Po
czterech kulinarnych daniach i przeprowadzonej licytacji, kontynuowano konsumpcję
podczas charytatywnej kolacji w Atom Club Stadion Energa Gdańsk. Jej twórcy i uczestnicy spisali się na medal!
Kolejna
- dobrana w drodze losowania - "trójeczka kucharzy", która
podczas kolacji charytatywnej przygotowała kolejne piąte danie z
ryby, to Jacek
Fedde, Grzegorz Labuda
i Kamil
Sadkowski.
Pierwszy
z nich Jacek
Fedde,
to bardzo doświadczony kucharz, który na "rynku" jest już
od 20 lat. Większość swoich zawodowych doświadczeń Jacek
zebrał pracując w Europie Zachodniej i na Karaibach. Natomiast
wiosną 2016 roku otworzył własne Fedde Bistro przy ul.
Świętojańskiej w Gdyni, w którym promuje świadomą kuchnię z
regionalnych produktów, własne pieczywo i słodkie, domowe
wypieki.
Jego dania cechuje nieskrępowana swoboda, fantazja i koloryt oraz
niecodzienne połączenia wykorzystywanych produktów.
Ta
doborowa trójka, z nieodzowną pomocą kolegów kucharzy,
przygotowała assiette z troci bałtyckiej, do niej dodając kiszony
ogórek, pigwowiec, dynię i czerwoną cebulę. I tutaj lekki szok
optyczny, zamiast na białym, to danie rybne podano na czarnym,
równie dużym talerzu. I co istotne, też podgrzanym dzięki czemu
danie zbyt szybko nie stygło.
Kelnerzy
również ubrani w czarne uniformy roznosili rybne dania przygotowane
dla 140 kolacyjnych gości, którzy dowiedzieli się, że w tej
trójce od troci bałtyckiej był Grzegorz
Labuda, który
podobno
już jako 9-latek wiedział, że zostanie kucharzem. Swoją karierę
rozpoczął jednak nieco później - w stylowym zamku Jan III
Sobieski. Tam upewnił się tylko o słuszności swojego wyboru.
Następne
lata Grzegorz
Labuda spędził
w sopockiej restauracji Villa Sedan i Hotelu Nadmorskim w Gdyni. Po
kilku latach Pomorze zamienił na Wielkopolskę. Objął tam
stanowisko Executive Chef w Boutique Hotelu Blow Up Hall w Poznaniu.
Tam rozpoczął kreację nowego nurtu kulinarnego Modern Polish
Cuisine
i jest mu wierny do dziś. Kolejne zawodowe kroki skierował na
Mazury, skąd wrócił do Trójmiasta, do przepięknie położnej nad
Gdańską Motławą Restauracji Szafarnia 10, w której szefem kuchni
jest od 2015 r.
Grzegorz
Labuda jest mistrzem w swojej dziedzinie, co mogliśmy podziwiać.
Podczas swojej pracy gotował m.in. dla amerykańskiego prezydenta,
finalistek konkursu Miss World, czy przywódców europejskich podczas
polskiej prezydencji w UE. Jest również autorem książek
kulinarnych. Grzegorz
pomimo mistrzowskiego doświadczenia nie stracił zawodowej pokory,
skromności i chęci odkrywania nowych obszarów w świecie smaków.
Wielbicielom dobrego jedzenia znany jest jako osoba szukająca nowych
połączeń smakowych, ale i przede wszystkim tych dawno
zapomnianych.
Wszyscy
kulinarni specjaliści uwijali się jak w ukropie. Przygotować i
podać w krótkim czasie 140 kilku składnikowych porcji, to nie lada
wyczyn. Trzecim specem od ryby był Kamil
Sadkowski, który
przeszedł przez niemal wszystkie szczeble gastronomii: zaczynał
jako kelner, następnie był barmanem, kucharzem, organizatorem
kuchni, pracował w firmie dostarczającej produkty dla gastronomii.
Uczestniczył w kulinarnych podróżach u boku Roberta
Makłowicza,
podczas tworzenia najbardziej rozpoznawalnego programu kulinarnego
"Makłowicz w podróży", To właśnie tam miał szansę
zaglądać w zakamarki miejsc, do których zwykły śmiertelnik nie
ma dostępu.
Kucharz
Kamil Sadkowski, to
współautor
książki
Gastrobanda, poświęconej
szeroko rozumianej branży gastronomicznej. Pomysłodawca i
współwłaściciel Fumenti, gdzie szkoli kucharzy oraz amatorów i
to właśnie jego uczniowie są jego największą radością. Kamil
to kulinarny obieżyświat - już od najmłodszych lat podróżował
po świecie z dziadkami, gdzie nowe kultury i miejsca poznawał
właśnie od kuchni. Prywatnie kocha kuchnię japońską za jej
wyraziste smaki i piękne potrawy.
Fascynuje
go również uliczne jedzenie.
Do
dania rybnego - assiette
z
troci bałtyckiej, podano dobrze schłodzone białe wino Macon Lugny,
rocznik 2014.
Proces
przygotowania kolejnego szóstego dania, w tym przypadku mięsnego,
to istna praca laboratoryjna pod lampami.
Na
danie mięsne złożył się solankowy gołąb oraz topinambur, dereń
i burak. To tego dania podano czerwone wino Casablanca Cefiro Pinot
Noir rocznik 2015.
Twórcami
tego ciekawego plastycznie dania, podanego na białym talerzu, byli
Paweł
Dołżonek i
Marcin
Popielarz.
Tym
plastycznym dziełem zainteresowała się jedna z kilku telewizji i
nawet sfilmowała sponsorski stolik. Dowiedzieliśmy
się, że Paweł
Dołżonek,
to szef obu restauracji mieszczących się w Pałac Ciekocinko Hotel
Resort&Welliness - "1906 Gourmet Restaurant” z daniami
klasy fine dining i sezonowym menu degustacyjnym oraz utrzymana w
klimacie paryskiego bistro “Luneta & Lorneta”
Restauracje
prowadzone przez Pawła
Dołżonka
już w pół roku od otwarcia docenione zostały przez żółty
Przewodnik Gault&Millau Polska, a w 2015 roku został uznany za
Szefa Jutra Polski Północnej.
W
parze z Pawłem
Dołżonkiem
gotował danie mięsne Marcin
Popielarz,
od dwóch lat szef kuchni w Biały Królik/White Rabbit Restauranr w
Gdyni, gdzie już po pół roku działalności zdobył dwie czapki
Żółtego Przewodnika Gault&Millau Polska,
plasując
Białego Królika w pierwszej dziesiątce restauracji w Polsce. W tym
roku wśród trójmiejskich restauracji Biały Królik zajął 3
miejsce.
W
swojej codziennej pracy Marcin
Popielarz
stawia na produkty regionalne i zdrowe, najlepiej z pobliskich
gospodarstw. W
gdyńskiej kuchni Białego Królika dania pochodzą głównie z
Kaszub, kuchni gdańskiej oraz żuławskiej ale poddane są przez
Marcina zupełnie nowym interpretacjom, nawiązującym - jak mówi -
do smaków jego dzieciństwa.
Na
koniec trwającej osiem godzin kolacji charytatywnej, deser
zaserwował Tomasz
Deker (na
zdjęciu powyżej). Jest to cukiernik
z tytułem Mistrza Świata, doradca w zakresie cukiernictwa i
gastronomii, wykładowca w akademiach kulinarnych, szkoleniowiec w
najlepszych restauracjach i zakładach cukierniczych.
Na
kolacyjny wieczór przygotował on gruszkę konferencyjną z karmelem
cynamonowo anyżowym. Do tej słodyczy podano białe lekko musujące
wino Bepin De Eto Moscato Spumante.
Do
gruszkowych lodów znakomicie pasowała doskonała w smaku kawa
reklamującej się podczas charytatywnej kolacji firmy MC Cafe. Dwaj
panowie podający kawę byli zaskoczeni moją opowieścią, że
dobrych kilka lat temu robiłem materiał, jak ich szef Marek
Kwaśnicki
z gdańskiego lotniska ogromnym samolotem transportowym produkcji
rosyjskiej przewiózł jacht o nazwie MK Cafe na prestiżowe regaty
rozgrywane w południowej Europie. O tym transporcie jachtu donosiły
wszystkie media. Wchodząc wówczas z nową kawą na rynek, czyż to
nie była,znakomita reklama?
Reklamuje
się też Tomasz
Deker, który
pod
szyldem Deker Patissier&Chocolatier oferuje najwyższą jakość
wyrobów cukierniczych, smakowo i wizualnie nawiązujących do
francuskiej szkoły kulinarnej.
Młode
kelnerki, donoszące deser do stolików, przy okazji dowiedziały się,
że
Tomasz Deker pracował
w renomowanych restauracjach w Poznaniu, Francji i Szwecji, ucząc
się
pod okiem mistrzów cukiernictwa we Francji i w Belgii.
Jego
koledzy po fachu nie dowierzali, że w swojej pracy Tomasz
Deker składniki
odmierza do tysięcznych grama, łączy dokładność, precyzję i
spokój ze spojrzeniem artysty.
Kucharze
przygotowujący deser dowiedzieli się, że
Tomasz Deker jest
profesjonalistą w swoim zawodzie, którego rzeźby i projekty
artystyczne są doceniane na światowych konkursach, rogale i torty
orzechowe w Pałacu Prezydenckim, a miasto Sopot, promując się na
światowych targach jako kurort, zawsze częstuje swoich gości
pralinami „od Dekera”. Aktualnie w Telewizji Kuchnia+ prowadzi
swój program "Desery Dekera".
Przy
stoliku sponsorskim gruszkowy deser lodowy zrobił duże wrażenie,
do tego stopnia, że panie zaczęły robić mu zdjęcia, rozsyłając
je następnie do swoich wielu znajomych.
Podczas
przygotowywania 140 misternie przyozdobionych porcji deseru, szef
kuchni restauracji Kolumnowej na Zamku w Gniewie Mariusz
Gachewicz
i stojąca obok niego brunetka Kamila
Tomczyk,
która aby wspomóc kolegów z branży, specjalnie na tą kolację
charytatywną przyjechała aż z Poznania, wspólnie się
zastanawiali czy dane im będzie skosztować tej lodowej gruszki?
Na
koniec swojej relacji, poprzez szefa kuchni, wspominam Zamek w Gniewie, bo pamiętam
go z dawnych lat, jak był jeszcze w ruinie, a ja spędzałem wakacje
w pobliskiej wsi Nicponia.
Podczas
tego trwającego osiem godzin wieczoru musiało się doskonale zgrać
kilkudziesięciu kulinarnych indywidualistów. I im się to udało! Nie
doszło do żadnych scysji czy przekleństw. Nasi kabaretowi
parlamentarzyści mogą tylko wziąć od nich przykład...
Z
kolacji charytatywnej koniec pięciu fotorelacji autorstwa
Włodzimierza
Amerskiego,
wnuka Eugeniusza
Amerskiego,
szefa kuchni już nie istniejących restauracji Pod Kominkiem i
Akwarium w Gdańsku Wrzeszczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz