Podczas delegacji w Trójmieście,
nie idzie z kolegami na zakrapianą kolację, lecz w ramach
systematycznych treningów, przebiera się w dres, nakłada sportowe
obuwie i przebiega trasę po plaży, od mola w Gdańsku Brzeźnie do
Sopot i z powrotem. Trenuje minimum trzy razy w tygodniu,
przebiegając średnio 80 km, a sumując 320 km w miesiącu.
Ma na swoim koncie przebiegniętych 70
pełnych maratonów. Czterokrotnie m.in. pokonał maraton w Berlinie.
W stolicy Niemiec "żyje" tym biegiem niemal całe miasto i na trasie
jest wielu dopingujących kibiców. Dzieci też uczestniczą w tym
maratonie, biegnąc mniejsze dystanse w sztafetach. Ścigają się
również rolkarze.
Dwa razy uczestniczył też w maratonie
w Madrycie, również z udziałem wielu kibiców. Te duże ilości
kibiców upatruje w tym, że te miasta mają dobrze rozwinięte linie
metro i mieszkańcom łatwiej jest dojechać na trasę biegu i
kibicować biegaczom.
Tego maratończyka poznałem podczas
uruchomienia przez Energę Rejonu
Dystrybucji i Punktu Obsługi Przyłączeń w Starogardzie Gdańskim.
Podczas okolicznościowego
obiadu w restauracji Biały Kruk, siedział naprzeciwko mnie i opowiadał o swojej życiowej
pasji biegania. A ja z uwagą słuchałem, zapisywałem i zadawałem
mu kolejne pytania.
Zajmował miejsce obok Krzysztofa
Kurta,
(na powyższym zdjęciu z lewej) dyrektora Departamentu Zarządzania
Majątkiem Sieciowym Energa oddział w Gdańsku. Maratończyk był
tym nieco zdziwiony, że się w ogóle nim zainteresowałem. Ale
przekonał się do mnie, gdy mu powiedziałem, że za młodu też
byłem biegaczem w klubie AZS Gdańsk, ale na krótkich dystansach i chylę czoła przed
maratończykami.
54-letni Waldemar Szygenda,
jest mieszkańcem Konina, którego Spółka Energetyka Kaliska – Usługi Techniczne należąca do Energa – Operator była wykonawcą dla
pomorskiej Energii. O wiele wcześniej, bo w roku 1990 objął w
Zespole Elektrowni Pątnów – Adamów - Konin w Koninie stanowisko kierownicze i to bez
rekomendacji partii, co na tamte czasy było swego rodzaju
ewenementem. Był na tyle dobry, że dostał nawet nagrodę menadżera
roku. Gdy Zespół Elektrowni sprywatyzowano, musiał sobie poszukać innej
pracy, znajdując ją w spółce Kopalni Węgla Kamiennego w Koninie.
Za młodu po pracy trenował i był trenerem boksu i karate. Wychował mistrzów Polski i Europy. To
chyba przez te uderzania stopami wyrosły mu na palcach stóp
haluksy, na które niedawno temu przeszedł operację w Poznaniu. Ta
dłuższa przerwa w treningach spowodowała, że nieco przytył i
podjął najbliższy plan zrzucenia aż 15 kg nadwagi. Kiedyś w 6 tygodni
właśnie poprzez treningi biegowe udało mu się schudnąć nawet o 20 kg.
Kiedy go spytałem o inne maratony
jakie zaliczył, usłyszałem odpowiedź, że już po raz 30 organizuje w Koninie bieg na 10 km pod nazwą Bieg o Lampkę
Górniczą. Jest tylu chętnych, że musiał wprowadzić limit
startujących do 350 osób.
W Koninie 29.02.2016 roku Klub Biegacza
Aktywni Konin po raz czwarty zorganizował Bieg Muflona. W rudzickich
lasach wspólnie pobiegło prawie stu zawodników. Wystartował też
prezydent Konina - Józef Nowicki. Zawodnicy, którzy
uczestniczą w Biegu Muflona zawsze mają nadzieję na spotkanie z
muflonem. Niektórym biegaczom jedynie podczas treningów takie
spotkanie już się udało.
Ten zorganizowany po raz czwarty Bieg
Muflona był również okazją dla Waldemara Szygendy (wiceprezesa
klubu) do wspólnego świętowania jego urodzin. Mój rozmówca –
jak się pochwalił – co roku podczas tego biegu pokonuje tyle
kilometrów, ile ma lat. W minionym roku było ich 53 km. Za każdym
razem oprócz nagród, Nadleśnictwo
Konin przygotowuje też pyszną grochówkę.
Waldemar
Szygenda, tak od
niechcenia wspomniał też o swoim czterokrotnym uczestnictwie w Biegu
Rzeźnika, uznając go za taką małą biegową przygodę. - Co przygodę? Zdziwiłem
się temu bardzo. Przecież to najbardziej katorżniczy bieg, tak
mówią maratończycy w Polsce. W połowie roku, w terminie 10-17
czerwca 2017 odbędzie się III Rzeźnicki Festiwal Biegowy, w tym
m.in. bieg ultra na
100, 140 i 160 km oraz nocny maraton. Opłata startowa:wynosi
240 zł - 290 zł. Start w Cisnej i
meta w Polańczyku. Limit czasu na 140 i 160 km, to 30 godzin. W tym roku bieg ultra na dystansie 100 km.
Mój
rozmówca uwielbia ten bieg i pamięta dokładnie jego trasę. I tak
punkty odświeżania umieszczone są: w Łopience (10 km) -
tylko woda, w miejscu po Wsi Radziejowa (21 km) - punkt odżywczy, w
Bereźnicy Wyżnej (29 km) – woda, przy Hotelu Skalny w Polańczyku
(37 km) - punkt odżywczy, w Teleśnicy Oszwarowej (53 km) - tylko
woda, w miejscowości Polana (65 km) - punkt odżywczy, na Przełęczy
nad Hulskiem (87 km) - tylko woda, nad Sanem (99 km) - punkt
odżywczy, w Górzance (112 km) - tylko woda, w miejscu po Wsi
Radziejowa (122 km) - punkt odżywczy, w Łopience (133 km) - tylko
woda, w Jabłonkach (147 km) - punkt
z wodą, tylko dla biegnących dłuższą trasę. Wyboru
dystansu 140 lub 160 km uczestnicy podejmują na punkcie w Łopience
(133 km).
Punkty
w Polańczyku (37 km), Polanie (65 km) oraz Radziejowej (122 km) są
jednocześnie “przepakami”, czyli miejscami, w których zawodnicy
mają dostęp do przygotowanego przez siebie przed biegiem ekwipunku.
Rzeczy
na przepaki, jak własne
napoje i prowiant, koszulki na zmianę itd. pozostawia się w
wyznaczonym miejscu w okolicach Biura Zawodów, tylko i wyłącznie w
specjalnie oznaczonych workach, otrzymanych przy rejestracji. Waga
worka na przepak nie może przekroczyć 5 kg.
Organizatorzy
tego biegu dla zawodników biegnących parami (taki jest wymóg regulaminowy
dla zachowania bezpieczeństwa), muszą zamówić i przetransportować
w góry olbrzymią ilość napojów, ponad 16 tysięcy litrów. W
ramach wyżywienia, trzeba też podać biegaczom np. 1800 bułek.
Logistyka to największa trudność tej imprezy.
Waldemar
Szygenda tuż
po studiach uczył matematyki i ma pojęcie o logistyce i potrafi
docenić sprawną organizację takich wielkich zawodów. Bieszczadzki
Bieg Rzeźnika stał się niekwestionowanym liderem wśród tego typu
imprez. Jest obecnie biegiem kultowym, a w okolicach Cisnej można w
ciągu tygodnia wziąć udział w pięciu różnych biegach i
podziwiać nasze wspaniałe Bieszczady.
Dla Waldemara
Szygendy ten
bieg bieszczadzki rozgrywany w 2017 roku po raz piąty, to –
jak mi powiedział - to sama przyjemność, zważywszy, że ostatnio, tj. we wrześniu 2016
roku przebiegł 160 km wokół Mont Blanc. Uczestniczył
też w maratonach karkonoskich w Szklarskiej Porębie, w Karpaczu 3 x Śnieżka za jednym
razem wbiegając trzykrotnie na Śnieżkę (zdjęcie powyżej) i
biegając po Krynicy Górskiej.
Najbliższy plan po zrzuceniu nadwagi,
to 22 kwietnia 2017 po raz pierwszy pobiegnie na 100 km w Szczawnicy
w biegu pod nazwą Pokorny Mnich. Ma pięcioletniego wnuka Antka,
jak dorośnie do wieku 20 lat, to planuje z nim razem pobiec maraton.
Dojdzie do tego za 15 lat, a wówczas maratończyk z Konina Waldemar
Szygenda będzie miał 69 lat. Ciekawe czy temu wyzwaniu podoła?
Włodzimierz Amerski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz