czwartek, 18 października 2018

Jesiotr i koniak kazachskim hitem

Nie chcem, ale muszem, jak mawia klasyk. Muszę jednak porównać dwa niedawne międzynarodowe spotkania w Gdańsku, w których uczestniczyłem. Na tym z udziałem gościa specjalnego, Elżbiety Bieńkowskiej, Komisarz UE ds. rynku wewnętrznego, przemysłu i przedsiębiorczości, goście podczas lunchu w Dworze Artusa, plastry mięsa z trudem bez stołów konsumowali na stojąco. Tylko co bardziej zapobiegliwi, jako stoły wykorzystali krzesła. Co innego podczas przyjęcia w Ratuszu Głównego Miasta z okazji otwarcia wystawyDziedzictwo Wielkiego Stepu: arcydzieła sztuki jubilerskiej”. Przygrywał nawet zespół kazachski Sazgen Sazy (na powyższym zdjęciu).
Najpierw była część oficjalna, podczas której wywiadów aż trzem kazachskim stacjom TV udzielali goście, w tym prof. dr hab. Andrzej Bisztyga, prorektor Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej w Katowicach, często goszczący w Kazachstanie. 
Kiedy wszyscy poszli zwiedzać wystawę, w tym czasie w Sali Wety wystawiono liczne półmiski z różnymi jadłami. Był m.in. tatar z łososia, wędzone węgorze, owoce morza, kilka rodzai sałatek, w tym z polskiego buraka, półmiski wędlin z wołowiny, jagnięcina i indyk w sosie grzybowym na ciepło.
Mi kolorystycznie bardzo się spodobały małe czerwone pomidorki połączone z białą mozzarellą.
Kulinarnym hitem okazał się wędzony jesiotr, chociaż był też równie smaczny jesiotr na ciepło.  
Jako pierwsi po jesiotra wędzonego sięgnęli ci dwaj dżentelmeni, po których i ja się skusiłem. To była pychota, o wiele delikatniejsze i smaczniejsze mięso niż ma nasz sandacz z Zalewu Wiślanego, którego też niedawno jadłem podczas pobytu w Kątach Rybackich i Krynicy Morskiej. 
Były też na półmisku kazachskie szaszłyki warzywne, przygotowane głównie dla wegetarian.
Kazachska była też konina, podana jako gulasz w znakomitym sosie. Podana bardzo oryginalnie, bo w brązowej skorupie chlebowej.
Konina, koniną, ale największym wzięciem cieszył się wędzony jesiotr. Ten dżentelmen na zdjęciu z lewej kilka razy po niego sięgał. Widocznie wiedział co dobre.
Na tym kazachskim przyjęciu nie była podana wieprzowina, gdyż jego organizatorem byli muzułmanie. 
Do dań na zimno i na ciepło podane było różnego rodzaju pieczywo. 
Wśród licznych uczestników kazachskiego przyjęcia w Sali Wety Rausza Głównego Miasta Gdańska musiała pójść fama, że wędzony jesiotr jest wyborny. Co rusz ktoś po niego podchodził. 
W przeciwieństwie do lunchu z komisarz UE, na kazachskim przyjęciu oficjele byli do końca. Honory gospodarza dzielnie pełnił Ambasador Republiki Kazachstanu w RP Margułan Baimuchan (na zdjęciu z prawej). Wiedział co dobre, bo kosztował kazachski koniak. 
Cztery kształtne butelki koniaku stały blisko wejścia do Sali Wety i jak goście się zorientowali jaki to wyśmienity trunek, to z tych butelek dość szybko zniknął. 
Wicemarszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz widocznie uznał, że do kazachskiego koniaku najlepiej pasują kazachskie kulki serowe z koziego mleka. 
O zaletach kazachskiego koniaku z pewnością też wiedział konsul Łotwy Krzysztof Figiel, bo tylko do tego trunku się ograniczył. 
Miłym i jakże zaskakującym gestem ze strony kazachskich organizatorów przyjęcia w Sali Wety było podarowanie kwiatów i... półmiska z kazachskimi wędlinami polskiemu współorganizatorowi wystawy Dziedzictwo Wielkiego Stepu: arcydzieła sztuki jubilerskiej”, zorganizowanej w Galerii Palowa.
Przyznam, że dawno nie czułem się tak dobrze podczas takiego wykwintnego przyjęcia. Nie było żadnej sztywności, każdy czuł się bardzo swobodnie. No i do konsumpcji w Sali Wety – jak przystało na naszą i kazachską kulturę - były rozstawione stoły. W brukselskiej UE, czego doświadczyłem, jest to chyba niekonieczne /!/ 
Było tak swobodnie i przyjemnie, że nawet wiceprezydent Gdańska ds. polityki społecznej Piotr Kowalczuk poprosił mnie, aby zrobić mu zdjęcie wraz z prof. Andrzejem Ceynową, filologiem angielskim, byłym rektorem Uniwersytetu Gdańskiego, a obecnie kandydatem SLD na prezydenta Gdańska. 
Chętnie też pozował do zdjęć Wicemarszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz, który przy swoim stoliku miał wyjątkowo dużo urokliwych pań.  
Jedna z pań zbyt późno dowiedziała się o kulinarnym hicie jakim był wędzony jesiotr, bo jak podeszła po niego do stołu, to już go dawno nie było.  

Jak przystało na wykwintne przyjęcie, na oddzielnych stołach rozstawione były słodycze, kazachskie wina, a także do wyboru kawa i herbata. 
Dopiero pod koniec bankietu najurokliwsza redaktorka jednej z trzech kazachskich telewizji znalazła czas na posilenie się czymś oryginalnym i delikatnym.
Wiceprezydent Gdańska ds. polityki społecznej Piotr Kowalczuk docenił przygotowane dania również przez restaurację „Kuchnia Rosyjska” przy Długim Targu 11 w Gdańsku, i jej szefowej Aleksandrze Kociatkowskiej złożył serdeczne podziękowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz