sobota, 4 sierpnia 2018

XXV Bieg św. Dominika w Gdańsku

Marcin Chabowski (STS Pomerania Szczecinek) zdobył tytuł Mistrza Polski w biegu ulicznym na 10 km. Medale rozdano w sobotę 4 sierpnia 2018 w Gdańsku podczas jubileuszowego XXV Biegu św. Dominika. Dla Chabowskiego jest to już szósty tytuł mistrza Polski na „dychę”... w szóstym starcie na gdańskiej Starówce.. Poprzedni raz po złoto sięgał w 2017 roku.
Marcin Chabowski, czwarty zawodnik mistrzostw Europy w półmaratonie z Amsterdamu, w Gdańsku po samozwańczym wejściu na scenę, przejął mikrofon od spikera zawodów red. Sławomira Siezieniewskiego z TVP i osobiście podziękował licznie zgromadzonej publiczności za doping. Za to, że go na całej trasie wspierali, dodawali otuchy i właściwie dzięki nim już po raz szósty zdobył tytuł mistrza Polski. 
Zwycięzca mistrzostw Polski na 10 km Marcin Chabowski (STS Pomerania Szczecinek) uzyskał czas na mecie 29,45 minut.


W ramach mistrzostw Polski, drugie miejsce zajął Adam Nowicki (MKL Szczecin) 29,53.


Pierwsza trójka na mecie XXV Biegu św. Dominika to: Kenijczyk Silas Mwetich 29,28, polski biegacz Marcin Chabowski (STS Pomerania Szczecinek) 29, 45 i trzeci Adam Nowicki (MKL Szczecin) 29,53.


Bieg VIP-ów który opiszę oddzielnie) i Elity zaczął się ze sporym opóźnieniem, gdyż nad Gdańskiem przeszła burza z deszczem. Na szczęście dla biegaczy zrobiło się nawet nieco chłodniej, Zawodnicy na starcie do końca rozgrzewali swoje mięśnie. Faworyt biegu Marcin Chabowski (STS Pomerania Szczecinek) tuż po prezentacji (jako pierwszego), wykonał przysiad i kilka skłonów.


Pozostali biegacze tuż przed startem również wykonywali różne ćwiczenia i oklepywali sobie mięśnie nóg, aby je rozgrzać.


Biegaczowi z numerem 15 Adamowi Nowickiemu (MKL Szczecin) butelkowaną wodę niemal wyrywał zawodnik z numerem 5 Tomasz Grycko (UKS Bliza Władysławowo), który ostatecznie zajął 5 miejsce i brązowy medal mistrzostw Polski z czasem 30,10.


Nad przebiegiem prezentacji wszystkich 42 uczestników jubileuszowego XXV Biegu Elity św. Dominika czuwał spiker Ryszard Różycki (na zdjęciu pierwszy z prawej).


Wszyscy uczestnicy jubileuszowego XXV Biegu Elity św. Dominika po prezentacji musieli udać się na start obok na równoległą do Długiej ulicę Ogarną.


Już po pierwszym okrążeniu, czyli około tysiąca metrów, utworzyła się czołówka biegaczy, której przewodził Silas Mwetich z Kenii.


Zawodnicy na wysokości Studni Neptuna mieli możliwość sięgnięcia po plastikowy kubeczek z wodą mineralną. Tak uczynił z numerem 5 Tomasz Grycko (UKS Bliza Władysławowo), który ostatecznie zajął 5 miejsce i brązowy medal mistrzostw Polski z czasem 30,10.


Na pierwszych okrążeniach jakoś dawał sobie radę drugi z Kenijczyków Isaac Ngeno, ale ostatecznie nie wytrzymał tempa biegu i zszedł z trasy. Na 42 uczestników biegu, z podobnej przyczyny nie zostało sklasyfikowanych pięciu.


Wysoki wzrostem jeden z dwóch startujących Kenijczyków Silas Mwetich bieg długim miarowym krokiem i powoli zwiększał swoja przewagę nad pozostałymi zawodnikami. Chociaż gdzieś tak w połowie dystansu kroku dotrzymywał Kenijczykowi zdobywca tytułu wicemistrza Polski Adam Nowicki (MKL Szczecin). W tym czasie faworyt biegu Marcin Chabowski przechodził lekki kryzys i odstawał od czołówki.


Kolejni zawodnicy z czołówki biegu sięgali po kubki z wodą., w tym w czarnej koszulce Abdrrahim Elasri z Maroka, który z czasem 31.02 zajął 9 miejsce.


Sztuka chwycenia podczas biegu plastikowego kubka z wodą udała się Adamowi Głogowskiemu (Ekonomik Maratończyk L-k), który zajął 13 miejsce z czasem 31,52.


Kubeczki plastikowe gięły się biegaczom w dłoniach i do wypicia pozostawało niewiele wody.


Prowadzący stawkę na powyższym zdjęciu faworyt biegu Marcin Chabowski gdzieś w połowie dystansu przechodził lekki kryzys i tylko – jak później powiedział na mecie - dzięki dopingowi licznych kibiców ponownie zerwał się do walki i zdobył tytuł mistrza Polski.


Wodę z plastikowego kubka udało się wypić podczas biegu z numerem 23 Patrykowi Stypułkowskiemu z RKS Łódź, który zajął 17 miejsce z czasem 32,06.


Sztuka chwycenia podczas każdego okrążenia plastikowego kubka z wodą i zrobienia sobie małego prysznica udała się Adamowi Głogowskiemu (Ekonomik Maratończyk L-k), który zajął 13 miejsce z czasem 31,52.


Wodą orzeźwiał się z numerem 21 Marcin Kęsy z Poznania, który na 42 startujących zajął 24 miejsce z czasem 34,45.


Odpornością na trudy biegu tuz po deszczu okazał się z numerem 8 Mykola Ukhymchluk z Ukrainy, zajmując w generalnej klasyfikacji wysokie czwarte miejsce z czasem 29,58.


Z numerem 25 do mety biegnie Paweł Pankratow (MKS Hermens Gryfino), który zajął 19 miejsce z czasem 32,43.


Na końcowych okrążeniach z numerem 10 w czarnej koszulce Abdrrahim Elasri z Maroka, który z czasem 31.02 zajął 9 miejsce. Z numerem 12 Dimitrij Musiatchenko z Ukrainy, który zajął 7 miejsce z czasem 30,54.


A ten biegacz do tego stopnia opanował picie wody z plastikowego kubka, że wykonywał to będąc oderwany od podłoża.


Przy Studni Neptuna na stanowisku uzupełniania płynów stało kilku wolontariuszy podających plastikowe kubki z wodą mineralną.


Jako drugi, a jako pierwszy z Polaków, linię mety XXV Biegu św. Dominika tuż za Kenijczykiem Silasem Mwetichem (czas 29,28) minął Marcin Chabowski (czas 29,45), zdobywając tytuł mistrza kraju na 10 km.


Z drugim na mecie polskim biegaczem Adamem Nowickim (MKL Szczecin) czas 29,53, rozmowę przeprowadza Jacek Główczyński. Na drugim planie zwycięzca biegu Silas Mwetich z Kenii.


Zwycięski puchar dla Silasa Mweticha z Kenii wręczył Piotr Grzelak wiceprezydent Gdańska w asyście Stanisława Lange, głównego organizatora biegu.


Pamiątkowe zdjęcie pokoleniowe z Marcinem Chabowskim, sześciokrotnym mistrzem Polski biegów św. Dominika w Gdańsku na dystansie 10 km.

Lodowy tort po pobycie w... lodówce


Doskonały w smaku tort lodowy zafundowano osobom uczestniczącym 3 sierpnia 2018 w uroczystym otwarciu Historycznego Zbiornika Wody Stara Orunia. Piotr Grzelak, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki komunalnej, miał zaszczyt ucięcia nożem pierwszej porcji tortu, Z cięcia nic by nie wyszło, gdyby nie pomoc przytrzymania lukrowej polewy łopatką do tortu przez Jacka Skarbka, prezesa miejskiej Spółki Gdańska Infrastruktura Wodociągowo-Kanalizacyjna.
Wiceprezydent Miasta Piotr Grzelak ograniczył się tylko do ucięcia jednej tortowej porcji, po czym się błyskawicznie ulotnił, udając do innych zajęć. Nawet nie posmakował wyjątkowo pysznego lodowego tortu. Niech tego żałuje... Licznych gości do konsumpcji lodowego tortu zachęcał prezes GIWK Jacek Skarbek.
Niemal jak w wojsku, a może bardziej jak w harcerstwie, w szeregu ustawili się pracownicy GIWK i wspólnie rozkoszowali się tortową słodkością.
Jeszcze przed konsumpcją tortu dowiedzieliśmy się, że prace przy Zbiorniku Wody Stara Orunia rozpoczęły się w 2016 roku. Okoliczny teren został wykarczowany i wyrównany. Wstawiono nowe drzwi prowadzące do wnętrza zbiornika, w którym utrzymuje się niemal jak w lodówce temperatura zaledwie 10 st. C. Wyprowadzono też na nowo boczne murki okalające strefę wejściową. Na ceglanej elewacji nad drzwiami odtworzono charakterystyczną złotą rozetkę. We wnętrzu zbiornika zamontowano metalowe schody, bo wcześniej była tu drabina. Położono także instalację elektryczną i efektowne „nietoperzowe” oświetlenie.
Obecnie trwają prace przy zagospodarowaniu terenu przed zbiornikiem. Powstanie tu teren zielony z ławkami i zdrojem z wodą pitną. Zainstalowano już taras widokowy, z którego rozciąga się panorama Głównego Miasta i południowych dzielnic Gdańska. Dojście do zbiornika jest możliwe na trzy sposoby: ścieżkami prowadzącymi od ul. Nowiny i od Strony Parku Oruńskiego oraz drogą dojazdową od strony ul. Kampinoskiej.
- Remont prowadziliśmy etapami, wyłącznie poza okresem hibernacji nietoperzy, ponieważ chcemy utrzymać tutaj ich siedlisko. Po przeprowadzeniu prac budowlanych kopuła pustego zbiornika stała się na tyle szczelna, że we wnętrzu spadł poziom wilgotności. Żeby utrzymać wilgotność odpowiednią dla nietoperzy, zbiornik musiał zostać na stałe zalany wodą - tłumaczy Monika Piotrowska-Szypryt. rzecznik prasowy GIWK. Nie trzeba będzie jednak brodzić w kaloszach w wodzie po kostki, bo we wnętrzu zamontowano prowadzące wzdłuż i wszerz aluminiowe pomosty. Można będzie je dowolnie aranżować, a na okres zimowego snu około 500 nietoperzy, pomosty będą demontowane.
Zewnętrzna kopuła przypomina budowle militarne ze strzeleckimi wieżyczkami lub służącymi do obserwacji astronomicznych. Zostanie ona odpowiednio zabezpieczona, bo grozi uszkodzeniem.
Trzeba też docenić generalnego wykonawcę remontu tego jakże zabytkowego, wręcz genialnego jak na ówczesne czasy obiektu hydrotechnicznego, który został uruchomiony w 1869 roku i grawitacyjnie dostarczał wodę pitną dla mieszkańców Gdańska.


Dron z Gdyni będzie ratował plażowiczów...


Prototypowy dron, stworzony przez firmę z Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego Gdynia, pomoże jednostce WOPR w Gniewinie w ratowaniu tonących. Sprzęt stacjonuje już na kąpielisku w Jastrzębiej Górze i docelowo jego kolejne egzemplarze mają trafić do Karwi i Ostrowia. Skonstruowany w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym Gdynia bezzałogowiec o nazwie aiRPAS Rescue Std, to rewolucja w reagowaniu na niebezpieczne zdarzenia na wodzie. Maszyna w kompleksowy sposób pełni funkcję poszukiwawczo-ratunkową (SAR ang.: Search And Rescue).
Gniewiński oddział WOPR to pierwsza jednostka, wprowadzająca do pomocy drona, który oprócz monitoringu trudno dostępnych miejsc podczas poszukiwań, może również pomóc tonącemu wydostać się z wody. Na pokładzie maszyny znajdują się kamery rejestrujące obraz w rozdzielczości full HD z 10x zbliżeniem optycznym. Dzięki temu ekipa ratunkowa może bez narażania swojego zdrowia i życia z łatwością rozróżnić, czy ma do czynienia z osobą tonącą czy tylko płynącą.
Oprócz tego dron wyposażony jest w bojkę ratunkową z holem, którą w sytuacji zagrożenia zrzuca się tonącemu. Jeżeli stan poszkodowanego na to pozwala, dron umożliwia jego odholowanie w bezpieczne miejsce. Wszystko pod bacznym okiem kamery i koordynującego akcję ratownika. To jednak nie wszystko: „W wypadku osób poszukiwanych i zaginionych w trudnodostępnych terenach istnieje możliwość zrzutu bojki sygnalizacyjnej, która za pomocą sygnału dźwiękowego, świetlnego, a także sygnału GPS, wskaże służbom ratowniczym lokalizację osoby zaginionej” – wyjaśnia Sebastian Nowicki z firmy aiRPAS Machines, która skonstruowała innowacyjny bezzałogowiec.
W 2018 roku dron z Gdyni patrolować będzie najbardziej obleganą plażę w Jastrzębiej Górze, a w dalszej kolejności także w Karwi i Ostrowie. Jeżeli urządzenie się sprawdzi, gniewiński WOPR zamierza zmodernizować zamówione maszyny o kamery termowizyjne oraz inne dodatkowe akcesoria i funkcjonalności, które pomogą lepiej zadbać o bezpieczeństwo plażowiczów w kolejnym sezonie wakacyjnym.
Fot. aiRPAS Machines

piątek, 3 sierpnia 2018

Otwarto historyczny Zbiornik Wody Stara Orunia

Historyczny Zbiornik Wody Stara Orunia został otworzony 3 sierpnia 2018 po zakończonych pracach konserwacyjnych. Zbiornik będzie dostępny do zwiedzania dla mieszkańców i turystów dopiero od soboty 11 sierpnia.
Historyczny Zbiornik Wody Stara Orunia, to drugi obiekt, po Zbiorniku Wody Kazimierz na Wyspie Sobieszewskiej, udostępniany na trasie Gdańskiego Szlaku Wodociągowego. Zbiornik ten jest jednym z największych i najbardziej wartościowych siedlisk nietoperzy w województwie pomorskim. W trosce o komfort skrzydlatych lokatorów, podczas renowacji zbiornika zachowano jego charakter i naturalną „patynę” – .podczas konferencji prasowej w zbawiennej przy tegorocznych wyjątkowych upałach temperaturze 10 st. C powiedział Jacek Skarbek, prezes Gdańskiej Infrastruktury Wodociągowo-Kanalizacyjnej Sp. z o.o.
Po włączeniu Zbiornika Wody Stara Orunia do Gdańskiego Szlaku Wodociągowego, co nastąpi w 2019 r, obiekt będzie można go zwiedzać od maja do końca sierpnia. Start sezonu jednak będzie każdorazowo uzależniony od terminu opuszczenia obiektu przez nietoperze, co zwykle przypada na okres od połowy kwietnia do połowy maja. Na czas zimowej hibernacji zadomowionych tam ssaków zbiornik będzie nieczynny.
Z uwagi na zbliżający się okres hibernacji, w 2018 roku możemy udostępnić obiekt wyłącznie w sierpniu – mówi Monika Piotrowska-Szypryt, rzecznik prasowy GIWK. – Bardzo nam zależało, by otwarcie samego obiektu mogło nastąpić przed przybyciem nietoperzy. Do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy jednak, czy prace związane z przygotowaniem obiektu do wizyt, nie pokrzyżują nam tych planów – wyjaśnia.
Klasyczna konstrukcja ceglanego zbiornika, złożona z naw i arkad wysokości ponad 5 m,kojarzy się z obiektem sakralnym lub z turecką łaźnią. Ten niezwykły obiekt hydrotechniczny wybudowany został na planie kwadratu o bokach o długości po 40 metrów. Swoją pierwotną rolę pełnił do końca lat 70.tych XX wieku, kiedy to jego pracę przejął nowy, położony nieopodal Zbiornik Kampinoska.
Położony na skarpie przy dzisiejszej ul. Kampinoskiej (ponad ul. Nowiny) Zbiornik Stara Orunia uruchomiony został w 1869 roku. Wraz z ujęciem wody w Pręgowie i magistralą pręgowską długości 14 km, dał on początek nowoczesnemu systemowi wodociągowemu w Gdańsku. Woda z ujęcia spływała grawitacyjnie magistralą właśnie do położonego na wzgórzu zbiornika, a z niego do głównej sieci miejskiej. Jak podaje Gedanopedia, w 1873 roku do wodociągu podłączonych było już ponad 90. proc. budynków w mieście, czyli ok. 3600.
Chęć zobaczenia obiektu będzie można zgłosić przy wykorzystaniu formularza elektronicznego, który będzie dostępny na stronie internetowej www.giwk.pl. Docelowo możliwa będzie również rejestracja telefoniczna. Ze względu na niską temperaturę panującą wewnątrz, która wynosi ok. 10 st. C, oraz wilgotność, dla komfortu wizyty, należy zabrać okrycie wierzchnie oraz nałożyć wygodne obuwie. Zwiedzanie odbywać się będzie po specjalnie przygotowanych pomostach.


czwartek, 2 sierpnia 2018

Urokliwy zakątek i wodospad w gdańskim ZOO!



Oficjalne otwarcie „zaułka zakochanych”, a także uruchomienie wodospadu, w którym po raz pierwszy popłynęła woda, nastąpiło 2 sierpnia 2018 w gdańskim Ogrodzie Zoologicznym. Symbolicznego przecięcia wstęgi dokonali, na zdjęciu od lewej, Michał Targowski, dyrektor ZOO, Piotr Grzelak, z-ca Prezydenta ds. polityki komunalnej oraz Lesław Czeremański, brygadzista działu zieleni gdańskiego ZOO.
Nowy wodospad został uruchomiony w miejscu, w którym duże zniszczenia poczyniła potężna ulewa jaka nawiedziła Gdańsk 14 lipca 2016 roku. Spowodowała ona szkody i zalania w całym mieście. Zniszczeniu uległy również rozległe tereny oliwskiego ogrodu zoologicznego: zalane zostały wyspy gibbonów, pelikanów, podtopione domki tapirów, hipopotamów, zniszczony domek jeleni. Dzięki zaangażowaniu pracowników gdańskiego ZOO udało się zabezpieczyć zwierzęta i ich wybiegi i naprawić powstałe szkody. Pozostał jednak jeszcze jeden obszar do naprawy skarpa w pobliżu wybiegu wielbłądów i bawołów.
Lesław Czeremański, brygadzista działu zieleni gdańskiego ZOO, zaproponował przekształcenie tego terenu w urokliwy zakątek do wypoczynku, zadumy i rekreacji. Zadanie nie było proste – priorytetem w ogrodzie zoologicznym zawsze są wybiegi zwierząt i alejki dla zwiedzających. Ponadto teren był bagnisty, nierówny i grząski, zniszczony przez rwącą wodę. Zespół działu zieleni pod wodzą brygadzisty Lesława Czeremańskiego poświęcił każdą wolną chwilę by zrealizować ambitny pomysł.
W efekcie, po dwóch latach ciężkiej pracy, powstał piękny zaułek z dwoma wodospadami (w tym jeden o długości 7,5 metrów!), umocnione kamieniami zbocza, jeziorko porośnięte wodną roślinnością oraz łąka z ławkami wypoczynkowymi. Pomysłowo rozlokowano rośliny, takie jak bluszcz, irgi płożące, hortensje, tulipanowce, budleje, robinie akacjowe, rajskie jabłonie i odmiany dereni. Wybudowana została drewniana wiata ze stołami i ławami, w której można zjeść swój prowiant i odpocząć. Powstała zupełnie nowa infrastruktura drogowa: szerokie chodniki i podjazdy, po których bez problemu mogą się poruszać osoby niepełnosprawne oraz wózki dziecięce.
- Zależało nam na rewitalizacji tego miejsca i ułatwieniu dostępu osobom niepełnosprawnym oraz wózkom dziecięcym – powiedział Lesław Czeremański. – Nawieźliśmy tutaj około 400 ton betonowego gruzu do wzmocnienia skarpy, kilkaset m kw. geosyntetyków, ponad 1500 m sześć. ziemi i ponad 40 ton kamieni zebranych z kaszubskich pól i wykopów.
- Bardzo doceniam inicjatywę pracowników ZOO i ich zaangażowanie w realizację projektu – chwalił Michał Targowski, dyrektor Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego. – Ogród zyskał nowy, wzbogacający krajobraz obszar i zupełnie nową trasę zwiedzania dla naszych gości. W zakątku tworzy się nisza ekologiczna i już można zauważyć, że ptactwo zakłada tam swoje gniazda.
Kilkoro pracowników gdańskiego ZOO otrzymało z rąk wiceprezydenta Piotra Grzelaka upominki w postaci albumów pt. Niezwykłe zwykłe zdjęcie Serce Gdańska, a także po dyplomie z dedykacją o treści:. „Składam serdeczne podziękowania za okazałą pomoc i zaangażowanie przy realizacji nowego miejsca rekreacyjnego w Gdańskim Ogrodzie Zoologicznym. Do podziękowań dołączam życzenia wszelkiej pomyślności i niespożytych sił do dalszej pracy. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz”.





środa, 1 sierpnia 2018

Sopot Open 2018 w Gdyni

Turniej główny Sopot Open 2018 z udziałem kilku znanych zawodników i pulą nagród 64 tysięcy euro rozgrywany jest w... Gdyni. Ze względu na fakt, że ciągle trwa spór o własność sopockich kortów i są one okupowane przez jedną lub drugą ze stron konfliktu, impreza odbywa się gościnnie na obiekcie gdyńskiej Arki przy ul. Ejsmonda 1. Dałem się namówić w środę 1 sierpnia na obejrzenie jednego z meczów tenisowych z udziałem Włocha, rozstawionego z numerem 2 Paolo Lorenzi z Niemcem polskiego pochodzenia Janem Choińskim (na powyższym zdjęciu).
Jak na taki turniej, to na kortach gdyńskiej Arki, na korcie centralnym podczas takiego meczu wydaje mi się, że było mało widzów. Z pewnością było by ich znacznie więcej, gdyby turniej ten zgodnie z założeniami byłby rozgrywany na kortach w Sopocie.
Niemiec polskiego pochodzenia Jan Choiński podczas swoich serwów odrywał stopy od ceglanych kortów i prowadził już z Włochem Lorenzi w pierwszym secie 4:2. Rodzice Choińskiego pochodzą z Gdańska Oliwy i chciałem zobaczyć jak daje sobie radę na korcie ich 22-letni syn, który dwa dni wcześniej pokonał na kortach gdyńskiej Arki dobrego tenisistę z Francji Gleba Sakhirova 0:6, 6:4 i 6:1.
Jan Choiński przy prowadzeniu 5:2 w pierwszym secie, z uwagi na panujący gorąc i dużą wilgotność, zdecydował się zmienić swoją koszulkę z granatowej na "jagodową". I popełnił chyba duży błąd, bo nowa koszulka była prawdopodobnie ze sztucznego materiału i po chwili zrobiła się cała mokra. Pamiętam, że taki sam błąd zrobiłem na tych kortach przed laty podczas Turnieju Mediów i ugotowałem się na całego.
36-letni Włoch Paolo Lorenzi też wyskakiwał w górę podczas swoich serwów. Mimo, że jest niższy wzrostem, miał więcej asów niż 22-letni Jan Choiński. Zwłaszcza miał serwujące asy decydujące o kolejnym wygranym gemie.
Coraz bardziej ociekający potem Jan Choiński stracił pierwsze podanie, a jego drugie podania były łatwym łupem dla przeciwnika.
O „zagotowaniu” się w nieoddychającej koszulce świadczy powyższe zdjęcie. Niemiec wyraźnie osłabł, zaczął psuć piłki i z wyniku 5:2 zrobiło się 5:6.
Przy kolejnej zmianie stron Jan Choiński ciężko oddychał siedząc na ławce zawodniczej podczas minutowej przerwy.
Włoch rozstawiony z numerem 2 Paolo Lorenzi, będąc chyba bardziej przyzwyczajony do takich upałów, poczuł wiatr w żagle i asem wygrał kolejnego siódmego gema, a tym samym pierwszego seta 7:5.
Niemiec po pierwszym przegranym secie 5:7 poprosił o dłuższą przerwę higieniczną, a w tym czasie Włoch zmienił sobie tylko jedną skarpetkę na lewej stopie.
Włoch Paolo Lorenzi (sklasyfikowany obecnie na 109 miejscu w rankingu) owszem wszedł w uderzenie, ale tak właściwie, to Niemiec Jan Choiński (295 w rankingu) zaczął popełniać coraz więcej błędów i z kretesem przegrywać kolejne gemy.
Niemiec zaczął nawet grać na wiwat, posyłając piłki na duże auty. Raz po swoim serwie próbował przekonać sędziego, że piłka była dobra.
Mi bardzo się spodobał mały blondynek podający tenisistom piłki.
Jeden z ostatnich zrywów Niemca polskiego pochodzenia Jana Choińskiego, przy stanie meczu 5:7 i 0:5.
Obaj zawodnicy przy siatce podziękowali sobie za mecz.
Niemiec polskiego pochodzenia Jan Choiński wcześniej pokonał Francuza Gleba Sakharova 0:6, 6:4 i 6:1, zaś Włoch Paolo Lorenzi pokonał Hiszpana Nicola Kuhna 6:3 i 6:0. 
Tylko 24 zawodników zdecydowało się na start w eliminacjach challengera ATP Sopot Open 2018. Żaden z czterech Polaków nie przebrnął choćby do ćwierćfinałów: Bartłomiej Andrzejczak, Grzegorz Panfil, Szymon Walków oraz Jan Zieliński. Dzikie karty trafiły do: Pawła Ciasia, Michała Dembka, Wojciecha Marka, Daniela Michalskiego, którzy też już odpadli.