Świętowaliśmy grupowo podczas
naszego tygodniowego pobytu w Atenach. Trzykrotnie byliśmy na
wspólnej obiadokolacji, każda w cenie po 15 euro od osoby. Na tej
pierwszej było najurokliwiej, bo polskim maratończykom przygrywał
oryginalny zespół grecki. Tasos Dereskos grał na bouzouki,
instrumencie
muzycznym z
grupy strunowych szarpanych, wywodzącym się z Azji Środkowej,
popularnym również w muzyce celtyckiej.
Jak
przystało na grupę sportową, nasze świętowanie zaczęliśmy od
wspólnego odśpiewania znanego coraz szerzej w świecie polskiego
Sto lat! Urodziny 45-te, tego dnia obchodził Ryszard
Wawrzak, górnik
z
Gliwic. W ramach toastu, spora część z 30-osobowej grupy Valdano,
wzniosła do góry procentowy trunek.
Cała
polska grupa Valdano podczas tygodniowego pobytu w Atenach, była pod
opieką
Izabeli Górnikewicz,
rodem z Pruszcza Gdańskiego, od 12 lat mieszkającej w Grecji.
Prowadzi w Atenach pokoje gościnne i apartamenty o nazwie Petaluda,
co w tłumaczeniu na polski oznacza Motyl.
Objaśniała nam dokładnie, co konkretnego będziemy konsumować
podczas greckiego wieczoru.
Słuchaliśmy
tych opowieści kulinarnych Izabeli
i coraz bardziej nam ślinka ciekła. Kilku z nas ścierało ją z
brody. Najgłośniej z głodu burczało w brzuchu Markowi
Nieslonowi,
maratończykowi z Gliwic (na zdjęciu z lewej).
Izabela
mówiła, a co poniektórzy nawet już złożyli ręce i się po
cichu modlili, aby nam jak najszybciej coś konkretnego podano do
jedzenia. Krystian
Kamiński z Gdańska, ten w beżowej koszulce w paski, z ubłaganiem patrzył w
kierunku kuchni restauracji Rigus.
No i się wymodlili, bo po dłuższym wyczekiwaniu wreszcie pojawili się kelnerzy z dużymi drewnianymi tacami na których doniesiono talerze z pachnącymi chyba po grecku potrawami.
Nasza opiekunka Izabela Górnikewicz, rodem z Pruszcza Gdańskiego, od 12 lat mieszkającej w Grecji, pokazała nam w jaki sposób konsumuje się greckie dania.
No i się wymodlili, bo po dłuższym wyczekiwaniu wreszcie pojawili się kelnerzy z dużymi drewnianymi tacami na których doniesiono talerze z pachnącymi chyba po grecku potrawami.
Nasza opiekunka Izabela Górnikewicz, rodem z Pruszcza Gdańskiego, od 12 lat mieszkającej w Grecji, pokazała nam w jaki sposób konsumuje się greckie dania.
No
i wreszcie po dłuższym oczekiwaniu, kelnerzy podali nam wszystkim na ciepło
dużą fasolę Piękny Jaś po bretońsku. Po chwili doniesiono
zwykłą sałatkę warzywną, wołowinę z frytkami, sałatkę po
grecku tj. ogórki i pomidory z serem kozim. Dopieszczono nas
kulinarnie, bo jeszcze podano bakłażan z podsmażonymi ziemniakami
i roztopionym żółtym serem. Był też deser w postaci greckiego
jogurtu z polewą miodową. Pół litra piwa kosztowało 3 euro, a
greckiego wina 4 euro. Jak przystało na górnicze urodziny, sporo
tego wypiliśmy.
Mi
najbardziej smakowały tzatziki, czyli dip grecki, podawany
oddzielnie jako dodatek do dań z grilla, smażonych lub pieczonych.
Można go też spożywać z zapieczonym pieczywem. Niezbędne
składniki tzatziki to grecki, gęsty jogurt 10 procentowy, drobno
poszatkowany ogórek, posolony i odciśnięty z soku, roztarty lub
sproszkowany czosnek oraz oliwa. Poprosiłem
redaktora
Wojtka Choinę
z Warszawy, aby niektórym daniom porobił zdjęcia swoim nowym
smartfonem. Chętnie pomogły mu w tym siedzące obok niego bardzo
uczynne i jakże urokliwe dziewczyny z południa Polski.
Zakończyło
się kolacyjne świętowanie, a tym samym i greckie granie. Jeden z
grajków Ryszard
Różycki,
znany głównie w Polsce jako spiker sportowy, podziękował solistce
Efrosini
Giunni
za udane śpiewanie i przy okazji podziwiał też jej doskonały
słuch.
Kiedy
myśmy biesiadowali, w tym samym czasie bez telefonu, klucza i
pieniędzy zagubił się w Atenach podczas treningu maratończyk
Wojciech
Pijanowski
z Tczewa. Spod Akropolu na gapę wracał metrem aż 6 przystanków.
Jego opiekun Ryszard
Różycki,
też z Tczewa, odszukał go i dla swojego podopiecznego zabezpieczył
restauracyjne jedzenie w kartonowych pojemnikach. I tym mi naprawdę
zaimponował. (dcn.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz