sobota, 5 maja 2018

Metropolitarne Mevo kosztowne jak paryski system Velib

Tak jak w Paryżu będą obowiązywać w Gdańsku oraz 14 pomorskich gminach podobne ceny abonamentów na używanie rowerów metropolitarnych. Chociaż cenowo wreszcie poczujemy się jakbyśmy jednośladami jeździli wzdłuż Sekwany, a nie Motławy. Otóż paryski abonament systemu Velib, w przeliczeniu kosztuje około 120 zł rocznie. Oferuje też on stawkę socjalną w wysokości 80 zł dla osób o niższych dochodach.
Nasz metropolitarny system, o niedawno przyjętej nazwie Mevo, określa przejazdy każdego dnia na koszt 10 zł miesięcznie, lub 100 zł – rocznie. Nasze abonamenty będą więc zbliżone cenowo do paryskiego. Z takim jednakże zastrzeżeniem, że również porównując, to zarobki Polaków są średnio trzykrotnie niższe od Francuzów.
Podczas konferencji prasowej zorganizowanej w gdańskim Domu Harcerza, Roger Jackowski z Rowerowej Metropolii, wyraził obawy, że „dzięki” tak wysokim stawkom nasz system Mevo będzie najmniej użytkowanym ze wszystkich systemów finansowanych ze środków publicznych w Polsce. Tym bardziej, iż gdańscy urzędnicy już po podjętych uzgodnieniach, nieoczekiwanie w zaciszu gabinetów zrezygnowali z 15-20 minut darmowej jazdy rowerem metropolitarnym.
Dla poparcia swojej tezy, jako przykład Roger Jackowski podał Kraków, będący jak dotychczas jedynym miastem, które zamiast darmowych minut oferuje płatne abonamenty. Wskaźnik wykorzystania u nich publicznych rowerów, to zaledwie 2,49. Jest to znacznie mniej w porównaniu m.in. do Białegostoku (6,99), Warszawy (6,82), Wrocławia (6,55), Łodzi (5,97) czy Poznania (5,59). Dane te nie pozostawiają złudzeń, że głównie darmowe minuty przyciągają użytkowników miejskich rowerów.
Roger Jackowski uzasadnia ponadto, że jak wynika ze statystyk, średnia długość podróży rowerem metropolitalnym, to około 2,5- 3,5 km. Tymczasem taryfa przeprojektowanego systemu roweru metropolitalnego jest nastawiona na użytkowników, którzy będą korzystać z takiego roweru regularnie i to na długich dystansach.
Jest to błędne założenie, gdyż długodystansowcy jeżdżą przecież prywatnymi i solidniejszymi rowerami. Ponadto minusem jest też to, że gdańscy urzędnicy nie pomyśleli o integracji Mevo z komunikacją publiczną, jak choćby SKM czy PKM. Nie przewidzieli rabatów dla tych potencjalnych rowerzystów, którzy posiadają np. kolejowe bilety miesięczne lub okresowe.
Na zadane publicznie pytanie, dlaczego gdańscy urzędnicy zdecydowali się zrezygnować z darmowego czasu przejazdów rowerowych, Krzysztof Perycz-Szczepański, kierownik projektu System Roweru Metropolitalnego odpowiedział: – Darmowy czas jest rzeczywiście pewną normą w Polsce. Wynika to z tego, że jedna z firm ma taki model biznesowy i wdraża go niemal we wszystkich miastach w Polsce. A my nie mamy możliwości pobierania przychodów z systemu Mevo.
Dopytywany przez dziennikarki o uzasadnienie podjętej decyzji co do rezygnacji z darmowego czasu przejazdu, a mającego być przecież główną zachętą korzystania z rowerowych dojazdów, szef wdrażanego projektu odpowiedział: - Przyglądając się systemom istniejącym w Polsce, widzieliśmy, że używane rowery są bardzo zaniedbane. Zaproponowanie abonamentu, przy założeniu, że wszystkie przychody trafią do operatora, miało na celu zagwarantowanie jak najwyższej jakości sprzętu dla użytkowników.
Powodem naszej decyzji – uzasadniał - jest też to, że np. w Toruniu (na powyższym zdjęciu), a zwłaszcza Łodzi aż 85 proc. przejazdów odbywa się w darmowym czasie. Nie tylko dlatego, że ludzie jeżdżą tam na odcinkach 2-3 km, ale częstą praktyką jest to, że chcąc uniknąć opłat po prostu zmieniają rowery.
Rowerowi aktywiści, którzy już wiele zrobili dla budowy ścieżek rowerowych w Gdańsku, nie przekreślają jednak zupełnie metropolitarnego systemu Mevo. Obawiają się jednak, że Budowa Systemu Roweru Metropolitalnego OMG-G-S nie przyczyni się do rozwoju komunikacji publicznej w Obszarze Metropolitalnym Gdańsk-Gdynia-Sopot czy spopularyzowaniu roweru jako jednego z podstawowych środków transportu miejskiego.
Ma zostać zakupionych 3866 sztuk rowerów, w tym spora część z napędem elektrycznym. Koszt projektu wynosi 19 mln zł netto (dofinansowanie unijne). Stolica województwa pomorskiego jest obecnie jedynym dużym miastem w Polsce, które nie ma roweru publicznego. Uwzględniając przesuwanie już kilka razy terminu uruchomienia rowerowego systemu publicznego, ma to się niebawem zmienić.
Po rozstrzygnięciu przetargu rowery publiczne systemu Mevo mają jeździć po ulicach aż czternastu gmin: Gdańska, Gdyni, Kartuz, Pruszcza Gdańskiego, Pucka, Redy, Rumi, Sierakowic, Somonina, Sopotu, Stężycy,Tczewa, Władysławowa i Żukowa. Użytkownicy systemu Mevo, po wykupieniu abonamentów, będą mogli poczuć się jak paryżanie.

1 komentarz:

  1. Witam obserwuję miejsca np.do parkowania rowerów,które nigdy nie były użyte ponieważ mają zło lokalizację. Aby miało to jakiś sens musiała być duża dostępność, bo abym mógł z tej oferty skorzystać to muszę większą drogę pokonać do pobrania i oddania roweru niż droga ,którą chciałem pokonać korzystając z roweru publicznego. ŻYCZĘ aby się udało za dobry wzór polecam rozwiązania w Geteborg.

    OdpowiedzUsuń