To temat wykładu
profesora Krzysztofa Kornackiego, który się odbył w Zielonej
Bramie w Gdańsku, będącej siedzibą Gdańskiej Galerii Fotografii.
Ten filmoznawca, wykładowca akademicki na Uniwersytecie Gdańskim,
Akademii Filmu Polskiego i Gdyńskiej Szkoły Filmowej, już na
wstępie powiedział, że Gdańsk nigdy nie miał wytwórni filmowej
z prawdziwego zdarzenia, nie było tu też centrów decyzyjnych
polskiego kina. Choć miał świetnych aktorów, to nigdy tylu, ilu
miały inne miejskie ośrodki. Pod tymi względami przewyższały go
Warszawa, Kraków, Wrocław, a nawet Łódź.
Ale to w mieście
nad Motławą według Kornackiego, powstało blisko trzydzieści
filmów, które można nazwać „filmami gdańskimi”, ponieważ
Gdańsk jest w nich jednym z głównych bohaterów. Przesądzała o
tym historia miasta, jego architektura, gdańskie genius loci. Bo
jeśli też we Wrocławiu powstało około 400 filmów, to w Gdańsku
zaledwie 100, ale gatunkowo bardzo znaczących dla polskiej
kinematografii.
Mimo niedzielnego
popołudnia spotkanie cieszyło się dużym zainteresowaniem, do tego
stopnia, że dla kilkunastu osób nie wystarczyło wolnego miejsca.
Niektórzy słuchacze wykazali się doskonałą znajomością dzieł
filmowych powstałych w Gdańsku, dopominając się m.in. o celowo na początku pominięty
przez mówcę film Andrzeja Wajdy pt. Człowiek z marmuru”.
Wykład prof.
Krzysztofa Kornackiego połączony był z projekcją filmu pt. „Do
widzenia, do jutra” z 1960 roku, będącego debiutem reżyserskim
Janusza Morgensterna. To nie tylko romantyczna historia, ale przede
wszystkim obraz polskiej młodzieży w drugiej połowie lat 50.
Film oddaje
niezwykłą atmosferę życia kulturalnego młodej inteligencji. Gra w tenisa ziemnego była wówczas niepoważana przez "władzę". Zastanawiałem się jednak, na jakich kortach były kręcone ujęcia. Wśród scen rozgrywających się w Trójmieście można zobaczyć
także fragmenty spektakli popularnych wówczas teatrzyków
studenckich, takich jak „Bim Bom” i „Co To”. Scenariusz
powstał we współpracy z Bogumiłem Kobielą, Wilhelmem Machem i
Zbigniewem Cybulskim – odtwórcą roli głównej. W jednym z ujęć możemy też zobaczyć Romana Polańskiego.
Sam Cybulski jest
w tym czarno-białym filmie postacią wyjątkowo ważną. Mówi się,
że inspiracją do powstania scenariusza była prawdziwa historia
jego znajomości z Françoise Grisard – córką francuskiego
konsula, który wraz z rodziną zamieszkał w Gdańsku w 1956 roku.
To zakochany i onieśmielony Zbigniew Cybulski oprowadza ją po
Gdańsku, ukazując jego zabytki, w tym Studnię Neptuna i Dwór Artusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz