Bankietem
nazwano poczęstunek złożony z potraw kuchni tatarskiej i
ukraińskiej, podczas VII Forum Migracji i Integracji, jakie odbyło
się 18 grudnia 2018 w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.
Na początku
tegoż forum w gdańskim ECS, gości poczęstowano potrawami kuchni
tatarskiej. Był to krymski pierekaczewnik z mięsem, szpinakiem lub
twarogiem. Szkoda tylko, że zabrakło sosu
tatarskiego, zrobionego na bazie majonezu, z drobno
posiekanymi pikantnymi warzywami, marynowanymi w occie i ziołami.
Wiceprezydent
Gdańska Piotr Kowalczuk mógł się dowiedzieć, że tatarski
pierekaczewnik, to wypiek o wyglądzie zewnętrznym przypominającym
skorupę ślimaka. Efekt ten uzyskuje się dzięki nałożeniu na
siebie sześciu, bardzo cienkich warstw rozwałkowanego ciasta,
przekładanych farszem słodkim lub mięsnym i zwiniętych w rulon.
Tak uformowane
ciasto piecze się w okrągłym naczyniu, które nadaje
pierekaczewnikowi pożądany kształt. W przekroju uwidocznione są
liczne warstwy ciasta na przemian z nadzieniem. Z zewnątrz
pierekaczewnik, w zależności od długości pieczenia, jest lekko
złoty lub rumiany. Produkt ten podaje się tradycyjnie na ciepło,
dzięki czemu poszczególne warstwy rozdzielają się i stają się
lekko chrupiące. Niestety ten podany w ECS wystygł podczas
transportu.
Z tatarskich
słodkości, takich jak chak-chak, tolkush-kaleve, chelpek, baursak,
dla międzynarodowych gości przygotowano pakhleve. Właśnie baklawa
wiedzie prymat popularności wśród słodkości, zaliczana również
do kuchni ormiańskiej i gruzińskiej. Jest przygotowywana
tradycyjnie z ciasta półfrancuskiego przełożonego warstwami
pokrojonych orzechów włoskich lub migdałów z cukrem lub miodem.
Całość jest zapiekana, a następnie krojona w romby i polewana
lukrem lub wodą z cukrem.
Na zakończenie
prawie dwugodzinnego forum, gości zaproszono na ucztę kuchni
ukraińskiej. Była jakże zbliżona do naszej polskiej. Palce lizać!
Na zakąskę
można było zjeść porcję łososia z plastrem gotowanego na twardo
jajka w przezroczystej galarecie. Ależ pychota!
Na zimno była
też ukraińska sałatka śledziowa ozdobiona plasterkami jajka
ugotowanego na twardo. Powiem szczerze, wolę smak wileńskiej
sałatki jarzynowej, jaką przyrządzał mój dziadek Eugeniusz,
były szef kuchni restauracji „Pod Kominkiem” we Wrzeszczu.
Na ciepło były
podane w dużych półmiskach pierogi lwowskie z nadzieniem wykonanym
z mięsa kaczego, okraszone tłuszczem i skwarkami. Przyznam, że tak
pysznych pierogów dawno już nie jadłem. Poprosiłem nawet o
dokładkę. Te prawdziwe lwowskie
smaki to dzieło lokalu mającego siedzibę przy ul. Do Studzienki 8
we Wrzeszczu. Czyli w okolicach mego dzieciństwa i młodości.
Dobrze wiedzieć, że oferuje on ręcznej roboty pierogi, kołduny i
uszka do zjedzenia na miejscu lub na wynos.
Były też
pierogi z ziemniakami, ale ich nie skosztowałem. Za to poczęstowałem
się pasztecikiem z kapustą, który doskonale pasował do zwykłego
barszczu, niestety nie ukraińskiego. Bo taki tradycyjny barszcz
ukraiński z czerwonych buraczków i tartych jarzyn oraz kapusty, ma
sporo dużej fasoli o nazwie „Piękny Jaś”. Podawany jest
zazwyczaj ze śmietaną, ziemniakami i koperkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz