Na wstępie kolejnego 13 odcinka relacji z
pobytu w Ekwadorze, pragnę w imieniu naszej trójki podróżników
serdecznie podziękować dalszym i bliższym znajomym, że w trosce o
nas dzwoniąc, meilując, upewniali się czy wróciliśmy w terminie, jeszcze przed
trzęsieniem ziemi, które nawiedziło ten kraj w sobotę 16 kwietnia
2016 roku.
Jeszcze raz zapewniamy, że po 1,5-miesięcznym pobycie wróciliśmy cali i zdrowi w pierwszy dzień świąt wielkanocnych w niedzielę 24 marca.
Jesteśmy jednak tą żywiołową klęską mocno dotknięci, bo objęła ona miasta i ich mieszkańców, w których niedawno temu przebywaliśmy. Liczba ofiar śmiertelnych stale rośnie. Ostatnie oficjalne dane mówią już o ponad 400 osobach, które utraciły życie i o 2,6 tys. rannych. A wśród nich są z pewnością ci, z którymi rozmawialiśmy, których fotografowaliśmy, wykonując ponad 6 tysięcy zdjęć, i z którymi mamy też wspólne zdjęcia. Ekwadorczycy, to bardzo przyjaźni i życzliwi ludzie. Pod tym względem możemy się od nich wiele nauczyć.
Mając taką tragedię na uwadze,
której mogliśmy przecież stać się ofiarami (zdjęcie powyżej z internetu zniszczonego Portoviejo), teraz z innej
perspektywy patrzymy na Ekwador. Nie dziwi nas, że rząd Ekwadoru
wprowadził stan wyjątkowy. Jak i to, że władze obawiają się
wzrostu liczby ofiar, bo służby ratunkowe kontynuują poszukiwania
w wielu zawalonych budynkach.
Według hiszpańskiego Czerwonego
Krzyża w wyniku kataklizmu rożnego rodzaju pomocy może potrzebować
około 100 tys. osób. Natomiast do 5 tys. osób natychmiast
potrzebuje prowizorycznego dachu nad głową.
Największe zniszczenia są w takich
miastach, jak Pedernales, Chone, Muisne, Bahía de Caráquez, Manta,
Portoviejo, Esmeraldas i Guayaquil. W kilku z nich przebyliśmy.
W
tym także w 250-tysięcznym Portoviejo, leżącym w zachodnim
Ekwadorze, w dolinie rzeki o nazwie Portoviejo,
Podczas
kilkudniowego pobytu w ekwadorskim mieście Manta, w niedzielę 13
marca 2016 roku w trójkę postanowiliśmy pojechać autobusami
liniowymi do dwóch sąsiednich miejscowości. Do Portoviejo
dotarliśmy po wcześniejszym zwiedzeniu miasta Montecristi,
słynącego z wyrobu kapeluszy typu Panama.
Podczas
jazdy autobusem obok mnie usiadła młoda dziewczyna. Rozłożyła
kolorową gazetę i zaczęła czytać relację z wyboru Miss
Ekwadoru. Zapytałem ją, czy jest na którymś ze zdjęć
przedstawiających 21 kandydatek? Spojrzała na mnie ze zdziwieniem,
po czym lekko się zawstydziła i odparła, że nie, a także
przecząco pomachała głową.
Kilkakrotnie
próbowałem poprzez google dowiedzieć się, która z 21 kandydatek
została Miss Ekwadoru 2016. Tym bardziej mnie to interesowało, gdyż
podczas naszego sześciotygodniowego pobytu w tym
południowoamerykańskim państwie, w jednym z luksusowych hoteli w
miejscowości Salinas, natknęliśmy się 8 marca na te piękności
podczas kolacji.
W
internecie na kilku portalach można jedynie wyczytać, że
w 2015 roku w wyniku komplikacji po operacji liposukcji, zmarła
19-letnia Catherine Cando,
miss miasta Duran w Ekwadorze (na powyższym zdjęciu z internetu). Była ona studentką medycyny na
Uniwersytecie Katolickim w Guayaquil. Catherine chciała zostać
chirurgiem plastycznym. Wybrana na miss Duran w październiku 2014
roku, nie chciała zrobić sobie tego zabiegu, ale dała się
nakłonić, bo była to jedna z przyznanych jej nagród. Fundatorem
tej nagrody był chirurg plastyczny... członek jury.
Nadmienię
iż Guayaquil, w
którym też wcześniej byliśmy (relacji część 6), ono również
mocno ucierpiało w wyniku niedawnego trzęsienia ziemi.
Czytelników bloga
z pewnością zaciekawi wygląd ekwadorskich miast dotkniętych
kataklizmem. Jak one wyglądały przed zniszczeniem? Dworzec
autobusowy w Portoviejo podczas naszego przybycia był tłoczny.
Tradycyjnie w
takich tłocznych miejscach publicznych swoje stanowiska mają
pucybuci. Do czystości obuwia Ekwadorczycy przywiązują dużą
wagę.
Przed głównym
wejściem do terminalu autobusowego na pasażerów czekały żółte
taksówki. Myśmy do centrum dojechali za kilkadziesiąt centów
zwykłym miejskim autobusem. Z jego okien rozpościerał się
nieciekawy obraz. Nie było na czym oka zawiesić. Wszystko było
szare i brudne. Nie mogliśmy dostrzec centrum. Dopiero
współpasażerowie podpowiedzieli nam na jakim przystanku mamy
wysiąść.
A
przystanek autobusowy znajdował się nieopodal Katedry
Jezusa Dobrego Pasterza w Portoviejo.
Zdziwiło
nas, że i w tym miejscu publicznym, tuż przy katedrze, swoje
stanowisko miał pucybut. Czyszczący swe obuwie mężczyzna nie miał
nic przeciwko temu, że robimy mu zdjęcie. Wręcz przeciwnie, był z
tego zadowolony.
Idąc
bez planu miasta, w coraz większej gorączce, wśród szarych
budynków i ulic bez drzew, na szczęście dotarliśmy do centrum. W
ulicznym kiosku z pragnienia od rosnącej temperatury powyżej 30 st.
C, zamówiliśmy po owocowym smoothie z kiwi.
Tak
nam zasmakowało, że poprosiliśmy o drugie porcje, tym razem z
mango, w cenie również po jednym dolarze. Nasz główny przewodnik
Janusz Nowak poczuł
nie tylko pragnienie, pijąc naraz aż z dwóch szklanek, ale także
poczuł głód i zamówił kebaba w cenie 1,75 dolara. Jak nas
zapewniał danie było bardzo smaczne. Stojące obok nas inne osoby
oglądały w telewizorze transmisje z meczu piłkarskiego. Co rusz
było słychać głośne okrzyki i komentarze.
Portoviejo
to miasto handlowe. Licznymi straganami zajęte są chodniki i
jezdnie.
W
takim gąszczu, jako środkiem transportu, najlepiej przemieszczać
się rowerem lub motocyklem. Przewożony rowerami bagaż, z uwagi na
sporą wysokość ułożonych worków wypchanych głównie ciuchami,
stwarza spore niebezpieczeństwo wywrócenia się i przygniecenia
przypadkowego przechodnia.
W
niezbyt przyjaznym człowiekowi centrum Portoviejo, jako powszechny
środek kołowego transportu przeważają motocykle i taksówki.
Wyczuwało
się burzę, bo zrobiło się bardziej parno. Schronienie znaleźliśmy
w miejskim parku. pełnym zieleni, altany, ławek, rzeźb, małej
fontanny i chodzących swobodnie legwanów. Park był strzeżony
przez służby porządkowe.
Było
to chyba jedyne malownicze miejsce w Portoviejo wykorzystywane
również do zdjęć plenerowych.
Pod
wieczór przed terminalem autobusowym w Portoviejo stało już
znacznie więcej taksówek, niż tuż po południu, jak
przyjechaliśmy do tego miasta.
Odjeżdżając
z kolorowego, ale zbyt mało zadbanego dworca, miejskim autobusem za 4 dolary od osoby,
bezpośrednio wróciliśmy do Manty. Miasta naszego kilkudniowego
zakwaterowania. Do którego, jak i do innych poszkodowanych
ekwadorskich miast, teraz też dociera pomoc UNICEF, który na
bieżąco dostarcza niezbędne leki i środki opatrunkowe oraz
tabletki uzdatniające wodę.
Przypomnijmy, służby sejsmologiczne podały, że trzęsienie
ziemi miało siłę 7,8 stopnia, a po nim wystąpiło ponad 230
wstrząsów wtórnych, w tym jeden o sile 6,1 stopnia. Należy się
spodziewać, że wstrząsy wtórne będą trwały jeszcze wiele dni
albo nawet tygodni, a ich siła może sięgać nawet 5 stopni w skali
Richtera.
Rząd w Quito określa ten
kataklizm jako najsilniejsze trzęsienie ziemi w Ekwadorze od 1979
roku, w wyniku wstrząsów zginęło wówczas 600 osób, a ok. 200
tys. odniosło obrażenia. (cdn)
Tekst i zdjęcia: Włodzimierz
Amerski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz