wtorek, 19 maja 2020

Detronizacja Pana Fotografa z Gdańska Oliwy


Ślimak winniczek towarzyszył nam podczas turnieju deblowego rozegranego we wtorek 19 maja 2020 na korcie nr 3 w Don Balon w Gdańsku Wrzeszczu, obok szkoły baletowej. Zamieszkuje on obszary o dużej wilgotności, jak lasy, parki i ogrody. Żywi się świeżymi liśćmi, stąd często uważany jest za szkodnika ogrodów. Zimuje w ściółce, ukryty pod roślinnością. Jest obojnakiem, kopuluje wiosną. Jajeczka składa w niewielkich dołkach w ziemi. Tym razem wybrał sobie sztuczną zielonego koloru trawę. Młode winniczki wylęgają się po około 3-5 tygodniach. Za miesiąc będziemy mieli z pewnością o wiele więcej ślimakowych kibiców tenisa ziemnego.
Na szczęście obok na korcie nr 2 zaczynała trening 14-letnia Emilia Amerski i to ona wykonała nam powyższe grupowe zdjęcie. Od lewej: Włodzimierz Amerski (Gdańsk Zaspa Rozstaje), Mirosław Seidel (Sopot Kamienny Potok), Marek Kurant (Gdańsk Wzgórze Mickiewicza) i Witold Mokrzycki (Gdańsk Osowa).
Jako pierwsi, z uwagi na pandemię koronawirusa, przez dotyk łokciami powitali się Marek Kurant i Witold Mokrzycki.
W podobny sposób przywitał się dotykiem łokci z Witoldem Mokrzyckim, spóźniony tylko o 2 minuty Mirosław Seidel.
Mirek Seidel też musiał porządnie przygotować się do tego turnieju i solidnie związać buty, gdyż Witold Mokrzycki pozostałej trójce rzucił rękawice pod nogi. Stwierdził na swoją zgubę - jak się okazało - że zaczyna go nudzić wygrywanie pod rząd kolejnych turniejów deblowych...
Już tradycyjnie losowanie par spoczywało w doborze kasetek filmowych Witka Mokrzyckiego.
Aby jednak nie powtórzyła się historia sprzed poprzednich dwóch turniejów, że pod rząd była taka sama kolejność tych samych par, tym razem ja sięgnąłem po kasety Pana Fotografa z Gdańska Oliwy.
W pierwszym meczu deblowym para Amerski/Kurant zagrała przeciw parze Mokrzycki/Seidel (na powyższym zdjęciu). Mokrzycki tak silnie i celnie serwował, że piłka zatrzymywała się nawet w oczku siatki. No ale jego drugi serw już był bardziej bezpieczny i Witia wygrał grając w parze z Mirkiem 4:1.
W drodze losowania dokonanego tym razem przez Witka Mokrzyckiego, w drugim meczu para Amerski/Seidel zagrała przeciw parze Kurant/Mokrzycki
Przy stanie w gemach 2:1 dla pary Amerski/Seidel, wystawił do smeczu piłkę Marek Kurant, a Amerski niczym czapla celnie ją z góry uderzył. Jednak przy następnym serwie Mirka, „czapla” dała się ograć, gdyż poszła do środka kortu, a Witia przy returnie posłał piłkę wzdłuż bocznej linii. Ten mecz wygrała para Kurant/Mokrzycki 4:3.
W trzecim meczu Witia koniecznie musiał wygrać, gdyż po dwóch meczach miał 8 gemów, a Seidel tylko o jeden mniej, bo 7 gemów. Jednak Witia tak bardzo się napiął, że grając w parze z Amerskim przegrał 0:4. Para Kurant/Seidel zdobyła po cztery gemy. Seidel miał ich już 11, a Witia nadal tylko 8. Nawet przegrywał o jeden z Kurantem, który miał gemów 9.
Podobnie jak przed tygodniem zaczęła się dogrywka w tych samych parach i kolejności  Czwarty mecz para Mokrzycki/Seidel pokonała 2:0 parę Amerski/Kurant. Nadal jednak w gemach prowadził Seidel 13 do 10 dla Mokrzyckiego. Witia popisał się dobrymi bekhendami.
W piątym meczu Mokrzycki grając w parze z Kurantem przegrał z parą Amerski/Seidel 0:2. Tym samym Seidel miał już  15 gemów, a Witia tylko 10. Praktycznie ten mecz i przegrana Witka zadecydował o detronizacji Pana Fotografa z Oliwy z pierwszego na drugie miejsce turniejowe.
Ostatni mecz też nie wiele dawał Mokrzyckiemu mimo wygrania w parze z Amerskim 2:0. Bo  zdobył łącznie 12 gemów, a Seidel aż 15. Kurant 9, zaś Amerski 8 gemów. Witia popisał się w końcówce smeczami.
Zawodnicy poprzez dotkniecie się rakietami podziękowali sobie za kolejny, po "muchowym" sprzed tygodnia, tym razem „ślimakowy” turniej w Don Balon we Wrzeszczu. Za tydzień rewanż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz