Wraz
z dwoma rowerzystami z Tarnowa, którzy po pokonaniu prawie 800 km
dojechali do Gdańska Brzeźna, gdzie ich spotkałem, wspólnie
podjechaliśmy do główek portu gdańskiego. Koniecznie chcieli
przedostać się przez kanał portowy na Westerplatte. Okazało się,
że najbliższy tramwaj wodny odpływa dopiero po godz. 18, a oni o
godz. 20 mają powrotny pociąg do Tarnowa. Dojechanie na
Westerplatte odłożyli na następny raz.
Wspólnie
wróciliśmy do nasady mola w gdańskim Brzeźnie, gdzie Kuba i Jacek
kupili sobie pamiątki. Zgadnijcie co wybrali? Zdecydowali się na
szklane kieliszki z wyrytymi pięknymi wizerunkami najbardziej
charakterystycznych obiektów dla Gdańska.
Jeszcze
przed wyruszeniem na gdański dworzec PKP, na chwilę od prawej Kuba i Jacek
siedli na ławce, aby nabrać sił przed czekającą ich nocną
podróżą pociągiem na południe Polski. Dowiedziałem się od
nich, że szczególnie im się podobała ścieżka rowerowa z
Władysławowa na Hel, gdzie też dotarli. Dziennie pokonywali po
około 100 km, a spali pod namiotami w lasach. Przez cały tydzień
rowerowej wyprawy byli zdani głównie na suchy prowiant. Najbardziej
są spragnieni zjedzenia ciepłych domowych potraw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz