sobota, 28 lipca 2018

Anna Kiełbasińska SKLA Sopot już szykuje się na igrzyska Tokio 2020

Podczas XXI Grand Prix Sopotu im. Janusza Sidły bardzo dobrze pobiegła na swoim eksperymentalnym dystansie 400 metrów Anna Kiełbasińska z SKLA Sopot. Specjalizująca się w biegach na 100 i 200 metrów sprinterka SKLA Sopot, tym razem pobiegła na 400 m w kontekście przygotowań do igrzysk olimpijskich w Tokio.
Na sopockiej bieżni w piątek 27 lipca 2018 zajęła drugie miejsce i poprawiła swój rekord życiowy 52,14. Pomogły jej w tym dwie szybkie Rosjanki, startujące oczywiście nie pod narodową flagą, ale jako Autoryzowani lekkoatleci neutralni (ANA).
Zwyciężczyni biegu na 400 m Polina Miller miała czas 51,80, zaś trzecia na mecie Kseniya Aksyonova 52,67. Szóste miejsce zajęła 22-letnia Dominika Morek z AZS AWFiS Gdańsk z czasem 54,30. Nagrody wręczali Jerzy Smolarek, dyrektor SKLA oraz Maciej Kowalczuk z Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Anna Kiełbasińska z SKLA Sopot podczas wypowiedzi dla Dawida Schenk z gdańskiej TVP, wyraziła zadowolenie z osiągniętego rekordu życiowego na wydłużonym dystansie sprinterskim. Jest dobrej myśli co do swoich przygotowań do igrzysk olimpijskich w Tokio, które odbędą się w terminie 24 lipca 2020 – 9 sierpnia 2020 roku.
Ekipa gdańskiej TVP wyjątkowo cierpliwie czekała na rozmowę z Anną Kiełbasińską, gdyż bezpośrednio po biegu na 400 m zawodniczka SKLA Sopot była bardzo osłabiona i nie miała nawet sił ustać na nogach.

piątek, 27 lipca 2018

XXI Grand Prix Sopotu im. Janusza Sidły

Angelika Cichocka z SKLA Sopot była dopiero trzecia w "Bursztynowej Mili", czyli jej koronnym biegu na 800 metrów podczas XXI Grand Prix Sopotu im. Janusza Sidły.
Ulubienica publiczności Angelika Cichocka z SKLA Sopot, przygotowująca się do startu za dwa tygodnie w mistrzostwach Europy w Berlinie właśnie na dystansie 800 m, podczas XXI Memoriału Sidły, miała zrewanżować się Annnie Sabat z CWS Resovia Rzeszów za tegoroczne mistrzostwa Polski przed tygodniem rozegrane w Lublinie. Dwie faworytki pogodziła jednak Ukrainka Olha Liachowa, która wyraźnie wygrała z czasem 2:00.47. Druga była Anna Sabat z nowym rekordem życiowym 2:01.28, a trzecia Angelika Cichocka z czasem będącym rekordem sezonu 2:01.31.
Od początku biegu szybkie tempo narzuciła specjalizująca się w krótszych dystansach Anna Dobek z AZS AWFiS Gdańsk. Jednak biegu nie ukończyła.
Angelika Cichocka, przez dłuższy czas przebijała się z dalszej pozycji do przodu, ale niestety nie zdołała zerwać się do lepszego finiszu, zajmując ostatecznie trzecie miejsce.
Bieg na 800 m był bardzo wyczerpujący, jedna z zawodniczek przez dłuższy czas nie mogła podnieść się o własnych siłach.
- Sport to nie matematyka i choć wróżono mi wygraną, to jestem zadowolona. Dla mnie tak naprawdę to dopiero początek sezonu. Najwyższą formę szykuję na Berlin i jestem dobrej myśli. Mistrzostwa Polski w Lublinie czy dzisiejsze zawody tu na moim ulubionym stadionie w Sopocie, to dla mnie dobre sprawdziany właśnie przed mistrzostwami Europy – powiedziała Angelika Cichocka w rozmowie z red. Włodzimierzem Machnikowskim z Radia Gdańsk
Nagrody najlepszej trójce zawodniczek biegu "Bursztynowej Mili" na 800 m wręczył Jerzy Smolarek, dyrektor SKLA Sopot, który zażyczył sobie wspólne pamiątkowe zdjęcie.

Będzie więcej pływalni w Gdańsku!

Nauki pływania na gdańskiej uczelni sportowej, jako studentów pierwszego 1969 rocznika Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego w Gdańsku, uczyli nas dr Leon Baturo i dr Regina Ziółkowska. Jak dziś pamiętam, wkładali nam do głów określenie pływalnia, a nie basen. Bo basen – przekonywali - podają choremu do łóżka w szpitalu, a uczysz się pływać nie w... basenie, a w pływalni. Tak przy okazji przypomnę, iż obchody zjazdu 50-lecia AWFiS Gdańsk odbędą się w dniach 6-7.09.2019 roku (piątek-niedziela), na obiektach uczelni w Gdańsku-Oliwie przy ul. Kazimierza Górskiego 1.
Na gdańskiej Oruni w piątek 27.07.2018 do użytkowania przekazano zatem nie nowy basen, a nową pływalnię. Jest to kolejny obiekt tego typu, oddany do użytku w Gdańsku w ostatnich latach. Jest on bliźniaczo podobny do tych, które funkcjonują już w Osowej czy na Stogach. Do dyspozycji, oprócz czterech torów pływackich o wymiarach 25 m /12,5 m, są też dwie strefy rekreacyjne z rozmaitymi urządzeniami do masażu. Dostępna jest też wanna z hydromasażem oraz sauna fińska.
Nowa pływalnia jest w pełni przystosowana dla potrzeb osób z niepełnosprawnością. Do wejścia prowadzi rampa podjazdowa, a szatnie i toalety zostały zaprojektowane w taki sposób, aby korzystać z nich mogły osoby poruszające się na wózkach. Zamontowano dźwig ułatwiający samodzielne wejście osoby niepełnosprawnej do wody.
Pocieszającym jest, że jeszcze w tym roku, rozpocznie się postępowanie w formule partnerstwa publiczno-prywatnego na budowę pływalni w kilku innych lokalizacjach m.in. we Wrzeszczu (ul. Legionów), Śródmieściu, na Siedlcach, w dzielnicach południowych oraz w Nowym Porcie.
W ostatnich latach zrealizowano kilka inwestycji, zwiększających dostępność do pływalni dla mieszkańców. Obecnie w Gdańsku jest dwanaście pływalni, zarządzanych przez miasto. Oruński obiekt jest trzynastą tego typu placówką. Jak twierdzi prezydent Gdańska Paweł Adamowicz: - W systemie partnerstwa publiczno-prywatnego, miasto przekazuje grunt, część wkładu finansowego i gwarantuje wykupienie co roku usługi nauki pływania na przykład dla dzieci ze szkół, dla seniorów lub innych grup społecznych. Jednak koszty budowy i koszty eksploatacji ponosi inwestor prywatny. Czyli koszty rozkładają się inaczej i jest to rozwiązanie korzystniejsze dla miasta. A wiadomym jest, że każda pływalnia generuje dużo większe koszty, niż przychody. Dlatego przy nowych pływalniach planowane jest też stworzenie możliwości do działań komercyjnych, takich jak fitness, masaże, czy usługi gastronomiczne.
Obecnie, kiedy z uwagi na sinice, nawet odwołano pływacki maraton wokół sopockiego mola, to na jedną gdańską pływalnię przypada ok. 30 tysięcy mieszkańców. O tym, że są to popularne miejsca rekreacji mieszkańców, świadczą statystyki. Według danych Gdańskiego Ośrodku Sportu w okresie od stycznia do czerwca 2018 pływalnię na Chełmie odwiedziło 130 036 osób, w Osowej 25 636, z kolei na Stogach pływało aż 40 409 osób. Aby maksymalnie ułatwić dostęp do pływalni GOS stworzył specjalną stronę internetową – www.plywalniegdansk.pl. Odwiedzający tę witrynę, oprócz zasięgnięcia informacji na temat godzin pracy, lokalizacji itp., mogą również kupić bilet na opisane tam pływalnie. W przyszłości będzie można kupić bilet również za pomocą smartfona. Warto też wspomnieć, że wizyta na pływalni jest jedną z darmowych atrakcji w ramach karty mieszkańca!
 Zdjęcia: W. Amerski, Dominik Paszliński i Przemek Szalecki

czwartek, 26 lipca 2018

Za sportowe serce piernikowe Katarzynki dla prezesa Energi


Przed wykonaniem wspólnego rodzinnego zdjęcia, Grupa Energa podpisała z koszykarskim zespołem Energa Toruń umowę sponsoringową na sezon 2018/2019. Kontynuację wsparcia dla drużyny walczącej w ekstraklasie kobiet oficjalnie ogłoszono na konferencji prasowej zorganizowanej w czwartek (26 lipca 2018) na Stadionie Energa w Gdańsku. Wzięli w niej udział: Arkadiusz Siwko, prezes zarządu Energa SA, Maciej Krystek, prezes zarządu MMKS Katarzynki, klubu prowadzącego Energę Toruń, a także sześć polskich zawodniczek toruńskiego zespołu.
Wśród tej szóstki po raz pierwszy dziennikarzom zaprezentowała się Roksana Schmidt, nowa, utalentowana członkini drużyny, która z rąk prezesa toruńskiego klubu otrzymała koszulkę z numerem 7.
Dzięki zawartej umowie Energa pozostanie sponsorem tytularnym drużyny, której będzie towarzyszyć już dwunasty sezon. Gdański gigant energetyczny rozpoczął bowiem współpracę z MMKS Katarzynki w Toruniu w sezonie 2007/2008. Od tego czasu Energa Toruń stała się poważną i znaczącą marką, na stałe wpisując się w mapę koszykarską zarówno Polski, jak też Europy i świata.
- Energa Toruń jest naszą dumą, autorytetem dla dzieci i młodzieży. To piękny wzór godny naśladowania. Od lat uczy innych, że skuteczność, systematyczność i ciężka praca to najwłaściwsza recepta na sukces, i to na miarę świata. Tak, jak Energa z roku na rok rosła w siłę, tak budowała się krok po kroku ta drużyna. Teraz razem wkraczamy w kolejny, dwunasty sezon. Cieszę się, że znów dokładamy swoją cegiełkę, by w ten sposób dać Enerdze Toruń wsparcie na sportowej drodze do następnego sukcesu. Już teraz trzymamy mocno kciuki – powiedział Arkadiusz Siwko, prezes zarządu Energa SA również w rozmowie z gdańską ekipą TVP.
- Gdyby nie Energa, nie stworzylibyśmy drużyny, którą dziś mamy. Wszystko, co osiągnęliśmy, było możliwe tylko dzięki temu, że przez cały czas byliście z nami. Energa to nasz potężny sponsor, nasz wielki przyjaciel. Dzięki tej trwałej, wieloletniej współpracy razem udało nam się stworzyć ogromny sukces - drużynę Energa Toruń - i zbudować markę na miarę świata. Przede wszystkim dziękujemy Prezesowi Arkadiuszowi Siwko za to, że gdy tylko stanął na czele Energi, zadbał, by nastąpiła błyskawiczna kontynuacja naszego wspólnego dzieła – powiedział Maciej Krystek, prezes zarządu toruńskiego klubu, uściskiem dłoni pieczętując dalszą współpracę.
- Nasza wspólna droga i przyjaźń z Energą rozpoczęła się w 2007 roku i to właśnie wtedy dołączyłam do drużyny. Wsparcie ze strony Energi jest niezwykle ważne. Mogę spokojnie grać, bez stresu wychowywać swoje dzieci, nie martwiąc się o przyszłość. Dziękuję za to poczucie bezpieczeństwa i pozytywną energię na co dzień. Dziękuję w imieniu drużyny. To doskonale mobilizuje nas do skutecznej walki o kolejne laury – powiedziała Emilia Tłumak, kapitan
Energa Toruń sezon 2018/2019 rozpocznie we wzbogaconym składzie. Do zespołu oprócz Kanadyjki Nirry Fields dołączyła także wspomniana Roksana Schmidt, dotychczas zawodniczka Widzewa Łódź, a jeszcze wcześniej m.in. MKK Siedlce oraz MKS Polkowice. Debiutowała w seniorskiej reprezentacji Polski w trakcie kwalifikacji do Eurobasketu Kobiet 2017. Wcześniej była częścią kadry Polski do lat 18 oraz reprezentacji Polski na Uniwersjadzie w Kazaniu (2013 rok). Występować może jako rzucająca lub niska skrzydłowa. Właśnie podczas czwartkowej konferencji Roksana po raz pierwszy przedstawiła się dziennikarzom jako zawodniczka Energi Toruń.
- Cieszę się, że dołączam do tak świetnej drużyny, obiecuję, że nie zawiodę i dołożę wszelkich starań, by wraz z drużyną Energi Toruń osiągnę jak najwyższe cele, zarówno w Energa Basket Lidze Kobiet, jak i europejskich pucharach – powiedziała Roksana Schmidt.
Na zakończenie konferencji był moment na podziękowania. Energa Toruń podarowała prezesowi Energa SA Arkadiuszowi Siwko gigantyczny toruński piernik Katarzynki, a prezes Siwko wręczył dyrektor zarządzającej klubu, Krystynie Bazińskiej-Michałowskiej, bukiet imieninowych kwiatów.
- Dla mnie od lat Energa jest wielkim przyjacielem. Od lat jesteśmy razem, i kiedy odnosimy sukcesy, i wtedy, gdy jest ciężko. Dziękuję panu prezesowi Siwko i całej ekipie Energi, bo dzięki tym wspaniałym ludziom nasza współpraca przebiega tak perfekcyjnie – dziękowała dyrektor Bazińska-Michałowska.
Jak dotychczas, to jeździłem do Torunia głównie na zawody lekkoatletyczne. A tu okazuje się, że Energa Toruń to zgrany zespół koszykówki kobiet, pełen energii i woli walki, dostarczający kibicom niezapomnianych wrażeń. Budowana systematycznie i solidnie drużyna od lat utrzymuje się w czołówce ekstraklasy koszykówki kobiet. Przez 11 lat na parkietach ekstraklasy koszykówki kobiet koszykarki Energi Toruń wywalczyły trzy medale mistrzostw Polski (2010, 2012 i 2015 rok), dwukrotnie wystąpiły także w ścisłym finale Pucharu Polski. Zawodniczki udanie reprezentowały również Polskę na arenie międzynarodowej, dwukrotnie awansując do fazy pucharowej FIBA EuroCup Women, docierając nawet do 1/8 finału rozgrywek. Zespół wystąpił również w najbardziej prestiżowych rozgrywkach Euroligi Kobiet, gdzie zmierzył się z najważniejszymi drużynami Europy. Energa Toruń wzięła też udział w międzynarodowych rozgrywkach Baltic Women Basketball League, w której awansowała do finału.
Toruński klub dzięki partnerstwu z Grupą Energa rozpoczął intensywne szkolenia młodzieży we wszystkich kategoriach wiekowych: juniorki starsze, juniorki (które w sezonie 2014/2015 awansowały do turnieju finałowego), kadetki, młodziczki (w sezonie 2014/2015 awansowały do turnieju półfinałowego) i młodsze. W klasach II, III i IV szkół podstawowych powstają tzw. „szkoły koszykówki”. Kończąca je młodzież będzie stanowić naturalne zaplecze i uzupełnienie drużyny ekstraklasowej. Już od sezonu 2011/2012 grają w niej zawodniczki młodzieżowe, które są wychowankami „szkół koszykówki”. W sezonie 2017/2018 młodzież z Energi Toruń zakwalifikowała się do półfinałów mistrzostw Polski w dwóch kategoriach: junior i junior starszy. Zawodniczki młodzieżowe wywalczyły też brązowy medal w halowych mistrzostwach Polski formuły open 3x3. Obecnie w szkoleniach udział bierze ok. 200 dziewczynek.
Zdjęcia z meczu: Tomasz Młynek

środa, 25 lipca 2018

Najdłuższe zaćmienie księżyca w gdańskim Centrum Hewelianum


Już w najbliższy piątek, 27 lipca 2018 trzy ciała niebieskie: Ziemia, Słońce i Księżyc ustawią się w jednej linii tak, że Ziemia oświetlona przez Słońce rzuci cień na powierzchnię Księżyca. Takie zjawisko nazywane jest zaćmieniem Księżyca. Tego dnia gdańskie Centrum Hewelianum przygotowało nocne obserwacje nieba oraz liczne atrakcje.
W tym roku zjawisko zaćmienia księżyca nastąpi, gdy Księżyc znajdzie się w apogeum, czyli w punkcie orbity najbardziej odległym od Ziemi, dzięki czemu będzie to najdłuższe zaćmienie w XXI w. Powierzchnia Księżyca zanurzy się całkowicie w cieniu Ziemi na ponad 1,5 godziny /!/ Wtedy, na skutek załamania promieni słonecznych w ziemskiej atmosferze, nasz naturalny satelita przybierze czerwoną barwę.

Dodatkową atrakcją na niebie będzie Mars (widoczny tej nocy poniżej Księżyca), który znajdzie się w opozycji, czyli po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce. Przy tym będzie on również wyjątkowo blisko Ziemi, co oznacza najlepsze warunki do obserwacji planetarnego sąsiada Ziemi.
Piątkowy wieczór, o godz. 21.00 rozpocznie pokaz w planetarium. Dla wszystkich zainteresowanych Hewelianum przygotowało teleskop przez który będzie można podziwiać niezwykłe zjawiska na niebie. Mile widziani będą też goście z własnymi teleskopami. Na wszystkich czekają leżaki i koce.
O godzinie 22.00 odbędzie się niezwykły koncert artysty multimedialnego Marka Zygmunta i pokazy obraz i dźwięk pt.: ”Fabryka Statków - Gdańsk” oraz (re)Konstrukcje.
Tego dnia, już od wschodu Księżyca, Joanna Bieganowska z Centrum Hewelianum zaprasza do siebie na obserwacje nieba. Dane nam będzie wyjątkowe oglądanie zaćmienia księżyca, bo następna taka okazja już za... 105 lat.


wtorek, 24 lipca 2018

Wspomnienia o Miss Polski Alicji Bobrowskiej i I Sekretarzu KC PZPR Edwardzie Gierku


Machając ręką pozdrawia wszystkich mieszkańców ulicy Sobótki w Gdańsku Wrzeszczu oraz pobliskich, jak Matejki, Kossaka czy Jaśkowa Dolina, spotkany przeze mnie przypadkowo Tadeusz Guzewski. Nie widzieliśmy się przez... pół wieku. On mieszkał w okazałym domu na pierwszym piętrze przy ulicy Sobótki 19, zaś ja prawie naprzeciwko w jeszcze większym domu na trzecim piętrze przy ul. Sobótki 8. On wyjechał do Stanów Zjednoczonych Ameryki w 1971 roku, a ja wyprowadziłem się z ul. Sobótki na gdańską Zaspę w 1978 roku.
Spotkaliśmy się i dogadaliśmy się całkiem przypadkowo w Arboretum w Kopnej Górze, które założone zostało w 1988 roku i do dziś prowadzone jest przez Nadleśnictwo Supraśl. Ja z towarzyszem podróży Wojciechem Choiną, na rowerach zwiedzaliśmy okolice Supraśla, zaś on przyjechał samochodem ze swoim szwagrem Edmundem Sokołowskim, byłym pracownikiem Stoczni Gdańskiej.
To Edmund Sokołowski 25 stycznia 1971 roku był naocznym świadkiem pamiętnej końcowej części wystąpienia Edwarda Gierka w Gdańsku i reakcji na nią zebranych przedstawicieli załogi. I Sekretarz KC PZPR jeszcze raz apelując o zaufanie, wiarę, pomoc i lepszą pracę zwrócił się do robotników ze słowami: - Możecie być przekonani, że my wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny i nie mamy innego celu, jak ten któryśmy zadeklarowali: rozwijać kraj, umacniać socjalizm, poprawić warunki życia ludzi pracy. Jeśli nam pomożecie, to sądzę, że ten cel uda nam się wspólnie osiągnąć. No, więc jak – pomożecie? W tym momencie na sali rozległy się burzliwe oklaski. Stoczniowcy gromko zapewnili: - Pomożemy!
To w Kopnej Górze z Tadeuszem Guzewskim, byłym mieszkańcem ulicy Sobótki 19 w Gdańsku Wrzeszczu, wspomnieniami cofnęliśmy się o pół wieku, do naszego dzieciństwa i młodości. Przypominaliśmy sobie nazwiska innych sąsiadów z dawnych lat, jak i różne wydarzenia. Nawet zostało przytoczone nazwisko Alicji Bobrowskiej, ówczesnej Miss Polski, naszej bliskiej sąsiadki, której podziwialiśmy urodę, jak często szła pieszo w butach na wysokich obcasach po stromych schodach prowadzących do studia telewizyjnego TVP przy ul. Sobótki 15, gdzie była wieloletnią spikerką. Ponoć wyjechała do Kalifornii, bo tam ją widuje Tadeusz Guzewski, mieszkający tam od 1971 roku. Teraz tylko na wakacje przylatuje do Polski, którą chętnie zwiedza i podziwia. Przed jego powrotem do Stanów, pod koniec lipca mamy się zdzwonić i spotkać przy Studni Neptuna w Gdańsku.

poniedziałek, 23 lipca 2018

Brak sztafety pokoleń na 94. MP LA w Lublinie


Z żalem patrzyłem na weteranów królowej sportu, którzy nie mogli dostać się na uroczystość otwarcia 94. Lekkoatletycznych Mistrzostw Polski rozgrywanych w Lublinie 20-23 lipca 2018. Na obiekt, którego niektóre sektory trybuny były puste. Przed bramą wjazdową na odremontowany stadion lekkoatletyczny, z błagalnymi oczami wyczekiwali na znajomych sędziwi panowie. Po ich smukłych sylwetkach było widać, że kiedyś musieli czynnie uprawiać sport, z pewnością lekkoatletykę, skoro specjalnie przybyli na otwarcie 94. mistrzostw Polski. Niektórzy podpierali się laseczkami, bo zdrowie już nie takie jak przed laty. Kuśtykając jednak przyszli pod stadionową bramę, bo lekkoatletyka jest jak magnez, jeśli jej już nie uprawiasz, to chociaż chcesz się jej przyjrzeć z bliska. Zobaczyć aktualnych mistrzów w biegach, rzutach, skokach. Spotkać dawnych kolegów i koleżanki.
Pod bramą spotkali się byli mistrzowie królowej sportu, licząc na to, że uda im się wejść na stadion. My w umówione miejsce nawet przyjechaliśmy taksówką. Byli lubelscy lekkoatleci nie otrzymali od organizatorów zaproszeń. Nie mogli też wejść na stadion, bo nie było już biletów wstępu, chociaż sporo miejsc była wolnych. Na powyższym zdjęciu od prawej Marek Horsztyński, specjalizujący się w skokach, zaś z lewej Andrzej Kwiatkowski, który miał poniżej 11 sekund na setkę (żużlowa bieżnia) i dobrze też biegał na 400 płaskie.
Takie mistrzostwa Polski, to też okazja do spotkań ze znajomymi z młodzieńczych lat. To również okazja do wspomnień. Przed bramą stadionu, jak jacyś trędowaci, byli mistrzowie liczyli na to, że może ktoś się nad nimi zlituje i wpuści do środka. Sprinter Andrzej Kwiatkowski pokazał nam zabraną ze sobą legitymację członkowską klubu AZS Lublin, wydaną 11 marca 1968 roku.
Andrzej Kwiatkowski - ku naszemu zaskoczeniu -  pokazał nam także swoją Srebrną Odznakę AZS nr 2357, otrzymaną 28 maja 1973 roku. Dla niego te dwie legitymacje, to ewidentne dowody jego sportowego młodzieńczego życia. Tylko komu są one teraz potrzebne? Kto obecnie doceni, że również i on był uczestnikiem lekkoatletycznej sztafety pokoleń?
Na spotkanie przed bramą lubelskiego stadionu lekkoatletycznego, aby wejść na rozpoczęcie 94. MP LA, umówiliśmy się z byłym skoczkiem Markiem Horsztyńskim. Przypadkowo spotkaliśmy go podczas jazdy rowerami w miejskim parku. Pochwalił się nam, że jego wnuczek ma wspólne zdjęcie ze sprinterką Ewą Swoboda, a jego córka pracuje w PZLA. Przy takich koneksjach byliśmy pewni, że dostaniemy się na lubelski stadion.
Pod bramą stadionu czekaliśmy z trzy kwadranse i liczyliśmy na ewentualne wejście. Niektórzy przyjeżdżali rowerami i mocowali je do słupów reklamowych. Gdy zaczęło padać, wezwaliśmy taksówkę i wróciliśmy do mieszkania Andrzeja Kwiatkowskiego.
Na dużym ekranie telewizora wspólnie oglądaliśmy transmisję na żywo z 94. MP LA w Lublinie. Ja z ekranu TV porobiłem zdjęcia z pierwszego dnia mistrzostw i sukcesy lekkoatletów z Pomorza (sprinty i oszczep mężczyzn) wstawiłem na swojego bloga. Było wyjątkowo dużo wejść. Wraz z nami mistrzostwa oglądał 4-letni Filip, wnuk Andrzeja Kwiatkowskiego. Co rusz naśladował oglądanych zawodników i sam biegał po mieszkaniu, a dziadek go za to chwalił. Filip na stałe mieszka z rodzicami w Paryżu, czyż nie powinien  wraz z zaproszonym przez organizatorów dziadkiem oglądać te mistrzostwa z trybun stadionu w Lublinie?
PS. Ciekawi mnie, kto w PZLA personalnie podjął decyzję o odmowie przyznania nam dwóch akredytacji prasowych, mnie i koledze Wojciechowi Choinie? Bo nawet interwencja w naszej sprawie wiceprezesa PZLA Marka Fostiaka z Pomorza okazała się nieskuteczna. Piotr Rejmer z AZS Lublin, oznajmił nam meilowo, że zostało to skonsultowane z PZLA. Widocznie z niedawnym "odejściem" Ireny Szewińskiej, w PZLA nadeszły nowe chyba bardziej komercyjne czasy…