wtorek, 9 października 2018

Uziemiony przez rosół po żydowsku na... piwie


Przepięknie uśmiechnęła się do mnie Marta Miksa, właścicielka Restauracji Zynera Bagażownia w Sopocie, kiedy dowiedziała się, że po konsumpcji aż dwóch zup żydowskich przygotowanych przez nią na piwie, nie mogę teraz pod wpływem... alkoholu wrócić na rowerze do swojego domu na gdańskiej Zaspie.
Po takim piwnym rosole tym bardziej nie mogłem siąść na rower zaparkowany przy Gdańskim Teatrze Szekspirowskim, gdyż pilnie strzegła go policja.
Konferencji towarzyszyła prezentacja makiety Wielkiej Synagogi, która od 8 października 2018 będzie towarzyszyła Gdańskiemu Teatrowi Szekspirowskiemu. Autorem rzeźbiarskiego modelu wykonanego z brązu jest Michał Wysocki z Wrocławia, a gratulacje za to dzieło złożył mu Michał Samet, przewodniczący Gminy Żydowskiej w Gdańsku.
Podczas konferencji naukowej poświęconej dziejom Wielkiej Synagogi w Gdańsku, wyjątkowo dla jej wszystkich uczestników przewidziano aż dwa poczęstunki.
W gdańskim Domu Uphagena przy ulicy Długiej 12, będącym oddziałem Muzeum Gdańska, Karolina Skirzyńska częstowała gości aż trzema daniami podanymi na jednym talerzu.
Przedstawicielka Restauracji Zynera Bagażownia w Sopocie częstowała humusem, kanapkami przesmarowanymi pastą z wątróbki oraz ciepłym daniem o nazwie szakszuka.
Szakszuka miała barwę koloru czerwonego od zastosowanych papryk. Od urokliwej Marty Miksa dowiedziałem się, że na pozostałe składniki złożyły się cebule, ząbki czosnku, świeże pomidory (choć mogą być też z puszki), stosowna ilość harissy /zhugu/, pokruszona suszona papryczka chili, opcjonalnie trochę sera feta i oczywiście do smaku sól, pieprz, kminek i oliwa z oliwek.
Z kolei rosół po żydowsku z dodatkiem... piwa, osobiście serwowała Marta Miksa, właścicielka Restauracji Zynera Bagażownia w Sopocie,
Rosół po żydowsku miał kawałki kurczaka, natkę pietruszki i przyznam, że był bardzo smaczny, chociaż smaku piwa jakoś nie wyczuwałem.
Podczas tej bardzo ciekawej konferencji naukowej, po latach odnowiłem znajomość z tenisistą ziemnym Waldemarem Wardenckim, którego syna Bartosza miałem jako wychowanka na koloniach w południowej Polsce. Podobnie jak ja, także i Waldemar zdecydował się na dodatkową porcję.
Mój dobry znajomy Waldemar Wardencki, pracownik naukowy Politechniki Gdańskiej, zdecydował się na szakszuka, a ja na rosół po żydowsku, jak się okazało z dodatkiem... piwa.
Jako deser Restauracja Zynera Bagażownia w Sopocie zaserwowała sernik paschalny i pesachowy charoset z jabłek i bakalii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz