wtorek, 12 maja 2020

„Muchowy” debel w Don Balon


Zwycięzcą „muchowego” turnieju deblowego rozegranego we wtorek 12 maja 2020 na krytych kortach Don Balon we Wrzeszczu został Witold Mokrzycki (pierwszy z lewej), mieszkaniec Gdańska Osowy. W sumie zdobył 14 gemów.
Podczas nadal panującej pandemii koronawirusa tenisiści amatorzy powitali się bez podawania sobie dłoni, lecz przez dotknięcie rakiet.
Losowanie par dokonał Witold Mokrzycki. Pan Fotograf z Oliwy do tego celu użył plastikowych kaset, onegdaj używanych do wąskiej błony filmowej. Witia chyba już zna te kasety na pamięć, gdyż dwukrotne losowanie par wyszło tak samo jak tydzień temu, kiedy on też został zwycięzcą turnieju.
W pierwszym deblu wedle losowania, tak samo jak przed tygodniem, zagrała para, na zdjęciu od lewej Marek Kurant (Gdańsk Wzgórze Mickiewicza) i Mirosław Seidel (Sopot Kamienny Potok) przeciw parze Włodzimierz Amerski (Zaspa Rozstaje) i Witold Mokrzycki (Gdańsk Osowa). Wygrali ci na zdjęciu dwaj panowie M, czyli Marek i Mirek 4:0. Sety rozgrywaliśmy tylko do czterech gemów.
Witia dokonał drugiego losowania par i tym razem wyszło tak samo jak przed tygodniem, on za partnera miał Marka Kuranta, a drugą parę stanowili Amerski/Seidel.
Para Mokrzycki/Seidel wygrała z parą Amerski/Kurant 4:1.
Podczas gry coraz natarczywe były liczne muchy, które przed deszczem schroniły się pod balonem nr 3, tym bliżej zewnętrznej trawy. Jako pierwszy na muchy wściekł się najwyższy wzrostem i przez to najliczniej oblegany Mirek Seidel. Tak bardzo się wkurzył, że nawet cisnął swoją rakietą o kort.
Po rzuceniu rakietą o kort i znacznemu zmniejszenia napięcia z powodu na natarczywe muchy, Mirek Seidel zaczął grać coraz bardziej precyzyjniej. W trzecim meczu deblowym grając w parze z Witkiem Mokrzyckim wydatnie przyczynił się do pokonania 4:2 pary Amerski/Kurant.
Mieliśmy zarezerwowane kort nr 3 na dwie godziny. Po pierwszej rundzie, granej do czterech gemów, pozostało nam pół godziny. Do tego czasu, po zasadniczej grze turniejowej prowadził Marek Kurant – 10 gemów, drugi był Mirek Seidel – 9, trzeci Witold Mokrzycki – 8, a czwarty Włodek Amerski – 3 gemy.
W drugiej rundzie każda para grała po dwa gemy. W pierwszej Witia/Włodek pokonała dwóch panów M 2:0. Mokrzycki nie tylko, że nadal miał silne uderzenie z forhendu, ale posłał też kilka serwów asów. Był jednak do tego stopnia rozdrażniony natarczywymi muchami, że co chwila pytał o stan meczu, co dla pozostałych graczy też stawało się uciążliwe. 
W drugim dodatkowym meczu Witia losował z Mirkiem, kto ma pierwszy serwować, czy on grając w parze z Kurantem, czy Mirek z Amerskim.
Na wyżyny wzniósł się też Marek Kurant, który przestał grać na punkty, a dla przyjemności, posyłając silne returny nie do odebrania. Para Kurant/Mokrzycki wygrała 2:0 z parą Amerski/Seidel.
Mirek Seidel widząc, że ucieka mu turniejowe w gemach zwycięstwo na rzecz Mokrzyckiego, zdjął spodnie, wiele ryzykując z uwagi na co rusz dopadające go natarczywe muchy.
Ta ryzykowna strategia Mirka jeszcze bardziej narażającego się na ukąszenia much, okazała się pyrrusowym zwycięstwem, gdyż wygrywając w parze z Mokrzyckim, oboje zdobyli po dodatkowe dwa gemy. Mirek Seidel po zakończonym turnieju pierwsze co zrobił, to wysłał sms-owe info do własnej żony Małgosi, że niestety tym razem zajął trzecie miejsce – 11 gemów, przed drugim Markiem Kurantem – 12 gemów i zwycięzcą Witkiem Mokrzyckim - 14 gemów.
Zwycięzca turniejowy Witek Mokrzycki na koniec 2-godzinnych zmagań tenisowych odebrał rakietowe gratulację od drugiego na „pudle” Marka Kuranta. Za tydzień rewanż.   

1 komentarz:

  1. trzecie miejsce – 11 gemów, "przed"? drugim Markiem Kurantem – 12 gemów i zwycięzcą W

    OdpowiedzUsuń