„Kiedy
były lokomotywy, to dym czadu był niczym w porównaniu z obecnym
gwizdem pociągów. W szkole nas uczono, że jak jedzie pociąg i są
opuszczone rogatki, to stoimy”.
„No
i jak wybudowano tunel przy ul. Ukośnej na gdańskiej Oruni, to z
niego bezkolizyjnie korzystamy. Po co więc w obydwu kierunkach jest
w tym miejscu naciskanie na pociągowy klakson zarówno w nocy, nad
ranem jak i w ciągu dnia. Odbijające się echo potęguje donośny
hałas. Przy zamkniętych oknach w domu przy ul. Żuławskiej nie da
się spokojnie mieszkać i spać .Zdarza się, że nocą
przepuszczany jest transport wagonów tak duży, że trzęsą się
nawet nowo postawione domy”.
Takimi
słowami zaczyna się pismo jednej z mieszkanek gdańskiej Oruni,
skierowane do dyrekcji PKP Polskich Linii Kolejowych SA. Pismo
napisane w imieniu mieszkańców z ulic graniczących z trasą
kolejową od stacji kolejowej Gdańsk Lipce do stacji Gdańsk-Orunia.
Napisane też zostało za namową prezydenta Gdańska Pawła
Adamowicza oraz
Agnieszki Bartków
z Rady Dzielnicy Orunia-Św.Wojciech-Lipce.
Autorka
pisma Zofia Zienkiewicz uzasadnia, iż mieszkańcy tej
gdańskiej, typowo ogrodniczej dzielnicy zaobserwowali, iż brak jest
barierek na odcinku od ul. Ukośnej do stacji Lipce, gdzie tory
biegną równolegle z ulicą Zawiejską. I to jest jedyny z czynników
nakazu trąbienia. A to jest najprostsza decyzja poprzez trąbienie
zakłócanie ciszy nocnej. Według sygnatariuszki pisma, przepis
tworzy człowiek i rozsądne podejście do tej sprawy, może dać
rozwiązanie satysfakcjonujące dla obu stron.
„Nie
szum pociągu, nie jego prędkość, niech pędzą one nawet z
prędkością światła. Dla nas są uciążliwe te trąbienia i
wymyślone klaksony, budzące nas takim swoim donośnym tonem. Kiedy
maszynista naciska klakson w Świętym Wojciechu, to dźwięk słychać
przy ulicy Ukośnej. Jeszcze głośniej jest, gdy kolejny klakson
jest przed Lipcami. I tak jest jeszcze ze trzy razy po przejechaniu
przez pociąg stacji Lipce. Klaksony słychać aż pociąg dojedzie
do Gdańska. .Rekordziści to wykonują 7 i nawet do 9 naciśnięć
klaksonem. No i jak kolega jedzie z naprzeciwka, no to jak nie
zatrąbić mu na... pozdrowienie.
Mieszkanka
Oruni pisze też do dyrekcji PKP Polskich Linii Kolejowych SA, że
obecne szlabany powinny mieć jeszcze siatki na dole, aby było
bezpieczniej. Tak było kiedyś.
Przy
szlabanach światło pulsacyjne wystarczy. Całe szczęście, że
ktoś wyłączył dźwięk, bo było go słychać w promieniu 6 km.
Zamontowane kamery są wystarczające. Ale jednak ktoś zapomniał,
że przy tak sporej zabudowie mieszkalnej obok kolejowych torów,
brak jest ekranów akustycznych
pochłaniających lub odbijających hałas generowany przez
przejeżdżające pociągi.
Zofia
Zienkiewicz kończy pismo pisząc, że mieszka w Oruni od ponad
55 lat, ale niestety w ostatnich latach używanie klaksonów stało
się nagminne. I to akurat na wprost jej domu mieszkalnego. „Wiemy
że mieszkamy w strefie A i B, mimo to wygraliśmy sprawę o nie
trąbienie. Niestety kolejarze z PKP chyba tego nie wiedzą i trąbią
ile wlezie, budząc nas po nocach”. Ciekawe jaka będzie odpowiedź
PKP na to pismo i jakie ewentualnie zostaną podjęte decyzje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz