sobota, 20 czerwca 2020
Anastasiva Shoshyna pokonała Katarzynę Kawę w finale singla LOTOS Gdańsk
W pierwszym z dziewięciu turniejów LOTOS PZT Polish Tour, rozgrywanym (17-20 czerwca 2020) w Gdańsku, 7 w rankingu PZT, rozstawiona z numerem 4. Anastasiya Shoshyna (WKS Grunwald Poznań) pokonała w finale singla kobiet 3. PZT, rozstawioną z numerem 1. Katarzynę Kawę (małopolskie MP) 6:7 (2), 6:2, 6:3.
Katarzyna Kawa prowadziła w pierwszym secie 6:5 i miała swoje serwy. Niestety te serwy wykonywała zbyt słabo i miała nawet podwójne błędy serwisowe. Doprowadziła do remisu i tie-breaka.
Anastasiya Shoshyna musiała mocno uginać nogi aby w miarę dobrze odebrać silne returny Kawy podczas tie-breaka. Musiała też uznać wyższość swojej przeciwniczki i przegrała 2:7.
W drugim secie role się odwróciły i tym razem bardziej zmotywowana okazała się być Anastasiya Shoshyna, wygrywając w gemach 6:2.
Do połowy trzeciego seta Katarzyna Kawa w miarę jeszcze dawała sobie radę i prowadziła 3:2. Prowadzący mecz sędzia nieco ją wymęczył podpowiadając ze stołka gdzie w krzakach należy szukać tenisowych piłek. Niestety zabrakło tenisowego narybku do podawania piłek choćby podczas finałów singla i debla.
Anastasiya Shoshyna widząc słabszą dyspozycję Katarzyny Kawy i wycelowany w nią obiektyw mojego aparatu fotograficznego, zaczęła celniej uderzać piłki.
Znakomicie też wychodziły jej serwy i skróty.
Katarzyna Kawa jeszcze próbowała wyrwać zwycięstwo, lecz jej długie piłki nie trafiały w kort. Dawało o sobie znać zmęczenie aż po trzech meczach rozegranych w poprzednim dniu.
Finał singla kobiet, podczas którego rozegrano trzy pełne sety i tie breaka w pierwszym, trwał prawie trzy godziny. Wygrała młodsza równo o pięć lat Anastasiya Shoshyna, bo obie są z listopada.
piątek, 19 czerwca 2020
Dwie Katarzyny w drodze do finału debla w Gdańsku
W drodze do finału pierwszego z dziewięciu turniejów LOTOS PZT Polish Tour, rozgrywanym (17-20 czerwca 2020) w Gdańsku, w ćwierćfinale debla kobiet 4 PZT Katarzyna Kawa (1) małopolskie w parze z 2 PZT Katarzyną Piter (WKS Grunwald Poznań) zagrały z parą 10 PZT Pauliną Jastrzębską (Sopot Tenis Klub) i 16 PZT Aleksandrą Jeleń ( Warszawski Klub Tenisowy Mera).
Wiele ożywienia do gry, zwłaszcza w drugim secie przegranym 4:6, wnosiła Aleksandra Jeleń, coraz silniej uderzająca piłki.
Z głębi kortu przy wymianie długich piłek, dobrze dawała sobie radę Katarzyna Piter.
Dwie Katarzyny Kawa i Piter, to dobrze zgrane partnerki, potrafiące szybko odczytywać grę i podejmować skuteczne rozwiązania.
Aleksandra Jeleń niemal po każdej udanej swojej zagrywce wykrzykiwała jakieś dziwne słowa. Kibice zastanawiali się w jakim one są języku, bo na pewno nie polskim. Były przypuszczenia na tajski.
Paulina Jastrzębska walczyła na tyle dzielnie, że raz nawet się wywróciła na korcie i musiała zmyć sobie zabrudzone mączką ceglaną dłonie.
10 PZT Paulina Jastrzębska (Sopot Tenis Klub) i 16 PZT Aleksandra Jeleń (Warszawski Klub Tenisowy Mera) w drugim secie nawet przełamały przeciwniczki i po przegranym pierwszym secie 0:6, zanosiło się na to, że mogą nawet wygrać seta drugiego.
Katarzynie Kawie nawet nie przeszkadzał przeprowadzany obok na korcie wywiad ze zwycięzcą półfinału singla Dawidem Michalskim (2) nad Pawłem Ciasiem (6) w setach 1:6, 6:3, 6:3.
Końcówka drugiego seta należała jednak do dwóch Katarzyn, które wygrały 6:4.
W półfinale po stosunkowo krótkiej przerwie, dwie Katarzyny Kawa i Piter zagrały z parą (na zdjęciu od lewej) 19 PZT Marceliną Podlińską (KS Górnik Bytom) i 21 PZT Wiktorią Rutkowską (AZS Poznań).
Dwie Katarzyny wygrały półfinał z Marceliną Podlińską i Wiktorią Rutkowską 6:2, 6:2. W sobotnim finale zmierzą się z parą 34 PZT Magdalena Frech (KS Górnik Bytom) i 3 PZT Anastasiya Shoshyna (WKS Grunwald Poznań)
Trecie miejsce zdobyła para 19 PZT Marcelina Podlińska (KS Górnik Bytom) i 21 PZT Wiktoria Rutkowska (AZS Poznań). Na zdjęciu wraz z trenerami.
czwartek, 18 czerwca 2020
Gdańskie trzy biegi na 5 km
Życie jak i sport nie znoszą próżni. Dlatego w zaistniałej pandemicznej sytuacji, Gdański Ośrodek Sportu w okresie letnim zorganizuje takie imprezy biegowe, które będzie można przeprowadzić bezpiecznie i z zachowaniem ministerialnych wytycznych. Organizatorzy są przekonani, że rywalizacja na plaży Stogi, jak i podczas dwóch pozostałych Gdańskich Biegów na Piątkę, zaspokoi oczekiwania aktywnych gdańszczan i nie tylko.
Zacznijmy od kwestii najważniejszej, czyli od bezpieczeństwa. Ponieważ limit osób, mogących brać udział w imprezach sportowych wynosi aktualnie 150 uczestników, tyle też uczestników będzie mogło stanąć na starcie każdej „Piątki”. Mimo, że odbędą się trzy różne edycje zawodów, nie traktowane są one jako cykl Grand Prix, czyli nie jest tworzona klasyfikacja ogólna i nie zbiera się punktów. Każdy bieg traktowany jest jako autonomiczne, zamknięte wydarzenie.
Trasy nie mają atestu PZLA, zostały jednak wymierzone urządzeniami GPS, a dystans 5 kilometrów jest jedynie orientacyjny.
Startujemy już pod koniec czerwca, spotkaniem na plaży Stogi. Kolejne dwie odsłony imprezy to już sierpniowe bieganie w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym na wysokości Oliwy oraz w Parku im. Ronalda Reagana.
Plażowa Piątka, niedziela, 28 czerwca 2020, Stogi Plaża, start godzina 10:00
Leśna Piątka, niedziela, 9 sierpnia 2020, Trójmiejski Park Krajobrazowy Oliwa, start godzina 10:00
Parkowa Piątka, niedziela, 23 sierpnia 2020, Park im. Ronalda Reagana, start godzina 10:00
Wpisowe do każdej z edycji wynosi: 20 PLN.
Każdy zawodnik zostanie na mecie uhonorowany okolicznościowym medalem, a miejsca na podium zostaną dodatkowo nagrodzone statuetkami.
Pięć kilometrów jest dystansem, z którym może się zmierzyć praktycznie każdy, nawet bez specjalnych przygotowań. Z kolei miejsce każdego z biegów zostało dobrane w ten sposób, żeby uczestnicy nie tylko czerpali maksymalną przyjemność z wysiłku fizycznego, ale także by zawody mogły zostać przeprowadzone sprawnie i bezpiecznie.
Więcej informacji: sportgdansk.pl
Zachód słońca podziwiany z 32 piętra Olivia Star
Tak widowiskowy zachód słońca można podziwiać każdego wieczora z wysokości 130 metrów nad ziemią.
Wystarczy tylko po dniu pracy pozwolić sobie na chwilę odprężenia i wjechać super szybką windą na 32 piętro Olivia Star.
Wjechać jednak po uprzednim zarezerwowaniu sobie miejsca w restauracji Treinta y Tres, z obszernym barem zwłaszcza dla smakoszy wysokiej klasy trunków.
Najlepiej zamówić miejsce przy stoliku od strony północnej, blisko obszernego okna, z którego rozpościera się wyjątkowy widok na różne dzielnice Gdańska, aż po horyzont na Hel.
Pomysłowi barmani w każdą sobotę sezonu wakacyjnego, na 32 piętrze widokowym, co tydzień zaskakują gości nową gamą koktajli za jedyne 20 zł.
Na nas trójmiejskich celebrytach największe wrażenie zrobił koktajl umieszczony w... ptasiej klatce.
Każdy z nas czym tylko mógł uwieczniał to artystyczne koktajlowe dzieło. Jest ono najbardziej widowiskowe z oferowanych dziewięciu koktajli alkoholowych.
Tylko jedna z gdańskich celebrytek odważyła się wydobyć z klatki koktajlowego ptaszka. Inspiracją do jego powstania, jak się dowiedzieliśmy, była ulica Pańska w Gdańsku. Czyli ulica radosna, pełna miejskich gołębi, mieszkańców i turystów.
Każdy z 12 oferowanych koktajli, w tym trzy bezalkoholowe, został zainspirowany przez pomysłowych barmanów inną ulicą Gdańska i Oliwy. Każdy też serwowany jest w innym różnokształtnym naczyniu.
Już przygotowano na najwyższym 34 pietrze pojemniki do schłodzenia francuskiego szampana. Otóż po kilkumiesięcznej kwarantannie związanej z pandemią koronawirusa, oprócz ponownego uruchomienia restauracji w Olivia Star, od najbliższej soboty na najoszrniejszym 34 piętrze, ruszają muzyczne wieczory. Ten najbliższy wieczór 20 czerwca będzie francuskim, wraz z doborem muzyki na żywo, jak i oferowaną kuchnią francuską. Ponoć pozostało jeszcze kilka wejściówek.
LOTOS PZT Polish Tour wystartował w Gdańsku
Z krajowej czołówki jedynie 24 tenisistki i 24 tenisistów rozpoczęło w środę 17 czerwca 2020 na kortach Gdańskiej Akademii Tenisowej w Gdańsku Oliwie rywalizację w pierwszym turnieju (już drugiej edycji) zaliczanym do Lotos PZT Polish Tour – Narodowy Puchar Polski 2020. W skład całego cyklu wchodzi osiem imprez oraz mistrzostwa kraju, które w dniach 13 – 19 lipca 2020 odbędą się w Bytomiu. Dzięki głównemu sponsorowi Grupie Lotos S.A. w puli nagród całej imprezy jest prawie 1,3 miliona złotych, a koszty związane ze wszystkimi zawodami pokrywa Polski Związek Tenisowy.
Zwycięzcy poszczególnych ośmiu zawodów otrzymają 8 tys., a ich finałowi przeciwnicy 4,5 tys. Półfinaliści wzbogacą się o dwa tysiące, a awans do ćwierćfinału wyceniono na połowę tej kwoty. W grze podwójnej triumfatorzy zainkasują cztery tys. do podziału.
W dwóch pierwszych rundach każdego turnieju rozgrywane są dwa klasyczne sety, natomiast w trzecim obowiązuje super tie-break. Dopiero od czwartkowych 18 bm. ćwierćfinałów zawodnicy rywalizują w tradycyjnej formule, czyli do trzech wygranych setów.
Pomorskie w gdańskim turnieju na łącznie 48 tenisistów reprezentuje 8 zawodników, tj. w singlu kobiet Weronika Ewald (Klub Tenisowy GAT Gdańsk), Marta Komar (Sopot Tenis Klub), Paulina Mattik (Klub Tenisowy GAT Gdańsk), wśród ośmiu par deblowych gra Paulina Jastrzębska (Sopot Tenis Klub). Wśród panów Filip Pieczonka (Klub Tenisowy GAT Gdańsk), Dariusz Kuczyński (Sopot Tenis Klub) i Maciej Kos (Klub Tenisowy GAT Gdańsk).
W deblu też gra tylko jeden reprezentant gdańskiego pomorza Kamil Gajewski (Sopot Tenis Klub).
Zwycięzcy poszczególnych ośmiu zawodów otrzymają 8 tys., a ich finałowi przeciwnicy 4,5 tys. Półfinaliści wzbogacą się o dwa tysiące, a awans do ćwierćfinału wyceniono na połowę tej kwoty. W grze podwójnej triumfatorzy zainkasują cztery tys. do podziału.
W dwóch pierwszych rundach każdego turnieju rozgrywane są dwa klasyczne sety, natomiast w trzecim obowiązuje super tie-break. Dopiero od czwartkowych 18 bm. ćwierćfinałów zawodnicy rywalizują w tradycyjnej formule, czyli do trzech wygranych setów.
Pomorskie w gdańskim turnieju na łącznie 48 tenisistów reprezentuje 8 zawodników, tj. w singlu kobiet Weronika Ewald (Klub Tenisowy GAT Gdańsk), Marta Komar (Sopot Tenis Klub), Paulina Mattik (Klub Tenisowy GAT Gdańsk), wśród ośmiu par deblowych gra Paulina Jastrzębska (Sopot Tenis Klub). Wśród panów Filip Pieczonka (Klub Tenisowy GAT Gdańsk), Dariusz Kuczyński (Sopot Tenis Klub) i Maciej Kos (Klub Tenisowy GAT Gdańsk).
W deblu też gra tylko jeden reprezentant gdańskiego pomorza Kamil Gajewski (Sopot Tenis Klub).
czwartek, 11 czerwca 2020
Na pontonie 7,5 km Wierzycą w... 5 godzin
- Pokonanie trasy wodnej o długości około 7,5 km zajęło nam prawie 5 godzin. Płynęliśmy w pierwszy weekend czerwca 2020 rzeką Wierzycą na Kociewiu z miejscowości Barchnowy do elektrowni wodnej w Kolinczu. Zdają mi relację Janusz Nowak, wieloletni trener lekkoatletyki oraz podróżnik Leon Winkiel, obaj mieszkańcy Kociewia.
Zejścia na wodę, niestety zamiast z kajakiem to z dmuchanym pontonem, dokonaliśmy przy betonowym moście w Barchnowy. Powinno być to zejście o wiele łagodniejsze i szersze. Od tego miejsca rzeka zaczęła się zwężać i płynąć o wiele szybciej.
Wysoki brzeg na tym odcinku porastają głównie wierzby. Tylko co jakiś czas w oddali widać było jakieś rolnicze zabudowania.
Po prawej stronie rozciąga się długi płot chroniący teren leśnych upraw. Na lewym brzegu jest też nowo zamontowany płot siatkowy ze słupkami betonowymi i ciągnie się na sporej długości w okolicach Kolincza. Jakiś nowobogacki udaremnił tym samym dostęp do rzeki.
Oczywiście i tym razem, podobnie jak tydzień wcześniej na 5 km trasie z elektrowni wodnej w Owidzu do Barchnowy, nie odbyło się bez przygód. Już na samym początku wpłynęliśmy na podwodne ostro zakończone korzenie.
To przez nie jedna z trzech komór pontonu, została przebita, tym samym tracąc powietrze. Ale co tam? Z nurtem rzeki płynęliśmy dalej, napotykając na coraz więcej powalonych drzew i podtopionych konarów. Czasami musieliśmy ratować się trudną do wykonania ekwilibrystyką.
I co najważniejsze, nie obyło się - jak to w moim przypadku - bez trzech przymusowych kąpieli. W tym jedna kąpiel była niekontrolowana, wspomina Janusz Nowak.
Ale co tam, najważniejsze że dopłynęliśmy do rozlewiska, tuż przy elektrowni wodnej Kolnicki Młyn, gdzieś tak na 51,5 km oznakowanej trasy.
I to dopłynęliśmy do rozlewiska pomimo tego, że jedna komora była pełna wody, stanowiąc obciążający nas balast. No i niestety utraciliśmy jedno wiosło. Jak wyszedłem na brzeg, z zimna byłem niemal cały sztywny.
Rzeka Wierzyca jest spławna na 144 km długości szlaku i jest na niej 13 technicznych przymusowych przenosek, związanych głównie z wodnymi elektrowniami. Z wielkim trudem rzekę można pokonać w osiem dni, począwszy od jeziora Wierzysko do Stockiego Młyna.
Spływ Wierzycą owszem można polecić bardzo doświadczonym kajakarzom, którzy z wielu występujących utrudnień być może będą wielce zadowoleni. Ostrzegamy amatorów, a zwłaszcza rodziny z dziećmi, nie powinniście planować letnich spływów na tej rzece o szybkim nurcie i dużym spadku!
środa, 10 czerwca 2020
Sojusznicze manewry w gdańskim Don Balon
Do obecnie przeprowadzanych polsko - amerykańskich ćwiczeń DEFENDER - Europe 20 Plus, można by przyrównać tenisowy mecz deblowy, rozegrany 10 czerwca 2020 na krytych kortach Don Balon w Gdańsku Wrzeszczu. „Wystrzeliwane” rakietami żółte „pociski” co rusz trafiały celnie, albo mijały się z celem, lądując w okolicznej wysokiej trawie. Trawie, do złudzenia przypominającej pola uprawne wietnamskiego ryżu...
Innym razem „pociski” lądowały na sąsiednim polu manewrów, a ich poszukiwaniem zajmował się Witold Mokrzycki, mieszkaniec Gdańska Osowej, mający w drugiej partii manewrów wyraźnie rozkalibrowaną rakietę.
Partnerką właściciela rozkalibrowanej rakiety w drugiej partii manewrów była 15-letnia Emilia Amerski, której bardzo zależało na tym, aby udowodnić przeciwnikom, że też potrafi dobrze strzelać ze swojej rakiety.
Jeden z jej pocisków mierzony w korytarz przeciwników, przeleciał tuż koło mojej głowy. Uznałem to za zamach na moją osobę, czyli dokumentalisty tych manewrów. Pozostali uczestnicy ćwiczeń stwierdzili zaś, że było to najładniejsze i najcelniejsze trafienie.
Przeciwnicy opuścili lufy swoich rakiet, tak byli zszokowani po spektakularnym i celnym strzale zaledwie 15-letniej uczestniczki tych manewrów.
Na swoje wyżyny ofensywne musiał się wznosić 18-letni Maksymilian Walkowski, mierzący aż 192 cm wzrostu, aby sprostać atakom walczącej zaciekle parze Emilia Amerski i Witold Mokrzycki. Ta w efekcie zdobyła tylko 2 gemy, przy 6 ze strony przeciwników.
Jednak ten dryblas Maksymilian W. zwany Maksem, w znany tylko sobie sposób saperski, zdołał odszukać w wysokiej trawie jeden z żółtych pocisków i ofiarował go jedynej uczestniczce sojuszniczych manewrów płci pięknej.
Przed drugą partią manewrów rzecz jasna została rozegrana pierwsza. W niej Maksymilian Walkowski z Gdańska Moreny walczył w parze z Witoldem Mokrzyckim, który na rakietowe manewry przybył aż z Gdańska Osowej.
Najmłodsza uczestniczka tej walki wolała przysiąść podczas serwowych wystrzałów z rakiety, obsługiwanej przez Adama Jaskólskiego, też przybyłego na te manewry z odległej Osowy.
W pierwszej partii sojuszniczych manewrów rakieta osobnika walczącego o pseudonimie Witia, miała o wiele lepiej skalibrowany celownik, dzięki czeku para Mokrzycki/Walkowski na polu bitwy zyskała sporą przewagę.
Podczas tych manewrów, dla wyrównania szans, walczący zmieniali pola bitwy.
Najmłodsza z uczestników tej walki musiała się wykazać nie lada umiejętnościami, aby nie przegrać do zera. Ta pierwsza partia zakończyła się stosunkiem gemów 1:6.
No i na koniec tych sojuszniczych manewrów przedstawmy ich uczestników, od lewej: Emilia Amerski, Adam Jaskólski, Maksymilian Walkowski i Witold Mokrzycki. Gratuluję walecznej postawy!
Subskrybuj:
Posty (Atom)