Wkurzył
mnie gdański radny Andrzej Kowalczys! Spotkawszy go na 46.
Lekkoatletycznym Memoriale Żylewicza, w czerwcu rozgrywanym na
gdańskiej uczelni sportowej AWFiS, z niedowierzaniem spytał mnie,
czy rzeczywiście byłem na tegorocznym French Open w Paryżu? Nawet
nie zdążyłem mu coś więcej powiedzieć o tym turnieju tenisowym,
bo jak zwykle gdzieś się spieszył...
Panie
Radny, wiem że jest Pan wielkim zwolennikiem sportu, głównie piłki
nożnej i tenisa ziemnego, kiedyś nawet stanowiliśmy parę deblową,
ale zapewniam, że byłem na tegorocznym Roland Garros w Paryżu,
Napisałem nawet z tego mego pobytu już kilka relacji. Robię to
w tym celu, aby zachęcić innych do wyjazdu za rok na ten jeden z
czterech wielkoszlemowych turniejów tenisowych. Naprawdę warto! Tam
się żyje światowym tenisem, a u nas w letnim kurorcie jakim jest
Sopot, na łańcuchy zamyka się korty. Gdzie my żyjemy, jakże
zwaśnionym jesteśmy społeczeństwem?
Na
French Open nie trzeba koniecznie oglądać meczów finałowych na
korcie centralnym mieszczącym ponad 15 tys. widzów, no bo one są
bardzo kosztowne. Ale na pozostałych szesnastu ceglanych kortach
codziennie przez dwa tygodnie rozgrywane są różne mecze, te
kwalifikacyjne, eliminacyjne, pokazowe itp.
My z kolegą Witkiem
Mokrzyckim, byliśmy przez ostatni tydzień, no i jako pierwszy
oglądaliśmy mecz deblowy tenisowych legend, z udziałem Marata
Safina (w białej koszulce), rozgrywany na korcie oznaczonym liczbą 18 /?/.
Z
Maratem
Safinem,
grającym też na sopockich kortach w ramach pamiętnego turnieju
Prokom Open, mam nawet wspólne zdjęcie wykonane przez Witka
Mokrzyckiego,
właściciela zakładu Pan Fotograf w Oliwie. Safin
urodzony
27 stycznia 1980 roku w Moskwie (Rosja), zaczął grać w wieku 6
lat. W wieku 14 lat pojechał do Walencji ,aby mieć dostęp do
zaawansowanych programów treningowych, które wtedy nie były
dostępne w Rosji. Był uznawany za jednego z najbardziej
utalentowanych tenisistów. Karierę zawodniczą zakończył 11
listopada 2009 roku Jako legenda 38-letni Safin,
w Paryżu grał w parze ze swoim rodakiem
Jewgienij
Kafelnikovem
m.in. przeciwko parze Thomas
Enqvist (Szwecja)
i Andrij
Medwediew
(Ukraina) i wygrał ten mecz w zaciętym tie-breaku.
Warto
też zobaczyć na kortach Roland Garros w Paryżu tenisową pokazówkę
weteranów tenisa ziemnego. Najbardziej zabawny był Mansur
Bahrami, irański
tenisista posiadający również obywatelstwo francuskie,
reprezentant w Pucharze Davisa. Grał on w parze z uwiecznionym na
pierwszym planie
Fabrice Vetea Santoro
(Francja).
Irański
tenisista Mansur Bahrami serwował, mając np. w dłoni aż 4
tenisowe piłki. Potrafił tak podkręcić rakietą piłkę, że
spadła tuż za siatką na pole przeciwników, po czym sama wróciła
na pole serwującego. Tuż przed takim swoim uderzeniem głośno
mówił do przeciwników, aby nie biegli do skrótu do siatki, bo
piłka i tak sama wróci bez potrzeby jej uderzenia. Albo rakietą
podbijał piłkę na kilkadziesiąt metrów w górę, po czym
spadając wpadała ona do kieszeni jego spodenek.
Irańczyk
Mansur Bahrami,w meczach tenisowych legend grał w parze z F.
Santoro (obaj Francja) przeciw (na zdjęciu bliżej nas) parze
Arnaud Boetsch (Francja) i Pat Cash (Austria).
W
innym meczu tenisowych legend, spotkała się para hiszpańska Alex
Corretia
i Juan
Carlos Ferrero
z
parą francuską Sébastien
René Grosjean
i Michaël
Llodra (na pierwszym planie).
Jeden
z Francuzów Michaël Llodra za to, że popełnił prosty
błąd, sam od razu wymierzył sobie karę - wykonanie na korcie
kilkunastu pompek, oczywiście ku uciesze licznych kibiców.
Z
kolei przy kolejnym popełnionym błędzie drugi z francuzów S.
Grosjean zszedł z kortu i o zastępstwo poprosił chłopca
podającego piłki. Hiszpanie obawiając się potężnego serwu, do
jego odbioru ustawili się w dwójkę obok siebie.
Ubawu
na meczach tenisowych legend było co niemiara. Za popisowe zagrywki
tenisiści nagradzani byli gromkimi oklaskami.
Tak
bardzo ubawiliśmy się oglądając mecze tenisowych legend, że
postanowiliśmy kupić sobie na kortach Roland Garros jakieś
pamiątki. Najbardziej spodobały nam się najnowszego modelu sportowe
koszulki. Były w cenie... od 45 do 90 euro.
Znacznie
tańsze były tenisowe frotki na ręce, w cenie od 8 do 15 euro.
Witold Mokrzycki jak był dwa lata termu na styczniowym
Australian Open, to przywiózł dla naszej wieloletniej paczki
tenisistów, w prezencie po zielonej koszulce ze złotym napisem na
piersiach Australia.
Dopiero
po jakimś czasie zorientowaliśmy się, że jest jeszcze jedno
wejście na korty Roland Garros. Z niego też korzystaliśmy, bo było
najbliżej na pobliską pętlę autobusową i stację metra. Do
naszego hotelu Ibis dojeżdżaliśmy bezpośrednio autobusem linii nr
123. Koszt jednorazowego biletu, ale kupionych w ilości dziesięciu,
to 1,40 euro.
Panie Radny Kolwalczys, specjalnie dla Pana
popełnię jeszcze z dwie relacje z mego pobytu w Paryżu. Po to, aby
nakłonić też i inne osoby do wyjazdu na... French Open 2019.
dcn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz