Raptem złamała się duża gałąź
drzewa i spadła na alejkę prowadzącą na molo w Gdańsku Brzeźnie.
Na alejkę po której codziennie do
lub z plaży przechodzi wiele osób. Zdarzyło się to w piątek 25
sierpnia 2017 około godziny 15,50. Właśnie tego dnia przy molo
między godziną 15,30 a 16.00 umówiłem się z dwoma kolegami ze
sportowej uczelni. Jeden z naszej trójki Jerzy Brzyski, trener piłki
nożnej, przyjechał rowerem najpóźniej i to on był świadkiem
tego wydarzenia.
Jerzy nie dowierzał, że tak duża
gałąź mogła mu spaść na głowę i go nawet zabić. Gałąź
zatarasowała w poprzek niemal całą alejkę i przejście nią stało
się bardzo utrudnione. Tego dnia były bardzo silne podmuchy wiatru,
które prawdopodobnie doprowadziły do złamania gałęzi.
Jerzy jak ochłonął z przerażenia, a
myśmy to zobaczyli i sfotografowali, to on odważył się przejechać
obok zwalonej gałęzi i udać na umówione spotkanie. Ale równie dobrze, to i nam pozostałej dwójce, ta gałąź mogła spaść na głowę. Ryszard by nie wrócił do Toronto w Kanadzie, gdzie mieszka, a ja przestałbym codziennie rano jeździć tą samą alejką na plażę w Brzeźnie, aby popływać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz