sobota, 11 lutego 2017

Bieg Rzeźnika to betka dla maratończyka z Konina

Podczas delegacji w Trójmieście, nie idzie z kolegami na zakrapianą kolację, lecz w ramach systematycznych treningów, przebiera się w dres, nakłada sportowe obuwie i przebiega trasę po plaży, od mola w Gdańsku Brzeźnie do Sopot i z powrotem. Trenuje minimum trzy razy w tygodniu, przebiegając średnio 80 km, a sumując 320 km w miesiącu.
Ma na swoim koncie przebiegniętych 70 pełnych maratonów. Czterokrotnie m.in. pokonał maraton w Berlinie. W stolicy Niemiec "żyje" tym biegiem niemal całe miasto i na trasie jest wielu dopingujących kibiców. Dzieci też uczestniczą w tym maratonie, biegnąc mniejsze dystanse w sztafetach. Ścigają się również rolkarze.
Dwa razy uczestniczył też w maratonie w Madrycie, również z udziałem wielu kibiców. Te duże ilości kibiców upatruje w tym, że te miasta mają dobrze rozwinięte linie metro i mieszkańcom łatwiej jest dojechać na trasę biegu i kibicować biegaczom.
Tego maratończyka poznałem podczas uruchomienia przez Energę Rejonu Dystrybucji i Punktu Obsługi Przyłączeń w Starogardzie Gdańskim. Podczas okolicznościowego obiadu w restauracji Biały Kruk, siedział naprzeciwko mnie i opowiadał o swojej życiowej pasji biegania. A ja z uwagą słuchałem, zapisywałem i zadawałem mu kolejne pytania. 
Zajmował miejsce obok Krzysztofa Kurta, (na powyższym zdjęciu z lewej) dyrektora Departamentu Zarządzania Majątkiem Sieciowym Energa oddział w Gdańsku. Maratończyk był tym nieco zdziwiony, że się w ogóle nim zainteresowałem. Ale przekonał się do mnie, gdy mu powiedziałem, że za młodu też byłem biegaczem w klubie AZS Gdańsk, ale na krótkich dystansach i chylę czoła przed maratończykami.
54-letni Waldemar Szygenda, jest mieszkańcem Konina, którego Spółka Energetyka Kaliska – Usługi Techniczne należąca do Energa – Operator była wykonawcą dla pomorskiej Energii. O wiele wcześniej, bo w roku 1990 objął w Zespole Elektrowni Pątnów – Adamów - Konin w Koninie stanowisko kierownicze i to bez rekomendacji partii, co na tamte czasy było swego rodzaju ewenementem. Był na tyle dobry, że dostał nawet nagrodę menadżera roku. Gdy Zespół Elektrowni sprywatyzowano, musiał sobie poszukać innej pracy, znajdując ją w spółce Kopalni Węgla Kamiennego w Koninie. 
Za młodu po pracy trenował i był trenerem boksu i karate. Wychował mistrzów Polski i Europy. To chyba przez te uderzania stopami wyrosły mu na palcach stóp haluksy, na które niedawno temu przeszedł operację w Poznaniu. Ta dłuższa przerwa w treningach spowodowała, że nieco przytył i podjął najbliższy plan zrzucenia aż 15 kg nadwagi. Kiedyś w 6 tygodni właśnie poprzez treningi biegowe udało mu się schudnąć nawet o 20 kg.
Kiedy go spytałem o inne maratony jakie zaliczył, usłyszałem odpowiedź, że już po raz 30 organizuje w Koninie bieg na 10 km pod nazwą Bieg o Lampkę Górniczą. Jest tylu chętnych, że musiał wprowadzić limit startujących do 350 osób.
W Koninie 29.02.2016 roku Klub Biegacza Aktywni Konin po raz czwarty zorganizował Bieg Muflona. W rudzickich lasach wspólnie pobiegło prawie stu zawodników. Wystartował też prezydent Konina - Józef Nowicki. Zawodnicy, którzy uczestniczą w Biegu Muflona zawsze mają nadzieję na spotkanie z muflonem. Niektórym biegaczom jedynie podczas treningów takie spotkanie już się udało.
Ten zorganizowany po raz czwarty Bieg Muflona był również okazją dla Waldemara Szygendy (wiceprezesa klubu) do wspólnego świętowania jego urodzin. Mój rozmówca – jak się pochwalił – co roku podczas tego biegu pokonuje tyle kilometrów, ile ma lat. W minionym roku było ich 53 km. Za każdym razem oprócz nagród, Nadleśnictwo Konin przygotowuje też pyszną grochówkę.
Waldemar Szygenda, tak od niechcenia wspomniał też o swoim czterokrotnym uczestnictwie w Biegu Rzeźnika, uznając go za taką małą biegową przygodę. - Co przygodę? Zdziwiłem się temu bardzo. Przecież to najbardziej katorżniczy bieg, tak mówią maratończycy w Polsce. W połowie roku, w terminie 10-17 czerwca 2017 odbędzie się III Rzeźnicki Festiwal Biegowy, w tym m.in. bieg ultra na 100, 140 i 160 km oraz nocny maraton. Opłata startowa:wynosi 240 zł - 290 zł. Start w Cisnej i meta w Polańczyku. Limit czasu na 140 i 160 km, to 30 godzin. W tym roku bieg ultra na dystansie 100 km.
Mój rozmówca uwielbia ten bieg i pamięta dokładnie jego trasę. I tak punkty odświeżania umieszczone są: w Łopience (10 km) - tylko woda, w miejscu po Wsi Radziejowa (21 km) - punkt odżywczy, w Bereźnicy Wyżnej (29 km) – woda, przy Hotelu Skalny w Polańczyku (37 km) - punkt odżywczy, w Teleśnicy Oszwarowej (53 km) - tylko woda, w miejscowości Polana (65 km) - punkt odżywczy, na Przełęczy nad Hulskiem (87 km) - tylko woda, nad Sanem (99 km) - punkt odżywczy, w Górzance (112 km) - tylko woda, w miejscu po Wsi Radziejowa (122 km) - punkt odżywczy, w Łopience (133 km) - tylko woda, w Jabłonkach (147 km) - punkt z wodą, tylko dla biegnących dłuższą trasę. Wyboru dystansu 140 lub 160 km uczestnicy podejmują na punkcie w Łopience (133 km).
Punkty w Polańczyku (37 km), Polanie (65 km) oraz Radziejowej (122 km) są jednocześnie “przepakami”, czyli miejscami, w których zawodnicy mają dostęp do przygotowanego przez siebie przed biegiem ekwipunku. Rzeczy na przepaki, jak własne napoje i prowiant, koszulki na zmianę itd. pozostawia się w wyznaczonym miejscu w okolicach Biura Zawodów, tylko i wyłącznie w specjalnie oznaczonych workach, otrzymanych przy rejestracji. Waga worka na przepak nie może przekroczyć 5 kg.
Organizatorzy tego biegu dla zawodników biegnących parami (taki jest wymóg regulaminowy dla zachowania bezpieczeństwa), muszą zamówić i przetransportować w góry olbrzymią ilość napojów, ponad 16 tysięcy litrów. W ramach wyżywienia, trzeba też podać biegaczom np. 1800 bułek. Logistyka to największa trudność tej imprezy.
Waldemar Szygenda tuż po studiach uczył matematyki i ma pojęcie o logistyce i potrafi docenić sprawną organizację takich wielkich zawodów. Bieszczadzki Bieg Rzeźnika stał się niekwestionowanym liderem wśród tego typu imprez. Jest obecnie biegiem kultowym, a w okolicach Cisnej można w ciągu tygodnia wziąć udział w pięciu różnych biegach i podziwiać nasze wspaniałe Bieszczady.
Dla Waldemara Szygendy ten bieg bieszczadzki rozgrywany w 2017 roku po raz piąty, to – jak mi powiedział - to sama przyjemność, zważywszy, że ostatnio, tj. we wrześniu 2016 roku przebiegł 160 km wokół Mont Blanc. Uczestniczył też w maratonach karkonoskich w Szklarskiej Porębie, w Karpaczu 3 x Śnieżka za jednym razem wbiegając trzykrotnie na Śnieżkę (zdjęcie powyżej) i biegając po Krynicy Górskiej.
Najbliższy plan po zrzuceniu nadwagi, to 22 kwietnia 2017 po raz pierwszy pobiegnie na 100 km w Szczawnicy w biegu pod nazwą Pokorny Mnich. Ma pięcioletniego wnuka Antka, jak dorośnie do wieku 20 lat, to planuje z nim razem pobiec maraton. Dojdzie do tego za 15 lat, a wówczas maratończyk z Konina Waldemar Szygenda będzie miał 69 lat. Ciekawe czy temu wyzwaniu podoła?

Włodzimierz Amerski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz