niedziela, 5 stycznia 2020

Pierwszy tenisowy debel w 2020 roku


Takimi piłkami graliśmy w niedzielę 5 stycznia pierwszy turniej deblowy w 2020 roku na krytych kortach STK w Sopocie. Te piłki kupiliśmy w 2018 roku podczas naszego pobytu na turnieju wielkoszlemowym Roland Garrosa w Paryżu. Do dzisiaj odbija się on nam czkawką. Dlaczego? Rezygnując z dwóch meczów eliminacyjnych, poprzez internet kupiliśmy dwa okazjonalne bardzo drogie bilety na finał kobiet.
Najwyżej rozstawiona Simona Halep pokonała Amerykankę Sloane Stephens 3:6, 6:4, 6:1 i wygrała Rolanda Garrosa 2018. Rumunka wywalczyła pierwsze w karierze wielkoszlemowe mistrzostwo. Wcześniej bez powodzenia walczyła o zwycięstwo w Paryżu w 2014 i 2017 roku. Mimo naszych wielokrotnych monitów, do dzisiaj nie otrzymaliśmy zwrotu pieniędzy za oddane bilety z dwóch meczów eliminacyjnych. Taka francuska rzetelność /!/ Nie dziwię się, że na ulice wyszły tam żołte kamizelki...
Puszkę z nowymi czterema piłkami otworzył Witold Mokrzycki, który po dłuższej absencji zdrowotnej powoli powraca do sportowej formy.
Pierwszy turniej deblowy w 2020 roku postanowiłem bardziej obszerniej uwiecznić. Na pozowanym zdjęciu od lewej: Witold Mokrzycki (Osowa), Marek Małaj (Brzeźno), Mirosław Seidel (Sopot Kamienny Potok), Włodzimierz Amerski (Zaspa Rozstaje). 
Pierwszy mecz turniejowy zbyt gładko wygrała para Witold Mokrzycki i Mirosław Seidel 6:0. Witia tak doskonale dwa razy zagrał przy siatce stop wolej, że zaczęliśmy podejrzewać, czy ta jego zdrowotna absencja to nie ściema ?
W drugim meczu para Witold Mokrzycki i Marek Małaj prowadziła w gemach już 5:2 i miała nawet piłkę setową.  Przeciwnicy Amerski i Mirek Seidel postanowili jednak wygrać tego seta i powoli zaczęło im się to nawet udawać. Co to znaczy odpowiednia motywacja !
Mirek Seidel z nieukrywaną satysfakcją po każdym naszym zwycięskim gemie kręcił kółeczkiem przy tablicy wyników. No i tak wykręcił, że zrobił się remis 5:5, a następnie 6:6.
Witold Mokrzycki z niedowierzaniem patrzał na tablicę wyników, na której z 5:2 dla niego, nieoczekiwanie zrobił się remis 6:6. Liczył jeszcze na wygraną w tie breaku do 7 punktów.
Tie break rozstrzygał o zwycięstwie tego seta w drugim meczu turniejowym. Amerski i Seidel zaczęli znakomicie i prowadzili już 3:0. Ale przeciwnicy nie dawali za wygraną, po stop wolejach Mokrzyckiego, doprowadzając do remisu 5:5. Ostatnie dwie piłki należały jednak do pary Amerski i Seidel, którzy wygrali seta 7:6 (5). Seidel, grający coraz mocniej, był z tego wyniku najbardziej zadowolony.
Pozostał do rozegrania trzeci mecz Amerski z Mokrzyckim przeciw parze Małaj/Seidel. Wygrała ona pierwszego gema. Dwa kolejne gemy wygrali jednak Amerski/Mokrzycki, Zrobiło się 2:1. 
Dwie godziny przeleciały nam bardzo szybko. Zdążyliśmy wygrać jeszcze jednego gema, doprowadzając do 3:1 dla pary Amerski/Mokrzycki. Na zdjęciu od lewej, sumując: 3 miejsce Włodzimierz Amerski 10 gemów, 1 miejsce Witold Mokrzycki 15 gemów, 4 miejsce Marek Małaj 7 gemów, 2 miejsce Mirosław Seidel 14 gemów. 

2 komentarze:

  1. Znakomita relacja (Roland G. wysiada) Gratulacje.
    Załączam Życzenia Zdrowia Wam wszystkim i Dosiego Roku!
    Marek K.

    OdpowiedzUsuń
  2. WŁODEK!.

    Jak zawsze fajnie napisałeś i sprytnie połączyłęś opis amatorskiego grania z zawodowym tenisem. Przypomniałeś mi wynik finału kobiet i nieelegancką postawę organizatorów wobec Was. Jak mówiłem kiedyś powinniście powiadomić o sprawie ATP i ITF. Zła opinia ma wpływ na image, na który trzeba stale pracować.
    W 1997 roku byłem w Paryżu w na MŚ w judo. Przy okazji wstąpiłem do Disneylandu, a tam pracownik - Francuz murzyńskiego pochodzenia (czarny, jak węgiel) był niegrzeczny i opryskliwy. Mmówi się elegancja Francja, ale jest to chyba stwierdzenie na wyrost !?. Przy okazji przypomniała mi się historia WRZEŚNIA 1939 ROKU dot. pomocy Francji i Anglii, jaką oba kraje miały udzielić Polsce po napaści Niemiec. Jak to się zakończylo to doskonale pamiętamy.

    Najważniejsze, że w kolejnym roku moglismy się spotkać i porusząć się 2 godziny dla zdrowia.

    TAK TRZYMAĆ CHLOPAKI !!!.

    M. S.

    OdpowiedzUsuń