Niemal w centrum Aten, co sobotę
odbywają się wielkie zakupy regionalnych produktów. Tak też było
w przedświąteczną sobotę.
Jedna
z poprzecznych ulic w pobliżu naszych apartamentów w Atenach, po
drodze do stacji metra Attiki ulicą Agiou Meletiou, zamieniana jest co sobotę w wielkie
targowisko.
Już
w przeddzień targowiska, czyli w piątek, na tej bocznej ulicy nie
parkują samochody. A od rana w sobotę rozstawiane są przenośne
stoiska.
Jak
to w południowej Grecji, najwięcej oferowanych jest mandarynek i
cytryn, w cenie po około jednego euro.
Niewiele
jest stoisk oferujących wiejski nabiał.
Niektórzy
wiejscy producenci specjalizują się wyłącznie w pomidorach.
Owszem
na ulicznym bazarze są też oferowane banany, ale importowane
statkami z Ekwadoru. Oglądałem ich plantacje w 2016 roku, obszarowo są przeogromne.
Rodzime
z pewnością są greckie winogrona i to w różnych gatunkach.
Jak
na miasto portowe jakim jest sąsiedni Pireus, mający rozwinięte rybołówstwo, to na takim
też ulicznym ateńskim targowisku nie może brakować różnych gatunków ryb.
Różne
gatunki ryb są w cenie niespełna trzech euro za kilogram.
Do
ryb stosuje się warzywa i ich jest bardzo dużo na ateńskim
targowisku.
W
Grecji warzywa stosuje się też do zup, a do nich również rośliny
strączkowe.
Sporadycznie
słońce przebijało się na skrzyżowaniach dróg przy bardzo gęstej
zabudowie w Atenach.
Tylko
na nielicznych stoiskach były oferowane granaty. Pamiętam jak swego
czasu takimi potruła się polska ekipa kadry tyczkarek na
zgrupowaniu w Egipcie.
Na
jednym ze skrzyżowań dróg, na grillu młoda kobieta przyrządzała
niewielkie szaszłyki dla głodnych kupców, jak i handlujących
przez cały dzień sprzedawców.
Na
takim greckim targowisku od razu można było rozpoznać turystę, bo
miał zdziwioną minę, że niektóre ryby, owoce lub warzywa widzi
po raz pierwszy na swoje oczy.
Co
innego miejscowi Grecy, wiedzą co jest czym i co konkretnie chcą
kupić.
Greczynki
wyznania greko-katolickiego nawet po targowisku chodziły w czarnych
chustach na głowie.
Nas
mieszkańców również portowego miasta jakim jest Gdańsk, z
oferowanych towarów najbardziej interesowały ryby. Leżały sobie
na rozsypanym lodzie i oczekiwały na kupców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz