poniedziałek, 8 lutego 2016

Adamowicz swatem

- Dzięki mojej interwencji i nakłanianiu, osobiście doprowadziłem do zawarcia w Gdańsku do co najmniej kilkunastu małżeństw. Uczyniłem tak, chociaż są to działania wbrew moich służbowych kompetencji.

- Nawet w Urzędzie Miasta Gdańska udało mi się połączyć związkiem małżeńskim kilka luźno żyjących ze sobą par.

Takie stwierdzenia padły w niedzielę 7 lutego ze sceny Europejskiego Centrum Solidarności z ust prezydenta Miasta Gdańska Pawła Adamowicza, podczas uroczystej Gali Otwarcia Międzynarodowego Tygodnia Małżeństwa.
Adamowicz powiedział też, że raz w miesiącu w Ratuszu Głównego Miasta honoruje gdańskie małżeństwa za długoletnie pożycie: 50, 55, 60 a nawet 65 lat. Zdarzył się nawet tak osobliwy przypadek, że do Ratusza o własnych siłach dotarło małżeństwo mające staż aż... 70 lat wspólnego pożycia. Prezydent Adamowicz – jak stwierdził – uhonorował tą wyjątkową parę Medalem Prezydenta Miasta Gdańska.
Prezydent do zebranych w ECS małżeństw powiedział też, że osobiście niekiedy udziela ślubów cywilnych w siedzibie Rady Miasta Gdańska. Chociaż – co warto przypomnieć - od 1 marca 2015 roku obowiązuje prawo, dzięki któremu sakramentalne "tak" można sobie powiedzieć również poza urzędem.

Po takich stwierdzeniach, prezydent Paweł Adamowicz urósł w oczach specjalnego gościa gali jakim był założyciel kampanii Marriage Week Intenational Richard Kane (na powyższym zdjęciu z prawej). Po obejrzeniu pary tanecznej z Tango Pata Ancha, inaugurującej galę argentyńskim tangiem i po rozmowie z nią, doszedł do ciekawego wniosku.

Mianowicie, skoro taniec ten wymaga wyjątkowego i wzajemnego wyczucia ruchu obu ciał, to powinno się obowiązkowo nauczać wszystkie małżeństwa tanga argentyńskiego.
Tango to doskonały taniec dla małżeństw. Tak jak tancerze małżonkowie czują swoją bliskość, wczuwają się w swoje potrzeby, nawiązuje się miedzy nimi więź, namiętność i erotyzm. Dopełnieniem jest pełne zaufanie.

Gala obfitowała w wiele interesujących wydarzeń, a szczególnym punktem programu była debata pt:„Czy małżeństwo ma przyszłość?". Jedna z uczestniczek debaty dr Magdalena Błażek, (znak Zodiaku Wodnik, na zdjęciu czwarta z prawej), psycholog, pracownik Zakładu Psychologii Osobowości i Psychologii Sądowej Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego, stanowczo stwierdziła, że tytuł debaty nie może na końcu zawierać znaku zapytania. Małżeństwo bowiem, to podstawa rozwoju rodziny, społeczeństwa, narodu.
Wśród uczestników gali zostały rozlosowane atrakcyjne nagrody. Wreszcie miałem trochę szczęścia, bo z-ca Przewodniczącego Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej Senatu RP Antoni Szymański i w-ce prezes Zarządu ds. Korporacyjnych Grupy Energa Grzegorz Ksepko, wylosowali posiadany przeze mnie numer 13. W nagrodę otrzymałem dwa karnety na jednorazowe bezpłatne skorzystanie z... zajęć fitness, siłowni, rowerów, świata saun, sfery relaksu i jednego dużego świeżo wyciskanego soku lub koktajlu białkowego po treningu.

Fot. Włodzimierz Amerski

niedziela, 7 lutego 2016

Gdańsk zaprasza Kraków!

Zanim zabytkowy tramwaj ZKM, który przeszedł renowację w Krakowie, przyjedzie do Gdańska, ma do wypełnienia ważną misję. Tramwaj Ring, bo o nim mowa, przez trzy kolejne weekendy zachęca mieszkańców Krakowa do odwiedzenia naszego miasta.
 

Od 30 stycznia do 14 lutego w Krakowie odbywa się akcja „Gdańsk Zaprasza”, a jej największą atrakcją jest tramwaj Ring, przemianowany na te dni na AMBER TRAM. W trzy weekendy, między godz. 11:00 a 17:00 można wskoczyć do tego wyjątkowego, gdańskiego tramwaju kursującego po Krakowie. I jak zapewniają władze grodu nad Motławą, możemy mieć pewność, że na jego pokładzie nie zabraknie atrakcji.

Jest to niepowtarzalna okazja do bezpłatnego przejazdu wyjątkowym, zabytkowym, gdańskim tramwajem i to w Krakowie! To wszystko dzięki współpracy Gdańskiej Organizacji Turystycznej, ZKM Gdańsk i MPK Kraków. 

Zanim zabytkowy tramwaj ZKM, który przeszedł renowację w Krakowie, przyjedzie do Gdańska, ma do wypełnienia ważną misję. Tramwaj Ring, bo o nim mowa, przez trzy kolejne weekendy stycznia i lutego zachęca mieszkańców Krakowa do odwiedzenia naszego miasta.
Na pokładzie czekają urocze hostessy, które zachęcają pasażerów do odwiedzenia Gdańska, nie tylko w sezonie. Udzielają informacji o naszym mieście i wręczają każdemu zainteresowanemu pasażerowi pamiątkową przypinkę. W samym tramwaju nie brakuje materiałów informacyjnych o Gdańsku, które nie tylko umilają podróż, ale przybliżają nasze miasto krakowianom.

Przejazdy zabytkowym tramwajem są całkowicie bezpłatne, a dodatkowo można wziąć udział w konkursie, w którym główną nagrodą jest weekend w Gdańsku!
To nie koniec atrakcji. Przez cały czas trwania akcji hostessy zachęcają pasażerów do robienia sobie zdjęć w tramwaju i wrzucania ich na facebooka z #ilovegdn .
W ostatni weekend trwania akcji, a dokładnie w niedzielę 14 lutego, zabytkowy tramwaj zmieni się w najmodniejsze miejsce dla zakochanych w całym mieście. Tego bowiem dnia, w tramwaju będzie grał DJ, a wszyscy zakochani wyjdą z gadżetami Gdańska.

Zabytkowy tramwaj Ring, to pojazd z 1930 roku, wyprodukowany przez Gdańską Fabrykę Wagonów. Tramwaj przyjedzie do Gdańska z Krakowa, gdzie stał nieużywany od lat 80. To prawdziwy unikat -wyprodukowano zaledwie 6 sztuk z tej serii. Wagony serii Tw269 zostały wyprodukowane z myślą o obsłudze trasy z Łąkowej do nowej wówczas krańcówki w ciągu al. Legionów. Potoczna nazwa tramwaju Ring pochodzi właśnie od przedwojennej nazwy ul. Kościuszki – Ringstrasse.
Po Gdańsku tramwaje te jeździły do końca lat 50-tych. Następnie zostały przebudowane na wagony gospodarcze. Dwa pojazdy trafiły do Krakowa. Przez 25 lat praktycznie nic się z nimi nie działo. Teraz jeden z nich został poddany renowacji i już wkrótce pojawi się w Gdańsku.
Wagon jest dwukierunkowy, budowy metalowo-drewnianej z wykończeniami mosiężnymi. Wnętrze utrzymane w tonacji wiśniowej, zgodnie z trendami lat 30. Przy renowacji tramwaju wykorzystano dużą część oryginalnych elementów, m.in. podwozie, elementy okien czy lampy wewnętrzne.

Zdjęcia: Teresa Jakubowska, architekt z Krakowa

sobota, 6 lutego 2016

Ilość i zakres marzeń jest nieskończona

W ramach Święta Gdańskiej Nauki 5 i 6 lutego 2016 roku odbyła się Strefa Nauki w Europejskim Centrum Solidarności.

Gościem specjalnym podczas obu dni był polski kosmonauta gen. Mirosław Hermaszewski, który poprowadził 1,5-godzinne prelekcje.

Były one poprzedzone złożeniem autografów, a urozmaicone doskonałej jakości wyświetlanymi na dużym ekranie zdjęciami. 
Od dziecka patrzył w górę i interesowało go wszystko to, co lata. Zaczął majsterkować i składać modele samolotów.

Obecnie ma tą silną świadomość, że trzeba się cieszyć z każdego dnia, że jest ogrzewające nas życiodajne słońce i rozjaśniający noce księżyc.
Fragmenty własnego życiorysu były przeplatane opisem wszechświata. Tym, że Mikołaj Kopernik spoglądający we Fromborku w niebo, doszedł do wniosku, że to Ziemia krąży wokół Słońca. A nasz układ słoneczny jest umieszczony w galaktyce. Są w nim planety i planety karłowate. Promień słoneczny potrzebuje 8 minut, aby dotrzeć do Ziemi. A leci z prędkością 360 tys. km na sekundę. Do Neptuna aby dotrzeć, potrzebuje 6 godzin. Planety dzielą ogromne odległości. Ale jest między nimi jakaś synergia.

W ocenie Hermaszewskiego, bardzo dobrze się stało, że została powołana Polska Agencja Kosmiczna, z siedzibą w Gdańsku. Jest to ogromne wyzwanie dla młodych Polaków, bo obecnie po erze lotnictwa prym wiedzie wiedza kosmiczna.

Aby udowodnić, na czym polegały żmudne i wyczerpujące badania, poprosił na scenę kogoś chętnego z widowni. Zgłosił się 14-letni Kuba, którego zadaniem było wyciągnąć prawą rękę do góry i obrócić się 10 razy wokół własnej osi. Chłopak stracił równowagę i upadł.
- Widzicie teraz na tym prostym przykładzie, że droga w kosmos to nie taka prosta sprawa, stwierdził Hermaszewski. Bo tam w kosmosie człowiek musi sprawnie działać, chociaż jest w ekstremalnych warunkach i jest w ogromnym stresie. Ja dopiero po półtorarocznych przygotowaniach poleciałem w kosmos. 
 
- Nasza rakieta ważyła 35 ton, a paliwo 270 ton, bo sam start pożera go w ogromnych ilościach. Cały świat się dowiedział, że Polak 27 czerwca 1978 roku znalazł się i przebywał przez osiem dób na stacji orbitalnej w kosmosie.
- Podczas lotu widoki z góry na Ziemię są przecudowne. Dostrzegalna jest rzeka Nil, i taki kontynent jak Europa. A chwile wzruszenia przeżywałem, jak oglądałem naszą Polskę z jakże urokliwym Półwyspem Helskim i Mierzeją Wiślaną. Całą Polskę przelatywało się zaledwie w 87 sekund. Ja byłem 89 kosmonautą, który był w kosmosie, a obecnie jest ich już ponad 500, w tym i kobiety.

Wracaliśmy w dwójkę z radzieckim kosmonautą, pułkownikiem Piotrem Klimukiem na Ziemię w kapsule, która opadając, w tym też przez 15 minut na dużym spadochronie, wylądowała na polu kukurydzy w Kazachstanie. Nie było to miękkie lądowanie, chociaż tak donosiły o tym media. Powitano nas kwiatami i to było urzekające.

Podczas spotkania z drugim polskim kosmonautą, po pierwszym Panu Twardowskim, można było zadawać pytania. Oto kilka odpowiedzi Mirosława Hermaszewskiego: - W kosmosie nie miałem czasu na rozrywki, bo jest tam zbyt dużo pracy. Do tej pory latam szybowcem, ale w Kanadzie latałem na doskonałym F-16. Czy po tej wyprawie w kosmos czuję się, że jestem wielkim człowiekiem? Chyba nie, bo wtedy miałem 183 cm wzrostu, a obecnie mam 182 cm. Ja myślę, że wasze pokolenie młodych poleci na Marsa.
- Największe moje zaskoczenie w kosmosie, to jak moja żona Władysława przez radzieckiego kosmonautę Piotra Klimuka przekazała mi własnoręcznie napisany list z życzeniami szczęśliwego powrotu. Na stacji orbitalnej jest tak duży natłok informacji i tak duża dawka adrenaliny, że ja spałem tylko po cztery godziny. Nad Ziemią przelatywaliśmy 16 razy na dobę. Jej widoki mnie urzekały. Do dzisiaj mam je przed oczami, klatka, po klatce.

- Już około 40 kobiet było w kosmosie, a pierwszą z nich była Walentina Tiereszkowa w 1963 roku. Z kosmosu, przy coraz nowocześniejszej aparaturze i technice, 99 proc. osób wracało nawróconych. Mi tam u góry brakowało najbardziej kontaktu z rodziną i takiej zwykłej normalności. Obecnie w oddzielnych kajutach kosmonauci mają laptopy, bezpośrednie z Ziemią łącza internetowe. Zatem ilość i zakres marzeń jest nieskończona, tak jak nieskończona jest galaktyka w kosmosie.

Podczas prawie dwugodzinnego spotkania panowała fascynująca atmosfera. Młodzi ludzie w ciszy i skupieniu chłonęli wszystko to, co o sobie, lotnictwie i kosmosie opowiadał Władysław Hermaszewski. Zaciekawionych tą tematyką specjalny gość w gdańskim ECS zachęcił do przeczytania napisanej przez siebie książki pt. „Kosmiczna przygoda dla młodych i dorosłych”.

Wła-49 (amerski49@wp.pl)
Zdjęcia: Włodzimierz Amerski

piątek, 5 lutego 2016

Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Naukowców

Adam Marszk z Politechniki Gdańskiej (na zdjęciu z prawej) i Marcin Hellmann z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, są tegorocznymi laureatami Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Naukowców im. Jana Uphagena.

Uroczyste wręczenie nagród odbyło się w piątek 5 lutego w Domu Uphagena przy ul. Długiej 12.


Wręczający nagrody pieniężne w wysokości po 7 tys. zł brutto, prezydent Miasta Gdańska Paweł Adamowicz życzył obu młodym laureatom, osiągnięcia jeszcze większych sukcesów naukowych, doprowadzających ich do przyznania w zgłębianych dziedzinach nagród Nobla i odebrania ich w... Sztokholmie.


Zebrani dowiedzieli się, że od 2004 roku do tej pory nagrodą tą wyróżniono 24 młodych naukowców. Do tego zaszczytnego grona dołączyli kolejni dwaj znakomici adepci nauki. Laureatami nagród przyznawanych studentom i absolwentom gdańskich uczelni wyższych w wieku do 30 lat, za 2015 rok zostali:


W kategorii nauk humanistycznych i społecznych, dr. Adam Marszk z Politechniki Gdańskiej, za prace naukowo-badawcze z zakresu przemian systemów finansowych oraz innowacyjnych produktów finansowych. Laureat od dwóch lat jest szefem koła naukowego na PG i w ramach podjętego programu wspiera początkujące przedsiębiorstwa. Obecnie zajmują się tematem dotyczącym przemocy wobec kobiet. Bo obecnie PG nie jest już ściśle techniczną uczelnią. Opiera się na dorobku naukowym Adama Smitha – szkockim myślicielu i filozofie, autorze Badań nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, które były jedną z pierwszych prób usystematyzowania wiedzy na temat historii rozwoju przemysłu i handlu w Europie.
Jako jedna z pierwszych laureatowi gratulacje złożyła Hanna Zych-Cisoń, wicemarszałek pomorska odpowiedzialna za służbę zdrowia.
W kategorii nauk ścisłych i przyrodniczych dr. n. med. Marcin Hellmann z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, za laserowe badania nad regulacją i zaburzeniami mikrokrążenia. Jego zamierzeniem jest przenieść te badania do GUM, bo prowadził je dotychczas w Grenoble - miejscowości i gminie we Francji. Są to o tyle istotne badania, ponieważ mikrokrążenia stanowią w 99 proc. o pracy serca.
W sporej kolejce gratulantów, do swego męża z kwiatami i buziakiem dotarła jego żona Magdalena oraz dwójka dzieci, na ręku 1,5 roczny Stefan i 4-letnia Natalia. Cała rodzina od lat mieszka w Południowym Wrzeszczu i bardzo sobie chwali tą dzielnicę Gdańska.
Na powyższym zdjęciu znajoma laureata z dziećmi w podobnym wieku co jego pociechy.

Wła-49 (amerski49@wp.pl)
Fot. Włodzimierz Amerski



Profesorem mianowany Adamowicz

Profesorem został mianowany piastujący nam prezydent Miasta Gdańska Paweł Adamowicz. Tego nobilitującego aktu dokonano 5 lutego 2016 roku podczas 13. edycji wręczenia Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Naukowców im. Jana Uphagena.

Prowadzący uroczystość w Domu Uphagena przy ul. Długiej 12, tak się zagalopował po powitaniach naukowców z trójmiejskich uczelni, a głównie przedstawicieli kapituły przyznającej te dwie zaszczytne nagrody, że się przejęzyczył i poprosił o zabranie głosu gospodarza miasta profesora Pawła Adamowicza.

Paweł Adamowicz zanim wręczył pierwszą z dwóch nagrodę i zanim ustalił jej wysokość, nie 5 tys. zł, a jak mu podpowiedziano z sali na 7 tys. zł (chociaż sam - jak się przyznał - podpisywał fakturę), zapewnił zebrane grono, że profesorem nie jest.

Podobnie jak jego dobry znajomy z I LO, obecny na uroczystości Krzysztof Skiba (na zdjęciu z lewej), oboje są magistrami. I oboje, jak wszyscy uprawnieni Polacy, mamy pełne prawo do udziału w wyborach. Bo nawet największy ignorant i człowiek o największym ilorazie inteligencji EQ, mogą w naszym kraju głosować, podobnie jak magistrowie.

Fot. Włodzimierz Amerski

czwartek, 4 lutego 2016

20 kg zrzucił w cztery miesiące

Zjadł już 7 pączków, bo to przecież dzisiaj tłusty czwartek, a kolejne 6 ma przy sobie w szafce i zostaną spałaszowane na kolację. 
 

Pan Bernard ma 72 lata. Mierzy 162 cm zrostu. Do niedawna jego obwód w pasie wynosił 145 cm. Jak mówi, był szerszy niż wyższy, bo różnica wynosiła zaledwie 17 cm. Ważył 135 kg. Po czterech miesiącach regularnego chodzenia niemal codziennie na ćwiczenia do pływalni i na siłownię hotelu Posejdon w Gdańsku Jelitkowie, zrzucił 20 kg. Oznacza to, że w okresie 4 miesięcy, tj. tracił po 5 kg na miesiąc, w okresie od października 2015 do stycznia 2016. Znacznie, bo o ponad 20 cm zmniejszył się też jego obwód w pasie. Spodnie już mu opadają i musi kupić nowe.
W sierpniu 2015 r. miał poważny wypadek samochodowy. Duże problemy z żebrami i miednicą. Lekarze bali się go zoperować z uwagi na nadwagę. Zapisali mu wózek inwalidzki, aby nim się poruszał, bo panewka biodrowa była popękana od uderzenia podczas wypadku. Dostał też kule, na których od początku rehabilitacji kuśtykał. Wózek odstawił w bok. Postanowił chodzić i utrzymać ciało we względnej kondycji.
Na basen i siłownię hotelu Posejdon w Jelitkowie przyjeżdża z Wrzeszcza tramwajem, bo samochód opel poszedł na złom, tak mocno był rozbity. Mieszka na ulicy Sobótki 12, w budynku w którym przez wiele lat był sklep spożywczy.
Tak słucham tego wspólnie wypacając się w mokrej saunie, a przecież od lat 50- do 70-tych był to doskonale zaopatrzony sklep. Ja go też doskonale pamiętam, bo do niego chodziłem jako mały chłopiec z kanką po mleko, bo mieszkałem też na Sobótki nr 8, tuż przy wysokich schodach prowadzących do gdańskiej telewizji. Ale wtedy to było prawdziwe mleko, jak postało trochę w kuchni, to na wierzchu wytrącała się śmietana. A zapach pszennych bułeczek do dzisiaj też pamiętam. 

Pan Bernard pamięta z kolei rozgrywki piłki nożnej na Kaczym Dołku, szaleńcze zjazdy na sankach z góry tuż obok późniejszego gmachu telewizji. A także niedawny, sprzed dwóch lat, festiwal Narracje, kiedy właśnie Wrzeszcz i ulica Sobótki była dziwnie oświetlona, i zwiedziło ją wielu młodych ludzi.
Po 4 miesiącach pan Bernard schudł o 20 kg i ma teraz wagę około 113 kg. Jego plan jest taki, aby do świąt wielkanocnych zejść poniżej setki. Wtedy dopiero będzie się nadawał do ewentualnego przeprowadzenia operacji.
Za młodu pracował przez wiele lat w firmie Dora, która m.in. modernizowała statki na promy pasażerko towarowe, z montowaniem w środkowym pokładzie szyn kolejowych. Takie dwa promy przerabiano w Gdańsku i Gdyni. Pierwszy prom odbierano w Gdańsku. Polskie notable wbiły się w garnitury i dumnie oczekiwały na szwedzką delegację. Odbiorcy promu zjawili się po jakimś czasie wspólnie podjeżdżając mikrobusem, a nie jak nasi czarnymi limuzynami. Wszyscy patrzą ze zdziwieniem, gdyż z mikrobusu wysiedli panowie ubrani w kombinezony robocze, a z ich kieszeni wystawały narzędzia pomiarowe. Jak nasza vipowska delegacja to zobaczyła, to obok w hali się przebrała, wypożyczając robocze kombinezony od stoczniowców i nakładając je na swoje ciemne garnitury. Choćby tym chcieli dorównać do szwedzkich odbiorców promu.
Tak sobie rozmawialiśmy z panem Bernardem, posiadaczem już trójki prawnucząt, to trochę w siłowni, to trochę w basenie, a także w mokrej saunie. On urodził się w Gdyni, dzieciństwo wraz z rodzicami spędził w Sopocie, a w 1952 roku sprowadzili się do Wrzeszcza i nadal mieszka w tym samym komunalnym budynku przy ul. Sobótki 12, wymagającym kapitalnego remontu. 

Kiedy na koniec spytałem, ile zjadł już pączków, bo to przecież dzisiaj tłusty czwartek, odparł, że już siedem, a kolejne 6 ma przy sobie w szafce i zostaną spałaszowane na kolację. To jak się to ma do narzuconej sobie diety, spytałem? Odparł, że co jak co, ale w tłusty czwartek, przypadający raz na rok, sam sobie dal dyspensę.


środa, 3 lutego 2016

Redaktor Szpakowski organizuje zjazd

Słynny komentator telewizyjny od sportu, a zwłaszcza od piłki nożnej, redaktor Dariusz Szpakowski z TVP, podjął się trudnego zadania. Włączył się do społecznego komitetu organizującego pierwszy zjazd absolwentów Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego w Gdańsku Oliwie, rocznik 1969. Zjazd zaplanowano na 9-10 września 2016 roku.
Był to wyjątkowo liczebny rocznik z powojennego obfitego przyrostu naturalnego, bo liczył aż osiem wieloosobowych grup. Rocznik rozpoczynający w 1969 roku funkcjonowanie wyższej uczelni, po przekształceniu dotychczasowego Studium Nauczycielskiego WF.

Obecnie, od 2001 roku funkcjonuje jako Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu, a status akademii nadano w 1981 roku, po przekształceniu WSWF w AWF Gdańsk. W dniu 6 września 2014 roku odbył się uczelniany zjazd z okazji 45-lecia, co dokumentuje powyższe zdjęcie.
Rocznik WSWF z 1969 odczuwa po nim spory niedosyt i postanowił zorganizować zjazd wyłącznie swego rocznika. Darek Szpakowski jako warszawiak, studiował w Gdańsku od 1969 roku i był liderem tego rocznika. Przez kilka lat mieszkając w Domu Studenta, prowadził uczelniany radiowęzeł. Mikrofon, czasami nawet kosztem wykładów i ćwiczeń, pochłaniał go całkowicie. Gadanie do sitka już od młodości było jego wielką życiową pasją.
Obecnie, po prawie pół wieku od rozpoczęcia studiów, podjął się zadania współorganizowania spotkania swego rocznika w murach swojej oliwskiej Alma Mater.

Pierwszy zjazd rocznika 1969 zaplanowano na dwa dni (piątek-sobota) 9-10 września 2016 roku. Komitet organizacyjny już opracował wstępny program. Część uroczysta z powitaniem gości przez obecnego rektora prof. Waldemara Moskę, odbędzie się w Sali Kongresowej.
Pierwszego dnia zaplanowano też zwiedzanie uczelni, obejrzenie okolicznościowej wystawy fotograficznej oraz w uczelnianej stołówce i kawiarni wieczór wspomnień przy świecach. Część artystyczną wypełnią pokazy tańca towarzyskiego.
Drugiego dnia w sobotę 10 września 2016, po porannej mszy świętej w pobliskiej Katedrze Oliwskiej, już na uczelni w grupach będzie można się spotkać z wykładowcami.

W komitecie organizacyjnym zjazdu jest też trener futbolówki dr Jerzy Brzyski (na powyższym zdjęciu), który w programie umieścił rozegranie na dużym uczelnianym boisku meczu piłkarskiego, dwa razy po pół godziny, pomiędzy dawnymi koleżankami, a kolegami ze studiów.
Po meczu zaplanowano wspólne pamiątkowe zdjęcie wszystkich absolwentów i wpisy do księgi pamiątkowej.
W sobotę w Sali Senackiej odbędzie się konferencja prasowa z udziałem komitetu organizacyjnego zjazdu i władzami uczelni, a głównym jej celem będzie powołanie do życia Klubu Absolwenta WSWF Gdańsk, Rocznik 1969.
Wieczorem (godz. 20) na terenie uczelni odbędzie się bal absolwentów, a do tańców będzie przygrywać kultowy zespół muzyczny z tamtych lat „Rama 111”.

Obecnie ze sporym wyprzedzeniem zbierane są namiary adresowe (maile, telefony) absolwentów rocznik 1969, bo takich namiarów brakuje, gdyż wszyscy po studiach rozjechali się po całej Polsce, a także i świecie. Niektórzy trafili nawet do odległej Australii.
Ważne informacje dla uczestników zjazdu:
  1. Termin zgłoszeń 30.05.2016
  2. Wpisowe 150 zł (zostanie podane konto)
  3. Noclegi w akademiku AWFiS, 1-a doba 45 zł, 2-a doba 35 zł, kontakt - komitet organizacyjny
  4. Możliwość zarezerwowania śniadań, obiadów, kolacji, kontakt – komitet organizacyjny
  5. Prosimy o nadesłanie zdjęć pamiątkowych (choćby 2-3) na wystawę okolicznościową (zwrot oryginałów gwarantowany), a także spisanych wspomnień (okolicznościowa publikacja) – odpowiedzialny z ramienia komitetu red. MAREK Włodzimierz AMERSKI (z grupy G), tel. (503 621 103), e-mail: amerski49@wp.pl
  6. Gorąca prośba do absolwentów rocznika 1969 – pokażmy, że był to wyjątkowy rocznik (przeżyliśmy grudzień 1970). Należy powiadomić telefonicznie, mailem, wszystkich żyjących znajomych, bo „Pan czas zabiera ludzi”!

KONTAKT Z KOMITETEM ORGANIZACYJNYM :
- JERZY BRZYSKI, tel. 797 288 076 e-mail: jerzy.brzyski@onet.eu
- WIESŁAW KRUSZEWSKI, tel. 601 277 590, e-mail: wieskowie@op.pl
- JACEK MIECZNIKOWSKI, tel. 512 377 742, e-mail: jacek@miecznikowski.pl