środa, 22 lipca 2020
350 cm pokonało 367 cm
W półfinale przedwczesny finał rozegrały najlepsze dwie pary deblowe, podczas turnieju kat. 5. kadetów do lat 16 w Jankach pod Warszawą (18-20 lipca 2020). Od lewej: 51 w rankingu PZT Sebastian Maranda i 86 PZT Dominik Błażejczyk oraz 67 Alan Budzyński i 141 Wiktor Sasko.
W żółtych koszulkach wystąpiła para od lewej 162 cm wzrostu Dominik Błażejczyk [1] (Don Balon Gdańsk) i 188 cm Sebastian Maranda (Miejski Klub Tenisowy Łódź).
Drugą parę meczu półfinałowego debla stanowili 193 cm wzrostu Alan Budzyński (Fundacja Eurotenis Łódź) i 174 cm Wiktor Sasko (Stowarzyszenie Trnovsky Mario Tennis Club Warszawa).
Podczas wspólnej rozgrzewki zsumowałem wyniki wzrostu obu par. Dominik Błażejczyk (Gdańsk) 162 cm plus Sebastian Maranda (Łódź) 188 cm, daje sumę 350 cm. Najwyższym z czwórki graczy był 15-letni Alan Budzyński (Łódź), który mierzy aż 193 cm wzrostu. Jego deblowy partner 14-letni Wiktor Sasko (Warszawa) 174 cm. Suma wzrostu obu wynosi 367 cm.
Kiedy w obecności czterech graczy głośno obwieściłem, że większe szanse na wygranie tego przedwczesnego meczu finałowego mają wyżsi sumarycznie wzrostem tenisiści, bo różnica wynosi 17 cm, to jedynie zareagował Dominik Błażejczyk z Gdańska. - Nie koniecznie muszą wygrać ci wyżsi, odparł ze stanowczym głosem. I to mi się spodobało, bo wyzwolił w sobie jeszcze większą chęć walki i odniesienie nad rywalami zwycięstwa.
Dwaj najwyżsi wzrostem gracze Sebastian Maranda (Łódź) 188 cm i Alan Budzyński (Łódź) 193 cm, podczas rozgrzewki próbowali swoich sił przy siatce.
Uwielbiający grać w tenisa najmłodszy z tej czwórki, bo 14-letni Wiktor Sasko (Warszawa) 174 cm wzrostu, podczas rozgrzewki na otwartym korcie szlifował bekhend jednorącz.
Ten półfinałowy finał debla kadetów do lat 16 trzeba było jednak rozegrać pod balonem przy sztucznym świetle, gdyż raptem nad kortami zerwała się silna ulewa. Tenisiści dowiązali swoje sportowe obuwie. Najwyższy z nich Alan Budzyński (Łódź) 193 cm przyznał, że ma kłopoty z kupnem butów sportowych o rozmiarze 48.
Zaczęli serwować Alan Budzyński (Łódź) i Wiktor Sasko (Warszawa) i przy równowadze po 40, dwa błędy serwisowe popełnił Wiktor. Tym samym zostali przełamani przez przeciwników, którzy objęli prowadzenie w gemach 1:0. Ulewny deszcz zagłuszał uderzenia piłki.
Kolejnego gema na 2:0 zdobyli Blażejczyk i Maranda. Ale przegrali następnego gema na 2:1 przy silnych i celnych serwach najwyższego gracza Alana Budzyńskiego. Doszło do remisu 2:2, gdy przy kolejnej równowadze po 40, „złoty” strzał wygrała para Alan i Wiktor.
Pogratulowali sobie Dominik i Sebastian, gdy ponownie objęli prowadzenie 3:2, bo przy kolejnej „złotej” piłce serwujący Wiktor posłał piłkę na aut. Po raz kolejny dochodzi do remisu 3:3, bo tym razem Sebastian popełnił przy siatce kilka błędów. Zbyt późno startował do przecięcia piłki w locie.
Słabszy fragment gry miał najwyższy wzrostem Alan, gdyż pod rząd popełnił aż cztery błędy serwisowe. Przegrali z Wiktorem swoje podanie na 3:4. Za ciosem poszedł Dominik Blażejczyk i właśnie doskonałymi serwami ustawił grę i zrobiła się dwupunktowa przewaga na 5:3. Kolejnego gema wygrał serwami Wiktor, gdyż tym razem Sebastian miał problemy z celnymi odbiorami, wynik 4:5. Ostatni w pierwszym secie gem należał właściwie do Dominika, bo zagrywał doskonale skróty przy siatce. Wygrał z Sebastianem 6:4.
Niemal na bieżąco o przebiegu gry byli informowani przez telefon najbliżsi z rodziny Alana Budzyńskiego z Łodzi. Obok siedząca z lewej mama Wiktora też przeżywała ten mecz półfinałowy debla.
Drugi set rozpoczął się od zakwestionowania przez Dominika i Sebastiana jednego z serwów przeciwników, gdyż piłka przeszła przez oczko siatki. To nieco wybiło z rytmu przeciwników, bo podobnie jak w pierwszym secie zostali przełamani. Przecięciem piłki w locie przy siatce popisał się Sebastian. Szybki rewanż nastąpił w drugim gemie. Tym razem „złoty” strzał przy serwach Sebastiana ostrym krosem popisał się Wiktor i zrobiło się 1:1. Ba, po raz pierwszy w tym meczu, przy silnych serwach Alana, para łódzko-warszawska wyszła na prowadzenie 2:1.
Kolejny „złoty' strzał przy serwie Dominika. Przeciwnicy stwierdzili jednak, że serw był autowy. Poproszono o interwencję sędzinę turnieju.
Bardzo ważna decyzja sędziny, bo tenisiści z Łodzi i Warszawy mogli odskoczyć na 3:1. Po wnikliwej analizie sędzina orzekła, że piłka podczas serwu Dominika zahaczyła minimalnie o linię. Wynik remisowy w gemach 2:2.
Kolejne niedowierzanie, bo przy serwach Wiktora ponownie prowadzenie na 3:2 obejmuje para łódzko-warszawska.
Mecz półfinałowy debla był niezwykle zacięty i emocjonalny. Kolejna piłka sporna i potrzebna kolejna interwencja sędziny turnieju.
Sędzina uznała, że tym razem piłka Wiktora była autowa. Ponownie doszło do remisu w gemach 3:3. Ba, ponownie też para łódzko-warszawska objęła prowadzenie 4:3 przy serwach Alana. Przy ewentualnym remisie w setach 1:1, zanosiło się na super tie break do 10 pkt.
Przyznam, że zwróciłem uwagę Sebastianowi, aby przestał się beztrosko uśmiechać na korcie i aby solidnie zabrał się do roboty. Poskutkowało!
Ostatnie trzy gemy należały do pary gdańsko-łódzkiej. Najpierw serwami Dominik doprowadził do remisu 4:4, następnie został przełamany serwis Wiktora na 5:4 i na sam koniec w dziesiątym gemie przy serwach Sebastiana, grający przy siatce Dominik popisał się kilkoma skrótami nie do odebrania. Kolejne 6:4 w gemach i 2:0 w setach i awans do finału, który opiszę oddzielnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz