W ramach Święta
Gdańskiej Nauki 5 i 6 lutego 2016 roku odbyła się Strefa Nauki w
Europejskim Centrum Solidarności.
Gościem specjalnym
podczas obu dni był polski kosmonauta gen. Mirosław Hermaszewski,
który poprowadził 1,5-godzinne prelekcje.
Były one poprzedzone
złożeniem autografów, a urozmaicone doskonałej jakości
wyświetlanymi na dużym ekranie zdjęciami.
Od dziecka patrzył w
górę i interesowało go wszystko to, co lata. Zaczął majsterkować
i składać modele samolotów.
Obecnie ma tą silną
świadomość, że trzeba się cieszyć z każdego dnia, że jest
ogrzewające nas życiodajne słońce i rozjaśniający noce księżyc.
Fragmenty własnego
życiorysu były przeplatane opisem wszechświata. Tym, że Mikołaj
Kopernik spoglądający we Fromborku w niebo, doszedł do
wniosku, że to Ziemia krąży wokół Słońca. A nasz układ
słoneczny jest umieszczony w galaktyce. Są w nim planety i planety
karłowate. Promień słoneczny potrzebuje 8 minut, aby dotrzeć do
Ziemi. A leci z prędkością 360 tys. km na sekundę. Do Neptuna aby
dotrzeć, potrzebuje 6 godzin. Planety dzielą ogromne odległości.
Ale jest między nimi jakaś synergia.
W ocenie Hermaszewskiego,
bardzo dobrze się stało, że została powołana Polska Agencja
Kosmiczna, z siedzibą w Gdańsku. Jest to ogromne wyzwanie dla
młodych Polaków, bo obecnie po erze lotnictwa prym wiedzie wiedza
kosmiczna.
Aby udowodnić, na czym
polegały żmudne i wyczerpujące badania, poprosił na scenę kogoś
chętnego z widowni. Zgłosił się 14-letni Kuba, którego
zadaniem było wyciągnąć prawą rękę do góry i obrócić się
10 razy wokół własnej osi. Chłopak stracił równowagę i upadł.
- Widzicie teraz na tym
prostym przykładzie, że droga w kosmos to nie taka prosta sprawa,
stwierdził Hermaszewski. Bo tam w kosmosie człowiek musi sprawnie
działać, chociaż jest w ekstremalnych warunkach i jest w ogromnym
stresie. Ja dopiero po półtorarocznych przygotowaniach poleciałem
w kosmos.
- Nasza rakieta ważyła
35 ton, a paliwo 270 ton, bo sam start pożera go w ogromnych
ilościach. Cały świat się dowiedział, że Polak 27 czerwca 1978
roku znalazł się i przebywał przez osiem dób na stacji orbitalnej
w kosmosie.
- Podczas lotu widoki z
góry na Ziemię są przecudowne. Dostrzegalna jest rzeka Nil, i taki
kontynent jak Europa. A chwile wzruszenia przeżywałem, jak
oglądałem naszą Polskę z jakże urokliwym Półwyspem Helskim i
Mierzeją Wiślaną. Całą Polskę przelatywało się zaledwie w 87
sekund. Ja byłem 89 kosmonautą, który był w kosmosie, a obecnie
jest ich już ponad 500, w tym i kobiety.
Wracaliśmy w dwójkę z radzieckim kosmonautą,
pułkownikiem Piotrem Klimukiem na Ziemię w kapsule, która
opadając, w tym też przez 15 minut na dużym spadochronie,
wylądowała na polu kukurydzy w Kazachstanie. Nie było to miękkie
lądowanie, chociaż tak donosiły o tym media. Powitano nas kwiatami
i to było urzekające.
Podczas spotkania z drugim
polskim kosmonautą, po pierwszym Panu Twardowskim, można
było zadawać pytania. Oto kilka odpowiedzi Mirosława
Hermaszewskiego: - W kosmosie nie miałem czasu na rozrywki, bo jest
tam zbyt dużo pracy. Do tej pory latam szybowcem, ale w Kanadzie
latałem na doskonałym F-16. Czy po tej wyprawie w kosmos czuję
się, że jestem wielkim człowiekiem? Chyba nie, bo wtedy miałem
183 cm wzrostu, a obecnie mam 182 cm. Ja myślę, że wasze pokolenie
młodych poleci na Marsa.
- Największe moje zaskoczenie w kosmosie, to jak moja
żona Władysława przez radzieckiego kosmonautę Piotra
Klimuka przekazała mi własnoręcznie napisany list z życzeniami
szczęśliwego powrotu. Na stacji orbitalnej jest tak duży natłok
informacji i tak duża dawka adrenaliny, że ja spałem tylko po
cztery godziny. Nad Ziemią przelatywaliśmy 16 razy na dobę. Jej
widoki mnie urzekały. Do dzisiaj mam je przed oczami, klatka, po
klatce.
- Już około 40 kobiet
było w kosmosie, a pierwszą z nich była Walentina Tiereszkowa
w 1963 roku. Z kosmosu, przy coraz nowocześniejszej aparaturze i
technice, 99 proc. osób wracało nawróconych. Mi tam u góry
brakowało najbardziej kontaktu z rodziną i takiej zwykłej
normalności. Obecnie w oddzielnych kajutach kosmonauci mają
laptopy, bezpośrednie z Ziemią łącza internetowe. Zatem ilość i
zakres marzeń jest nieskończona, tak jak nieskończona jest
galaktyka w kosmosie.
Podczas
prawie dwugodzinnego spotkania panowała fascynująca atmosfera.
Młodzi ludzie w ciszy i skupieniu chłonęli wszystko to, co o
sobie, lotnictwie i kosmosie opowiadał Władysław Hermaszewski.
Zaciekawionych tą tematyką specjalny gość w gdańskim ECS
zachęcił do przeczytania napisanej przez siebie książki pt.
„Kosmiczna przygoda dla młodych i dorosłych”.
Wła-49
(amerski49@wp.pl)
Zdjęcia: Włodzimierz
Amerski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz