środa, 11 stycznia 2017

Wyborne jedzenie i cudowna atmosfera (cz.5)

Po czterech kulinarnych daniach i przeprowadzonej licytacji, kontynuowano konsumpcję podczas charytatywnej kolacji w Atom Club Stadion Energa Gdańsk. Jej twórcy i uczestnicy spisali się na medal!
Kolejna - dobrana w drodze losowania - "trójeczka kucharzy", która podczas kolacji charytatywnej przygotowała kolejne piąte danie z ryby, to Jacek Fedde, Grzegorz Labuda i Kamil Sadkowski.
Pierwszy z nich Jacek Fedde, to bardzo doświadczony kucharz, który na "rynku" jest już od 20 lat. Większość swoich zawodowych doświadczeń Jacek zebrał pracując w Europie Zachodniej i na Karaibach. Natomiast wiosną 2016 roku otworzył własne Fedde Bistro przy ul. Świętojańskiej w Gdyni, w którym promuje świadomą kuchnię z regionalnych produktów, własne pieczywo i słodkie, domowe wypieki. Jego dania cechuje nieskrępowana swoboda, fantazja i koloryt oraz niecodzienne połączenia wykorzystywanych produktów.
Ta doborowa trójka, z nieodzowną pomocą kolegów kucharzy, przygotowała assiette z troci bałtyckiej, do niej dodając kiszony ogórek, pigwowiec, dynię i czerwoną cebulę. I tutaj lekki szok optyczny, zamiast na białym, to danie rybne podano na czarnym, równie dużym talerzu. I co istotne, też podgrzanym dzięki czemu danie zbyt szybko nie stygło.
Kelnerzy również ubrani w czarne uniformy roznosili rybne dania przygotowane dla 140 kolacyjnych gości, którzy dowiedzieli się, że w tej trójce od troci bałtyckiej był Grzegorz Labuda, który podobno już jako 9-latek wiedział, że zostanie kucharzem. Swoją karierę rozpoczął jednak nieco później - w stylowym zamku Jan III Sobieski. Tam upewnił się tylko o słuszności swojego wyboru.
Następne lata Grzegorz Labuda spędził w sopockiej restauracji Villa Sedan i Hotelu Nadmorskim w Gdyni. Po kilku latach Pomorze zamienił na Wielkopolskę. Objął tam stanowisko Executive Chef w Boutique Hotelu Blow Up Hall w Poznaniu. Tam rozpoczął kreację nowego nurtu kulinarnego Modern Polish Cuisine i jest mu wierny do dziś. Kolejne zawodowe kroki skierował na Mazury, skąd wrócił do Trójmiasta, do przepięknie położnej nad Gdańską Motławą Restauracji Szafarnia 10, w której szefem kuchni jest od 2015 r.
Grzegorz Labuda jest mistrzem w swojej dziedzinie, co mogliśmy podziwiać. Podczas swojej pracy gotował m.in. dla amerykańskiego prezydenta, finalistek konkursu Miss World, czy przywódców europejskich podczas polskiej prezydencji w UE. Jest również autorem książek kulinarnych. Grzegorz pomimo mistrzowskiego doświadczenia nie stracił zawodowej pokory, skromności i chęci odkrywania nowych obszarów w świecie smaków. Wielbicielom dobrego jedzenia znany jest jako osoba szukająca nowych połączeń smakowych, ale i przede wszystkim tych dawno zapomnianych.
Wszyscy kulinarni specjaliści uwijali się jak w ukropie. Przygotować i podać w krótkim czasie 140 kilku składnikowych porcji, to nie lada wyczyn. Trzecim specem od ryby był Kamil Sadkowski, który przeszedł przez niemal wszystkie szczeble gastronomii: zaczynał jako kelner, następnie był barmanem, kucharzem, organizatorem kuchni, pracował w firmie dostarczającej produkty dla gastronomii. Uczestniczył w kulinarnych podróżach u boku Roberta Makłowicza, podczas tworzenia najbardziej rozpoznawalnego programu kulinarnego "Makłowicz w podróży", To właśnie tam miał szansę zaglądać w zakamarki miejsc, do których zwykły śmiertelnik nie ma dostępu.
Kucharz Kamil Sadkowski, to współautor książki Gastrobanda, poświęconej szeroko rozumianej branży gastronomicznej. Pomysłodawca i współwłaściciel Fumenti, gdzie szkoli kucharzy oraz amatorów i to właśnie jego uczniowie są jego największą radością. Kamil to kulinarny obieżyświat - już od najmłodszych lat podróżował po świecie z dziadkami, gdzie nowe kultury i miejsca poznawał właśnie od kuchni. Prywatnie kocha kuchnię japońską za jej wyraziste smaki i piękne potrawy. Fascynuje go również uliczne jedzenie.
Do dania rybnego - assiette z troci bałtyckiej, podano dobrze schłodzone białe wino Macon Lugny, rocznik 2014.
Proces przygotowania kolejnego szóstego dania, w tym przypadku mięsnego, to istna praca laboratoryjna pod lampami.
Na danie mięsne złożył się solankowy gołąb oraz topinambur, dereń i burak. To tego dania podano czerwone wino Casablanca Cefiro Pinot Noir rocznik 2015.
Twórcami tego ciekawego plastycznie dania, podanego na białym talerzu, byli Paweł Dołżonek i Marcin Popielarz.
Tym plastycznym dziełem zainteresowała się jedna z kilku telewizji i nawet sfilmowała sponsorski stolik. Dowiedzieliśmy się, że Paweł Dołżonek, to szef obu restauracji mieszczących się w Pałac Ciekocinko Hotel Resort&Welliness - "1906 Gourmet Restaurant” z daniami klasy fine dining i sezonowym menu degustacyjnym oraz utrzymana w klimacie paryskiego bistro “Luneta & Lorneta”
Restauracje prowadzone przez Pawła Dołżonka już w pół roku od otwarcia docenione zostały przez żółty Przewodnik Gault&Millau Polska, a w 2015 roku został uznany za Szefa Jutra Polski Północnej.
W parze z Pawłem Dołżonkiem gotował danie mięsne Marcin Popielarz, od dwóch lat szef kuchni w Biały Królik/White Rabbit Restauranr w Gdyni, gdzie już po pół roku działalności zdobył dwie czapki Żółtego Przewodnika Gault&Millau Polska, plasując Białego Królika w pierwszej dziesiątce restauracji w Polsce. W tym roku wśród trójmiejskich restauracji Biały Królik zajął 3 miejsce. 
W swojej codziennej pracy Marcin Popielarz stawia na produkty regionalne i zdrowe, najlepiej z pobliskich gospodarstw. W gdyńskiej kuchni Białego Królika dania pochodzą głównie z Kaszub, kuchni gdańskiej oraz żuławskiej ale poddane są przez Marcina zupełnie nowym interpretacjom, nawiązującym - jak mówi - do smaków jego dzieciństwa.
Na koniec trwającej osiem godzin kolacji charytatywnej, deser zaserwował Tomasz Deker (na zdjęciu powyżej). Jest to cukiernik z tytułem Mistrza Świata, doradca w zakresie cukiernictwa i gastronomii, wykładowca w akademiach kulinarnych, szkoleniowiec w najlepszych restauracjach i zakładach cukierniczych.
Na kolacyjny wieczór przygotował on gruszkę konferencyjną z karmelem cynamonowo anyżowym. Do tej słodyczy podano białe lekko musujące wino Bepin De Eto Moscato Spumante.
Do gruszkowych lodów znakomicie pasowała doskonała w smaku kawa reklamującej się podczas charytatywnej kolacji firmy MC Cafe. Dwaj panowie podający kawę byli zaskoczeni moją opowieścią, że dobrych kilka lat temu robiłem materiał, jak ich szef Marek Kwaśnicki z gdańskiego lotniska ogromnym samolotem transportowym produkcji rosyjskiej przewiózł jacht o nazwie MK Cafe na prestiżowe regaty rozgrywane w południowej Europie. O tym transporcie jachtu donosiły wszystkie media. Wchodząc wówczas z nową kawą na rynek, czyż to nie była,znakomita reklama?
Reklamuje się też Tomasz Deker, który pod szyldem Deker Patissier&Chocolatier oferuje najwyższą jakość wyrobów cukierniczych, smakowo i wizualnie nawiązujących do francuskiej szkoły kulinarnej.
Młode kelnerki, donoszące deser do stolików, przy okazji dowiedziały się, że Tomasz Deker pracował w renomowanych restauracjach w Poznaniu, Francji i Szwecji, ucząc się pod okiem mistrzów cukiernictwa we Francji i w Belgii.
Jego koledzy po fachu nie dowierzali, że w swojej pracy Tomasz Deker składniki odmierza do tysięcznych grama, łączy dokładność, precyzję i spokój ze spojrzeniem artysty.
Kucharze przygotowujący deser dowiedzieli się, że Tomasz Deker jest profesjonalistą w swoim zawodzie, którego rzeźby i projekty artystyczne są doceniane na światowych konkursach, rogale i torty orzechowe w Pałacu Prezydenckim, a miasto Sopot, promując się na światowych targach jako kurort, zawsze częstuje swoich gości pralinami „od Dekera”. Aktualnie w Telewizji Kuchnia+ prowadzi swój program "Desery Dekera".
Przy stoliku sponsorskim gruszkowy deser lodowy zrobił duże wrażenie, do tego stopnia, że panie zaczęły robić mu zdjęcia, rozsyłając je następnie do swoich wielu znajomych.
Podczas przygotowywania 140 misternie przyozdobionych porcji deseru, szef kuchni restauracji Kolumnowej na Zamku w Gniewie Mariusz Gachewicz i stojąca obok niego brunetka Kamila Tomczyk, która aby wspomóc kolegów z branży, specjalnie na tą kolację charytatywną przyjechała aż z Poznania, wspólnie się zastanawiali czy dane im będzie skosztować tej lodowej gruszki? 
Na koniec swojej relacji, poprzez szefa kuchni, wspominam Zamek w Gniewie, bo pamiętam go z dawnych lat, jak był jeszcze w ruinie, a ja spędzałem wakacje w pobliskiej wsi Nicponia.
Podczas tego trwającego osiem godzin wieczoru musiało się doskonale zgrać kilkudziesięciu kulinarnych indywidualistów. I im się to udało! Nie doszło do żadnych scysji czy przekleństw. Nasi kabaretowi parlamentarzyści mogą tylko wziąć od nich przykład...

Z kolacji charytatywnej koniec pięciu fotorelacji autorstwa Włodzimierza Amerskiego, wnuka Eugeniusza Amerskiego, szefa kuchni już nie istniejących restauracji Pod Kominkiem i Akwarium w Gdańsku Wrzeszczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz