wtorek, 7 kwietnia 2020

Śniadanie Wielkanocne AD 2020


Zamiast tradycyjnych życzeń wielkanocnych, jako wnuk byłego szefa kuchni Eugeniusza Amerskiego, byłej restauracji „Pod Kominkiem” w Gdańsku Wrzeszczu (miejsce obecnego Manhattanu), tym razem z kilkudniowym wyprzedzeniem publikuję przepis na wielkanocny sos do świątecznych potraw. Otrzymałem go od Janusza Radwana-Wiatrowskiego, dobrego znajomego z Sopotu, u którego wielokroć gościłem w obszernym mieszkaniu i który wielokroć mnie wspomagał w różnych życiowych przypadkach.
Przepis: 2 żółtka, 4 małe lub 2 duże gęste śmietany, musztarda sarepska, cukier, sól, pieprz i tarty chrzan (samemu utrzesz lub kupić w słoiczku najlepiej na rynku).
Zakasać rękawy i do roboty: 2 żółtka rozcieramy dodając dwie łyżki musztardy (to trzeba dobrze ucierać). Następnie pomaleńku dodajemy całą śmietanę stale ucierając. Dopiero teraz dodajemy pół łyżeczki cukru, szczyptę soli i pieprzu, a jeśli trzeba to jeszcze musztardę do smaku. Na końcu tarty chrzan też do smaku. Jak trzeba na ostrzej, to jeszcze szczyptę cukru i soli. To co powstanie z takiej składanki, wkładamy na noc do lodówki pod przykryciem.
Podczas świątecznego śniadania każdy dostaje widelec i ostry nóż do krojenia. Drobno kroimy w kosteczkę jajka ugotowane na twardo, a także białą kiełbasę, plasterek lub więcej szynki, tudzież polędwicy. Jak macie poświęconą, internetowo lub za pośrednictwem TV (z powodu na pandemię koronawirusa), święconkę, to oczywiście każdy na talerzu dostaje po troszeczku i też drobno kroi.
To wszystko zalewamy ostrym chrzanowo-musztardowym sosem zrobionym dzień wcześniej. Teraz wnosimy w kubku gorący czerwony czysty barszcz lub żurek. Kromkę chleba smarujemy  masłem, no i oczywiście wspólnie - bez mlaskania - wcinamy ze smakiem. Takie śniadanie trwa zazwyczaj dłużej, bo robimy sobie dokładki zwłaszcza przyrządzonego przez nas sosu. 
Po krótkiej przerwie konsumpcyjnej przychodzi czas na kawę i ciasto do woli. Tak kultywujemy śniadanie moich rodziców, mamy Barbary z Poznania i ojca Jerzego ze Lwowa, którzy przed laty zapoznali się w Zakopanem na nartach. Dla zabawy można ogłosić konkurs, kto drobniej sam pokroi świąteczne potrawy. Wygrywa ten, kto ma największą cierpliwość, bo żołądek z głodu burczy, a tu trzeba kroić na drobne plasterki lub kostki. Pozdrawiam Janusz.
Życzymy smacznego podczas świątecznego śniadania wielkanocnego wszystkim bliższym i dalszym członkom naszych rodzin i naszym znajomym. Niech się Wam darzy i w tych trudnych czasach światowej epidemii, zdrowie dopisuje...
Zdjęcia z prywatnego archiwum Janusza Radwana-Wiatrowskiego.

1 komentarz:

  1. Intrygujący przepis, barwny opis, ślinka leci. Może uda sie w tym roku zaimplementować.Jako właściwie już były narciarz zwróciłem uwagę na romantyczny epizod narciarski rodziców (Janusza?) w Zakopanem. Też z Baską tak mieliśmy, tyle, że w Sokolcu, w Górach Sowich, w schronisku Orzeł. Łezka w oku.....itd.
    Ja również składam Wam życzenia radosnych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, Alleluja! Marek z Baśką.

    OdpowiedzUsuń