poniedziałek, 1 lutego 2016

Gdańsk zbyt zimny dla Ester Rady

- Moi rodzice pochodzą z Etiopii. Jak miałam roczek, to wraz z nimi wyjechałam do Izraela. Mieszkaliśmy w małej miejscowości, w której było wiele synagog. Wychowywałam się w żydowskiej kulturze. W wieku 10 lat przeprowadziłam się do większego miasta. Po raz pierwszy w życiu zobaczyłam wielkomiejski blichtr, telewizję, kina, koncerty i usłyszałam jakże inną muzykę. To znacznie różniło się od tego, co jest afrykańskie. W swojej twórczości postanowiłam jednak swoje afrykańskie doświadczenia i korzenie zmiksować z tą wielkomiejską muzyką.

Taką wypowiedzią rozpoczęła swoje spotkanie z dziennikarzami Ester Rada, izraelska piosenkarka i aktorka, urodzona w 1985 roku, jedna z najbłyskotliwszych karier ostatnich lat. Wystąpiła ona w ostatnią niedzielę 31 stycznia 2016 roku, w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina w Gdańsku, w ramach Koncertu Noworocznego im. Jana Heweliusza.

Podczas konferencji prasowej zorganizowanej tuż przed koncertem udało mi się zadać jej kilka pytań.
- Jak postrzega Gdańsk, jak się czuje w naszym mieście?
- Miałam okazję po wywiadzie w Radio Gdańsk, w sobotę 30 stycznia, zwiedzić trochę miasto, ale głównie z okien samochodu, bo było bardzo zimno. Tu u was jest wyjątkowo chłodno, zacinający zimny wiatr i siąpiący deszcz. Szkoda, że nie ma śniegu, którego w Izraelu się nie uświadczy. Gdańsk jest zupełnie innym miastem niż Izrael. Jest tutaj wiele dużych budynków i to w większości z czerwonej cegły. Wrażenie robi ogromna i też wykonana z czerwonej cegły Bazylika Mariacka. Czegoś podobnego nie ma w Izraelu. U nas jest też o wiele cieplej o tej zimowej porze roku niż teraz tutaj w Gdańsku. Wśród Izraelczyków słychać sporo stereotypów o Polakach, że właśnie z uwagi na ten wasz zimny klimat, są zamknięci w sobie, że są chłodni w kontaktach z innymi. Ale to nie prawda. Zapewniam. W Izraelu mieszka wielu Polaków i tych których znam, to ludzie bardzo serdeczni, otwarci na innych, życzliwi.

- Czy sceniczna Gwiazda pamięta swój największy koncert jaki miała?
- O tak, odbył się w Montrealu 2014 roku. Dałam tam dwa koncerty, a w każdym uczestniczyło po około 50 tys. widzów, czyli łącznie 100 tysięcy.
- Gwiazda woli występować na otwartych przestrzeniach, czy w zamkniętych pomieszczeniach?
- Zdecydowanie na otwartych, bo wówczas lepiej rozchodzi się dźwięk. On odbija się od kosmosu i wraca do słuchaczy ze zdwojoną siłą, Ja tą energię też wyczuwam. Podczas takiego koncertu ludzie dobrowolnie się poruszają w rytm muzyki, przemieszczają się, jedni odchodzą, drudzy przychodzą. Samoistnie robi się spontaniczna zabawa. Na koncertach biletowanych w obiektach zamkniętych nie ma już takiej atmosfery.

- Zanim Gwiazda zaczęła śpiewać, to grała w teatrze, a nawet w filmowym serialu. Pokochała jednak muzykę i jej się obecnie w całości oddaje...
- Ale aktorstwo nadal wykorzystuję na scenie. Dzięki niemu staję się najważniejsza na scenie. Swoim aktorstwem przekonuję publiczność do siebie, do treści swoich utworów. Podczas koncertu również ruchami ciała ukazuję relacje międzyludzkie.
- Czy Gwiazda skorzystałaby z oferty występu latem w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim, który ma otwierany dach i wtedy muzyka też odbijałaby się od kosmosu i wracała do środka z jeszcze bardziej zdwojoną siłą?
- Oj, bardzo chętnie wzięłam bym udział w takim teatralnym koncercie.
- Czy Gwiazda wie, że dzisiejszy koncert odbywa się z okazji przyznania już po raz 28. naukowej nagrody im Jana Heweliusza. Czy słyszała o tym gdańskim astronomie, którego dokładnie 28 stycznia obchodzona była 405 rocznica jego urodzin i jednocześnie 329 rocznica jego śmierci.
- Nie, nie słyszałam o takim astronomie. To on jakby ustalił z badanymi przez siebie gwiazdami, że umrze akurat w dniu swoich urodzin.
- Czy Gwiazda przewiduje, że jako koncertowy przerywnik, będzie choć trochę mówiła o swoim życiu prywatnym? Podobnie jak to podczas koncertu w tej samej sali, dwa lata temu uczyniła polska wokalistka Basia Trzecielewska, która opowiadała o tym, gdzie i z kim mieszka, jak i z kim przyrządza jedzenie. Co jej najlepiej smakuje...
- Nie, nie robię czegoś takiego. Słowa moich piosenek mówią o moim życiu.
Ja śpiewając obserwuję publiczność, patrzę jej prosto w oczy i dostrzegam, czy mnie rozumieją, czy docierają do nich moje słowa.

- Muszą to być zatem słowa uniwersalne...
- Teksty piszę sama do swoich utworów. Ukazuję w nich istotę problemów państw afrykańskich. Próbuje wyjaśnić, co powoduje szerzenie się idei pacyfistycznych. Jak temu zaradzić? Piszę też o swojej rodzinie, małżeństwie, z którego mam 13 miesięcznego syna. Te konflikty rodzinne dnia codziennego są na tyle uniwersalne, że rozumieją je i chętnie słuchają odbiorcy na całym świecie.

- Dużo Gwiazda podróżuje po świecie, czy to co doświadcza i dostrzega odzwierciedla w swoich piosenkach?
- Owszem uwzględniam inne kultury w swoich piosenkach. Inspiruje mnie na przykład Ameryka Południowa, jak i muzyka elektroniczna wszechobecna w Stanach Zjednoczonych. Nią też się inspiruję i z pewnością będzie ona uwzględniona w mojej najnowszej płycie.

Fot. Włodzimierz Amerski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz