to połączone jest z piknikiem rodzinnym, na który zaproszeni są nie tylko dorośli ale przede wszystkim dzieci i młodzież.
Udział w I Pomorskim Turnieju Strzeleckim oraz towarzyszącym mu pikniku rodzinnym jest bezpłatny. Zapraszamy serdecznie organizatorzy: Centrum Szkoleń Taktyczno-Strzelecki SKORPION, Stowarzyszenie myGdansk.pl oraz Andrzej Jaworski – Wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego,