niedziela, 20 listopada 2016

Wielkopolski gzik na ukraińskim śniadaniu

Na ukraińskie śniadanie prasowe zaprosili dziennikarzy organizatorzy rozpoczętego 19 listopada 2016 Tygodnia Ukraińskiego w Gdańsku. Śniadanie odbyło się w Green Roomie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego (wejście od strony biur, przez otwarty dziedziniec).
Byłem w tym roku przez kilka dni na Ukrainie i nastawiłem się na typowo ukraińskie tłuste śniadanie. Tylko o porannym herbatniku i herbacie z dodatkiem pigwy podjechałem rowerem pod teatr. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu portier pomógł mi schować rower do przechowalni.
W Green Roomie jako podstawowe danie śniadaniowe podano grzanki z jajkiem sadzonym i na wierzchu przyozdobione podpieczonym bekonem z cebulą. Szkoda że wystygłe, bo ciepłe było by smaczniejsze.
Nie w ukraińskich niebiesko żółtych, ale w naszych barwach narodowych, było podane kolejne danie, tj. pokrojone w dzwonki czerwone pomidory i białego koloru wielkopolski gzik, zamiast zwyczajowo mozzarelli.
Na oddzielnym półmisku zaserwowano też jajka gotowane w sosie holenderskim. Do tego zielona sałatka z kozim serem i pułapką na zęby w postaci parzonych orzechów. Oczywiście było również pieczywo i masło oraz wędliny i koktailowe pomidorki. To wszystko przygotował pochodzący z Lęborka kucharz Leszek Murawski z firmy kateringowej Pyszotka. Powiedział mi, że owszem planował przygotować coś ukraińskiego na ciepło, ale w teatralnym Green Roomie nie ma ku temu odpowiednich warunków. Zaprosił na teatralny dziedziniec w najbliższy czwartek, bo kucharze nad ogniskiem, w kotle, jakich używali przed wiekami koczownicy na stepach Ukrainy, ugotują ukraiński barszcz o posmaku palonego drewna. Za odpłatnością 20 zł będzie można samodzielnie zrobić pierogi, z których słynie ten kraj. Popijemy je kwasem, czyli musującym napojem na bazie razowego chleba.
Uczestnicy ukraińskiego śniadania, to kilku dziennikarzy, ale również gospodarz prof. Jerzy Limon - dyrektor GTS, a także Anna Albinger - koordynatorka Tygodnia Ukraińskiego, Kateryna Radchenko - kuratorka wystawy artystów ukraińskich „Elementarna manipulacja” oraz aktorzy z Narodowego Akademickiego Teatru Dramatycznego im. Iwana Franki w Kijowie, grający w spektaklu „Eryk XIV”. Obecna była też tłumaczka z języka ukraińskiego Katarzyna Brodovska. Zaimponowały mi silne teatralne głosy aktorek. Jedna z nich z sarkazmem powiedziała, że wiele się w świecie pisze o Ukrainie, o naszej wojnie, ale my tam żyjemy. Nasi przedstawiciele władz nie mają serca ani duszy, dopuszczając do takiej sytuacji.
Większość śniadaniowego czasu pochłonęły rozmowy na temat tygodniowej imprezy. Na moje pytania uzyskałem odpowiedzi, że ukraińscy artyści wystąpili również w innych krajach, jak w Czechach, Wielkiej Brytanii czy na festiwalu teatralnym w Chinach, gdzie ich aktorka otrzymała główną nagrodę za rolę kobiecą. Występowali również w kilku innych miastach Polski, jak Krakowie, Łodzi i Przemyślu. Plakat z uroczą modelką do Tygodnia Ukrainy w Gdańsku został na zamówienie GTS wykonany przez pracownię fotograficzną we Lwowie. Dyrektor Jerzy Limon powiedział, że przy poprzednim takim tygodniu dotyczącym Niemiec, na plakacie wykorzystano zdjęcie aktorki Marleny Dietrich z długim papierosem, co przeciwnikom ich palenia bardzo się nie spodobało. Swoje prace plastyczne prezentują w Gdańsku artyści z Kijowa, Lwowa i Iwanofrankowska, w którym gościłem.
Dyrektor Jerzy Limon ciekawie wypowiedział się mówiąc: - Kultura i sztuka zbliżają ludzi. Na Ukrainie jest sytuacja bardzo trudna i my musimy ja dostrzegać jako państwo kulturowe. To co robią politycy jest karygodne. Mam nadzieję, że spotka ich za to zasłużona kara. Program tego ukraińskiego tygodnia jest bardzo urozmaicony. Chcemy ukazać sztukę 21 wieku, a nie tylko przeszłość. Taka impreza jest poprzedzona długimi przygotowaniami trwającymi od co najmniej półtorej roku. Ustaliliśmy, że przed naszym teatrem z okazji tego tygodnia zamontujemy ukraińską ławeczkę przedstawiającą ucho i usta.
Na ukraińskie śniadanie dotarła nieco spóźniona redaktor Katarzyna Korczak, z którą zaczynałem sztuki dziennikarskiej przed wieloma laty na łamach Dziennika Akademickiego, będącego cykliczną wkładką Dziennika Bałtyckiego. Kasia zaskoczyła mnie doskonałą znajomością języka rosyjskiego, w którym to swobodnie rozmawiała z jednym z ukraińskich aktorów. Była wzburzona tym, że w ogóle nie znają oni twórczości Juliusza Słowackiego. Tak nią to poruszyło, że podczas ukraińskiego śniadania nic nie skosztowała, nawet wielkopolskiego gzika...

Włodzimierz Amerski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz