Turniej
główny Sopot Open 2018 z udziałem kilku znanych zawodników i pulą
nagród 64 tysięcy euro rozgrywany jest w... Gdyni. Ze względu na
fakt, że ciągle trwa spór o własność sopockich kortów i są
one okupowane przez jedną lub drugą ze stron konfliktu, impreza
odbywa się gościnnie na obiekcie gdyńskiej Arki przy ul. Ejsmonda
1. Dałem się namówić w środę 1 sierpnia na obejrzenie jednego z
meczów tenisowych z udziałem Włocha, rozstawionego z numerem 2
Paolo Lorenzi z Niemcem polskiego pochodzenia Janem Choińskim (na
powyższym zdjęciu).
Jak na
taki turniej, to na kortach gdyńskiej Arki, na korcie centralnym
podczas takiego meczu wydaje mi się, że było mało widzów. Z
pewnością było by ich znacznie więcej, gdyby turniej ten zgodnie z
założeniami byłby rozgrywany na kortach w Sopocie.
Niemiec
polskiego pochodzenia Jan Choiński podczas swoich serwów odrywał
stopy od ceglanych kortów i prowadził już z Włochem Lorenzi w
pierwszym secie 4:2. Rodzice Choińskiego pochodzą z Gdańska Oliwy
i chciałem zobaczyć jak daje sobie radę na korcie ich 22-letni
syn, który dwa dni wcześniej pokonał na kortach gdyńskiej Arki
dobrego tenisistę z Francji Gleba Sakhirova 0:6, 6:4 i 6:1.
Jan
Choiński przy
prowadzeniu 5:2 w pierwszym secie, z uwagi na panujący gorąc i dużą
wilgotność, zdecydował się zmienić swoją koszulkę z granatowej
na "jagodową". I popełnił chyba duży błąd, bo nowa koszulka była
prawdopodobnie ze sztucznego materiału i po chwili zrobiła się
cała mokra. Pamiętam, że taki sam błąd zrobiłem na tych kortach
przed laty podczas Turnieju Mediów i ugotowałem się na całego.
36-letni Włoch
Paolo Lorenzi też
wyskakiwał w górę podczas swoich serwów. Mimo, że jest niższy
wzrostem, miał więcej asów niż 22-letni Jan Choiński. Zwłaszcza miał serwujące asy
decydujące o kolejnym wygranym gemie.
Coraz
bardziej ociekający potem Jan Choiński
stracił pierwsze podanie, a jego drugie podania były łatwym łupem
dla przeciwnika.
O
„zagotowaniu” się w nieoddychającej koszulce świadczy powyższe
zdjęcie. Niemiec wyraźnie osłabł, zaczął psuć piłki i z
wyniku 5:2 zrobiło się 5:6.
Przy
kolejnej zmianie stron Jan Choiński
ciężko oddychał siedząc na ławce zawodniczej podczas minutowej
przerwy.
Włoch
rozstawiony z numerem 2 Paolo Lorenzi, będąc
chyba bardziej przyzwyczajony do takich upałów,
poczuł wiatr w
żagle i asem wygrał kolejnego siódmego gema, a tym samym
pierwszego seta 7:5.
Niemiec
po pierwszym przegranym secie 5:7 poprosił o dłuższą przerwę
higieniczną, a w tym czasie Włoch zmienił sobie tylko jedną
skarpetkę na lewej stopie.
Włoch
Paolo Lorenzi (sklasyfikowany
obecnie na 109 miejscu w rankingu) owszem
wszedł w uderzenie, ale tak właściwie, to Niemiec Jan
Choiński (295
w rankingu) zaczął popełniać coraz więcej błędów i z kretesem przegrywać
kolejne gemy.
Niemiec
zaczął nawet grać na wiwat, posyłając piłki na duże auty. Raz
po swoim serwie próbował przekonać sędziego, że piłka była
dobra.
Mi
bardzo się spodobał mały blondynek podający tenisistom piłki.
Jeden
z ostatnich zrywów Niemca polskiego pochodzenia Jana
Choińskiego,
przy stanie meczu 5:7 i 0:5.
Obaj
zawodnicy przy siatce podziękowali sobie za mecz.
Niemiec
polskiego pochodzenia Jan Choiński
wcześniej
pokonał Francuza Gleba Sakharova
0:6, 6:4 i 6:1, zaś Włoch Paolo Lorenzi
pokonał Hiszpana
Nicola Kuhna
6:3 i 6:0.
Tylko 24 zawodników zdecydowało się na start w
eliminacjach challengera ATP Sopot Open 2018. Żaden z czterech
Polaków nie przebrnął choćby do ćwierćfinałów: Bartłomiej
Andrzejczak, Grzegorz Panfil, Szymon Walków oraz Jan Zieliński.
Dzikie karty
trafiły do: Pawła Ciasia, Michała Dembka,
Wojciecha Marka, Daniela Michalskiego, którzy
też już odpadli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz