niedziela, 10 czerwca 2018

Polka Iga Świątek triumfowała na Roland Garros w Paryżu


Dla polskiej tenisistki 17-letniej Igi Świątek (Legia Warszawa), udział w Roland Garros 2018, to największy sukces w jej juniorskiej karierze.

W Paryżu Iga Świątek osiągnęła półfinał singla przegrywając z Amerykanką Caty McNally, ale w parze z nią wygrała finałowy turniej debla. To pierwszy wielkoszlemowy tytuł dla naszej reprezentantki zdobyty we francuskiej stolicy.
Podczas deblowego finału pierwsze przełamanie uzyskały w trzecim gemie Yuki Naito i Naho Sato, jednak później do głosu doszły Polka i Amerykanka.
Wygrały one od stanu 1:2 aż pięć gemów z rzędu i pewnie zwyciężyły w pierwszym secie 6:2.
Drugi set, a właściwie cały mecz finałowy, do złudzenia przypominał piątkowy mecz półfinałowy z parą francuską Julie Belgraver i Ludomilla Bencheikh.
W drugim secie gra się znacznie wyrównała.
Pierwszego gema wygrała para polsko amerykańska.
Japonki podczas meczu rozgrywanego na korcie numer jeden miały większą publikę, no i na trybunach widniała ich narodowa flaga. Niestety biało czerwonej choćby jednej nie było widać, podobnie jak i amerykańskiej.
Tak w pierwszym secie, a także i w drugim, dobrze grała Polka z głębi kortu. Jej bekhend oburącz był bardzo silny i skuteczny.
W drugim secie były też piłki sporne. Musiał interweniować główny sędzia i rozstrzygać czy piłka była w korcie, czy poza nim.
Zagrania Polki przy siatce nie zawsze były udane. Podobnie było w półfinałowym piątkowym meczu z Francuzkami.
Japonki odpoczywające w swoim boksie z nadzieją na wygranie drugiego seta, doprowadziły do gemowego remisu 5:5 i istotnie miały duże szanse na doprowadzenie do remisu w setach.
Stało się to w dziesiątym gemie za sprawą źle zagranego returnu przez Igę Świątek, tzw. „złota” piłka odbiła się od taśmy i niestety wyszła poza kort po stronie przeciwniczek.
Sorry, ale w tym momencie, siedząc na podwyższonych trybunach tuż nad głową Igi Świątek, zbyt głośno przekląłem mówiąc kurde fiks. Iga spojrzała w moją stronę, z niedowierzaniem stwierdzając, że jej poczynaniom bacznie przygląda się i głośno komentuje jej zagrania jakiś nie znany jej kibic, chyba… z Polski. Z pocieszeniem jak zwykle przyszła jej deblowa partnerka, bardzo urokliwa Amerykanka Caty McNally.
Ale to moje przekleństwo kurde fiks, musiało jakoś podziałać bardziej mobilizująco, gdyż rozstawione z "trójką" Japonki nie wykorzystały trzech break pointów, przy doskonałej grze Świątek i McNally. Podobnie jak w półfinale z Francuzkami, „nasze” zastosowały ten sam manewr przysiadu Igi przy siatce podczas serwów wykonywanych przez Amerykankę.
Dzięki doskonałej grze Amerykanki z głębi kortu duet polsko amerykański objął prowadzenie w drugim secie 6:5.
W kluczowym momencie meczu, przy serwach Igi Świątek, doszło do wymiany piłek na nowe.
Nowymi piłkami o wiele lepiej się grało, co pozwoliło wygrać kolejnego gema i tym samym drugiego seta 7:5.
Gratulacje od Amerykanki dla Polki za jej udane uderzenia. Radość ze zwycięstwa meczu finałowego była bardziej spontaniczna, ale przed obiektywem akurat stanęła mi rozradowana grupka kibiców z polskiego boksu.
Po trwającym 72 minuty juniorskim meczu finałowym na Roland Garros w Paryżu 2018, zwyciężczynie Polka Iga Świątek (Legia Warszawa) i Amerykanka Caty McNally długo cieszyły się z otrzymanych nagród w postaci posrebrzanych pater.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz