Niech ukwiecony Budda wietnamski spełni wszelkie marzenia naszych Ukochanych Pań, bliższych i dalszych znajomych płci żeńskiej z okazji przypadającego 8 marca 2018 roku Międzynarodowego Dnia Kobiet.
W centrum Sajgonu trafiliśmy
do biura podróży Vinanstar Travel, w którym wykupiliśmy 3-dniową wycieczkę po
delcie ogromnej rzeki Mekong wraz z dwoma noclegami i śniadaniami. Zaoferowano
nam także dowiezienie na wyspę Phu Quoc, którą mieliśmy w planach naszej 1,5-miesięcznej
wyprawy. Łącznie za tą turystyczną usługę zapłaciliśmy po 67 dolarów.
Uszczęśliwieni, że mamy trzy zaplanowane kolejne dni naszego pobytu
w Wietnamie, ruszyliśmy na podbój Sajgonu. Najbardziej interesowały nas rodzime
owoce, których w Polsce się nie uświadczy. Kupiliśmy trzy sztuki najbardziej
nam smakującego mango i to zaledwie za jednego dolara.
Gdyby ktoś nam nie wierzył, że na własną rękę zwiedzamy
Wietnam, to w centralnym bazarze w Sajgonie zrobiłem pozowane zdjęcie w
firmowej koszulce Wiesławowi Baska
ze Starogardu Gdańskiego, jednemu z trzech uczestników naszej wyprawy.
Nie wiedzieć czemu, ale właśnie Wiesławowi Baska, tuż przy bazarze zaproponowano masaż w jednym
z okolicznych salonów. Był nim bardzo zainteresowany...
Kierując się do miniatury Katedry Notre-Dame, z uwagi na panujące
ciepło, w granicach 35 st. C, od ulicznego sprzedawcy kupiliśmy oryginalny sok
kokosowy po 50 tys. dongów sztuka. Nie obyło się oczywiście bez wymiany zdań,
co do zawyżonej ceny. Dzięki temu wywalczyliśmy dodatkową czwartą porcję soku
już gratis.
W centrum Sajgonu co rusz trafialiśmy na duże plakaty,
przypominające nam nasze zamierzchłe czasy.
Była już godzina popołudniowego szczytu komunikacyjnego i
chyba niepotrzebnie dziwiliśmy się temu, że nie tysiące, a miliony skuterów i
motorowerów do szybszego przemieszczania się oprócz jezdni wykorzystuje również
chodniki.
Dwaj dokumentaliści Janusz
Nowaki i Wiesław Baska ze
Starogardu Gdańskiego, postanowili swoimi komórkami nagrać filmiki tej jadącej
jezdnią i chodnikiem rzeki skuterów i motorowerów. Znacznie gorzej było dla nas pieszych
znaleźć w miarę bezpieczną drogę, aby dotrzeć do wyznaczonego celu.
Nieco klucząc po mieście w drodze do katedry Notre-Dame,
trafiliśmy na Art Flower Shop, nieco przypominający w letnim sezonie nasz Długi
Targ w Gdańsku.
Tuż przy wejściu w ten uroczy zaułek Sajgonu trafiliśmy na
sympatyczne turystki z Malezji, z którymi weszliśmy w krótką konwersację. Państwo
Poland myliły z nazwą Holand i chyba dlatego powinno mówić się Polonia.
Połowa ulicy sztuki była wypełniona dokumentalną wystawą
fotograficzną o Wietnamie. Były to najlepsze prace reportażowe z
ogólnokrajowego konkursu. Powiem tylko tyle, zdjęcia były fantastyczne, takie
jakie ja jako fotoreporter promuję.
Obok katedry Notre-Dame znajduje się przepiękny 19-wieczny budynek
wietnamskiej poczty. Najwięcej jest w niej turystów, którzy robią zdjęcia
przepięknemu obiektowi, jak i nadają kolorowe pocztówki. Myśmy je też nadali,
płacąc za sam znaczek do Polski po około dolara.
Podobnie jak w Polsce, również i w wietnamskiej poczcie
sprzedawane są różne pamiątki. Mnie zainteresowały chyba ręcznie malowane
talerze znakomicie nadające się na pamiątki.
Miniatura francuskiej katedry Notre-Dame jest żelaznym
punktem dla każdej wycieczki, a zwłaszcza francuskiej. Przed nią robi sobie
zdjęcia tysiące różnych turystów,
Katedra jest obecnie w remoncie i dlatego jest ogrodzona
wysokim płotem, na którym przyczepione są duże zdjęcia ukazujące z góry ten ładny
architektoniczny obiekt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz