Spieszę się na samolot z Gdańska do Lubeki, bo autobus linii 124, dowożący mnie z Zaspy na dworzec PKP w Gdańsku Wrzeszczu, akurat tego dnia miał awarię. Zjechał z trasy do bazy przy Alei Legionów. Nic w jego zamian nie podstawiono. Jadę dopiero następnym autobusem z 25 minutową zwłoką. Docieram na dworzec kolejowy, na którym nie dostrzegam żadnej informacji, że z niego kursują pociągi na lotnisko. Czekam w kolejce do okienka z napisem informacja, a czas ucieka. Wreszcie uzyskuję informację, że z peronu pierwszego. Schodami najpierw zbiegam, a następnie innymi schodami wbiegam do góry. Od strony Gdyni nadjeżdża jakiś pociąg. Obawiam się wsiąść do niego, bo przecież może on pojechać dalej w stronę Gdańska. Wówczas z pewnością bym nie zdążył na czas dotrzeć na lotnisko.
Drzwi się otwierają i wysiada konduktor. Pytam go, czy ten pociąg jedzie na lotnisko? Słyszę odpowiedź, że nie! Jedzie do Osowej! Ponawiam to samo pytanie jeszcze dwukrotnie i za każdym razem słyszę tą samą odpowiedź.
Wreszcie, dopiero któryś z pasażerów upewnia mnie, że ten pociąg dociera na lotnisko. Wsiadam i po chwili pociąg rusza.
U tego samego konduktora kupuję bilet 9 grudnia o godzinie 12.50. Tłumaczę mu, że taką odpowiedzią dezinformuje pasażerów i dlatego nie powinien pracować jako konduktor. Powiedziałem mu, że chyba jest Kaszubem i przemawia przez niego patriotyzm lokalny. Ale to nie przystaje na tak ważnej linii kolejowej jaką jest PKM, która została wybudowana głównie również z myślą o połączeniu Trójmiasta z gdańskim lotniskiem. Wyjaśniam mu, że odpowiedź Osowa niewiele mówi pasażerowi, a zwłaszcza turyście zagranicznemu. Mówię mu też, że napiszę w tej sprawie do dyrekcji PKM. A on na to, a proszę bardzo, moje dane są na bilecie.
Co do biletu wystawionego przez firmę SKM Trójmiasto, jest to oddzielny temat. Na stacji kolejowej we Wrzeszczu nie ma automatu, aby kupić bilet na lotnisko. Owszem można go nabyć w jednym z okienek SKM, ale kto o tym wie?. Koszt zakupu wynosi 3,50 zł. Wejście na peron do pociągu linii PKM jest tuż za zejściowymi schodami z budynku dworca po lewej stronie. Ale nie ma żadnego oznakowania. Nie uświadczysz też przy wejściu żadnego automatu, aby ewentualnie zakupiony bilet skasować. Takowego automatu nie ma też na peronie. Masz zatem nieważny bilet, ale w drodze miłosierdzia konduktora, aby nie płacić mandatu w wysokości 90 zł, kupujesz u niego drugi bilet za 6,30 zł.
Dopłata za wydrukowanie biletu z ręcznego urządzenia kosztuje dodatkowe 2,80 zł. W sumie zamiast 3,50, płacisz 6,30 zł. To jest o 80 procent więcej. I ku zdziwieniu patrzysz, a masz bilet wystawiony na 30 km trasę od Gdańska Lipce do Gdańska Osowej przez Gdańsk Główny. A trasa PKM z Wrzeszcza do lotniska wynosi zaledwie 17 km /?/.
SKM Trójmiasto obsługująca tą linię sporo zarabia dodatkowo za dopłaty, za i tak zbyt drogie bilety. A nie ustawiając automatu biletowego na stacji we Wrzeszczu robi na pasażerach niezły interes. Na każdym pasażerze ma dodatkową opłatę za wydanie biletu w wysokości 2,80 zł. Pytam za co?
Oddzielnym tematem jest totalna dezinformacja. Pasażer, który wchodzi na dworzec we Wrzeszczu po piktogramach powinien od razu wiedzieć, gdzie może kupić bilet na lotnisko i z którego peronu odjeżdża pociąg. Jeśli my Polacy mamy takie problemy, to do jakiego stopnia są zdezorientowani turyści zagraniczni próbujący dotrzeć na gdańskie lotnisko?
Warto może dyrekcji PKM i SKM Trójmiasto przypomnieć, że wybudowano tą kolej również za unijne pieniądze i w bardziej cywilizowanych krajach Unii Europejskiej, a my chyba też mamy takie aspiracje, oznakowanie piktogramami jest na porządku dziennym. Ale dyrekcja PKM za tą inwestycję chyba już odebrała medale i pasażerów ma w głębokim poważaniu.
Kolejnym dowodem na to jest wadliwie opracowany rozkład jazdy, jak i jego wywieszenie w peronowej gablocie we Wrzeszczu. Cyferki są zbyt małe, zbyt gęsto rozmieszczone i na domiar złego wydrukowane w mało widocznym kolorze czerwonym. Odczytanie po zmierzchu jest niemożliwe. Ewentualnie do odczytania tylko przez „drągali”, bo rozkład przyczepiono w gablocie na dużej wysokości, powyżej średniej Polaków. Owszem cyferki rozkładu może dostrzeże prezydent Gdańska Paweł Adamowicz i gdański oficer rowerowy Remigiusz Kitliński. Obaj mają pod dwa metry wzrostu, ale ten pierwszy na lotnisko zostanie raczej dowieziony służbowym samochodem, a ten drugi dojedzie rowerem.
Średniowymiarowy Polak ma nikłe szanse odczytać godzinę odjazdu pociągu linii PKM.
Warto dyrekcji PKM i SKM Trójmiasto przypomnieć też, że jak pisze Wikipedia, Piktogram (łаc. pictus – narysowany i gr. γράμμα – pismo) to przedstawienie pojęcia (opisywanego wyrazem bądź równoważnikiem zdania) za pomocą obrazka w oderwaniu od zapisu. Piktogram pełni ważną funkcję w komunikacji. Dzięki zastąpieniu słowa pisanego, elementem graficznym zwiększono czytelność przekazu oraz ominięto barierę językową. Użycie piktogramów ułatwia też wspomaganie mowy osób upośledzonych i z trudnościami w porozumiewaniu się.
Ciekawe tylko, czy dyrekcje PKM i SKM Trójmiasto w ogóle zrozumieją o czym my tutaj piszemy?
Wła-49
Fot. Włodzimierz Amerski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz