Dwór
Artusa w Gdańsku był 16 października 2018 miejscem międzynarodowej
konferencji z udziałem Komisarz UE Elżbiety Bieńkowskiej. Był też
miejscem kulinarnego obciachu dla rodzimych uczestników tejże
konferencji.
Otóż
podczas tej międzynarodowej konferencji był lunch i tylko miejscowi
jej uczestnicy spożywali drugie danie z wykorzystaniem krzeseł w
dużej sali gotyckiej Dworu Artusa. A to dlatego, bo nie nie potrafią
jeść na stojąco, i nie było rozstawionych przenośnych stołów.
Tylko
niektórym miejscowym gościom podczas posiłku lunchu udało się
skorzystać z muzealnej ławeczki, a za stół posłużyły własne kolana.
Ogromną
salę gotycką Dworu Artusa, należącego do Muzeum Gdańska,
miejscowi uczestnicy międzynarodowej konferencji, przekształcili
na tymczasową, prowizoryczną restaurację.
Co
innego goście zagraniczni, bardziej obyci w świecie i uczestniczący
w większej ilości takich konferencji. Oni w każdych warunkach
nauczeni są jeść na stojąco.
Obok
sali gotyckiej, w mniejszym pomieszczeniu Domu Ławy (gdzie
wystawiono jedzenie), goście zagraniczni spożywali je na stojąco.
Tylko
niektóre osoby skorzystały ze skrawka stołowego miejsca i nożem
rozkroiły sobie podane na lunch wyłącznie spore plastry mięsa w
sosie grzybowym. Bez noża ani rusz!
Katering
- chyba w drodze przetargu - wygrała gdańska Restauracja Lobster,
która plastry pieczonego mięsa określiła zamieszczonym opisem
jako eskalopki. Zagraniczni goście widocznie opanowali technikę
nadziewania takich eskalopków na widelec i ich obgryzania w podobny
sposób, jak liże się lody na patyku.
Dwór
Artusa chyba dość często jest wykorzystywany do celów
konsumpcyjnych, bo napis ostrzega gości, iż "Zabrania się stawiania
naczyń".
Współorganizatorem
międzynarodowej konferencji był pomorski marszałek Mieczysław
Struk, któremu
być może uda się przekonać Komisarz EU
Elżbietę Bieńkowską, aby
pozyskać środki unijne na naukę rodaków konsumpcji takich
mięsnych eskalopków na stojąco...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz