wtorek, 3 kwietnia 2018

Indochiny 2018 (odcinek 25)

W kambodżańskiej miejscowości Siem Reap, w hotelu o nazwie Kok Meng Lodge Wiesław Baska dochodził do siebie po bardzo wyczerpujących nocach z uwagi na roztrój żołądka w Phnom Penh - stolicy Kambodży, zaś ja i Janusz Nowak zwiedzaliśmy miasto. W pobliskim parku trafiliśmy na dwa słonie, dla których zobaczenia żywych specjalnie wykupiliśmy kambodżańskie wizy po 38 dolarów od osoby.
Kociewiacy bądźcie pewni, że tego lata zmniejszy się u Was na Kociewiu populacja pewnych owadów, w których podczas pobytu w Kambodży rozsmakował się Janusz Nowak Te robaki kupił kilka razy w kołowym kiosku parkującym w tym samym miejscu przy ulicy. Zapewniał nas, że były lekko słodkawe i bardzo smaczne oraz podobnie jak landrynki chrzęściły w zębach.
Wspólnie w trójkę doszliśmy do wniosku, że Kambodżanki są ładniejsze niż Wietnamki i są bardziej ugrzecznione oraz wstydliwe wobec mężczyzn. I jeśli się zdecydujemy na sprowadzenie do Polski nowej towarzyszki życia, to raczej z Kambodży niż z Wietnamu.
Takim postanowieniem bardzo ucieszył się Janusz Nowak i postanowił to opić dobrą wódką z myślą również o cierpiącym Wiesławie, któremu wewnętrzne odkażenie z uwagi na roztrój żołądka było jak najbardziej wskazane.
Kilka głębszych od razu pomogło i Wiesław Baska wreszcie stanął na nogi. Poczuł się na tyle dobrze, że wraz z Januszem Nowakiem nawet rozważali zażyczenie sobie masażu nie koniecznie erotycznego w cenie zaledwie 6 dolarów za godzinę.
Po kolejnej utracie energii długim spacerem po mieście Siem Reap trzeba było to nadrobić solidnym obiadem. Skonsumowaliśmy go w trójkę w znanej już nam restauracji z doskonałą obsługą i klimatyzacją.
Nawet zafundowaliśmy sobie lody z wisienką za 1,5 dolara porcja.
Widok z tarasu restauracji obrzydzały przewody energetyczne prowadzone - tak w Kambodży jak i Wietnamie - na słupach.  
Wracając pod wieczór do hotelu trafiliśmy na uliczny kiosk prowadzony przez całą rodzinę. Kobiecie pomagały małe dzieci. Jedno z nich otrzymało długopis od Wieśka Baski. Było tym niezmiernie zaskoczone. Dziewczynka podziękowała w ładnym geście składając dłonie.
W biednej Kambodży do biznesu rodzice przyzwyczają swoje pociechy już od dzieciństwa. No i jeszcze do jednego – do jazdy skuterem. Piesi nie mają racji bytu. (dcn.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz