Podziwiałem uczestników 4. Maratonu
Gdańsk, którzy jako amatorzy mimo ogromnego zmęczenia uparli się,
że dotrą do mety usytuowanej w Amber Expo, przebiegając obok
piłkarskiej bomboniery. Wszystkich biegaczy do ukończenia maratonu
pobudzali werbliści.
Spikerzy tej masowej imprezy głośno i serdecznie witali każdego
biegacza, nawet tych którzy przybyli na metę po limitowanych 5
godzinach. W
niedzielę 15 kwietnia 2018, przy wyjątkowo słonecznej pogodzie,
wystartowało ponad 2 tys. osób aż z 14 krajów
Najwięcej „pacjentów” służby medyczne miały właśnie pod
koniec imprezy, kiedy na metę docierali najbardziej uparci, ale zbyt
słabo przygotowani fizycznie do pokonania pełnego dystansu.
Już tradycyjnie w przestronnej hali Amber Expo rozstawiono stoły
służące do masażu.
Po skutecznym masażu na twarzach zawodniczek pojawił się nawet
uśmiech.
Start na dystansie 42,195 km, to
przecież wielkie wyzwanie dla wszystkich uczestników. Na mecie
jedną z bardzo zmęczonych biegaczek wspierał jej ukochany pies.
Na mecie robiono sobie pamiątkowe zdjęcia.
Dobrym pomysłem było umożliwienie zrobienia pamiątkowego zdjęcia
z podanym na ramce dystansem 42,195 km. Wielu po wykonaniu sobie
takiego zdjęcia natychmiast rozsyłała je do swoich znajomych.
Tak jak w dotychczasowych edycjach, można było poprosić o
wygrawerowanie na medalu swego imienia i nazwiska.
Podobało mi się to, że mimo upływu limitowanego czasu 5 godzin,
biegaczy nie ściągano z trasy i mogli oni spokojnie dotrzeć do
mety. Dla niektórych zejście poniżej 6 godzin, to też życiowy
sukces.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz