Zgadaliśmy
się na jednej z konferencji prasowych. Nazywa się Maciej Lorek i
pełni funkcję kierownika
Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Przyznał mi się
do tego, że już opłacił wpisowe w wysokości 72 euro, aby móc
wziąć udział w 23. MARATONA DELLA CITTA DI ROMA.
23.
Maraton w Rzymie zostanie rozegrany w niedzielę 08.04.2018. Byłby
dla niego dopiero, albo aż już drugim wielkim wyzwaniem na tak
długim dystansie. Pierwszy maraton Gdańsk PZU pokonał w 2015 roku,
w którym uzyskał życiówkę 3:59 godzin. Maciej Lorek będzie się
przygotowywał do tego rzymskiego maratonu, poprzez kilkakrotne starty
na „dychę”, w której ma życiówkę 46 min
Z
dostępnych danych można wyczytać, że z
roku na rok Maraton Rzymski staje się coraz poważniejszą imprezą
sportową. Pierwsze wydania miały charakter prawie amatorski, bo
służyły głównie popularyzacji sportu i promocji turystycznej
miasta. Następne edycje przyniosły ważne zmiany, bo doszli duzi
sponsorzy i zaczęli brać udział światowej marki zawodnicy.
O rozroście tej biegowej imprezy niech zaświadczą
liczby – w poprzednim wydaniu wystartowało ponad 15 tys.
zawodników, z czego ponad 12 tys. dotarło do mety! Obok zawodowców
biorących udział w klasycznym dystansie 42 km startowali też
amatorzy. „Roma fun”, czyli lekki kilometrowy dystans, przyciąga
ok. 65 tys. uczestników w każdym wieku!
Co roku organizatorzy stawiają sobie bardzo ambitny
cel, aby stawiło się 100 tys. biegaczy na starcie. Na trasie
czuwają nad nimi błyskawiczne ekipy medyczne. Wpisowe wynosi 72
euro do 13.02.2018, a 92 euro do 21.03.2018 (w cenie grawerowanie imienne
medalu i Run card).
Maciej Lorek na
Facebooka wrzucił powyższe zdjęcie z półmaratonu gdańskiego
rozegranego 5 listopada 2017 roku, w którym osiągnął czas
1,59:32. To był jego czwarty półmaraton. Po minięciu mety wykonał
takiej treści wpis: „Bardzo bardzo dziękuję wszystkim za doping
zwłaszcza tym, których spotkałem na trasie. Co prawda nie
osiągnąłem życiówki na tej trasie 1:47:02. Ale wykonałem
założony plan, aby biec poniżej tętna 160 i trzymać równe tempo
na całej trasie. Co dało mi wynik na macie 1:59:32. Dziękuję za
wpisy i pozdrawiam”.
Wcześniej
kilka razy minęliśmy się na rowerowych trasach. Ja jechałem
turystycznie w okolicach Pucka i Rzucewa, a on pędził wyczynowo.
Specjalną aparaturą przyczepioną do ramienia, mierzył sobie różne
wskaźniki, łącznie z osiąganą prędkością, przebiegiem trasy i
ilością spalanych kalorii.
Ponownie mi mignął w
niedzielę 28 maja 2017 podczas rowerowego rajdu po Kaszubach. Ja
turystycznie pokonywałem trasę 65 km, a on jak zwykle pędził ile
sił w nogach. Na Facebooka dokonał wpisu: „Tym razem kręciłem
Kaszebe Ronda na dystansie 105 km. Szkoda, że pod koniec złapał
mnie skurcz. Osiągnąłem czas 3:33;39. Średnia uzyskana prędkość
to 29,5 km/godz. Spaliłem 4921 kcal.
Przyznał mi się, że
popełnił wielki błąd, bo podczas tej jazdy prawie nic nie pił i
nerki odmówiły mu posłuszeństwa. W kolejnej Kaszebe Ronda 2018 –
jak mi powiedział - pojedzie już turystycznie i to wraz z rodziną
na najkrótszym dystansie 65 km. To będzie w maju, ale nieco
wcześniej, w kwietniu prawdopodobnie pojedzie do Rzymu, aby powalczyć
w maratonie na 42 km trasie, no i z samym sobą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz