Z ośnieżonego lotniska
w Gdańsku Rębiechowie wylecieliśmy do Amsterdamu samolotem typu embraier holenderskimi
liniami KLM.
Przed startem samolot podjechał pod stanowisko odmrażania
skrzydeł.
Z Amsterdamu po około 1,5 godzinnej przerwie wsieliśmy do
potężnego boeninga 777, lecąc do Quala-Lumpur w Malezji. Jeden z naszej trójki
podróżników Wiesław Baska, mieszkaniec Starogardu Gdańskiego, dla dodania nam
animuszu poczęstował nas po „małpce” cytrynowego absoluta. Zostało to
zakwestionowane przez stewardessę.
Mieliśmy wsiadając do samolotu nałożone kurtki takiego
samego koloru jak ubiory holenderskich stewardes. Dzięki temu mieliśmy u nich
wyjątkowe względy. Bez problemu otrzymaliśmy dodatkowe buteleczki smacznego wina.
W tego typu samolotach przed każdym z podróżnych jest
umieszczony ekran, w którym można oglądać różne filmy, ale także dokładnie
śledzić trasę naszej powietrznej podróży. Z wyłączeniem blikującego i budzącego
nas ekranu mieliśmy spore problemy.
Lot z Europy do Malezji trwał 12 godzin. Przed lądowaniem, na
śniadanie zaserwowano ciepłą jajecznicę, kawałki mięsa i białą kawę.
Nasze miejsca znajdowały się na wysokości skrzydeł, tuż obok
ryczących silników boeninga 777. Było głośniej, ale za to bardziej stabilnie.
Na ogonie samolotu znacznie bardziej huśtało. W jednym rzędzie było 10 foteli
2x3 po bokach i 4 fotele w środku. (dcn.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz