sobota, 18 listopada 2017

Już opłacił wpisowe na maraton rzymski 2018

Zgadaliśmy się na jednej z konferencji prasowych. Nazywa się Maciej Lorek i pełni funkcję kierownika Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Przyznał mi się do tego, że już opłacił wpisowe w wysokości 72 euro, aby móc wziąć udział w 23. MARATONA DELLA CITTA DI ROMA.
23. Maraton w Rzymie zostanie rozegrany w niedzielę 08.04.2018. Byłby dla niego dopiero, albo aż już drugim wielkim wyzwaniem na tak długim dystansie. Pierwszy maraton Gdańsk PZU pokonał w 2015 roku, w którym uzyskał życiówkę 3:59 godzin. Maciej Lorek będzie się przygotowywał do tego rzymskiego maratonu, poprzez kilkakrotne starty na „dychę”, w której ma życiówkę 46 min
Z dostępnych danych można wyczytać, że z roku na rok Maraton Rzymski staje się coraz poważniejszą imprezą sportową. Pierwsze wydania miały charakter prawie amatorski, bo służyły głównie popularyzacji sportu i promocji turystycznej miasta. Następne edycje przyniosły ważne zmiany, bo doszli duzi sponsorzy i zaczęli brać udział światowej marki zawodnicy.
O rozroście tej biegowej imprezy niech zaświadczą liczby – w poprzednim wydaniu wystartowało ponad 15 tys. zawodników, z czego ponad 12 tys. dotarło do mety! Obok zawodowców biorących udział w klasycznym dystansie 42 km startowali też amatorzy. „Roma fun”, czyli lekki kilometrowy dystans, przyciąga ok. 65 tys. uczestników w każdym wieku!
Co roku organizatorzy stawiają sobie bardzo ambitny cel, aby stawiło się 100 tys. biegaczy na starcie. Na trasie czuwają nad nimi błyskawiczne ekipy medyczne. Wpisowe wynosi 72 euro do 13.02.2018, a 92 euro do 21.03.2018 (w cenie grawerowanie imienne medalu i Run card).
Maciej Lorek na Facebooka wrzucił powyższe zdjęcie z półmaratonu gdańskiego rozegranego 5 listopada 2017 roku, w którym osiągnął czas 1,59:32. To był jego czwarty półmaraton. Po minięciu mety wykonał takiej treści wpis: „Bardzo bardzo dziękuję wszystkim za doping zwłaszcza tym, których spotkałem na trasie. Co prawda nie osiągnąłem życiówki na tej trasie 1:47:02. Ale wykonałem założony plan, aby biec poniżej tętna 160 i trzymać równe tempo na całej trasie. Co dało mi wynik na macie 1:59:32. Dziękuję za wpisy i pozdrawiam”.
Wcześniej kilka razy minęliśmy się na rowerowych trasach. Ja jechałem turystycznie w okolicach Pucka i Rzucewa, a on pędził wyczynowo. Specjalną aparaturą przyczepioną do ramienia, mierzył sobie różne wskaźniki, łącznie z osiąganą prędkością, przebiegiem trasy i ilością spalanych kalorii.
Ponownie mi mignął w niedzielę 28 maja 2017 podczas rowerowego rajdu po Kaszubach. Ja turystycznie pokonywałem trasę 65 km, a on jak zwykle pędził ile sił w nogach. Na Facebooka dokonał wpisu: „Tym razem kręciłem Kaszebe Ronda na dystansie 105 km. Szkoda, że pod koniec złapał mnie skurcz. Osiągnąłem czas 3:33;39. Średnia uzyskana prędkość to 29,5 km/godz. Spaliłem 4921 kcal.
Przyznał mi się, że popełnił wielki błąd, bo podczas tej jazdy prawie nic nie pił i nerki odmówiły mu posłuszeństwa. W kolejnej Kaszebe Ronda 2018 – jak mi powiedział - pojedzie już turystycznie i to wraz z rodziną na najkrótszym dystansie 65 km. To będzie w maju, ale nieco wcześniej, w kwietniu prawdopodobnie pojedzie do Rzymu, aby powalczyć w maratonie na 42 km trasie, no i z samym sobą...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz