poniedziałek, 28 maja 2018

Wyścigi rowerowe to życiowa pasja...


Dostrzec szkolnego kolegę na starcie gdańskiej edycji Vienna Life Lang Team Maratonów Rowerowych, która z udziałem ponad 500 zawodników została rozegrana w niedziele 27 maja 2018, to niemal tak jak znaleźć igłę w stogu siana. W momencie jak nasze spojrzenia się spotkały pozdrowił mnie znakiem V, czyli zwycięstwa. Ten zagorzały rowerzysta, to 69-letni Marek Pach-Rudnicki.
To wraz z nim pół wieku temu wspólnie napisaliśmy i obroniliśmy pracę dyplomową w Państwowych Szkołach Budownictwa, które w maju 2018 obchodziły jubileusz 70-lecia swego istnienia. Podczas obchodów tego jubileuszu dowiedziałem się o jego nowej rowerowej pasji. Specjalnie pojechałem (też rowerem) z Zaspy do Złotej Karczmy, aby się przekonać, czy istotnie stał się pasjonatem kolarstwa?
Zawodnicy dystansu Mini mieli do pokonania jedną rundę o długości 33 kilometrów. Najszybciej z wymagającą trasą poradził sobie Damian Ciba, który wpadł na metę z czasem 01:09:59. „Trasa faktycznie była trudna, ale znam ją bardzo dobrze. Jest kilka sztywnych podjazdów, ale poza tym jest szybko. Startowałem z trzeciego sektora, więc goniłem tych z przodu. Współpracowaliśmy z uczestnikami Grand Fondo (99 km), więc jechało się świetnie. Lubię taką słoneczna pogodę, a na trasie było dziś wszystko, trochę błota też się znalazło” – mówił na mecie zwycięzca.
Mój szkolny kolega Marek Pach-Rudnicki, z numerem startowym 1582, ruszył na trasę o dystansie Mini czyli 33 km. Przejechał obok mnie, jak stojąc na... pustaku, startującym rowerzystom robiłem zdjęcia. Wspomnę, że drugi czas na dystansie Mini uzyskał Hubert Labuda (Klub Kolarski Lew Lębork), a trzeci Bartosz Bejm (Bejm Team). Wszyscy trzej zawodnicy triumfowali w swoich kategoriach wiekowych. Wśród pań triumfowała Aleksandra Zabrocka z czasem 01:19:12. Drugi rezultat uzyskała Marzena Janczarska (Gdańsk), a trzeci Katarzyna Grochowska (GK STG).
Na mecie naczekałem się na mego szkolnego kolegę ponad dwie godziny. Wjechał wraz z zawodnikiem o numerze startowym 1520.
Przyznam szczerze, że nie od razu Marka rozpoznałem, bo zamaskowany w ciemnych okularach mignął mi tylko przed oczyma. Dopiero jak on mnie dostrzegł i zawołał po imieniu, to upewniłem się po głosie, że to jest Marek Pach-Rudnicki.
Wyglądał na bardzo zmęczonego, ale i uradowanego, że szczęśliwie cały dojechał na metę. Zdążył mi tylko słownie zasygnalizować, że w naszym kierunku podąża jego żona Jagoda.
Z pewnością nawet nie zauważyli, że utrwaliłem moment, jak pocałunkiem żona Jagoda składa gratulacje swojemu mężowi Markowi.
Żona Jagoda towarzyszyła swemu mężowi Markowi w drodze do miejsca przeznaczonego na regeneracyjny posiłek.
Troskliwa żona Jagoda zauważyła, że jej mąż Marek jest cały spocony i dla otarcia choćby twarzy podała mu chusteczki higieniczne. W mojej ocenie to jest wielki skandal, że w gdańskiej edycji tej kolarskiej imprezy nie ma pryszniców lub umywalek. Zawodnicy przyjeżdżają rowerami na metę umorusani od błota i tacy później muszą wracać do swoich domów odległych nawet o setki kilometrów.
Chusteczki higieniczne trochę pomogły. Podpowiem organizatorom, że Maraton Gdański potrafi zabezpieczyć w Amber Expo na mecie kontenerowe prysznice dla biegaczy.
Po konsumpcji makaronu zrobionego po włosku, Marek otrzymał SMS-em swoje wyniki. Uzyskał czas na 33 km trasie Mini 2 godziny i 45 sekund. Przyznał, że było tak ciężko, że kilka razy musiał rower prowadzić, a raz nawet koziołkował i zgubił licznik rowerowy.
Mój szkolny kolega na 33 km leśnej trasie pokonał 530 podjazdów i zjazdów. Zajął ogólnie 290 miejsce, 15 w kategorii 60 plus. Czy jednak nie powinien być podział wiekowy co pięć lat, a nie co dziesięć? Z własnego urządzenia pomiarowego Marek odczytał: średnia prędkość - to 16,3 km/godz. Tętno 151 uderzeń na minutę. Ilość spalonych kalorii 1150. Potrzebuje 58 godzin odpoczynku na pełną regenerację.
Zenon Smal, konkurent wiekowy Marka był 14 w kategorii 60 plus. Takie rowerowe wyścigi, to taka wzajemna rywalizacja. Marek Pach-Rudnicki zapisał się na tegoroczny cykl sześciu wyścigów, dokonując wpłaty 300 zł. W Krakowie (12.05) na 400 startujących zajął miejsce 300 i był 11 w swojej kategorii wiekowej 60 plus. Lepiej mu poszło w Warszawie (19.05) bo na 151 w Mini był 10 w 60 plus. Teraz w sobotę 16 czerwca 2018 wybiera się do Trąbek Wielkich, 15 września do Katowic i na koniec cyklu 29 września do Kwidzyna. Życzę wytrwałości i powodzenia!

1 komentarz: