Wiednia,
stolicy Austrii dotyczyła najistotniejsza informacja jaką usłyszeli
uczestnicy pierwszego dnia obrad VIII Kongresu Mobilności Aktywnej,
odbywającego się w dniach 26-27 września 2017 w Europejskim
Centrum Solidarności. Przedstawicielka mobilnej agencji tego miasta
Petra Jens powiedziała, że Wiedeń jest europejską stolicą
transportu miejskiego.
Uczestnicy
gdańskiego kongresu w ECS dowiedzieli się, że zdecydowana
większość mieszkańców Wiednia korzysta ze zbiorowych środków
transportu. W jaki sposób to osiągnięto? Otóż bardzo prosty! W
ten transport zainwestowano w ostatnich latach 2 mld euro. Jest duża
liczba połączeń, duża częstotliwość pojazdów, a co
najistotniejsze – tanie bilety.
Jak
usłyszeliśmy, że całoroczny bilet na całą linię komunikacyjną
dla dziecka w Wiedniu kosztuje zaledwie
60 euro,
a dla dorosłych nieco więcej, tośmy nieomal pospadali z foteli w
ECS-ie. Jak to całoroczny, u nas prawie tyle kosztuje bilet
miesięczny? A przecież nasze zarobki nie umywają się do tych
austriackich! Za te 60 euro rocznie można też w Wiedniu jeździć
nowoczesnym metrem wybudowanym pod koniec lat 70-tych XX wieku.
Można
przestawić społeczeństwo na zbiorowy transport miejski? Jak się
okazuje można! Trzeba tylko na to znaleźć ekonomiczny sposób. U
nas w Polsce jest to chyba nie możliwe /?/ Nadal w okresach
transportowych szczytów (ranny i popołudniowy), będziemy zatruwali
środowisko i marnowali czas, kosztem rodzinnego, siedząc uwięzionym
w blaszanym pudełku na kółkach i denerwując się, stojąc
godzinami w codziennych korkach
Mer
Paryża planuje ponownie uruchomić zamknięte przed laty linie
tramwajowe. Już dla usprawnienia miejskiego ruchu, w latach 2012-14
wprowadził 20 tysięcy miejskich rowerów.
W Kopenhadze, jak
powiedział specjalny gość kongresu Mikael
Colwille-Ansderson
(na powyższym zdjęciu) już w 1956 roku stwierdzili, że
najszybszym środkiem komunikacji po mieście jest rower (!). Wyliczono,
że po ścieżce rowerowej w ciągu jednej godziny może się
przemieścić 59 tysięcy rowerzystów. I dlatego obecnie w Danii
tylko 20 proc. mieszkańców korzysta z samochodów, a aż 62 proc.
społeczności duńskiej przemieszcza się przy użyciu roweru.
Ciekawie
o kolizji transportowych subświatów w oceanie plemiennych wartości,
mówił prof. dr hab. Tomasz
Szlendak,
z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Stwierdził, że nasza
tradycja plemiennego podziału sięga 400 lat. Z badań wynika, 49
proc. Polaków twierdzi że jesteśmy społeczeństwem podzielonym.
Ale dla wszystkich nas mieszkańców kraju na dorobku, samochód jest
głównym symbolem społecznego statusu. A samochody, jak twierdzi
Lynn Slomen, zapychają przestrzeń miasta i kradną nam czas.
Samochodowa mobilność, a jest w Polsce zarejestrowanych już 20 mln
samochodów, przyczynia się do ogólnego wzrostu napięcia i
nerwowości. A przecież – co wynika z badań - 40 procent ruchów
transportowych można odbyć na rowerze.
To
zrozumieli w polskiej stolicy Warszawie. Zaczęli wdrażać rowery
miejskie o czym mówił Marcin Czajkowski z Zarządu Dróg Miejskich.
Mają od kilku lat system Veturilo, łącznie już 5 tys. rowerów, w
tym 100 elektrycznych i 60 tandemów oraz 344 rowerowe stacje.
Dostali 100 mln zł na twardą infrastrukturę rowerową, i mają
już łącznie 500 km tras. W naszej stolicy Polski aż 27 miejskich
jednostek zajmuje się ulepszaniem zagadnień związanych z miejskimi
rowerami. Chwalą się 35-km Nadwiślańskim Szlakiem Rowerowym i go
nam gdańszczanom polecają.
Nasz
oficer rowerowy Remigiusz
Kitliński też
miał się czym pochwalić. Mamy w Gdańsku zamontowanych 27
liczników pomiarowych ruchu rowerowego. Obecnie suma dzienna, to 10
429 przejazdów, a miesięczna 196 749. Nasz pomysł Rowerowy Maj w
2014 roku miał 11 tys. km, w 2015 – 138, w 2016 – 1,3 mln, a w
tym roku 2,2 mln km. Mamy w Gdańsku wyznaczonych 117 km ścieżek
rowerowych.
Uczymy jazdy rowerem dzieci już od przedszkola. Inne polskie miasta poszły naszym śladem. Jesteśmy światowymi liderami w European Cycling Challenge, od kilku lat zajmując czołowe miejsce. Ewenementem jest Gimnazjum nr 48, którego uczniowie przejechali 42 tys. km i ostro rywalizowali ze studentami Politechniki Gdańskiej.
Od
1999 roku nastąpił u nas trzykrotny wzrost rowerzystów, ale nadal
41 proc. dzieci dowożona jest do szkoły samochodem. Mimo to, 6
proc. gdańskiej społeczności jeździ rowerem. Do tej kopenhaskiej
jest nam jeszcze bardzo daleko, bo tam nawet zimą 75 proc. Duńczyków
jeździ rowerami.
Wiceprezydent Gdańska ds. polityki przestrzennej Piotr Grzelak stanowczo twierdzi, że oprócz rozbudowy infrastruktury, należy także podejmować różne akcje związane z rozwojem ruchu rowerowego w mieście. Temu służy m.in. uspokojenie ruchu i wprowadzenie dopuszczalnej prędkości 30 km/godz, którym to nakazem objętych jest już 60 proc. gdańskich dróg, głównie osiedlowych. Europejska rywalizacja łącznej ilości przejechanych kilometrów na rowerach jest doskonałą popularyzacją tej formy miejskiej komunikacji, no i nasz pomysł z rowerowym majem przynosi znakomite efekty. Inne miasta poszły naszym śladem i też promują wiosenną jazdę rowerową. Panie wiceprezydencie, a co z miejską komunikacją zbiorową? Czy jest szansa abyśmy mieli ceny rocznych biletów choćby zbliżone do tych z Wiednia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz