O trzęsieniu ziemi w Ekwadorze, do którego doszło w sobotę wieczorem czasu lokalnego 17 kwietnia 2016 roku, przeczytałem informację niedzielnego poranka z trwogą. Agencje prasowe ze stolicy Quito (PAP/Reuters, dpa, AP) podają, że zginęło 28 osób, ale już najnowsze dane mówią o liczbie 77 ofiar. Doszło do ponad 30 wtórnych wstrząsów, jest już ponad 600 osób rannych. W kilku prowincjach ogłoszono stan wyjątkowy.
Amerykańska służba geologiczna USGS podała, że wstrząsy miały siłę 7,8 w skali Richtera. Wydano też ostrzeżenie przed falą tsunami mogącą osiągnąć do 1 metra wysokości.
Obecnie trzęsienie ziemi w Ekwadorze było najsilniejsze od dziesięcioleci, jakie nawiedziło ten kraj. Wyobrażam sobie jakie jeszcze szkody poczynią takie fale tsunami.
Epicentrum trzęsienia znajdowało się 27 km na południowy wschód od miasta Muisne, leżącego nad oceanem, w północno-zachodniej części kraju, a ognisko wstrząsów było na głębokości 19 km. Obok tego miasta przejeżdżaliśmy pod koniec naszej wyprawy, kierując się z oceanicznego zachodu do Quito, z którego 24 marca odlatywaliśmy do Amsterdamu.
Silne wstrząsy spowodowały znaczne szkody w zachodnim Ekwadorze, m.in. w mieście portowym Guayaquil, gdzie zawaliła się estakada. W tym mieście przebywaliśmy trzy dni. Na własne oczy widzieliśmy, jak zmieniał się bieg szerokiej rzeki z powodu oceanicznych przypływów i odpływów. Wyobrażam sobie, co się będzie działo, jak do tego miasta dotrą fale tsunami. Wszystkie nadbrzeżne ulice centrum miasta zostaną zalane wodą. Centrum w którym znajdują się siedziby kilku banków. Ciekawe czy ich skarbce znajdują się pod ziemią i jak są zabezpieczone przed takimi kataklizmami?
Agencje podają też, że są ofiary śmiertelne w innych miastach, jak Manta (zdjęcie powyżej) i Portoviejo.
Byliśmy w nich i w poniższych relacjach tegoż bloga opisujemy nasze z nich wrażenia.
Jak podaje PAP, Prezydent tego południowoamerykańskiego kraju Rafael Correa Delgado wezwał wszystkich mieszkańców do okazania siły, podczas gdy on i władze Ekwadoru na bieżąco monitorują sytuację.
Z pewnością ofiar będzie znacznie więcej, bo z już umieszczonych w internecie zdjęć widać, jakie szkody materialne poczyniło to silne trzęsienie ziemi.
W stolicy kraju Quito, w której gościliśmy najdłużej, bo łącznie aż 7 dni, a która znajduje się w odległości 170 km od epicentrum, wstrząsy były odczuwalne przez 40 sekund. I doszło do nich w trzy tygodnie później od naszego wylotu z tego miasta.
Istotna konkluzja, jak najszybciej należy powołać polską placówkę dyplomatyczną w Ekwadorze, choćby konsulat RP. Przy takich ja ta obecna tragedia, nawet nie ma do kogo zadzwonić, aby dowiedzieć się o jej ofiarach. A przecież w tym południowoamerykańskim państwie przebywa sporo Polaków.
Wła-49
Fot. Włodzimierz Amerski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz