Jazda autokarami umożliwiała nam poznać miejscowych ludzi, ocenić
jak się zachowują. Kambodżanie są bardzo skromni, spokojni, jakby
nadal czymś zastraszeni. Te dzieci na zdjęciu nieufnie odebrały od nas
znaczki.
Przypomnę, bo młode pokolenie chyba o tym nie wie, że 15 kwietnia 1998 roku zmarł Pol Pot, Były premier Kambodży, jeden z największych zbrodniarzy XX wieku. Twórca reżimu, który w latach 1975-1979 doprowadził do śmierci 1,5 miliona ludzi, co stanowiło w tym okresie blisko jedną czwartą kambodżańskiego społeczeństwa.
Była sobota 24 marca, podczas 5 godzinnej jazdy, po
drodze zatrzymaliśmy się na obiad. Zapłaciliśmy 8 dolarów za
trzy dania (dwie małe rybki i jedno mięso z ryżem oraz dwie kawy
czarne). Charakterystyczne dla tego regionu domy,
ustawione są na żelbetowych słupach.
Na na czas pory deszczowej.
Autobusy w Kambodży oprócz wyznaczonych przystanków, zatrzymują
się też w dowolnych miejscach, w których oczekuje choćby jeden
pasażer.
Musiała pójść fama po Kambodży, że jeden z naszej trojki
podróżników, to smakosz rodzimych robaków. Co bowiem przystanek autobusowy, to od
razu oferta nabycia tego ponoć przysmaku.
Po
drodze zatrzymał się autokar, bo jego obsługa kupowała wołowinę
w przydrożnym sklepiku. I tylko dzięki temu zrobiłem niecodzienne
zdjęcia - łba wołu na pierwszym planie i kobietę sprzedającą
wołowe mięso.
Szczęśliwie dotarliśmy do kolejnej miejscowości Kampong Cham.
Tuk tuk-iem z autobusowego przystanku dojechaliśmy do hotelu o nazwie Moon River, znajdującym
się przy samej rzece Mekong, tuż obok długiego mostu. Młode
recepcjonistki przyjęły nas bardzo gościnnie.
(dcn.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz